Jeśli będziesz tak na mnie patrzyła, to zbuduje na pokładzie osobny dom dla każdego pasażera. Zachichotała, i w o wiele lepszym nastroju wróciła do swoich obowiązków.
Po krótkim czasie w drzwiach sypialni dla kobiet pojawił się Travis, dźwigając skrzynkę z narzędziami stolarskimi. Niektóre z kobiet zaczęły popiskiwać ze wstydu, ponieważ nie były kompletnie ubrane, ale Travisowi szybko udało się je uspokoić. Dowcipkował z nimi i opowiadał, że mężczyźni nie mogą się już doczekać, kiedy panie wyjdą na pokład i uprzyjemnią im nudny rejs. Mimo tego, co zapowiedział Regan, przytrzymał głowę wymiotującej kobiety nad miską i potem troskliwie wytarł jej twarz. Zmienił pieluchy dwojgu dzieciom i tak przestawił kilka ciężkich skrzyń, że zrobiło się luźniej. Poza tym zreperował połamane prycze, sprawdził, w jakim stanie znajduje się reszta i wzmocnił kilka z nich.
Kiedy wyszedł, większość kobiet się uśmiechała i wydawało się, że w dusznej, cuchnącej sypialni powiał odświeżający Śmiało wsunęła rękę pod koszulę Travisa i mocno szarpnęła, aż oderwany guzik poleciał na drugi koniec kabiny. Włosy porastające pierś Amerykanina były takie męskie, przypominały o jego sile. Palce dziewczyny przesuwały się po jego torsie, nie delikatnie, lecz stanowczo, wręcz szorstko, pocierały skórę, która pod ich dotykiem stawała się gorąca.
Travis rzucił ją na łóżko, a sam odstąpił o krok i zdjął resztę ubrania. Oczy mu płonęły, usta były rozpalone. Usiadł na skraju łóżka, żeby zdjąć buty. Regan zobaczyła przed sobą jego szerokie, muskularne plecy. Chwytała lekko zębami skórę na ramionach, a czubki jej piersi lekko, elektryzująco ocierały się o niego. Sunęła wargami wzdłuż kręgosłupa, całując, pieszcząc i poznając smak skóry Travisa. Całym ciałem pieściła jego plecy, mocno wbijając palce między żebra. Widok mocnych, wyraźnie odznaczających się pod skórą mięśni przyprawiał ją o zawrót głowy i dawał poczucie władzy nad pokonanym mężczyzną.
Pocałowała go w ucho, mocno chwyciła je zębami i zamruczała jak kot. Travis odwrócił się gwałtownie, przyciągnął ją do siebie i nakrył ciałem. Regan uległa mu chętnie, gotowa na jego przyjęcie.
Oszołomiony jej śmiałością, Travis tym razem nie pamiętał jak kruchą istotą jest Regan i nie starał się być delikatny. Dał upust dzikiej, ognistej namiętności, jaka go ogarnęła. Napierał na nią ostro, ściskał dłońmi pośladki i coraz mocniej przygarniał do siebie ciało dziewczyny.
Jednocześnie osiągnęli gwałtowne spełnienie, a potem leżeli wyczerpani, drżący i słabi, powoli się wyciszając.
– Co ty mi zrobiłaś? – wyszeptał zdyszany Travis, niemal zgniatając ją w uścisku.
wiaterek.
– No, no – westchnęła pasażerka, której dziecko przewinął Travis. – Kim był ten wspaniały mężczyzna?
– On jest mój! – odparła Regan tak głośno i buńczucznie, że kobiety wybuchnęły śmiechem a dziewczyna się zaczerwieniła.
– Nie trzeba się wstydzić, moja mała. Każdego wieczoru dziękuj Panu, że zesłał ci kogoś takiego.
– Wieczorem to ona pewnie zajmuje się czymś zupełnie innym – odezwał się jakiś głos.
Regan odetchnęła z ulgą, kiedy któraś z kobiet zaczęła jęczeć, ponieważ miała pretekst, żeby pobiec z pomocą w drugi koniec sali i uniknąć dalszych żartów. Trzymała głowę chorej nad miską i czuła, jak narasta w niej złość. Travis flirtował z innymi tuż pod jej nosem! Bez wątpienia bardzo mu się podobało, że tyle kobiet się nim zachwyca. Pewnie był dumny, że pozwolono mu wejść do damskiej sypialni. Pozwolono! Travis Stanford z pewnością nigdy nie pytał nikogo o pozwolenie. Z rozmachem odstawiła dzbanek z wodą. Jej gniew narastał z minuty na minutę. To jasne, że nie traktował jej jak damy, ponieważ znał ją tylko jako kochankę. Ten wielki, nieokrzesany Amerykanin nie miał pojęcia, jak traktować kobiety, bo umiał je tylko wykorzystywać. Dla niego wszystkie były takie same, czy to chore i przykute do łóżka, czy wystrojone w jedwabne suknie. Uważał, że istnieją wyłącznie dla jego przyjemności.
O zachodzie słońca wyszła na pokład, żeby umyć gliniane miski. Tam, otoczony dziećmi, siedział Travis, i wraz z dwoma marynarzami pokazywał swoim podopiecznym jak wiązać marynarskie wę-zły. Jedna z dziewczynek, mniej więcej dwunasto-letnia, zasupływała kawałek gałganka, a dwuletni maluch przysiadł na kolanach Amerykanina, wpatrzony w skomplikowaną plątaninę liny w jego palcach. Travis uśmiechnął się i pomachał do Retain, a potem wrócił do zabawy z dziećmi.
Dziewczyna dumnie zadarła nos do góry i wróciła do dusznej sypialni, zgrzytając zębami na myśl, że nawet dzieci nie potrafią mu się oprzeć. Powiedziała kobietom, że on należy do niej, ale wiedziała, że nie ma nad nim władzy. Była dla niego tylko zabawką na uwięzi. Kiedy dopłyną do Ameryki, bez wątpienia szybko się jej pozbędzie i znajdzie sobie inną – mniej zużytą. Podejrzliwym wzrokiem mierzyła pasażerki w wielkiej sypialni, zastanawiając się, czy to nie któraś z nich zostanie jej następczynią.
Kiedy opuszczała pomieszczenie dla kobiet, gotowała się ze złości. Wuj mówił jej, że nie potrafi wyrażać swoich myśli i przynosi mu wstyd, ale od tego czasu wiele przeżyła i wydoroślała.
Weszła do pustej kabiny i stanąwszy przy oknie, spoglądała na gwiazdy. Wtem drzwi się otworzyły.
Travis szybko się uchylił, widząc cynowy kubek lecący w stronę jego głowy.
– Co ci, do dia… – zaczął.
Regan chwyciła następne naczynie z szafki na ścianie.
– Zachciało ci się flirtów, co? – zapytała oskarżycielsko. – Uwielbiasz, kiedy kobiety na twój widok mdleją z zachwytu! „Ach, co za wspaniały mężczyzna!" – Drugi kubek otarł się o jego ramię.
Złapała trzeci, ale Travis podbiegł do niej i chwycił ją za rękę. Na twarzy znów miał rozbawiony uśmieszek.
– Nie powinnaś tak ulegać emocjom. Nie zapominaj, że kiedyś byłaś angielską damą.
Pobłażliwy ton i fakt, że to przez niego nie jest już damą sprawiły, że wpadła w furię.
– Mam cię dość! – wydyszała i wbiła mu łokieć pod żebra.
Jego bolesny jęk sprawił jej radość, ale i tego było jej za mało. Nie zdążył jeszcze dojść do siebie, kiedy z rozmachem kopnęła go w kostkę.
Odskoczył od niej i z zaskoczoną miną rozcierał obolałe miejsce.
– Może porozmawiamy? Co cię tak zdenerwowało?
– Co mnie zdenerwowało? – przedrzeźniała go, ze złością cedząc słowa. – Jestem wściekła, bo tobie się wydaje, że wszystko na świecie ci się należy. Tak bardzo ci się podobało, jak te kobiety patrzyły na ciebie z podziwem? To obrzydliwe, że wykorzystałeś dzieci, żeby im się przypodobać. Czy chcesz jedną z nich porwać, kiedy mną się już znudzisz?
– Niewykluczone – odparł Travis stanowczo, ale w oczach zamigotały mu ogniki. – Być może inna bardziej mnie doceni. Dlaczego sama nie zapytasz, czy któraś z nich nie chciałaby zamienić się z tobą miejscami?
Jesteś najpróżniejszym, najbardziej aroganckim potworem pod słońcem! – zasyczała. – Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że ja nie chcę być więziona, i że innej kobiecie również by się to nie spodobało? Mam być ci wdzięczna, że trzymałeś mnie w zamknięciu wbrew mojej woli, zawlokłeś mnie na statek płynący do kraju, którego nie cierpię i grozisz mi, że zdradzisz wszystkim, że nie jestem twoja żoną, jeśli nie zgodzę się z tobą pozostać?
Wyjaśniłem, dlaczego nie mogłem zostawić cię w Anglii – powiedział cicho. – Okazałem ci wiele serca, dałem wszystko, co masz na grzbiecie, a ty wciąż nie dostrzegasz rzeczywistości, żyjesz w romantycznym, wyimaginowanym świecie. Czy już zapomniałaś, co zdarzyło się w dzielnicy portowej, kiedy napadli na ciebie tamci mężczyźni?