Выбрать главу

– Co, do diabła, ma oznaczać to przedstawienie? – warknął, zbliżywszy oblicze do jej twarzy.

Mimo woli cofnęła się o krok, ale starała się nie stracić animuszu. Racja była po jej stronie i to dodało jej odwagi.

– Nie zapytałeś mnie, czy zgadzam się za ciebie wyjść. Nie pytałeś mnie również, czy chcę jechać do Ameryki. Podejmujesz za mnie wszystkie decyzje, a ja mam tego dość.

– Decyzje! – westchnął. – Żadne z nas nie ma tu już nic do gadania. To los za nas zadecydował.

Widząc jej zaskoczenie, jęknął.

– Mam ochotę mocno tobą potrząsnąć, żebyś oprzytomniała, ale boję się, że zrobiłbym krzywdę dziecku.

– Dziecku? – wyszeptała.

Travis zamknął oczy i wyraźnie modlił się o cierpliwość.

– Chyba nie jesteś aż tak naiwna, żeby nie wie dzieć, że z tego, co robiliśmy w łóżku, biorą się dzieci. – Kiedy nic nie odpowiedziała, cicho mówił dalej. – Naprawdę myślałaś, że przez ostatnie tygodnie na statku nękała cię choroba morska? Pieszczotliwie dotknął jej policzka. – Kochanie, nosisz w sobie moje dziecko, a ja mam taką zasadę, że zawsze żenię się z matkami moich dzieci.

Oszołomiona Regan nie mogła zebrać myśli,

– Ale moja praca – wyszeptała. Nie mogę wyjść za mąż w tej sukni, i nie mam kwiatów, i… i… Och, Travis! Dziecko!

Objął ją i mocno przytulił.

– Sądziłem, że wiesz i tylko to ukrywasz przede mną. Ja również bym się nie domyślił, ale żona mojego przyjaciela, Cłaya, raz przy mnie zwymiotowała. Wyjaśniła mi, że mdłości zdarzają się wielu kobietom w pierwszych miesiącach ciąży. No, a teraz, kochanie… – Wziął ją pod brodę. '- Czy chcesz zostać moją żoną?

Regan zawahała się, więc ciągnął z uśmiechem: – W moim domu będziesz mogła pracować ile zechcesz, jeśli to ma ci dać poczucie, że zarabiasz na swoje utrzymanie. Jeśli zaś chodzi o suknię, to najbardziej podobasz mi się bez niczego, więc jest mi obojętne, co masz na sobie, a poza tym, patrzą na nas tylko sędzia i Marta. A kwiaty zaraz zerwę z ogródka.

– Nie – odparła cicho i zamrugała powiekami, żeby powstrzymać łzy. To, co powiedział, było takie logiczne. Oczywiście, będzie miała dziecko i musi go poślubić. Nic innego nie może zrobić, ponieważ doskonale wie, że Travis nie da jej odejść teraz, kiedy nosi w sobie coś, co należy do niego. A jakie znaczenie ma jej strój? Jeśli wychodzi za mąż bez miłości, może to zrobić w brzydkiej sukni.

– Jestem gotowa – oświadczyła ponuro.

– To nie jest egzekucja – parsknął Travis. – Mam nadzieję, że w nocy wynagrodzę ci przykrości dnia.

Wrócili do salonu. Regan wiedziała, że Amerykanin nigdy jej nie zrozumie. Ślub to dla kobiety najwspanialsze wydarzenie w życiu, chwila, w której wszyscy powinni otaczać ją miłością i życzliwością. Do końca życia nie zapomni tej smutnej, pośpiesznej ceremonii, podczas której wyszła za mąż nie z własnej woli, ale z powodu tego, co nosi w sobie. Mechanicznie w odpowiednim momencie wyrzekła sakramentalne „tak" i nie zwróciła na wet uwagi na badawcze spojrzenie, jakim obrzucił ją Travis. Kiedy trzeba było włożyć na jej palec obrączkę, Marta zaoferowała swoją, ale dziewczyna wzruszyła ramionami i grzecznie wyjaśniła, że dla niej obrączka nie ma znaczenia.

Pod koniec uroczystości nikt już się nie uśmiechał, a kiedy Travis nachylił się, żeby pocałować żonę, nadstawiła mu policzek. Prawie nie tknęła wina, którym poczęstował ich sędzia i nie odezwała się ani słowem, gdy Travis oświadczył, że muszą ruszać w dalszą drogę.

Z wymuszonym uśmiechem pożegnała gospodarzy i podziękowała za wszystko. Travis pomógł jej wejść na wóz. Trudny dzień, uroczystość ślubna – jeśli można było ją tak nazwać – wyczerpały dziewczynę. Kiedy tak siedziała ze spuszczoną głową, Travis przyciągnął ją do siebie.

– Nie był to zbyt okazały ślub, prawda? – zapytał poważnie. – Nie będzie, o czym opowiadać wnukom.

– Nie – odparła krótko. Bała się, że jeśli coś jeszcze powie, nie uda się jej powstrzymać łez. Marzyła o tym, żeby zasnąć. Może jutro uda się jej radośniej pomyśleć o dziecku i o tym, że została żoną Travisa.

Kiedy wóz się zatrzymał, była pogrążona w pół śnie i ledwo dotarło do jej świadomości, że Travis zdjął ją z wozu i niesie jakimiś schodami w górę.

– Czy jesteśmy w domu? – wymamrotała.

– Jeszcze nie. – Głos miał poważny, bez zwykłej u niego rozbawionej nutki. – Jesteśmy w gospo-dzie. Jutro rano pojedziemy do domu.

Kiwnęła tylko głową i mocniej się w niego wtuliła. Przynajmniej teraz czeka ją noc poślubna.

Być może Travis nie ma pojęcia, jak powinien wyglądać ślub, ale przecież doskonale wie, co robić w nocy, żeby uszczęśliwić kobietę.

Leżała na łóżku, gdzie ją zostawił, i słuchała, jak wnosi na górę ich kufry. Może małżeństwo z Travisem nie będzie takie złe, choćby, dlatego, że teraz, nie będzie mógł jej porzucić. Uśmiechnęła się czując jego ciepłe usta na policzku.

– Wrócę za krótką chwilę – zamruczał, a jej po plecach przebiegły małe iskierki. – Odpocznij. Będziesz potrzebowała dużo siły.

Drzwi się za nim zamknęły. Regan przeciągnęła się, złożyła ręce pod głową i nieobecnym spojrzeniem wpatrzyła się w sufit. Dzisiaj jest jej noc poślubna. W zeszłym roku jedna z pomocy kuchennych wyszła za mąż i następnego dnia wszyscy bezlitośnie z niej żartowali, ale dziewczyna była tak rozpromieniona, że nie zwracała uwagi na niczyje docinki. Teraz Regan zrozumiała, dlaczego tak było.

Nagle usiadła w pościeli. To prawda, że oczekuje dziecka i z całą pewnością nie jest dziewicą, ale dzisiejszej nocy czuła się tak, jakby to był pierwszy raz. Spojrzała z uznaniem na zamknięte drzwi i pomyślała, że to bardzo miło ze strony Travisa, że dał jej czas, by się mogła przygotować. Gorąca woda czekała na starej toaletce w kącie małego pokoju, więc dziewczyna domyśliła się, że jej mąż wysłał kogoś przodem, żeby przygotował wszystko na ich przybycie. Zostawił nawet klucze do kufrów.

Wiedziała, że Travis będzie niecierpliwym panem młodym i nie zostawi jej wiele czasu, więc pośpiesznie otworzyła kufer i poczęła przerzucać wspaniałe toalety, które uszyła dla niej Sara. Na dnie znalazła koszulę z cieniutkiego jedwabiu o złotawym połysku. Materiał był niemal przezroczysty, przez miękkie zwoje jej ręka prześwitywała kusząco i tajemniczo. Zachowała ten wspaniały, jakby utkany z księżycowej mgły strój właśnie na taką okazję jak dzisiejsza.

Szybko zdjęła lnianą podróżną sukienkę, nie pamiętając już, że jest to jej ślubna szata. Wreszcie mogła założyć coś eleganckiego. Naga i roześmiana, szybko się umyła. Potem włożyła koszulę i zadrżała z rozkoszy, kiedy jedwab zetknął się z jej skórą. Jego dotyk był niewypowiedzianie miękki i pieszczotliwy. Materia przylegała do jej okrągłości dokładnie tam, gdzie trzeba. Podeszła do lustra i zdziwiła się widząc, jak jej piersi śmiało napinają wspaniałą tkaninę, spod której leciutko prześwitywały ich różowe czubki, prawie niewidoczne, a jednak zwracające uwagę. Pomyślała, że Travis będzie zachwycony.

Wyjęła z kufra srebrną szczotkę do włosów, którą podarował jej Travis i wyjęła szpilki podtrzymujące fryzurę, tak że kręte sploty opadły jej na plecy i okoliły twarz. Była zadowolona, że nie ostrzygła krótko włosów, jak robiło to wiele kobiet od czasów rewolucji francuskiej. Przeciągnęła kilka razy szczotką po lokach i szybko wskoczyła do łóżka, wiedząc, że przygotowania zajęły jej już sporo czasu. Nie mogła się już doczekać powrotu Travisa i domyślała się, że on jest jeszcze bardziej zniecierpliwiony.