Выбрать главу

Regan ze wszystkich sił starała się ignorować Travisa i jego nagłą przyjaźń z córką, jak również niezliczone pytania mieszkańców Scarlet Springs.

Nie widziała Farrella od dnia przyjazdu męża i kiedy Anglik znowu się pojawił, ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że w ogóle o nim nie myślała podczas jego dwudniowej nieobecności.

– Czy mogę z tobą porozmawiać na osobności?

zapytał.

Był zmęczony i brudny, jakby wiele dni podróżował bez wypoczynku.

– Oczywiście. Chodźmy do biura. – Kiedy weszli do środka i drzwi się za nimi zamknęły, Regan zwróciła się do byłego narzeczonego: – Wydaje mi się, że masz mi coś ważnego do powiedzenia.

Farrell opadł na krzesło i spojrzał na nią.

– Przez te dwa dni byłem w Bostonie i z powrotem.

– Z pewnością miałeś tam jakąś pilną sprawę, do załatwienia – oświadczyła, nalewając mu drinka. – Domyślam się, że chodziło o pieniądze, które zostawili mi rodzice.

– Tak, a ściślej mówiąc, o testament twojego ojca. Jego kopia znalazła się wreszcie w kancelarii adwokackiej w Bostonie. Jakiś czas temu kazałem ją przesłać do Ameryki, na wypadek, gdybym cię odnalazł. Byłem niemal pewien brzmienia jednego z punktów, ale chciałem się jeszcze i upewnić, więc pojechałem do miasta. Tutaj mam dokumenty. – Z wewnętrznej kieszeni wyjął kopertę.

Regan trzymała ją przez chwilę w ręku.

– Może ty mi powiesz, co tam jest napisane – zaproponowała w końcu.

– Twoi rodzice zginęli, kiedy byłaś bardzo mała i pewnie tego nie pamiętasz, ale wtedy żył jeszcze brat twojego ojca. Właśnie on miał zostać twoim opiekunem. Przez kilka miesięcy mieszkałaś u niego, ale i on zmarł wkrótce po twoich rodzicach.

– Pamiętam tylko wuja Jonatana.

– Tak, on był jedynym krewnym, jaki ci pozostał, więc wykonawca testamentu, bank twoich rodziców, oddał mu cię na wychowanie. Nikt jeszcze nie wiedział, co to za człowiek. W czasie, gdy sporządzano testament, twoi rodzice sądzili, że będziesz bezpieczna u brata ojca.

– Proszę cię, Farrellu, przejdź do sedna sprawy.

– Ależ oczywiście, moja droga. Chodzi tu o to, że nie wolno ci było wyjść za mąż bez zezwolenia opiekuna. Rodzice zapewne obawiali się, że wpadniesz w ręce jakiegoś łowcy posagów albo nie chcieli, żebyś przechodziła przez takie piekło jak oni, kiedy po ślubie rodzina matki wyrzekła się jej, nie zostawiając jej ani grosza.

– Czy to wszystko? Na pewno chowasz coś w zanadrzu.

– Regan, czy ty nie rozumiesz? Poślubiłaś Travisa Stanforda bez pisemnego zezwolenia swojego opiekuna, a miałaś tylko siedemnaście lat.

– Siedemnaście! Skończyłam osiemnaście kilka miesięcy przed ślubem.

W tych dokumentach znajdziesz prawdziwą datę urodzenia. Jonatan podrobił twoją metrykę, aby móc wcześniej wydać cię za mąż i zgarnąć pieniądze.

Trochę oszołomiona Regan oparła się o biurko.

– Chcesz powiedzieć, że moje małżeństwo z Travisem jest nieważne?

– Z całą pewnością. Nie skończyłaś osiemnastu lat i nie miałaś zgody opiekuna. Nie jesteś i nigdy nie byłaś niczyją żoną, panno Weston.

– A Jennifer?

– Przykro mi to mówić, ale Jennifer jest nie ślubnym dzieckiem. Rzecz jasna, jeśli kogoś poślubisz, mąż będzie mógł ją adoptować.

Wydaje mi się, że Travis nie pozwoli nikomu adoptować swojej córki – odparła cicho.

– Do diabła z Travisem! – zawołał Farrell i jednym skokiem znalazł się przy niej. – Czekałem na ciebie całe lata. Od dawna cię kocham. Nie możesz mnie winić za to, że nie szalałem na punkcie siedemnastoletniej dziewczynki. Widocznie instynktownie wyczułem, że jesteś jeszcze za młoda i chyba cię nie dziwi, że nie chciałem mieć dziecka za żonę. Przynajmniej nie zaciągnąłem cię siłą do łóżka, jak to zrobił ojciec Jennifer. – Przerwał i chwycił jej dłonie. -Wyjdź za mnie, Regan. Będę dla ciebie dobrym i wiernym mężem. Czyż nie kocham cię od wielu lat? Postaram się być najlepszym ojcem dla Jennifer.

– Farrell, proszę cię. – Wyrwała mu się. – Muszę to wszystko przemyśleć. To dla mnie duży wstrząs. Nagle okazało się, że przez tyle lat żyłam w grzechu. Obawiam się też, że Jennifer będzie bardzo nieszczęśliwa.

– Właśnie, dlatego… – zaczął, ale ruchem ręki nakazała mu milczenie.

– Chcę pomyśleć o tym w samotności. – Roześmiała się. – A tobie dobrze zrobi kąpiel i odpoczynek.

Upłynęło jeszcze kilkanaście minut, zanim wyszedł. Regan została sama i mogła wreszcie przeczytać dokumenty, które jej przywiózł. Pół godziny później, gdy odłożyła papiery, uśmiechnęła się z zadowoleniem. To prawda, że nigdy nie była żoną Travisa. Jakże on się wścieknie, słysząc tę wiadomość! Po raz pierwszy od lat Regan zapadła w sen na jawie i wyobrażała sobie, jak Travis zareaguje, kiedy mu powie, że nie ma nad nią żadnej władzy i z prawnego punktu widzenia Jennifer nie ma ojca. Choć raz w życiu zyska nad mm przewagę, a to z pewnością będzie wspaniałe przeżycie.

Oświadczyny Farrella odrzuciła bez namysłu Ten głupiec łudził się, że Regan uwierzy w zapewnienia o miłości. Chciał się z nią ożenić przed jej dwudziestymi trzecimi urodzinami, żeby dobrać się do majątku zostawionego jej przez rodziców Juz niedługo się przekona, że Regan zamierza rozegrać wszystko po swojemu. Z uśmiechem wzięła kartkę papieru i napisała liścik do Travisa, w którym zaprosiła go na kolację we dwoje.

Zaciszną salkę jadalną oświetlały wonne świece. Na stole połyskiwały wiedeńskie kryształy, flamandzka porcelana i angielskie srebra. Doskonałe wino sprowadzono z Niemiec, ale potrawy były amerykańskie.

Cieszę się, że wreszcie oprzytomniałaś – oświadczył Travis, smarując masłem bułeczkę. – Jennifer będzie szczęśliwsza w otoczeniu przyjaciół i rodziny, a nie tych wszystkich obcych ludzi. Czy zawsze pozwalacie jej swobodnie biegać po ulicy i gospodzie? Dziecko nie powinno wychowywać się na korytarzach publicznego budynku.

Ty, oczywiście, masz wielkie doświadczenie w wychowywaniu dzieci i wiesz, co jest dla nich najlepsze – odparowała Regan.

Wzruszył ramionami i nadal delektował się jedzeniem.

– Wiem wystarczająco dużo, żeby stwierdzić, że to nie jest najlepsze dla dziecka miejsce. W moim domu będziesz miała więcej czasu dla Jennifer… uśmiechnął się znacząco. – I dla innych naszych dzieci.

Travis… – zaczęła, ale jej przerwał.

Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się cieszę, że wrócił ci zdrowy rozsądek. Oczekiwałem, że będziesz się dłużej broniła. Okazałaś się dojrzalsza, niż oczekiwałem.

Co takiego? – Zakrztusiła się winem. – Wrócił mi zdrowy rozsądek? Dojrzałam? O czym ty mówisz?

Chwycił ją za rękę, pogładził po dłoni i przemówił cichym, niskim głosem. – Twoje zaproszenie było dla mnie wielką radością, bo wiedziałem, co chcesz mi powiedzieć. Ucałował czubki jej palców. – Musisz wiedzieć, że zdaję sobie sprawę, jaka to dla ciebie trudna decyzja. Nigdy nie wykorzystam tego przeciwko tobie. Zgadzając się ze mną wrócić, postępujesz dzielnie i wielkodusznie. Może pragnęłabyś jeszcze trochę zostać w swoim małym miasteczku, ale Jennifer potrzebuje czegoś więcej niż budynku pełnego nieznajomych. Dziewczynce potrzebny jest dom, który ja jej mogę zapewnić. – Jeszcze raz ucałował jej palce. – Podjęłaś bardzo mądrą decyzję.

Regan wzięła głęboki oddech i wypiła duży łyk wina, żeby się uspokoić. Potem uśmiechnęła się szeroko do Travisa. – Ty próżny, nadęty farmerze – oznajmiła lekkim, obojętnym tonem. – Nie mam zamiaru wracać na plantację, a moje, jak to nazwałeś, „małe miasteczko" jest dla mojej córki domem. – Mimo woli podniosła głos. – Zaprosiłam cię tutaj nie, dlatego że chcę z tobą wyjechać, o czym jesteś taki przekonany, ale po to, żeby ci powiedzieć, że nigdy nie byłam twoją żoną.