Выбрать главу

W takim razie, jeśli Travis lubi kobiety, które od niego odchodzą, dlaczego aż tutaj za nim przyjechałaś? Nie lepiej było trzymać się od niego z dala i zaczekać, aż sam do ciebie wróci?

Do diabła z tobą, ty zdziro! – warknęła Margo. – Travis Stanford należy do mnie! Był mój, kiedy ty jeszcze siusiałaś w majtki. Porzuciłaś go! Ukradłaś biżuterię jego matki i po prostu wyjechałaś. Gdybym nie znalazła twojego listu… – Urwała nagle.

Regan w skupieniu przez chwilę badawczo spowiadała w oczy Margo. Przez wszystkie te lata zastanawiała się, dlaczego Travis jej nie odnalazł. Zostawiła za sobą tyle śladów, że nawet dziecko by wpadło na jej trop, ale nie wiadomo, dlaczego Travisowi się to nie udało. Ale jeśli Margo pierwsza znalazła jej wiadomość… – Czy długo mnie szukał? – zapytała cicho. Margo wstała i obrzuciła ją miażdżącym spojrzeniem.

– Chyba nie sądzisz, że odpowiem na to pytanie. Ostrzegam cię. Travis jest mój. Nie jesteś wystarczająco silną kobietą, żeby się ze mną zmierzyć. Ja zawsze dostaję, czego chcę.

– Doprawdy? – odparła spokojnie. – Czy jest przy tobie mężczyzna, który trzyma cię w nocy za rękę, kiedy płaczesz, taki, któremu możesz powierzyć swoje najtajniejsze sekrety? Czy wiesz, co to znaczy wszystkim się dzielić, kochać i być kochaną? – Odwróciła głowę i popatrzyła na Margo. – A może w ludziach dostrzegasz tylko pieniądze? Powiedz mi, czy gdyby Scarlet Springs należało do ciebie, wciąż chciałabyś zdobyć mojego męża?

Margo chciała coś odpowiedzieć, ale zrezygnowała i cicho wyszła z pokoju.

Podnosząc filiżankę do ust Regan zauważyła ze zdumieniem, że jej ręka drży. Zadane przed chwilą pytania od dawna dręczyły ją samą, chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Była właścicielką całego miasta, i co z tego? Miała tu przyjaciół, ludzi, których szczerze polubiła, ale czy oni mogli zastąpić tę jedną wyjątkową osobę, która by cię kochała nawet gdy jesteś w złym humorze, opiekowałaby się tobą w chorobie, znałaby twoje najgorsze strony i nawet to by jej nie zrażało?

Przypomniała sobie plantację Travisa i rezydencję Stanford Hall. Wiedziała, że właśnie tam powinna dorastać Jennifer. Setki przodków Travisa spoglądały z portretów na ścianach. Ci ludzie byli również przodkami Jennifer. Dziewczynka powinna znać swoje korzenie, zamieszkać w spokojnym, bezpiecznym miejscu, a nie w gospodzie, przez którą przewijały się tłumy nieznajomych ludzi.

Z uśmiechem usiadła wygodniej w fotelu. Oczywiście, z trudem przyjdzie jej powiedzieć Travisowi, że wygrał. Bez wątpienia będzie się tym chwalił i stwierdzi, że od początku wiedział, kto tu zwycięży. Ale co ją to obchodzi? Najważniejsze, że spędzi resztę życia z ukochanym człowiekiem. Nie wolno z tego rezygnować z powodu głupiej dumy. A poza tym, znajdzie jakiś sposób, żeby się mu odpłacić. O, tak! Travis jeszcze pożałuje, że był taki pewny siebie.

Masz bardzo zadowoloną minę – stwierdziła Brandy.

Regan nie słyszała, kiedy przyjaciółka weszła do pokoju.

– Właśnie myślałam o Travisie.

– Mnie również takie myśli przywołałyby uśmiech na twarz. Kiedy wyjeżdżacie?

– Skąd ci przyszło do głowy, że… – zaczęła Regan, ale przerwał jej śmiech Brandy. – Wiem, co myślisz, i nie mylisz się. Tak długo bałam się Travisa. Obawiałam się, że przytłoczy mnie jego osobowość i przestanę istnieć jako ja.

Ale teraz już wiesz, że potrafisz się przed nim obronić i być sobą.

Tak. i zdałam sobie sprawę, że on ma rację. Jego plantacja to najlepsze miejsce dla Jennifer. A co z tobą? Co zrobisz, kiedy ja wyjadę ze Scarlet Springs? Czy mam znaleźć kogoś, kto pomoże ci prowadzić gospodę?

O to się nie martw – odparła Brandy unosząc dłoń. – Już wszystko z Travisem ustaliliśmy. Nie będzie żadnych kłopotów.

Z Travisem! To znaczy, że ty… i mój mąż… Za moimi plecami?

– Ostatnio słyszałam od ciebie, że to już nie jest twój mąż. Od początku się domyślałam, że stąd wyjedziesz. Takiemu mężczyźnie jak Travis żadna kobieta nie może się długo opierać. Czy wiesz, przez jakie piekło przeszedł, kiedy od niego uciekłaś? Odkąd go opuściłaś, nie zbliżył się do żadnej kobiety.

– Co takiego? – zapytała Regan, czując jak zalewa ją jakaś fala ciepła. – Skąd to wszystko wiesz.

– Kiedy ty pracowałaś, ja spędziłam trochę cza su z Travisem i Jennifer. Może ty nie byłaś ciekawa, co się z nim działo, ale ja z pewnością tak. Może chciałabyś usłyszeć, co ten wspaniały człowiek wycierpiał przez ostatnie kilka lat?

Brandy nie czekała na odpowiedź przyjaciółki, tylko od razu zaczęła długą opowieść o przejściach Travisa. Większość jego przyjaciół uważała, że Regan się utopiła, ale on cały czas jej szukał, mimo że wszyscy go zniechęcali. Kiedyś nawet pastor namawiał go, żeby wyprawił symboliczny pogrzeb nieobecnej żonie, w nadziei, że to wyzwoli Travisa z obsesji na punkcie żony.

Godzinę później Regan wyszła z biblioteki z głową w chmurach. Ignorując Farrella, który coś za nią wołał, szukała Travisa. Nie mogła się doczekać, kiedy mu powie, że go kocha, chce wyjść za niego za mąż i wrócić z nim do domu.

Pod koniec dnia, kiedy Travis wciąż się nie pokazywał, jej entuzjazm osłabł. Z roztargnieniem odrzuciła zaproszenie Farrella na kolację i spędziła cały wieczór z córką. Minęła kolejna noc bez Travisa i radość opuściła ją całkowicie. Jennifer chodziła naburmuszona i obrzucała matkę złym spojrzeniem. Farrell coraz mocniej nalegał na spotkanie, a Margo wciąż ją pytała, gdzie jest Travis.

Trzeciego dnia żałowała, że los zetknął ją z Travisem Stanfordem. Czy mógł ją zostawić, po tym wszystkim, co przeszedł, żeby ją odnaleźć? A jeśli to prawda? Zdesperowana Regan rzuciła się na łóżko, modląc się, żeby Bóg nie pozwolił mu odejść z jej życia. Po raz pierwszy od lat rozpłakała się, przeklinając w duchu Travisa. Ile łez jeszcze wyleje przez tego człowieka?

18

Następnego dnia o piątej rano zbudziło Regan pukanie do drzwi. Półprzytomna wyszła z łóżka i założyła szlafrok.

W korytarzu stał Timmie Watts, syn farmera, jednego z dzierżawców jej ziemi. Zanim powiedziała choć słowo, chłopiec wręczył jej czerwoną różę na długiej łodyżce i zniknął w głębi budynku.

Ziewając, nie całkiem rozbudzona, spojrzała na wspaniały, wonny kwiat. Przyczepiono do niego małą karteczkę. Rozłożyła ją i przeczytała: „Regan, czy zostaniesz moją żoną? Travis."

Upłynęła cała minuta, zanim Regan zrozumiała, co trzyma w ręku. Wydała z siebie radosny pisk, przytuliła różę do piersi i trzy razy podskoczyła wysoko w górę. A więc mimo wszystko o niej nie zapomniał!

Mamusiu – odezwała się Jennifer przecierane zaspane oczy. – Czy tatuś już wrócił?

Prawie – roześmiała się, chwyciła córkę w ramiona i zawirowała z nią po pokoju. – Tę cudowna, wspaniałą różę dostałam od twojego tatusia. Chce, żebyśmy z nim zamieszkały.

Zrobimy to! – oznajmiła radośnie dziewczynka i mocniej chwyciła się matki, bo się jej zakręciło w głowie. – Będziemy jeździć na koniku.

– Codziennie i po wsze czasy! – zawołała ze śmiechem matka. – Teraz szybko się ubierzmy, bo twój tatuś z pewnością zaraz się tu zjawi.

Zanim Regan się zdecydowała na suknię ze złocistego aksamitu, wyrzuciła z szafy na łóżko wszystkie stroje. W środku tego zamieszania znowu usłyszała pukanie. Podbiegła do drzwi w nadziei, że to Travis, i otworzyła je z rozmachem.

W progu stała Sara Watts, siostra Timmiego. Trzymała w ręku dwie jasnoróżowe róże. Zdziwiona Regan wzięła od niej kwiaty a dziewczynka szybko się oddaliła.