– Do diabła z jego zmęczeniem! – powiedziała głośno i odrzuciła lekką kołderkę.
W szafie wisiał strój, prezent od Brandy, którego jeszcze nigdy na sobie nie miała. Była to koszulka z białego jedwabiu, miękka, niemal przezroczysta i wycięta tak głęboko, że niewiele pozostawiała wyobraźni. Jej stan był tak skąpy i obcisły, że użyto na niego tylko kilka cali materiału, i bardzo uwydatniał piersi Regan.
– Może jest zmęczony, ale przecież jeszcze żyje – uśmiechnęła się do siebie patrząc w lustro. Zarzuciła na ramiona pelerynę i poszła do Travisa.
Travis stał na środku pokoju i uśmiechał się. W ręku trzymał kieliszek porto. Nagle trzasnęły drzwi i do sypialni wpadła Margo. Jego uśmiech natychmiast zniknął.
– Wynoś się – powiedział sucho. – W każdej chwili może tu wejść Regan.
– Ta dziwka! – zasyczała. Travis, przyprawiasz mnie o mdłości! Czy wiesz, jakie widowisko z siebie robiłeś przez ostatnie dni? Całe miasto się z ciebie śmieje. Nikt tu jeszcze nie widział, żeby ktoś zrobił z siebie takiego kompletnego durnia.
Usłyszałem, co miałaś do powiedzenia, a teraz wyjdź – odparł zimno.
Nie powiedziałam jeszcze nawet połowy tego, co chcę ci oznajmić. Ostatnio zadawałam wiele pytań i z tego, co zdołałam wykryć wynika, że nic nie wiesz o tej kobiecie. Dlaczego miałaby wychodzić za ciebie? Za takiego wielkiego, tępego, nieokrzesanego Amerykanina? Jesteś taki dumny ze swojej plantacji, ale czy wiesz, że Regan mogłaby ją kupić i nawet nie zauważyłaby ubytku pieniędzy? Urwała, żeby sprawdzić, jak Travis przyjął tę nowinę. On jednak nawet nie mrugnął ani się nic poruszył, tylko spoglądał na nią z lekkim obrzydzeniem.
Regan ma miliony – wysapała Margo. – Przejdą w jej ręce w przyszłym tygodniu. Może zdobyć każdego mężczyznę, dlaczego więc miałaby poślubić amerykańskiego farmera? Travis wciąż się nie odzywał.
A może to dla ciebie nic nowego? – zastana-wiała się. – Może od początku o wszystkim wiedziałeś i dlatego robiłeś z siebie idiotę, żeby ją tylko zdobyć? Każdy mężczyzna wiele by poświęcił dla takiego majątku.
Nic powiedziała nic więcej, bo Travis chwycił ją za włosy i odciągnął jej głowę do tyłu.
Wynoś się! – zażądał matowym glosom. I mam nadzieję, że nigdy już cienie zobaczę. Mówiąc te słowa popchnął ją tak silnie, że uderzyła o ścianę.
Natychmiast doszła do siebie.
– Travis! – zawołała, rzucając się na niego i obejmując ramionami. – Czy nie wiesz, jak bardzo cię kocham? Zawsze cię kochałam, jeszcze kiedy byliśmy dziećmi. Należysz do mnie. Kiedy sprowadziłeś ją do domu i przedstawiłeś mi jako swoją żonę, myślałam, że mi serce pęknie. A teraz urządziłeś tu takie przedstawienie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego to robisz. Ona nigdy cię nie kochała. Odeszła od ciebie, a ja wciąż byłam blisko, kiedy mnie potrzebowałeś. Nie mogę się jej równać majątkiem, ale jeśli mi pozwolisz, obdarzę cię wielką miłością. Otwórz oczy i spójrz na mnie. Zobacz, jak bardzo cię kocham.
Wyswobodził się z jej uścisku i przytrzymał ją na odległość ramienia.
– Nigdy mnie nie kochałaś. Zależało ci tylko na mojej plantacji. Już od wielu lat wiem, ile masz długów. Często ci pomagałem, ale nigdy do tego stopnia, żeby chcieć się z tobą ożenić. – Mówił cicho, wręcz delikatnie i widać było, że widok jej upadku sprawia mu przykrość.
Gdy Regan cicho otworzyła drzwi, spodziewając się, że zastanie go śpiącego i będzie mogła ostrożnie wsunąć się do jego łóżka, spotkało ją wielkie zaskoczenie. Zobaczyła Travisa, trzymającego Margo w objęciach i spoglądającego jej czule w oczy. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.
Travis odepchnął Margo na podłogę i rzucił się w pościg.
Wiedząc, że nie zdąży dobiec do swojej sypialni, Regan wpadła do najbliższego pokoju, który okazał się pokojem Farrella. Travis chwycił ją za pelerynę w chwili, kiedy znikała za drzwiami, ale materiał został mu w rękach. Rozległ się szczęk przekręcanego w zamku klucza.
– Regan? – powitał ją Farrell z rozszerzonymi ze zdumienia oczami. Zapalił świecę, szybko włożył spodnie i jednym ruchem wstał z łóżka. – Co cię tak wystraszyło?
Oszołomiona oparła się plecami o drzwi. Od szybkiego oddechu jej piersi unosiły się pod cienkim materiałem. – Margo i Travis – wyszeptała zdyszana. W tej samej chwili odskoczyła od drzwi, ponieważ ktoś silnie w nie uderzył. Rozległ się kolejny huk i w wybitej w desce dziurze pojawiła się obuta noga Travisa, a zaraz potem jego ręka, która sięgnęła do zamka. Drzwi rozwarły się szeroko, do środka wpadł Travis i chwycił ją w ramiona.
Dosyć tych gier – zawołał. – Tym razem mnie posłuchasz, czy ci się to podoba, czy nie.
Co ty sobie wyobrażasz? – zaczął Farrell i usiłował chwycić rywala za rękę.
Travis spojrzał na niego z góry, odepchnął go niedbale i zwrócił się do Regan.
Masz dwadzieścia cztery godziny na spakowanie swoich rzeczy. Wyjeżdżamy. Weźmiemy ślub w domu.
Regan wyśliznęła się z jego objęć i odstąpiła o krok.
Czy Margo będzie na naszym weselu? A może wolałbyś z nią spędzić noc poślubną?
– Kiedy będziemy już w domu, urządzisz mi tyle scen zazdrości, ile tylko zechcesz, ale teraz mam już dosyć chodzenia po linach i wyszukiwania róż., których tak bardzo pragnęłaś. Na tym koniec. Oświadczam ci, że ty i Jennifer zamieszkacie ze mną, nawet jeśli miałbym cię przykuć do łóżka łańcuchami. – Nagle głos mu złagodniał. – Regan, zrobiłem co mogłem, żebyś zrozumiała, że mnie kochasz. Czy nadal masz jakieś wątpliwości?
– Ja? – szepnęła zdziwiona. – Ja nie wiem, że cię kocham? Nigdy w to nie wątpiłam. To ty nie byłeś pewien swoich uczuć. Nigdy mnie nie kochałeś. Za pierwszym razem po prostu musiałeś się ze mną ożenić. Musiałeś… – Urwała i zaskoczona spojrzała na Travisa.
Chwiejnie cofnął się o krok i opuścił bezradnie ramiona. Z pobladłą twarzą szukał po omacku czegoś, o co mógłby się wesprzeć. Zdawało się, że nagle przybyło mu dziesięć lat. Ciężko opadł na krzesło.
– Ja musiałem się z tobą żenić? – wyszeptał słabym, schrypniętym głosem. – Nie byłem pewien swoich uczuć? Nigdy cię nie kochałem?
Na chwilę ukrył twarz w dłoniach, a kiedy znowu spojrzał na Regan, miał zaczerwienione oczy.
– Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia – oświadczył cicho. – Właśnie dlatego się tobą zaopiekowałem. Byłaś taka młoda i zalękniona. Tak bardzo się bałem, że cię stracę. – Mówił teraz silniejszym głosem. -Jak myślisz, do diabła, dlaczego ryzykowałem życie na statku, żeby uratować tego szczeniaka Wainwrighta, którego tak lubiłaś? Czy wiesz, jaką miałem ochotę wypchnąć go za burtę? Nie zrobiłem tego, ponieważ tobie na nim zależało. A teraz twierdzisz, że nigdy cię nie kochałem. – Wstał i ciągnął rozzłoszczonym tonem: – I chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś pierwszą kobietą, która urodziła moje dziecko. Wcale nie musiałem się z tobą ożenić.
– Ale kiedyś powiedziałeś, że zawsze się żenisz z matkami swoich dzieci. Ja myślałam… – odezwała się płaczliwie.
Zdesperowany wyrzucił ręce do góry.
– Byłaś wystraszona i zbuntowana, nawet nie wiedziałaś, że jesteś w ciąży. Co miałem ci powiedzieć? Że mam w Ameryce nieślubne dziecko, którego matka usiłowała zawlec mnie do sądu, bo nie chciałem się z nią ożenić?
Mogłeś… mogłeś powiedzieć, że mnie kochasz. Uspokoił się. Przysiągłem przed świadkami, że będę cię kochał do końca życia. Co jeszcze miałem zrobić? Wbiła wzrok we własne dłonie. Nigdy mnie nie poprosiłeś, żebym za ciebie wyszła, przynajmniej nie zrobiłeś tego osobiście.
Nigdy cię nie prosiłem? – huknął Travis. – Do diabła, Regan, czego jeszcze ode mnie wymagasz? Zrobiłem z siebie głupca na oczach całego stanu, a ty mówisz…