Lepiej podwoić tą liczbą. Lord Beric może spróbować uwolnić Edmure ‘a przed dotarciem do Złotego Ząba. Jaime nie chciał być zmuszony do pojmania Tully’ego po raz trzeci.
Wrócił na krzesło lorda Hostera, rozwinął mapę Tridentu i przycisnął ją złotą dłonią.
Dokąd bym się udał na miejscu Blackfisha?
— Lordzie dowódco? — W otwartych drzwiach stał strażnik. — Przy wejściu czekają lady Westerling i jej córka, tak jak rozkazałeś.
Jaime odsunął mapę na bok.
— Wprowadź je.
Dobrze, że dziewczyna też nie zniknęła. Jeyne Westerling była królową Robba Starka. To dla niej stracił wszystko. Gdyby nosiła w brzuchu wilka, mogłaby się okazać bardziej niebezpieczna niż Blackfish.
Nie wyglądała jednak na niebezpieczną. Była smukłą dziewczyną, piętnasto-, najwyżej szesnastoletnią, raczej młodzieńczo niezgrabną niż pełną gracji. Miała wąskie biodra, piersi wielkości jabłek, gęste, brązowe loki oraz łagodne, również brązowe oczy łani. Ładna jak na dziecko — pomyślał Jaime. Ale nie warto tracić dla niej królestwa. Twarz dziewczyny była obrzmiała, a na czole miała strup, częściowo skryty za opadającym lokiem.
— Co ci się stało? — zapytał.
Dziewczyna odwróciła głowę.
— To nic — zapewniła jej matka, kobieta o surowej twarzy, odziana w suknię z zielonego aksamitu. Na długiej, chudej szyi miała naszyjnik ze złotych muszelek. — Nie chciała oddać małej korony, którą dostała od buntownika, a gdy próbowałam jej ją zdjąć, bezczelna dziewczyna szarpała się ze mną.
— Była moja — łkała Jeyne. — Nie miałaś prawa. Robb kazał ją zrobić dla mnie. Kochałam go.
Matka uniosła dłoń, by ją spoliczkować, ale Jaime stanął pomiędzy nimi.
— Nie waż się — ostrzegł lady Sybell. — Siadajcie obie. — Dziewczyna skuliła się na krześle jak przestraszone zwierzątko, ale jej matka siedziała sztywno, z głową wysoko uniesioną. -
Napijecie się wina? — zapytał. Dziewczyna nie odpowiedziała.
— Nie, dziękuję — odparła jej matka.
— Jak sobie życzycie. — Jaime spojrzał na córkę. — Przykro mi z powodu twojej straty.
Chłopak był odważny, trzeba to przyznać. Muszę ci zadać jedno pytanie. Czy nosisz jego dziecko, pani?
Jeyne zerwała się z krzesła i uciekłaby z komnaty, gdyby strażnik stojący w drzwiach nie złapał jej za ramię.
— Nie nosi — zapewniła lady Sybell, gdy jej córka próbowała się wyrwać z uścisku. -
Dopilnowałam tego, tak jak rozkazał twój pan ojciec.
Jaime skinął głową. Tywin Lannister nie był człowiekiem, który przeoczyłby podobny szczegół.
— Puść dziewczynę — rozkazał strażnikowi. — Na razie z nią skończyłem. — Zapłakana Jeyne uciekła korytarzem, a Jaime popatrzył na jej matkę. — Ród Westerlingów otrzymał ułaskawienie, twój brat Rolph został mianowany lordem Castamere. Czy pragniesz od nas czegoś jeszcze?
— Twój pan ojciec obiecał mi godne małżeństwa dla Jeyne i jej młodszej siostry. Przysiągł, że to będą lordowie albo dziedzice, nie młodsi synowie ani domowi rycerze.
Lordowie albo dziedzice. Oczywiście. Westerlingowie byli starym, dumnym rodem, ale lady Sybell pochodziła z rodu Spicerów, którzy byli tylko nobilitowanymi kupcami. Jaime przypominał sobie, że jej babcia była jakąś na wpół obłąkaną czarownicą ze wschodu.
Ponadto Westerlingowie byli zubożali. Młodsi synowie byli najlepszym, na co w normalnej sytuacji mogłyby liczyć córki Sybell Spicer, ale porządny garniec lannisterskiego złota mógł nawet wdowę po zabitym buntowniku uczynić atrakcyjną dla jakiegoś lorda.
— Dostaniesz te małżeństwa — zapewnił Jaime. — Ale Jeyne musi zaczekać z zamążpójściem pełne dwa lata. Gdyby wyszła za mąż zbyt wcześnie i urodziła dziecko, niektórzy z pewnością by szeptali, że ojcem był Młody Wilk.
— Mam też dwóch synów — przypomniała lady Westerling. — Rollam jest ze mną, ale Raynald jest rycerzem i pojechał z buntownikami do Bliźniaków. Gdybym wiedziała, co ma się tam wydarzyć, nigdy bym do tego nie dopuściła. — W jej głosie pojawiła się nuta wyrzutu.
— Raynald nic nie wiedział o... o porozumieniu z twoim panem ojcem. Możliwe, że jest jeńcem w Bliźniakach.
Albo nie żyje. Walder Frey z pewnością również nie słyszał o żadnym „porozumieniu”.
— Zapytam o to. Jeśli ser Raynald nadal jest jeńcem, zapłacimy za niego okup.
— Wspomniano również o małżeństwie dla niego. O dziewczynie z Casterly Rock. Twój pan ojciec wspominał, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Raynald otrzyma od niego Joy.
Lord Tywin kieruje naszymi poczynaniami nawet zza grobu.
— Joy jest naturalną córką mojego zmarłego stryja Geriona. Jeśli pragniesz, możemy ogłosić zaręczyny, ale ze ślubem trzeba będzie zaczekać. Joy ma chyba dziewięć czy dziesięć lat.
— Naturalną córką? — Lady Sybell wyglądała, jakby połknęła cytrynę. — Chcesz, żeby dziedzic Westerlingów poślubił dziewczynę nieprawego pochodzenia?
— Z pewnością nie chcę, żeby Joy wyszła za syna jakiejś podstępnej, zdradliwej suki. Ona zasługuje na coś lepszego. — Jaime z radością udusiłby wredną babę jej własnym naszyjnikiem. Joy była słodkim, choć samotnym dzieckiem. Jej ojciec był ulubionym stryjem Jaimego. — Twoja córka jest warta dziesięć razy więcej od ciebie, pani. Odjedziecie jutro z Edmure’em i ser Forlayem. Do tej pory lepiej nie pokazuj mi się na oczy.
Zawołał strażnika i lady Sybell wyszła, zaciskając mocno usta. Jaime zastanawiał się, ile lord Gawen wiedział o knowaniach żony. Co w ogóle wiedzą mężczyźni?
Edmure’owi i Westerlingom towarzyszyła eskorta złożona z czterystu ludzi. Jaime w ostatniej chwili podwoił jej liczebność. Odprowadził odjeżdżających kilka mil, by porozmawiać z ser Forleyem Presterem. Choć ser Forley nosił na opończy byczą głowę, a na hełmie rogi, w niczym nie przypominał byka. Był niskim, szczupłym, upartym mężczyzną o zadartym nosie, łysej głowie i brązowej, posiwiałej brodzie. Wyglądał raczej na oberżystę niż na rycerza.
— Nie wiemy, gdzie jest Blackfish — przypomniał mu Jaime. — Ale jeśli będzie mógł uwolnić Edmure’a, z pewnością to zrobi.
— Nie dopuścimy do tego, panie. — Jak większości oberżystów, ser Forleyowi nie brakowało oleju w głowie. — Przed nami pojadą zwiadowcy, a nocami będziemy fortyfikować obozy. Wyznaczyłem dziesięciu ludzi, którzy będą strzegli Tully’ego dniem i nocą. To moi najlepsi łucznicy. Jeśli zboczy ze szlaku choćby na stopę, wyrośnie mu tyle piór, że rodzona matka wzięłaby go za gęś.
— Świetnie. — Jaime wolałby, żeby Tully dotarł do Casterly Rock bezpiecznie, ale gdyby miał uciec, lepiej, by zginął. — Każ też kilku łucznikom pilnować córki lorda Westerlinga.
— Dziewczyny Gawena? — zapytał wyraźnie zmieszany ser Forley. — Ona jest...
— ...wdową po Młodym Wilku — dokończył Jaime. — I w związku z tym, gdyby udało się jej uciec, byłaby dwa razy groźniejsza niż Edmure.
— Wedle rozkazu, panie. Będziemy jej strzegli.
Galopując wzdłuż kolumny z powrotem do Riverrun, Jaime musiał minąć Westerlingów.
Lord Gawen skinął do niego głową z poważną miną, ale lady Sybell spoglądała przez niego na wskroś, a jej oczy były zimne jak kawałki lodu. Jeyne w ogóle go nie zauważyła. Jechała ze spuszczonym spojrzeniem, skryta pod płaszczem z kapturem. Piękne szaty, które nosiła pod spodem, były rozdarte. Rozdarła je sama, na znak żałoby — uświadomił sobie Jaime. Jej matka z pewnością nie była zadowolona. Zastanawiał się, czy Cersei rozdarłaby szatę, gdyby dowiedziała się o jego śmierci.