Выбрать главу

Królewski orszak wkroczył przez wewnętrzne drzwi do ogromnego serca Wielkiego Septu i ruszył naprzód jednym z siedmiu szerokich przejść spotykających się pod kopułą. Z prawej i z lewej strony szlachetnie urodzeni żałobnicy padali na kolana, widząc króla i królową.

Było tu wielu chorążych jej ojca oraz rycerzy, którzy walczyli u boku lorda Tywina w połowie setki różnych bitew. Ich widok dodał jej pewności siebie. Nie jestem pozbawiona przyjaciół.

Pod wyniosłą kopułą Wielkiego Septu, zbudowaną ze szkła, złota i kryształu, na kilkustopniowych marmurowych marach spoczywało ciało lorda Tywina Lannistera. U jego głowy pełnił straż Jaime, zaciskając jedyną dłoń na rękojeści wielkiego, złotego miecza, który dotykał sztychem posadzki. Jego płaszcz z kapturem był biały jak świeżo spadły śnieg, a łuski długiej kolczugi zrobiono z macicy perłowej zdobionej złotem. Lord Tywin chciałby, żeby wdział

barwy rodowe, złoto i karmazyn — pomyślała Cersei. — Zawsze się gniewał, gdy widział

Jaimego w bieli. Jej brat znowu zapuszczał brodę. Jego podbródek i policzki porastała szczecina nadająca twarzy nieokrzesany, grubiański wygląd. Mógł chociaż zaczekać, aż pochowają ojca pod Skałą.

Cersei wprowadziła króla na trzy niskie stopnie, by ukląkł obok ciała. Oczy Tommena były pełne łez.

— Płacz cicho — powiedziała mu, pochylając się nad nim. — Jesteś królem, nie mazgajowatym bachorem. Twoi lordowie patrzą na ciebie.

Chłopiec otarł łzy grzbietem dłoni. Miał oczy po matce, szmaragdowe, wielkie i błyszczące jak oczy Jaimego, kiedy był w jego wieku. Jej brat był bardzo ładnym chłopcem... ale był też wojowniczy, tak samo jak Joffrey. Był prawdziwym lwiątkiem. Królowa objęła ramieniem Tommena i ucałowała jego złote loki. Będzie mnie potrzebował. Nauczę go, jak rządzić, i będę strzegła przed wrogami. Niektórzy z nich byli tu w tej chwili, udając przyjaciół.

Milczące siostry zakuły lorda Tywina w pancerz, jakby miał po raz ostatni stanąć do bitwy. Miał na sobie swą najlepszą zbroję płytową, pokrytą ciemnokarmazynową emalią ze złotą inkrustacją na rękawicach, nagolenicach i napierśniku. Jego tarczki opachowe były złotymi słońcami, na obu ramionach przycupnęły złote lwice, a grzebień leżącego obok głowy hełmu stanowił lew ze wspaniałą grzywą. Na piersi umarłego spoczywał miecz, a na splecione na rękojeści dłonie włożono pozłacane kolcze rękawice. Nawet po śmierci jego twarz wygląda szlachetnie — pomyślała Cersei. — Ale usta... Kąciki ust jej ojca unosiły się lekko ku górze, nadając jego obliczu wyraz lekkiej wesołości. Niedopuszczalne. To była wina Pycelle’a, powinien był powiedzieć milczącym siostrom, że lord Tywin Lannister nigdy się nie uśmiechał.

Jest z niego równie mało pożytku, co z sutków na napierśniku. Ten leciutki uśmieszek z jakiegoś powodu sprawiał, że lord Tywin wyglądał mniej groźnie niż za życia. Przyczyniał się do tego również fakt, że miał zamknięte oczy. Oczy jej ojca zawsze wyglądały niepokojąco: jasnozielone, niemal błyszczące, upstrzone plamkami złota. Potrafiły przejrzeć człowieka na wskroś, uświadomić mu, jak słaby, bezwartościowy i brzydki jest w głębi duszy. Kiedy na kogoś patrzył, tamten o tym wiedział.

Niespodziewanie wróciło do niej wspomnienie uczty, którą król Aerys wyprawił, gdy Cersei po raz pierwszy zjawiła się na dworze. Była wówczas dziewczyną zieloną jak letnia trawa.

Stary Merryweather ględził coś o podniesieniu cła na wino. Wtedy lord Rykker powiedział:

— Jeśli potrzebujemy złota, niech Jego Miłość po prostu posadzi lorda Tywina na nocniku.

Aerys i jego totumfaccy zaśmiali się głośno, ale ojciec gapił się tylko na Rykkera nad pucharem wina. Nie spuszczał zeń wzroku jeszcze długo po tym, jak śmiech ucichł. Rykker odwrócił spojrzenie, zerknął ojcu w oczy, spróbował zignorować jego spojrzenie, wypił kufel ale i oddalił się z poczerwieniałą twarzą, pokonany przez parę nieugiętych oczu.

Oczy lorda Tywina zamknęły się na zawsze — pomyślała Cersei. — Teraz to przed moim spojrzeniem będą się odwracać, marsa na moim czole muszą się lękać. Ja również jestem lwicą.

Niebo na dworze było zachmurzone i w sepcie panował półmrok. Jeśli deszcz przestanie kiedyś padać, do środka wpadną skośne snopy światła, które po przejściu przez wiszące u sufitu kryształy spowiją zwłoki barwami tęczy. Lord Casterly Rock zasługiwał na tęcze. Był wielkim człowiekiem. Ale ja będę większa od niego. Za tysiąc lat, gdy maesterzy będą pisać o naszych czasach, będą cię wymieniać tylko jako ojca królowej Cersei.

— Mamo — Tommen pociągnął ją za rękaw. — Co tak nieładnie pachnie?

Mój pan ojciec.

— Śmierć.

Ona również czuła jej odór, słaby powiew rozkładu, który sprawiał, że miała ochotę zmarszczyć nos. Nie zwracała jednak na to uwagi. Siedmiu septonów w srebrnych szatach stało tuż za marami, błagając Ojca Na Górze, by osądził lorda Tywina sprawiedliwie. Kiedy skończyli, przed ołtarzem Matki zgromadziło się siedemdziesiąt siedem sept, które swym śpiewem błagały ją o łaskę dla zmarłego. Tommen zaczął się już wiercić i nawet królową bolały kolana. Zerknęła na Jaimego. Jej bliźniaczy brat stał nieruchomo, jak wyrzeźbiony z kamienia. Nie chciał spojrzeć siostrze w oczy.

Pośród ław klęczał ich stryj Kevan. Pochylił nisko plecy, a obok klęczał jego syn. Lancel wygląda gorzej niż ojciec. Choć miał dopiero siedemnaście lat, można go było wziąć za siedemdziesięciolatka. Miał poszarzałą, wychudłą twarz, zapadnięte policzki i podkrążone oczy, a włosy białe i łamliwe jak kreda. Jak to możliwe, że Lancel żyje, a Tywin Lannister odszedł z tego świata? Czy bogowie do cna oszaleli?

Lord Gyles kasłał jeszcze bardziej niż zwykle, osłaniając nos kwadratową chusteczką z czerwonego jedwabiu. On również czuje ten smród. Wielki maester Pycelle zamknął oczy. Jeśli zasnął, przysięgam, że każę go wychłostać. Po prawej stronie mar klęczeli Tyrellowie: lord Wysogrodu, jego odrażająca matka i nudna żona; jego syn Garlan i córka Margaery. Królowa Margaery — powtórzyła w myśli Cersei; wdowa po Joffie i przyszła żona Tommena. Powiadano, że była dwukrotnie zamężna i pozostała dziewicą, ale Cersei była skłonna w to wątpić. Margaery była bardzo podobna do swego brata, Rycerza Kwiatów. Królowa zastanawiała się, czy łączy ich ze sobą coś jeszcze. Naszej małej róży zawsze towarzyszą liczne damy dworu, za dnia i nocą.

Były z nią i teraz, w liczbie prawie tuzina. Cersei pogrążona w zamyśleniu przyjrzała się ich twarzom. Którą z nich najłatwiej zastraszyć, która jest najbardziej rozwiązła, najsilniej pożąda przywilejów? Której najłatwiej rozwiązać język? Będzie musiała się tego dowiedzieć.

Poczuła ulgę, gdy śpiewy wreszcie umilkły. Wydawało się, że smród bijący od trupa ojca nasilił się jeszcze. Większość żałobników była na tyle uprzejma, by udawać, że wszystko jest w porządku, ale Cersei zauważyła, że dwie kuzynki lady Margaery marszczą te swoje małe, tyrellowskie noski. Kiedy królowa wracała z Tommenem przejściem między ławami, wydawało jej się, że słyszy, jak ktoś mruknął: „w wychodku” i zachichotał, gdy jednak odwróciła się, żeby zobaczyć, kto to był, patrzyło na nią morze poważnych twarzy. Gdyby żył, nigdy nie odważyliby się z niego żartować. Narobiliby w gacie od jednego jego spojrzenia.