Выбрать главу

— Nie musisz, Wasza Miłość. — Qyburn uśmiechnął się do niej uspokajająco. — Twoje tajemnice są u mnie bezpieczne.

Gdy już wyszedł, Cersei nalała sobie kielich wzmocnionego wina i wypiła go, stojąc przy oknie. Patrzyła na wydłużające się na dziedzińcu cienie i myślała o monecie. Złoto z Reach.

Skąd podklucznik z Królewskiej Przystani mógłby mieć złoto z Reach, jeśli nie stąd, że zapłacono mu za śmierć ojca?

Bez względu na wszelkie swe starania, gdy tylko wyobrażała sobie twarz lorda Tywina, widziała na niej głupi uśmieszek i czuła ohydny smród rozkładającego się trupa. Zastanawiała się, czy to możliwe, by za tym również stał Tyrion. To małe i okrutne, tak samo jak on. Czy jej karłowaty brat mógł uczynić Pycelle’a swym narzędziem? Zamknął starego w ciemnicy, a nadzór nad nią sprawował ten Rugen — pomyślała. Wszystkie sznurki splatały się ze sobą i nie podobało jej się to nawet w najmniejszym stopniu. Nowy Wielki Septon również jest narzędziem Tyriona — przypomniała sobie. — A biedne ciało ojca było pod jego opieką od zmroku aż po świt.

Jej stryj zjawił się punktualnie o zachodzie słońca. Miał na sobie pikowany wams z ciemnoszarej wełny, posępny jak jego oblicze. Jak wszyscy Lannisterowie, ser Kevan miał jasną cerę i blond włosy, choć w wieku pięćdziesięciu pięciu lat nie zostało mu ich już zbyt wiele. Nikt nigdy nie mógłby go nazwać przystojnym. Był gruby w pasie, garbił się lekko, a krótko przystrzyżona, żółta broda nie ukrywała wystającego, kwadratowego podbródka. Przypominał jej starego mastifa... ale stary, wierny mastif był akurat tym, czego potrzebowała.

Zjedli prostą kolację złożoną z buraków, chleba i krwistej wołowiny, popijając ją dzbankiem czerwonego dornijskiego. Ser Kevan mówił bardzo niewiele i prawie w ogóle nie dotykał kielicha. Za dużo się martwi — uznała Cersei. — Trzeba dać mu jakieś zajęcie, żeby zapomniał o żałobie.

Powiedziała mu to, gdy służba zabrała resztki posiłku i zostawiła ich samych.

— Wiem, jak bardzo ojciec na tobie polegał, stryju. Teraz ja również muszę na ciebie liczyć.

— Potrzebujesz namiestnika — odparł. — A Jaime ci odmówił.

Jest bezpośredni. Bardzo dobrze.

— Jaime... po śmierci ojca czułam się taka zagubiona... ledwie wiedziałam, co mówię.

Jaime jest dzielny, ale, bądźmy szczerzy, trochę głupawy. Tommen potrzebuje kogoś bardziej doświadczonego. Kogoś starszego...

— Mace Tyrell jest starszy.

Cersei gniewnie rozwarła nozdrza.

— Nigdy. — Odgarnęła z czoła kosmyk włosów. — Tyrellowie żądają zbyt wiele.

— Byłabyś głupia, gdybyś mianowała Mace’a Tyrella swym namiestnikiem — zgodził się ser Kevan. — Ale jeszcze większą głupotą byłoby zrobić sobie z niego wroga. Słyszałem, co się wydarzyło w Komnacie Lamp. Mace nie powinien był poruszać takiego tematu w miejscu publicznym, ale ty również nie wykazałaś się rozsądkiem, zawstydzając go w obecności połowy dworu.

— Lepsze to, niż znosić kolejnego Tyrella w radzie. — Poirytowała ją jego przygana. —

Rosby będzie dobrym starszym nad monetą. Widziałeś jego rumaki i lektykę z jej rzeźbami i jedwabnymi zasłonami? Jego konie są lepiej ubrane niż większość rycerzy. Tak bogaty człowiek nie powinien mieć trudności ze znalezieniem złota. A jeśli chodzi o pozycję namiestnika... któż dokończyłby dzieła mojego ojca lepiej niż jego brat, którego wtajemniczał we wszystkie swe poczynania?

— Każdy potrzebuje kogoś, komu mógłby zaufać. Tywin miał mnie, a przedtem też twoją matkę.

— Bardzo ją kochał. — Cersei nie chciała myśleć o martwej kurwie w jego łożu. —

Wiem, że są teraz razem.

— Modlę się, by tak było. — Kevan przyglądał się jej twarzy przez dłuższą chwilę. —

Prosisz mnie o wiele, Cersei.

— Nie o więcej niż mój ojciec.

— Jestem zmęczony. — Stryj sięgnął po kielich i wypił łyk wina. — Mam żonę, której nie widziałem od dwóch lat, muszę odbyć żałobę po zabitym synu, a mój drugi syn ma się ożenić i zająć pozycję lorda. Zamek Darry trzeba znowu uczynić silnym, zapewnić ochronę jego ziemiom, a leżące odłogiem grunty zaorać i obsiać. Lancel potrzebuje mojej pomocy.

— Tommen również. — Cersei nie spodziewała się, że Kevana będzie trzeba namawiać.

Ojcu nigdy nie demonstrował oporów. — I królestwo.

— Królestwo. Tak jest. — Pociągnął kolejny łyk wina. — Zgoda. Zostanę i będę służył Jego Miłości...

— Znakomicie... — zaczęła, ale ser Kevan podniósł głos i mówił dalej, ignorując ją.

— ...pod warunkiem że zrobisz mnie nie tylko namiestnikiem, lecz również regentem, a sama wrócisz do Casterly Rock.

Przez pół uderzenia serca Cersei mogła jedynie gapić się na niego.

— Ja jestem regentką — przypomniała mu.

— Byłaś. Tywin nie zamierzał pozwolić ci dłużej piastować tej funkcji. Mówił mi, że planuje odesłać cię na Skałę i znaleźć dla ciebie nowego męża.

Cersei poczuła, że narasta w niej gniew.

— Wspominał o tym, tak. Ale odpowiedziałam mu, że nie zamierzam ponownie wychodzić za mąż.

Jej stryja to nie wzruszyło.

— Jeśli jesteś zdecydowanie przeciwna ponownemu małżeństwu, nie będę cię do niego zmuszał. A jeśli chodzi o tę drugą sprawę... jesteś teraz panią Casterly Rock. Twoje miejsce jest tam.

Miała ochotę krzyknąć: „Jak śmiesz?”, powstrzymała się jednak.

— Jestem także królową regentką — odpowiedziała tylko. — Moje miejsce jest u boku syna.

— Twój ojciec był innego zdania.

— Mój ojciec nie żyje.

— Ku mojemu żalowi i na nieszczęście dla całego królestwa. Otwórz oczy i rozejrzyj się wokół, Cersei. Królestwo leży w ruinie. Tywin być może zdołałby wszystko naprawić, ale...

— To ja wszystko naprawię! Z twoją pomocą, stryju — dodała łagodniejszym tonem. —

Jeśli tylko zgodzisz się służyć mi tak wiernie jak służyłeś mojemu ojcu...

— Nie jesteś Tywinem. A twój ojciec zawsze uważał Jaimego za swego prawowitego dziedzica.

— Jaime... Jaime złożył śluby. On nigdy nie myśli. Śmieje się tylko ze wszystkich i wszystkiego, i mówi, co mu przyjdzie do głowy. To przystojny dureń.

— I to właśnie on był twoim pierwszym kandydatem na królewskiego namiestnika. Jak to świadczy o tobie, Cersei?

— Już ci mówiłam, że byłam chora z żalu. Nie myślałam...

— Istotnie — zgodził się ser Kevan. — I dlatego właśnie powinnaś wrócić do Casterly Rock i zostawić króla pod opieką tych, którzy myślą.

— Król jest moim synem!

Cersei zerwała się z krzesła.

— Zaiste — przytaknął stryj. — Sądząc z tego, co mi wiadomo o Joffreyu, nadajesz się na matkę równie mało jak na władczynię.

Chlusnęła mu w twarz winem z kielicha. Ser Kevan podniósł się z ociężałą godnością.

— Wasza Miłość. — Trunek spływał mu po policzkach i skapywał z krótko przystrzyżonej brody. — Czy mogę już odejść?

— Jakim prawem stawiasz mi warunki? Jesteś nie więcej niż jednym z domowych rycerzy mojego ojca.

— To prawda, że nie mam włości. Dysponuję jednak pewnymi dochodami i zaoszczędziłem parę kufrów monet. Mój ojciec nie zapomniał o wyposażeniu wszystkich swych dzieci, a Tywin potrafił nagradzać wierną służbę. Utrzymuję dwustu rycerzy i jeśli będzie trzeba, mogę podwoić tę liczbę. Są też wolni, którzy zbiorą się pod moją chorągwią, mam złoto potrzebne, by opłacić najemników. Nie byłoby rozsądnie mnie lekceważyć, Wasza Miłość... a najrozsądniej byłoby nie robić sobie ze mnie wroga.