Longwaters pochylił głowę.
— O zbiegłym więźniu.
— I o zaginionym kluczniku.
— O Rugenie — podpowiedział staruszek. — Był podklucznikiem. Opiekował się trzecim poziomem lochów, ciemnicą.
— Opowiedz mi o nim — musiał zażądać Jaime.
— Cóż za cholerna farsa. — Wiedział, kim był Rugen, nawet jeśli Longwaters nie miał tej świadomości.
— Był niechlujny, nieogolony i wulgarny. Muszę przyznać, że go nie lubiłem. Rugen był tu już, gdy przyznano mi tę pozycję, dwanaście lat temu. Mianował go jeszcze król Aerys.
Trzeba powiedzieć, że rzadko zjawiał się w pracy. Wspominałem o tym w raportach, panie. Z całą pewnością wspominałem. Masz na to moje słowo, słowo człowieka królewskiej krwi.
Jeśli jeszcze raz wspomni o królewskiej krwi, to chyba trochę jej przeleję — pomyślał Jaime.
— Kto widział te raporty?
— Niektóre z nich trafiały do starszego nad monetą, inne do starszego nad szeptaczami, a wszystkie widzieli główny klucznik i królewski kat. W lochach zawsze tak było. — Longwaters podrapał się po nosie. — Ale Rugen zjawiał się, kiedy był potrzebny, panie. Trzeba to przyznać.
Z ciemnicy rzadko się korzysta. Przed bratem waszej lordowskiej mości siedział tu przez pewien czas wielki maester Pycelle, a przed nim ten zdrajca, lord Stark. Było też trzech innych, nisko urodzonych, ale lord Stark oddał ich Nocnej Straży. Uważałem, że nie powinno się ich uwalniać, lecz papiery były w porządku. O tym również wspomniałem w raporcie, możesz być tego pewien.
— Opowiedz mi o tych dwóch klucznikach, którzy zasnęli.
— Klucznikach? — Longwaters pociągnął nosem. — To nie byli klucznicy. Tylko zwykli strażnicy. Korona wypłaca pensje dla dwudziestu strażników, panie, ale za moich czasów nigdy nie mieliśmy ich więcej niż dwunastu. Powinniśmy też mieć sześciu podkluczników, po dwóch na każdy poziom, mamy zaś zaledwie trzech.
— Ciebie i jeszcze dwóch?
Longwaters znowu pociągnął nosem.
— Ja jestem głównym podklucznikiem, panie. Stoję wyżej niż zwykli podklucznicy.
Moim zadaniem jest prowadzenie rachunków. Jeśli wasza lordowska mość zechce spojrzeć na moje księgi, przekona się, że wszystko się zgadza. — Longwaters zajrzał do wielkiego, oprawnego w skórę woluminu, który leżał otwarty przed nim. — W obecnej chwili mamy czterech więźniów na pierwszym poziomie i jednego na drugim oraz brata waszej lordowskiej mości. — Staruszek zmarszczył brwi. — Który uciekł, oczywiście. Zaraz go wykreślę.
Wziął w rękę gęsie pióro i zaczął je ostrzyć.
Sześciu więźniów — pomyślał skwaszony Jaime. — A płacimy pensje dwudziestu strażnikom, sześciu podklucznikom, głównemu podklucznikowi, klucznikowi i królewskiemu katu.
— Chcę przesłuchać tych dwóch strażników.
Rennifer Longwaters przerwał ostrzenie pióra i popatrzył niepewnie na Jaimego.
— Przesłuchać, wasza lordowska mość?
— Słyszałeś, co powiedziałem.
— Słyszałem, panie, z całą pewnością słyszałem, ale... wasza lordowska mość może przesłuchiwać, kogo zechce, to prawda, i nie mam prawa mówić, że nie może. Ale, ser, jeśli mogę być tak śmiały, nie sądzę, żeby ci odpowiedzieli. Oni nie żyją, panie.
— Nie żyją? Na czyj rozkaz to zrobiono?
— Sądziłem, że twój albo... może króla? Nie pytałem o to. Nie... nie mam prawa wypytywać Gwardii Królewskiej.
To było jak sól wtarta w jego ranę. Cersei wykorzystała jego ludzi, by wykonali dla niej krwawą robotę. Ona i ci jej Kettleblackowie.
— Wy przeklęci durnie — warknął potem na Borosa Blounta i Osmunda Kettleblacka w lochu cuchnącym krwią i śmiercią. — Co wam strzeliło do głowy, żeby to zrobić?
— Wykonywaliśmy rozkaz, lordzie dowódco. — Ser Boros — był niższy niż Jaime, ale masywniej zbudowany. — Jej Miłość kazała nam to zrobić. Twoja siostra.
Ser Osmund wetknął sobie kciuk za pas do miecza.
— Powiedziała, że mają spać na wieki, więc spełniliśmy z braćmi jej życzenie.
To prawda. Jeden trup leżał twarzą w dół na blacie, jak pijany podczas uczty, ale głowę miał zanurzoną w kałuży krwi, nie wina. Drugi strażnik zdążył odsunąć się od ławy i wyciągnąć sztylet, nim ktoś wbił mu miecz między żebra. Jego śmierć trwała dłużej i była bardziej bolesna.
Powiedziałem Varysowi, żeby nikt nie ucierpiał z powodu tej ucieczki — pomyślał Jaime. — Ale to mojego brata i siostrę trzeba było o to poprosić.
— Niedobrze się stało, ser.
Ser Osmund wzruszył ramionami.
— Nikt nie będzie po nich płakał. Idę o zakład, że byli w to zamieszani, razem z tym, który zniknął.
Nieprawda — mógłby mu powiedzieć Jaime. — Varys dosypał im do wina proszku na sen.
— Jeśli rzeczywiście tak było, moglibyśmy wyciągnąć z nich prawdę. — „...pierdoliła się z Lancelem, Osmundem Kettleblackiem, a całkiem możliwe, że również z Księżycowym Chłopcem...”. — Gdybym miał podejrzliwą naturę, mógłbym sobie zadać pytanie, dlaczego tak pośpiesznie upewniliście się, że nie będziemy mieli szansy przesłuchać tych dwóch. Czyżbyście chcieli ich uciszyć, by nie mogli was wydać?
— My? — Kettleblack omal się nie udławił. — Zrobiliśmy tylko to, co nam kazała królowa. Słowo zaprzysiężonego brata.
— Przyprowadź tu Osneya i Osfryda — rozkazał Jaime, czując świąd w fantomowych palcach. — Posprzątajcie bałagan, którego narobiliście. A gdy następnym razem moja słodka siostra każe ci kogoś zabić, przyjdź najpierw do mnie. W innych przypadkach nie pokazuj mi się na oczy, ser.
Te słowa niosły się echem w jego głowie, gdy stał w mrocznym Sepcie Baelora.
Wszystkie okna zrobiły się już czarne i widział przez nie blade światło odległych gwiazd. Słońce zaszło już na dobre. Smród śmierci robił się coraz silniejszy. Wonne świece niewiele pomagały.
Fetor przypominał Jaimemu Lannisterowi wąwóz pod Złotym Zębem, gdzie w pierwszych dniach wojny odniósł chwalebne zwycięstwo. Następnego ranka wrony pożywiały się zwycięzcami i pokonanymi bez żadnej różnicy, tak jak po bitwie nad Tridentem pożywiały się ciałem Rhaegara Targaryena. Ile jest warta korona, jeśli król może się stać strawą dla wron?
Jaime podejrzewał, że w tej chwili wrony również krążą wokół siedmiu wież i wielkiej kopuły Septu Baelora. Ptaszyska z pewnością przecinały czarnymi skrzydłami nocne powietrze, szukając drogi wejścia do środka. Każda wrona w Siedmiu Królestwach powinna ci złożyć hołd, ojcze. Dobrze je karmiłeś, od Castamere aż po Czarny Nurt — ta myśl najwyraźniej zadowoliła lorda Tywina, gdyż jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. Niech to szlag, uśmiecha się jak pan młody na pokładzinach.
To wydawało się tak groteskowe, że Jaime roześmiał się w głos.
Dźwięk poniósł się echem po transeptach, kryptach i kaplicach, jakby pochowani tam umarli również się śmiali. Czemu by nie? Wszystko to jest bardziej absurdalne niż komediancka farsa. Czuwam przy zwłokach ojca, którego pomogłem zamordować, i wysyłam ludzi w pościg za bratem, któremu pomogłem uciec... Rozkazał ser Addamowi Marbrandowi przeszukać Jedwabną.
— Zajrzyjcie pod każde łoże. Wiesz, jak bardzo mój brat lubi burdele.
Złote płaszcze znajdą więcej ciekawych rzeczy pod spódniczkami kurew niż pod ich łóżkami. Zastanawiał się, ile bękartów przyjdzie na świat w rezultacie tych bezsensownych poszukiwań.