Выбрать главу

— Nie — odparł. — Nie mogę tego zrobić. Nie chcę.

— Potrzebuję cię. Potrzebuję swej drugiej połowy. — Słyszał deszcz bębniący w okna wysoko na górze. — Jesteś mną, a ja tobą— dodała. — Chcę, żebyś był ze mną. I we mnie.

Proszę, Jaime. Proszę.

Jaime obejrzał się, by się upewnić, że lord Tywin nie wstanie w gniewie z mar. Jego ojciec był jednak zimny i nieruchomy. Gnił.

— Jestem stworzony do pola bitwy, nie do zasiadania w radzie. A teraz może się okazać, że nie nadaję się nawet do tego.

Cersei otarła łzy wystrzępionym, brązowym rękawem.

— Niech i tak będzie. Jeśli chcesz pola bitwy, postaram się żebyś je dostał. — Gniewnie postawiła kaptur. — Byłam głupia że tu przyszłam. Byłam głupia, że cię kiedykolwiek kochałam.

Jej kroki niosły się głośnym echem w cichym sępcie. Zostawiła na marmurowej posadzce mokre ślady.

Świt zaskoczył Jaimego. Gdy szkło kopuły zaczęło się przejaśniać, na ścianach, posadzkach i kolumnach pojawiły się nagle tęcze, spowijając trupa lorda Tywina mgiełką wielobarwnego światła. Królewski namiestnik gnił już w widoczny dla oka sposób. Jego twarz nabrała zielonkawego odcienia, a oczy zapadły się głęboko, zmieniając się w dwie czarne jamy.

Na policzkach pojawiły się pęknięcia, a ze spoin wspaniałej złoto-karmazynowej zbroi wyciekał ohydny płyn, który gromadził się pod ciałem. Pierwsi zauważyli to septonowie wracający na poranne modły. Odśpiewali swe pieśni i odmówili modlitwy, cały czas marszcząc nosy. Jeden z Najpobożniejszych poczuł się tak słabo, że trzeba go było wyprowadzić z septu. Po krótkiej chwili pojawiła się grupa wymachujących kadzidłami nowicjuszy. Okadzili trupa tak skutecznie, że mary zniknęły za obłokami dymu. Ta perfumowana mgiełka pochłonęła wszystkie tęcze, ale słodkawy smród zgnilizny nadal się utrzymywał. Jaimemu zbierało się na wymioty.

Gdy drzwi się otworzyły, wśród pierwszych, którzy weszli do środka, byli Tyrellowie, jak przystało ich randze. Margaery przyniosła ze sobą wielki bukiet złotych róż. Położyła je ostentacyjnie u stóp mar lorda Tywina, ale zatrzymała jedną i kiedy zajęła miejsce, trzymała ją sobie pod nosem. Dziewczyna jest tak samo bystra jak ładna. Tommen mógłby znaleźć znacznie gorszą królową. Inni znaleźli. Damy towarzyszące Margaery poszły za jej przykładem.

Cersei zaczekała, aż wszyscy zajmą miejsca, i dopiero wtedy weszła do środka z Tommenem u boku. Towarzyszył im ser Osmund Kettleblack w pokrytej białą emalią zbroi płytowej oraz białym, wełnianym płaszczu.

„...pierdoliła się z Lancelem, Osmundem Kettleblackiem, a całkiem możliwe, że również z Księżycowym Chłopcem...”.

Jaime widział kiedyś Kettleblacka nagiego w łaźni, widział czarne włosy na jego klatce piersiowej oraz jeszcze gęstsze kłaki między nogami. Wyobraził sobie tę pierś dotykającą piersi jego siostry, te włosy drapiące ich delikatną skórę. Nie zrobiłaby tego. Krasnal kłamał — mówił sobie w duchu. Złote nici i czarny drut splecione ze sobą, mokre od potu. Wąskie policzki Kettleblacka zaciskające się przy każdym ruchu bioder. Jaime słyszał jęki siostry. Nie. To kłamstwo. Kłamstwo.

Cersei miała zaczerwienione oczy i pobladłą twarz. Weszła na stopnie i uklękła nad ich ojcem, ciągnąc za sobą Tommena. Chłopiec spróbował się wyrwać, widząc trupa, ale matka złapała go za rękę.

— Módl się — wyszeptała. Tommen spróbował wykonać polecenie, ale miał tylko osiem lat, a lord Tywin wyglądał strasznie. Król zaczerpnął rozpaczliwie powietrza w płuca, a potem się rozpłakał.

— Przestań! — warknęła. Tommen odwrócił głowę, zgiął się wpół i zwymiotował.

Korona spadła mu z głowy i potoczyła się po marmurowej posadzce. Jego matka odsunęła się z niesmakiem i król natychmiast popędził w stronę wyjścia, tak szybko, jak tylko mogły go ponieść ośmioletnie nogi.

— Ser Osmundzie, zastąp mnie — rozkazał ostro Jaime, gdy Kettleblack odwrócił się, by podnieść koronę. Jaime wręczył mu złoty miecz i poszedł za swym królem. Złapał go w Komnacie Lamp, na oczach przeszło dwudziestu zaskoczonych sept.

— Przepraszam — płakał Tommen. — Jutro poradzę sobie lepiej. Matka mówi, że król musi świecić przykładem, ale od tego smrodu zrobiło mi się niedobrze.

Tak nie może być. Jest tu zbyt wiele ciekawych uszu i bystrych oczu.

— Lepiej wyjdźmy na dwór, Wasza Miłość. — Jaime wyprowadził chłopca na powietrze, tak świeże i czyste, jak to tylko możliwe w Królewskiej Przystani. Wokół placu stało czterdzieści złotych płaszczy, pilnujących koni i lektyk. Jaime odprowadził króla na bok, daleko od wszystkich, i posadził go na marmurowych schodach.

— Nie bałem się — zapewnił chłopiec. — Zrobiło mi się niedobrze od smrodu. Czy tobie nie było niedobrze? Jak to wytrzymałeś, ser wuju?

Czułem smród własnej gnijącej dłoni, kiedy Vargo Hoat kazał mija nosić na szyi.

— Człowiek może wytrzymać prawie wszystko, jeśli musi — powiedział swemu synowi Jaime. — Czułem woń pieczone go ludzkiego mięsa, gdy król Aerys smażył człowieka w jego własnej zbroi. — Na świecie jest pełno okropnych rzeczy, Tommenie. Można z nimi walczyć, śmiać się z nich albo... patrzeć ale nie widzieć... schować się wewnątrz...

Chłopiec zastanowił się nad tym.

— Czasem... czasem chowałem się wewnątrz — wyznał — kiedy Joffy...

— Joffrey. — Cersei stała nad nimi. Wiatr szarpał jej spódnicami. — Twój brat nazywał się Joffrey. On nigdy by mnie tak nie zawstydził.

— Nie chciałem tego zrobić. Nie bałem się, mamo. Ale twój pan ojciec pachniał tak okropnie...

— Myślisz, że dla mnie jego zapach był słodszy? Ja też mam nos. — Złapała go za ucho i pociągnęła w górę. — Lord Tyrell również go ma. A czy widziałeś, żeby rzygał w świętym sępcie? Czy widziałeś, żeby lady Margaery ryczała jak dziecko?

Jaime wstał.

— Cersei, dość już tego.

Rozwarła gwałtownie nozdrza.

— Ser? Czemu tu przyszedłeś? O ile pamiętam, poprzysiągłeś nie opuścić ojca, dopóki czuwanie się nie skończy.

— Już się skończyło. Spójrz na niego.

— Nie. Ma trwać siedem dni i siedem nocy, tak jak powiedziałam. Z pewnością lord dowódca nie zapomniał liczyć do siedmiu? Policz wszystkie palce, które masz u rąk, a potem dodaj dwa.

Ludzie zaczęli wychodzić na plac, uciekając przed wypełniającym sept fetorem.

— Cersei, ciszej — ostrzegł ją Jaime. — Idzie tu lord Tyrell.

To do niej dotarło. Królowa przyciągnęła Tommena do siebie. Mace Tyrell pokłonił się im uprzejmie.

— Mam nadzieję, że Jego Miłość nie jest chory?

— Tommena poraziła żałoba — wyjaśniła Cersei.

— Tak jak nas wszystkich. Czy mogę coś zrobić dla...

Wysoko na górze zakrakała głośno wrona. Ptaszysko siedziało na posągu króla Baelora, obsrywając jego świętą głowę.

— Możesz zrobić dla Tommena bardzo wiele, wasza lordowska mość — odparł Jaime.

— Być może raczyłbyś zjeść z Jej Miłością wieczerzę po wieczornym nabożeństwie?

Cersei przeszyła go wściekłym spojrzeniem, ale tym razem miała na tyle rozsądku, by trzymać język za zębami.

— Wieczerzę? — Tyrell sprawiał wrażenie nieprzyjemnie zaskoczonego. — Zapewne... oczywiście, to będzie dla nas za szczyt. Przyjdę z panią żoną.

Królowa rozciągnęła usta w wymuszonym uśmiechu i wypowiedziała kilka uprzejmych banałów. Gdy jednak Tyrell sobie poszedł, a Tommena odesłano do pałacu pod opieką ser Addama Marbranda, naskoczyła gniewnie na Jaimego.

— Jesteś pijany czy coś ci się śni, ser? Powiedz mi, czemu to muszę zapraszać na kolację tego chciwego głupca i jego infantylną żonę? — Nagły powiew wiatru poruszył jej złotymi włosami. — Nie mianuję go namiestnikiem, jeśli o to...