Выбрать главу

– Dzisiaj nie znam żadnych smutnych piosenek. Sprawię ci ból, jeśli usiądę na krawędzi łóżka?

Jo uśmiechnął się swoimi opuchniętymi, poranionymi wargami.

– Byłoby gorzej, gdybyś tego nie zrobiła. Czy mam bardzo zdeformowaną twarz?

– Ach, ty draniu, nie myślisz chyba, że się w tobie zakochałam z powodu twojego niezwykłego wyglądu. Jeśli tak, to będziesz musiał zmienić zdanie – oświadczyła ponuro. – Bo dla mnie nie ma znaczenia, jak wyglądasz.

Jo wyciągnął obandażowaną rękę i pogłaskał ją po policzku.

– Jak zdołam ci kiedykolwiek podziękować za to, co dla mnie zrobiłaś, Liv?

Ona jednak zaczęła wyliczać na palcach:

– Ty uratowałeś mnie, kiedy o mało nie spadłam z ciężarówki, to raz. Drugi raz pomogłeś Finnowi, którego ukąsiła żmija przeznaczona dla mnie. Po raz trzeci uratowałeś mnie spod kamiennej lawiny. Po raz czwarty zająłeś się mną, kiedy nóż o mało nie wbił mi się w plecy. Po raz piąty przybiegłeś, kiedy Stein mnie uprowadził w góry i chciał mnie zamordować wrzucając do wodospadu. A wyliczanie innych rzeczy, które dla mnie zrobiłeś, zabrałoby nam zbyt wiele czasu. Czy pozwolisz mi na tę odrobinę radości z faktu, że i ja mogłam ci pomóc chociaż raz?

Jo patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.

– Wiesz, Liv – rzekł w zadumie. – Ty otworzyłaś mi nie tylko drzwi w tym starym domu. Otworzyłaś również jakieś drzwi w mojej duszy, drzwi, które były zamknięte przez wiele lat. Izolowałem się od ludzi, zamykałem się w sobie, bo ludzie byli zbyt natrętni, poza tym oczekiwali ode mnie tak wiele. Ty natomiast, wielka fantastka i marzycielka, w ogóle nie masz w sobie fałszu. Może więc i ja przy tobie odrobinę złagodnieję? Ale opowiedz mi teraz, co się wydarzyło, kiedy leżałem półprzytomny za tymi zamkniętymi drzwiami.

Liv opowiedziała wszystko. Wyjaśniła też, że Berger od dawna był wspólnikiem Sundta, że to właśnie Berger pomógł mu nawiązać kontakt z jakąś zagraniczną spółką, która chciała kupić ukradzione plany, ale że później Berger zapragnął się wycofać. Adwokat spotkał Haralda i Steina z powodu podejrzenia o to, że dokonali napadu. Pomógł im wyjść z tej sprawy obronną ręką, ale w zamian uczynił ich swoimi narzędziami. Lensman zdołał zbadać część przestępczych interesów Sundta, ale nie doprowadził jeszcze śledztwa do końca.

– Jo – zagadnęła Liv cicho. – Czy myślisz, że będę się mogła kiedyś przejechać twoim samochodem?

– Kiedyś? – roześmiał się. – To przecież teraz także twój samochód. Miejsce obok mnie będzie się nazywać „Miejsce Liv”.

Liv z drżeniem wciągnęła powietrze.

– Jo, spotyka mnie chyba zbyt wiele szczęścia.

– Powiedz mi jednak, co twoja rodzina na to, że zająłem twój pokój?

– Zaakceptowali cię, bo uznali, że jesteś niegroźny. Nikt przecież nie może cię nawet dotknąć, żebyś nie jęczał. A ja sypiam na kanapie w salonie.

– Jaka szkoda! Zmieścilibyśmy się tu oboje bez trudu. Ale oczywiście jeszcze nie teraz. – Popatrzył na nią i westchnął. – Nie, to w ogóle niemożliwe. Pospiesz się, Liv, dorastaj jak najszybciej!

Liv zaśmiała się uszczęśliwiona.

– A Tulla prosiła o wybaczenie za zachowanie na balu. Ojciec natomiast uważa, że jesteś nadzwyczajnym chłopcem… Jo, oni nas lubią!

– Oczywiście, że lubią, czyż mogło być inaczej?

Głucha detonacja wstrząsnęła domem.

– Zamek duchów wyleciał w powietrze – rzekł Jo.

– A ty tego nie widziałeś.

Przez chwilę patrzyli na siebie z powagą, a potem Liv zarzuciła ręce na szyję Jo, który wrzasnął z bólu. Puściła go pospiesznie i szepnęła:

– Ty moje fantastyczne życie… Ty mój cudowny Jo.

On powtórzył cichutko, z czułością w głosie:

– Ty cudowna Liv…

Margit Sandemo

***