Выбрать главу

Miała niejasne przeczucie, że rozmowa, która ją czeka, nie będzie zbyt przyjemna.

Hrabia podszedł do kominka i ustawił się tyłem do ognia. Nie patrzyła na niego, ale wiedziała, że się jej przygląda przenikliwymi, szarostalowymi oczami. Poczuła irracjonalny strach, że hrabia Raven ma dar czytania w myślach innych ludzi.

Opanowała się i spojrzała na niego, składając splecione, zaciśnięte dłonie na udach.

– Przede wszystkim – usłyszała jego głos powinienem ci wytłumaczyć, dlaczego nie odpowiedziano na twój list do ojca.

– Ten wysłany z Wenecji – powiedziała niepewnym głosem, przypominając sobie dawną rozmowę z Noely.

– List dotarł do ojca, kiedy był już bardzo chory. Ja przebywałem w tym czasie za granicą.

– Domyślałam się, że… zaistniały jakieś…

tego typu przyczyny – powiedziała Noella.

Przypomniała sobie, jak gorzko wyrażała się Noely o ojcu, który nie odpisał na jej list. Tak bardzo chciałaby teraz móc jej powiedzieć, że nie zrobił tego świadomie.

– Po śmierci ojca zająłem się jego zaległą korespondencją i natychmiast napisałem do Wenecji. Kiedy długo nie otrzymywałem odpowiedzi, domyśliłem się, że wyjechałaś.

– Pojechaliśmy do Neapolu.

– Słyszałem o tym od Jaspera. Powiedział, że niełatwo mu było trafić na twój ślad. Jeśli dobrze rozumiem, z Neapolu wróciłaś do Anglii i zatrzymałaś się u przyjaciół matki.

– Mama i… pani Wakefield były kuzynkami i przyjaciółkami. Razem się wychowały.

Noella starała się odpowiadać spokojnym głosem i w naturalny sposób, żeby nie wzbudzić w hrabim najmniejszych podejrzeń.

– W czasie pobytu u tej pani zmarła twoja matka.

Noella zauważyła, że nie powiedział „nasza”, czy „moja”, ale „twoja matka”. Usłyszała też osobliwą nutę w jego głosie, która przypomniała jej poranną relację niani.

Postanowiła nie komentować jego słów.

Spojrzała w dół na złożone na kolanach dłonie.

Długie rzęsy, pod którymi ukryła oczy, rzucały cień na jej policzki.

– Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać – powiedział hrabia. – Ja zresztą również.

Pierwszy i ostatni raz wspominam twoją matkę.

Nie chcę o niej ani mówić, ani słyszeć.

Próbowała się wczuć w rolę Noely i zachować się tak, jak ona by się zachowała po tak ostrych słowach brata.

– Była również… twoją matką… a po śmierci Fairburna… bardzo cierpiała.

– Nie zamierzam o niej rozmawiać – uciął hrabia. – Jeśli cierpiała, to dlatego, że sobie na to zasłużyła. Postąpiła ohydnie. Nie rozumiem powodów, dla których kobieta może uciec z jakimś żałosnym hazardzistą od męża… od syna.

Przerwa, która poprzedzała dwa ostatnie słowa, lepiej niż cokolwiek tłumaczyła jego gorycz.

Został porzucony przez matkę, która zabrała ze sobą tylko córkę, jego siostrę.

Noella była pewna, że Caroline go kochała.

Wyobrażała sobie ból matki opuszczającej dziecko i świadomej, jak bardzo będzie tęskniło.

– Teraz to już sprawy przeszłości – powiedział swobodniejszym tonem. – Noello, musisz udowodnić, że nie uległaś złemu wpływowi matki oraz że jesteś godna naszego ojca.

Mówił to, przechadzając się między kominkiem a biurkiem.

– Zastanowiłem się nad tym głęboko – kontynuował – i chcę cię uprzedzić, że nie będę tolerował zachowań i nawyków, które mogłaś wynieść ze środowiska, w jakim się obracałaś.

Jest rzeczą godną ubolewania, że matka wciąga własne dziecko w grzechy popełniane przez siebie i zmusza je do życia w europejskich jaskiniach hazardu.

Noella wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Słyszała, że wenecjanie mieli opinię sybarytów goniących za uciechami i niezdolnych do myślenia o niczym innym poza rozrywkami.

Przez głowę przemknęły jej też słowa Noely, która opowiadała o ekstrawagancjach bogatego Rzymu i okropnej nędzy, którą widziała w Neapolu i innych włoskich miastach.

Mimo to nie rozumiała, dlaczego życie we Włoszech miałoby zepsuć Noely.

Postanowiła stanąć w jej obronie.

– Niepotrzebnie dramatyzujesz wpływ tych miejsc na mnie. Poza tym nigdy nie byłam w żadnym kasynie i nie miałam do czynienia z hazardzistami.

– Jak to możliwe? Przecież mieszkałaś pod jednym dachem z Fairburnem. Chcesz mi wmówić, że ten człowiek nie był hazardzistą, że nie uwodził kobiet? To bydlę, do którego uczciwy człowiek nie powinien się zbliżać. – Hrabia mówił z głęboką odrazą. Wzburzonym głosem wykrzykiwał ostre słowa, które cięły jak bicze. Noella miała wrażenie, że od jego gniewu drży powietrze w bibliotece.

Po chwili milczenia Noella powiedziała:

– Cóż… jeśli doszedłeś do wniosku… że sprowadzenie mnie tutaj było błędem… być może powinnam odejść.

A jeśli się zgodzi, że to wszystko jest pomyłką? – myślała. Dokąd wtedy pójdzie, co się z nią stanie?

– Zostaniesz tutaj – powiedział hrabia stanowczo – a ja zrobię wszystko, żebyś zapomniała o rynsztoku, w którym żyłaś do tej pory.

Każda twoja znajomość będzie musiała mieć moją aprobatę. Nauczę cię poprawnych manier i odpowiedniego zachowania. Kiedy zaś dojdę do wniosku, że nie masz już żadnych naleciałości ze środowiska, w którym się obracałaś, wydamy cię za mąż.

– Za… mąż? – zająknęła się Noella.

– Naturalnie, wybierzemy ci kogoś odpowiedniego, co zresztą wcale nie będzie takie proste, jeśli wziąć pod uwagę życie, jakie wiodłaś od dnia, kiedy stąd wyjechałaś.

– Przepraszam – powiedziała Noella drżącym głosem – ale wyjdę za mąż… tylko za kogoś, kogo pokocham.

– ,A cóż ty możesz wiedzieć o miłości? uniósł się hrabia. – Od kogo się jej nauczyłaś?

Od tej upadłej oszustki, która zabrała cię z domu, skazała na życie w najpodlejszym otoczeniu i zostawiła w nędzy, bez środków do życia?

Gniewne słowa ugodziły ją jak kule wystrzelone z pistoletu.

Hrabia odwrócił się do niej i powiedział:

– Przyjrzyj się sobie. Zobacz, do czego cię ta miłość doprowadziła.

Noella jęknęła, ale on nie przerywał:

– Masz na sobie suknię, którą pogardziłaby nawet dziewka kuchenna. Jesteś wycieńczona z głodu i nie masz niczego poza szmatami, które nazywasz odzieżą.

Zamilkł na chwilę, jakby zbierał siły i powiedział gniewnie:

– Posłuchaj mnie i zapamiętaj moje słowa. Miłość to nieszczęście i coś, czego się należy wstydzić.

Noella była przerażona siłą jego ataku.

Oniemiała wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami.

Z drugiej strony rozumiała, dlaczego jest rozgniewany, dlaczego miłość matki do Fairburna tak zbrukała jego pamięć o niej…

Cóż jednak mogła powiedzieć? Wpatrywała się w zaciśnięte dłonie, których kostki pobielały.

Na jej pobladłej twarzy malowało się przerażenie. Siedziała bez ruchu.

Hrabia widać zorientował się nagle, jak krucha i słaba jest ofiara jego ataku, bo zamilkł, podszedł do okna i odwrócił się do niej plecami.

Długą, krępującą ciszę przerwały słowa Noelli.

– To takie… straszne – powiedziała cicho.

– Co? Twoje życie? – zapytał hrabia, nie odwracając się od okna.

– Nie… to straszne, że tak cierpiałeś… rozumiem twoją… gorycz.

Noelli wydało się, że był zdziwiony jej słowami.

Nic jednak nie powiedział.

Milczenie się przeciągało. Zdesperowana Noella pomyślała, że najlepiej będzie, jeśli natychmiast stąd odejdzie. W tym samym momencie hrabia odwrócił się od okna i powiedział:

– Przede wszystkim – jego głos był znacznie spokojniejszy – musimy pomyśleć o nowych strojach dla ciebie.