Выбрать главу

Noella rozumiała, jak trudno było mu to powiedzieć. Wiedziała, że musi mu coś odpowiedzieć:

– Będę… zachwycona. Dzisiaj rano, kiedy się ubierałam, pomyślałam, że lepiej bym wyglądała… gdybym zamiast tej sukni włożyła na siebie… jedną z twoich zasłon, albo, jeśli ci nie żal, któryś z arrasów.

Hrabia nie mógł się powstrzymać od śmiechu, ale zmiana nastroju nie przychodziła mu łatwo.

– Wyglądałabyś w tym stroju dość dziwacznie – powiedział. – Zresztą posłałem już do Yorku po najlepszą krawcową w mieście.

Wydawał się nie zauważać zakłopotania Noelli.

– Niedługo powinniśmy pojechać do Londynu, ale już teraz musimy zadbać o twoją garderobę, żebyś mogła się zaprezentować, jak przystało na moją siostrę.

– Jestem ci ogromnie wdzięczna – powiedziała Noella – ale czy mogę cię poprosić o coś jeszcze?

– Naturalnie.

– Czy mógłbyś dać niani i Hawkinsowi… trochę… pieniędzy? Nie otrzymują zapłaty za służbę od bardzo dawna.

Wydawało się jej, że dostrzegła zdziwienie na twarzy hrabiego.

– Czy mogę liczyć na twoją… wspaniałomyślność?

Hrabia przez chwilę się nad czymś zastanawiał, po czym rzekł:

– Domyślam się, że kobieta, którą nazywasz nianią, i Hawkins byli na służbie u pani Wakefield.

Noella uświadomiła sobie, że brak wyjaśnienia obecności tych dwojga ludzi jest poważnym błędem, który popełniła, zdając się we wszystkim na Jaspera.

Szukała w myślach jakiegoś rozsądnie brzmiącego wytłumaczenia. Po chwili powiedziała:

– Masz rację. Oboje służyli pani Wakefield, ale niania bardzo troskliwie opiekowała się mamą… do ostatniej chwili.

Zauważyła, że hrabia spochmurniał, kiedy wspomniała matkę, toteż szybko dopowiedziała:

– Co do Hawkinsa, to tylko dzięki niemu jeszcze żyję. Zawsze zadbał o drewno na opał, a dzięki upolowanym przez niego królikom udało nam się jakoś przeżyć. – Jej głos zadrżał. – Bez nich obojga nie dałabym sobie rady.

Hrabia rozchmurzył się i powiedział:

– 

W takim razie zasłużyli na nagrodę. Rozumiem też, dlaczego nie chciałaś się z nimi rozstać.

– Czekałby ich przytułek.

– Zapomnij o tym. Zapomnij o dotychczasowym życiu. Możesz zatrzymać przy sobie ludzi, którzy tak wiernie ci służyli.

– Dziękuję ci, dziękuję – wykrzyknęła Noella.

– To dla mnie najważniejsze.

– Ważniejsze niż nowe suknie?

– Mam nadzieję, że mi je podarujesz. Sam powiedziałeś, że mój wygląd drażni nawet kamienne rzeźby. -Wydawało się jej, iż dostrzegła lekki uśmiech na twarzy hrabiego. – Jestem niemal pewna, że Cerera spojrzała na mnie pogardliwie, kiedy przechodziłam obok niej parę chwil temu.

Hrabia roześmiał się na głos i rzekł:

– 

A więc rozpoznałaś ją? Pozwól wobec tego, że przedstawię cię reszcie osobistości tego zamku.

– To będzie… niesamowite – powiedziała Noella. – Czy pozwolisz mi przeczytać te książki?

– Wszystkie?

– Tak. Jeśli się zgodzisz, będzie to oznaczało, że zostanę tu co najmniej sto lat.

Roześmiał się, ale Noella pomyślała, że jego śmiech brzmi dziwnie, jakby hrabia nie nawykł do zabawnych sytuacji.

Zwiedzanie rozpoczęli od biblioteki. Noella stwierdziła, że jakkolwiek przeważały stare dzieła, to jednak znalazło się pośród nich miejsce na „Women as they are” Catherine Grace Gore, powieść Edwarda Bulwerą i poematy lorda Byrona.

Nie powiedziała ani słowa na temat tego ostatniego, jako że książę zapewne nie zaaprobowałby jej upodobania do literatury romantycznej.

Po obejrzeniu biblioteki przeszli do galerii.

Obejrzała wspaniałe portrety pędzla van Dycka, Petera Lely i Gainsborougha. Uwielbiała malarstwo, toteż nie mogła się wprost nacieszyć wspaniałymi obrazami.

Zachwycił ją cudowny portret królowej Henrietty Marii autorstwa van Dycka. Zaintrygował obraz namalowany przez Godfreya Knellera przedstawiający księcia Albermale, generała i admirała w jednej osobie.

Nie zauważyła, jak bardzo jej smak i wiedza o sztuce zdziwiły hrabiego. Był absolutnie zdumiony, kiedy przystąpili do oglądania sreber.

Noella z dużym znawstwem rozmawiała o Martinie Bowesie oraz Adamie i Paulu Vianenach z Elrechtu, słynnych XVI-wiecznych mistrzach sztuki złotniczej.

Hrabia nie wiedział naturalnie, że matka Noelli była miłośniczką sztuki, a w młodości oddawała się głębokim studiom nad twórczością największych artystów minionych epok.

Przekazała Noelli wiedzę, która dotyczyła nie tylko malarstwa, ale również muzyki, złotnictwa i sztuki meblarskiej.

Kiedy weszli do sali muzycznej, Noella krzyknęła na widok fortepianu.

– Czy pozwolisz mi zagrać na nim czasami? – zapytała błagalnie.

– Naturalnie – odparł hrabia. – Nie sądziłem jednak, że jesteś pianistką.

– O, to zbyt wiele powiedziane – uśmiechnęła się – ale uwielbiam grać na fortepianie.

Często grywałam też na organach kościelnych.

– Wygląda na to, że jesteś ekspertem w dziedzinie muzyki. Mam nadzieję, że masz w repertuarze coś więcej niż pieśni religijne.

Noella zamierzała powiedzieć mu, że zna również sonaty Chopina, a także wspaniałe walce, które w czasach panowania króla Jerzego IV stały się modne w Londynie za sprawą księżniczki de Lieven. W porę jednak uświadomiła sobie, że hrabia prawdopodobnie potraktowałby jej upodobania muzyczne jako przywiezione z Rzymu, Wenecji i, nade wszystko, z Paryża, przeto godne potępienia. Postanowiła więc nie komentować jego ostatniej uwagi.

Wspaniała jadalnia, do której przeszli po wyjściu z sali muzycznej, pozwoliła jej na bezpieczną rozmowę o cudownych meblach i dekoracjach wykonanych przez Adama Vianena.

Pod jasnozielonymi ścianami stały dwa rzeźbione, pozłacane stoliki pochodzące z czasów Karola II.

Wnętrze udekorowane było obrazami tak pięknymi, że Noella nie potrafiła oderwać od nich oczu. Nie przestała im się przyglądać, nawet kiedy zasiedli do lunchu, choć wszystko smakowało jej wybornie i z niejakim smutkiem stwierdziła w pewnym momencie, że nie jest w stanie nawet spróbować kolejnych dań. Trudno jej było się z tym pogodzić, szczególnie przez świeżą jeszcze pamięć dni, kiedy cierpiała niedostatek jedzenia.

– Powinienem był się domyślić, że jesteś głodna -powiedział hrabia, kiedy Noella wreszcie podziękowała i nie skosztowała nawet owoców podanych na cudownej porcelanie z Sevres.

– Chętnie spróbowałabym tych owoców powiedziała – ale, jak mawia niania, „oczy mam większe od żołądka”. Prawdę powiedziawszy, nie jestem już w stanie przełknąć ani kęsa.

Wypowiedziała te słowa tak naturalnie, jakby rozmawiała z matką, i odniosła wrażenie, że ten ton zdziwił nieco hrabiego. „Muszę bardziej uważać i starać się zachowywać jak dama” – postanowiła.

Noella nie potrafiła jednak dotrzymywać tego typu postanowień i naginać do nich swojej natury. Po chwili zapomniała już, że powinna być damą, i zapytała:

– Co pokażesz mi po południu? Tylko nie mów, że nic, bo jestem niezwykle ciekawska i nie zniosłabym odmowy.

– Myślę, że przejażdżka po posiadłości zaspokoi po części twoją ciekawość. Trochę już dziś pospacerowaliśmy, proponuję więc odłożyć zwiedzanie ogrodów na inny dzień.

Zamyślił się na chwilę, po czym powiedział:

– Możemy obejrzeć stajnie. Myślę, że spodoba ci się również nasza świątynia. Zaprojektował ją sam Vanbrugh w 1724 roku. Mówi się, że jest klejnotem architektury ogrodowej.

Jego słowa zabrzmiały nieco pompatycznie, ale Noella klasnęła w dłonie i wykrzyknęła:

– 

Oczywiście, z przyjemnością zwiedzę świątynię i wszystko, co tylko zechcesz mi pokazać!