Выбрать главу

– Chcesz mnie szantażować?

– Oczywiście. I pozwól, że coś ci powiem, śliczna kłamczuszko:

albo zrobisz, co ci każę, albo ty i te dwa nudne staruchy, o które tak się troszczysz, pójdziecie na bruk.

Mówił do niej takim tonem, jakby straszenie jej sprawiało mu przyjemność.

– Jak możesz być tak… nikczemny? Jak możesz oczekiwać, że zrobię coś takiego człowiekowi, który okazał mi tyle dobroci?

Jasper roześmiał się na głos.

– Jak? Ależ to bardzo proste. Ty, bardziej niż ktokolwiek inny, powinnaś wiedzieć, co to znaczy życie bez pieniędzy. Otóż ja potrzebuję czegoś, co mógłbym sprzedać. Na zamku jest mnóstwo rzeczy, których braku nikt nie zauważy.

– Nieprawda. Hrabia pamięta… wszystko w najdrobniejszych szczegółach.

– Biorąc pod uwagę, jak bardzo jesteś w tę sprawę zaangażowana, myślę, że jakoś mu wszystko wytłumaczysz.

Jego słowa wydawały się ociekać jadem.

Noella jęknęła i powiedziała:

– Coś mi się właśnie przypomniało. Nie musisz kraść. Ja ci pomogę.

– A to w jaki sposób?

– Książę powiedział mi dzisiaj, że jego ojciec zostawił swojej córce znaczną sumę pieniędzy, jeżeli wróci ona do domu.

Jasper milczał przez chwilę.

– Tego bym się rzeczywiście nigdy nie spodziewał – rzekł nareszcie. – Dziękuję za ofertę.

Będę ci ogromnie wdzięczny za każdą pomoc, kiedy pieniądze trafią w twoje ręce.

– Obiecuję. Dam ci wszystko co do grosza zapewniała Noella.

– Nie jestem głupi – Jasper uśmiechnął się szyderczo. – Te pieniądze będą leżały w banku.

Tobie dadzą ich tyle, żebyś miała się za co ubrać.

Dla mnie taka suma to kropla w morzu potrzeb.

Noella wciągnęła powietrze, jakby chciała coś powiedzieć, ale się nie odezwała.

– Mnie chodzi o prawdziwe pieniądze – ciągnął Jasper. – Potrzebuję ich natychmiast i będę je miał.

– Ale nie możesz kraść – powiedziała błagalnie.

– Ja ci nie mogę w tym pomóc.

– Będziesz musiała – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Zresztą nie żądam od ciebie wiele. Masz mnie tylko wpuścić do zamku przez drzwi ogrodowe, przez które tu przyszłaś, a później zamknąć za mną, kiedy wyjdę. To wszystko.

Noella zadrżała.

– Dlaczego mam to zrobić?

– Żeby dać mi czas na ucieczkę. Chcę być daleko stąd, kiedy włamanie, nazwijmy to w ten sposób, się wyda.

– To złe… to bardzo złe – szepnęła Noella.

– Nie dyskutuj ze mną, tylko rób, co ci każę – powiedział Jasper wściekłym głosem. -

Kiedy Lyndon ma wrócić?

– Powiedział, że wróci jutro wieczorem, kiedy zakończy przygotowania do pogrzebu.

– Pogrzebu? Jakiego pogrzebu?

– Zmarł jego wuj, Robert.

Jasper wpatrywał się w nią zdumiony w najwyższym stopniu.

– Czy jesteś pewna, że chodzi właśnie o szanownego wuja Roberta Ravena? – zapytał po chwili.

– O młodszego brata ojca Lyndona.

Ku jej zdumieniu Jasper wydawał się ucieszony tą wiadomością.

– A więc Robert Raven nie żyje. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Myślałem, że będzie trwał przez wieki.

– Dlaczego tak cię to poruszyło? Czy jego śmierć w jakiś sposób cię dotyczy?

– Naturalnie, że mnie dotyczy, ty idiotko.

– Ale w jaki sposób? Nie rozumiem.

Jasper otworzył już usta, żeby jej odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zmienił zamiar i rzekł tylko:

– Nie zadawaj żadnych pytań.

Posłuchaj, co masz zrobić. Jutro…

– Jutro? Mówiłeś przecież, że dzisiaj przyjdziesz na zamek. Byłoby o wiele bezpieczniej…

jeśli musisz… coś ukraść… zrobić to dzisiaj, kiedy nie ma Lyndona.

– Tak mówiłem, ale zmieniłem zamiar.

Teraz wolę, żeby hrabia był w zamku. Powiem więcej, ogromnie mi zależy na jego obecności.

W jego głosie słyszała ten sam ton niegodziwości, który ją przeraził wcześniej. Gdyby mogła go teraz widzieć wyraźniej, być może łatwiej by jej było odczytać jego zamiary.

– Posłuchaj mnie – powiedział – i nie łudź się, jeśli nie zrobisz tego, co ci każę, wydam cię. A dobrze wiem, co mój kuzyn myśli na temat nieuczciwych kobiet. Wylądujesz na ulicy bez grosza przy duszy.

W jego słowach było tyle pogardy, że Noella chciała mu przerwać i powiedzieć coś w swojej obronie, ale on ciągnął dalej:

– Jestem pewien, że będzie ci przyjemnie przyglądać się, jak ta stara wiedźma, którą nazywasz nianią, umiera na twoich oczach. Jeśli chodzi o tego drugiego, ma trochę więcej szans na przetrwanie.

– Nie masz prawa tak do mnie mówić.

– Co do ciebie, to z twoją urodą bez wątpienia sobie poradzisz. Znajdzie się z pewnością ktoś, kto się tobą zaopiekuje. Choć wątpię, czy będziesz mogła liczyć na małżeństwo z tym kimś.

Noella zdała sobie sprawę, że Jasper z rozmysłem stara się jej ubliżyć. Była tym tak poniżona, że szybko powiedziała:

– Obiecałam już, że zrobię, co mi każesz.

– Dokładnie jak ci każę.

– Ale myślę, że powinieneś przyjść dzisiaj upierała się Noella. – Drzwi są otwarte. Chodź teraz ze mną. Wejdziesz do środka, a ja pójdę do siebie i udam, że nic nie wiem.

– O, to byłoby dla ciebie bardzo wygodne, nieprawdaż? – Jasper przedrzeźniał jej głos.

Zapadł już zmierzch, ale Noella zorientowała się, że Jasper bacznie ją obserwuje. Było to bardzo dziwne spojrzenie.

W pewnym momencie krzyknął.

– Co się stało? – zapytała.

– Skaleczyłem się w palec. Daj mi chusteczkę.

Noella sięgnęła do szarfy na biodrach i wyjęła zza niej chusteczkę, którą dała jej niania przed kolacją.

Nagle uświadomiła sobie, że jest to jedna z niewielu rzeczy, które były jej własnością, a nie zostały kupione za pieniądze hrabiego.

Tę chusteczkę uszyła dla niej mama na gwiazdkę.

W narożniku wyhaftowała inicjały Noelli otoczone kwiatami.

Spojrzała na Jaspera. W słabym świetle księżyca zdołała się jednak przyjrzeć jego rękom.

Naraz coś przykuło jej uwagę.

– Przecież masz własną. Zatkniętą za mankietem.

– Daj mi swoją – powiedział ostrym tonem.

Zanim zdołała odpowiedzieć, wyrwał jej chusteczkę i owinął nią palec.

Pomyślała, że Jasper nie ma powodów do takiej niegrzeczności, ale jej uwaga i tak nie zrobiłaby na nim większego wrażenia. Postanowiła przemilczeć jego zachowanie.

Uporawszy się z chusteczką, Jasper rzekł:

– 

Teraz posłuchaj mnie i dobrze zapamiętaj, co ci powiem. Jutro wieczorem po kolacji, kiedy Lyndon pójdzie spać, upewnij się, że jest w swojej sypialni i otwórz drzwi ogrodowe.

Mówił bardzo powoli, jakby cały plan powstawał w jego głowie teraz, na gorąco.

– Będę czekał w pobliżu. Jeśli na schodach będzie ciemno, poprowadzisz mnie do korytarza, w którym jest twój pokój i główna sypialnia, zajmowana przez mojego wspaniałomyślnego kuzyna.

Znów słyszała w jego głosie ten sam straszny, mściwy ton. Noella zadrżała.

– A teraz wracaj. Gdyby ktoś cię zapytał, gdzie byłaś, odpowiedz, że wyszłaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Rozumiesz?

– Tak… oczywiście, rozumiem – odpowiedziała Noella nieprzytomnie.

– No to na co czekasz? Idź już! I pamiętaj, jeśli jutro nie zrobisz tego, co ci każę, gorzko tego pożałujesz.

Jego pogróżki sprawiały Noelli niemal fizyczny ból. Ruszyła szybko przed siebie, starając się uciec jak najdalej od jego głosu. Kiedy wyszła z ciemności panujących wewnątrz świątyni na świeże powietrze, poczuła ogromną ulgę.

Na bezchmurnym niebie lśniły gwiazdy i jasny księżyc. W jego świetle pięknie się prezentowały wieże i baszty zamku.