Выбрать главу

– Dobranoc, Noello – usłyszała głos niani.

– Śpij dobrze.

– Dobranoc, nianiu. Zbudź mnie o ósmej.

– Dobrze.

Noella usłyszała odgłos zamykanych drzwi.

Poczekała jeszcze chwilę, do momentu, w którym, jak sądziła, niania doszła do schodów przy końcu korytarza i weszła na nie, żeby się wspiąć piętro wyżej, gdzie była jej sypialnia.

Usiadła w łóżku i zapaliła jedną ze świec.

Wstała i narzuciła na siebie negliż, który niania zostawiła na krześle. Był piękny, choć jej matka wybrałaby dla niej coś odrobinę mniej szykownego. Cóż, ona sama nie mogła się oprzeć i wybrała właśnie ten. Zachwycił ją niebieski jedwab obszyty delikatną koronką w kwieciste wzory, z rodzaju tych, o których w dzieciństwie myślała, że były dziełem wróżki.

Krawcowa z Yorku powiedziała jej, że będzie to idealna rzecz na lato, a na zimę obiecała uszyć aksamitny szlafroczek obszyty multonem.

Noella wolałaby mieć go już teraz, bo było jej zimno ze strachu.

Wsunęła stopy w pantofle nocne i podeszła do okna.

W świetle pełnego księżyca ogród wyglądał jak kraina z bajki.

Lecz gdy pomyślała o Jasperze czającym się gdzieś między drzewami, świat za oknem stracił cały urok i wydał się jej ciemny i straszny.

Zbliżyła się do drzwi i cicho je otworzyła.

Korytarz oświetlały tylko trzy świece. Resztę wygaszono na noc. Nie miała jednak najmniejszych kłopotów z odnalezieniem drogi do schodów. Pokonała ją na palcach.

Stanęła u szczytu schodów i spojrzała na dół.

Wszędzie panowały ciemności. Jedynie na samym dole, w pobliżu wysokich pod sam sufit okien pozbawionych zasłon, wpadało nieco księżycowego światła. Właśnie tam były drzwi do ogrodu.

Po kilku chwilach przywykła do ciemności i zaczęła schodzić po schodach w kierunku drzwi.

Wiedziała, że gdzieś za nimi czeka Jasper.

Nie myślała już o nim jako człowieku z krwi i kości, ale przyczajonym potworze, który za chwilę miał wtargnąć do zamku i zniszczyć wszystko, co było w nim dobre i piękne.

– Co się stanie, jeśli hrabia się dowie, że to ja wpuściłam włamywacza? – pomyślała, stawiając stopę na ostatnim stopniu schodów.

– A co będzie, jeśli natknę się na Lyndona, kiedy będę wracała do sypialni? Dlaczego Jasper nie chciał tu przyjść wczoraj, kiedy hrabiego nie było na zamku? Pewnie potrzebował czasu, żeby sprowadzić wspólnika, który miał mu pomóc w tym niegodziwym rabunku.

Odpowiedź na dręczące ją pytania olśniła ją z siłą eksplozji w momencie, kiedy odsunęła rygiel w drzwiach. Wiedziała już, dlaczego Jasper przybył dzisiaj, a nie wczoraj. Był następcą hrabiego, dziedzicem jego tytułu i majątku.

Nie chciał już okraść swego kuzyna, ale postanowił go zabić.

Tysiące myśli kłębiło się w głowie Noelli.

Z każdą sekundą zyskiwała jednak pewność, że jej podejrzenia co do zamiarów Jaspera były słuszne.

Ruszyła biegiem w stronę schodów, ale drzwi były już otwarte.

Wbiegła na półpiętro.

Myślała tylko o jednym – musi ocalić hrabiego.

Najszybciej jak umiała przebiegła korytarz i wpadła do jego sypialni.

Wewnątrz nie było zupełnie ciemno, jak się tego spodziewała. Odsłonięte okna wpuszczały blade, księżycowe światło. Zawahała się przez chwilę, po czym ze zduszonym krzykiem na ustach ruszyła w stronę łóżka hrabiego.

Dostrzegała zarys jego ciała pod pościelą.

Wyciągnęła rękę i dotknęła jego ramienia:

– Lyndon! Lyndon! Obudź się!

– Co się stało? Czego chcesz?

Nagle oprzytomniał, jakby uświadomił sobie, że stało się coś nadzwyczajnego, a ona szepnęła ledwo dosłyszalnym szeptem:

– To Jasper.

– Jasper? – zapytał zdziwiony.

– Idzie tu… chce cię zabić!

Przez chwilę patrzył na nią, jakby chciał powiedzieć, że postradała zmysły, po czym powiedział:

– Jeśli jesteś tego pewna, musimy się przygotować. Schowaj się za zasłoną!

Wskazał zasłonięte okno, znajdujące się po przeciwnej stronie kominka.

Noella była zbyt przerażona, żeby go nie posłuchać.

Weszła za zasłony, rozsuwając je lekko, żeby widzieć, co robi hrabia. Ten zaś wstał z łóżka i wepchnął jedną poduszkę pod kołdrę, drugą zaś ułożył nieco wyżej. Całość przykrył, bardzo wysoko podciągając pościel.

Noella obserwowała go i nie mogła się oprzeć wrażeniu, że w tym tempie nigdy nie zdąży się ukryć. Kiedy wreszcie skończył, wziął ze stojącego przy łóżku krzesła długi, ciemny szlafrok, włożył go na siebie i ukrył się za storami przy odsłoniętym oknie. Był teraz zupełnie niewidoczny.

W ciemnościach Noella widziała tylko niewyraźne kontury łóżka.

W pokoju panowała taka cisza, że słyszała głośne bicie własnego serca.

Przez chwilę przeraziła się, że być może wszystko to jest wytworem jej wyobraźni i Jasper wcale nie miał zamiaru zabić hrabiego.

Może właśnie teraz opróżnia regał z drogocennych tabakierek i zdejmuje miniatury ze ścian.

Była pewna, że się ośmieszyła. Pomyślała, że bardzo trudno będzie jej wytłumaczyć to wszystko hrabiemu i wtedy usłyszała delikatny szelest pod drzwiami.

Znieruchomiała.

Spojrzała zza zasłon na drzwi, które powoli się otwierały, aż pojawił się w nich Jasper.

Wszedł do pokoju. Widziała cień jego sylwetki.

Powoli, niemal bezszelestnie zmierzał w stronę łóżka.

Kiedy doszedł do celu, zatrzymał się i przez chwilę, która wydała się Noelli długa jak wieki, patrzył na przykryty pościelą kształt.

Nagle szybkim ruchem wyjął z kieszeni jakiś przedmiot i rzucił na łóżko.

W prawej dłoni Jaspera ujrzała długi sztylet.

Ostrze błysnęło w świetle księżyca, kiedy napastnik wbił je w miejsce, gdzie, jak się spodziewał, mogło być serce śpiącego w łóżku człowieka.

Właśnie w tym momencie hrabia wyszedł z ukrycia i powiedział:

– Dobry wieczór, Jasperze!

Nie spodziewałem się twojej wizyty.

Jasper drgnął i przestraszony uniósł głowę.

Noella zobaczyła teraz jego twarz, ponieważ padało na nią światło księżyca. Wydał się Noelli niemal komiczny, kiedy zupełnie osłupiały wpatrywał się w Lyndona. W pewnym momencie wykonał ruch, jakby chciał się odwrócić i uciec, ale dostrzegł rewolwer w dłoni hrabiego.

– Nie tak szybko – powiedział hrabia. -

Wyjaśnij mi najpierw, co tu robisz.

– Jeśli mnie zabijesz, zostaniesz oskarżony o morderstwo nie uzbrojonego człowieka!

– Jeśli można nazwać nie uzbrojonym człowiekiem kogoś, kto właśnie usiłował wbić sztylet w moje serce!

– Będziesz to musiał udowodnić! – Jasper uśmiechał się szyderczo. – To przecież Noella chciała cię zabić. Mam dowody, które przekonają sąd!

Zaskoczona jego słowami Noella wyszła bezwiednie zza zasłon.

W mgnieniu oka Jasper chwycił ją i przyciągnął do siebie, przystawiając sztylet do jej piersi.

– Spróbuj mnie zatrzymać, a ją zabiję! powiedział i ruszył tyłem w stronę drzwi, ciągnąc ze sobą Noellę.

– Zatrzymaj się – powiedział hrabia – albo będę strzelać. Jak wiesz, jestem dobrym strzelcem i zapewne nie chybię.

– Oszczędź tę kulę! Nie musisz jej ochraniać!

Ona nie jest twoją siostrą! Ta mała to oszustka!

Noella miała wrażenie, że słowa Jaspera zawisły w powietrzu.

Zrobił jeszcze jeden krok do tyłu, naciskając nieznacznie sztylet.

Krzyk przerażonej Noelli zlał się z hukiem strzału.

Ale to nie hrabia strzelił.

Strzał padł z tyłu, zza pleców Jaspera, który padł na ziemię, uwalniając Noellę.