Выбрать главу

– Jak twoje ręce? – spytał.

– Bolą – odparła szczerze. – Ale nie tak okropnie jak przedtem.

– To dzięki laudanum. Działa naprawdę skutecznie.

– Nigdy dotychczas go nie zażywałam.

Charles pocałował ją delikatnie.

– I mam nadzieję, że nigdy więcej nie będziesz musiała.

Ellie popijała herbatę, usiłując bez powodzenia zapomnieć o wypadku z konfiturami. Cały czas stał jej przed oczami garnek upadający na podłogę. Pamiętała jeden straszny moment, kiedy już z całą pewnością wiedziała, że się poparzy, a jednocześnie miała przy tym świadomość, że nie może nic zrobić, by temu zapobiec. A potem, kiedy już trzymała ręce w wiadrze z wodą, oczy wszystkich zwróciły się na nią. To było okropne, naprawdę okropne. Nienawidziła skupiać na sobie uwagi, nie cierpiała robić głupich rzeczy. Nie miało znaczenia, że ten wypadek był właśnie po prostu wypadkiem i że to nie była jej wina. Nie mogła znieść politowania w oczach wszystkich, nawet Judith…

– Ach, Boże! – zawołała, krztusząc się herbatą. – Czy z Judith wszystko w porządku?

Charles zdziwił się.

– Nie było jej w kuchni, kiedy upuściłaś garnek, Ellie.

– Wiem, wiem, ale widziała mnie, kiedy… o, chyba wiesz, o co mi chodzi. Widziała, jak płakałam i jęczałam w bólu, to musiało ogromnie ją przestraszyć. Nie chcę nawet myśleć, co teraz czuje.

Charles delikatnie położył jej palec na ustach.

– Ciiicho, nie trać sił na mówienie w takim tempie.

– Ale Judith…

Tym razem dosłownie złapał ją za wargi i mocno przytrzymał.

– Z Judith wszystko w porządku. Helen już jej wyjaśniła, co się stało. Bardzo się zmartwiła, ale przyjęła to z całą prostotą sześciolatki.

– Chciałabym z nią porozmawiać.

– Jutro. Przypuszczam, że teraz je kolację z opiekunką, a resztę wieczoru zamierza spędzić na malowaniu akwarel. Powiedziała, że chce namalować dla ciebie coś ładnego, żebyś szybko wyzdrowiała.

Ellie przez moment poczuła takie zadowolenie, że prawie zapomniała o bolących rękach.

– To słodkie z jej strony.

– Natomiast Claire prosiła o rozmowę z tobą – powiedział Charles. – Powiedziałem jej, że tylko jeśli będziesz miała dość sił.

– Oczywiście – szepnęła Ellie.

To bardzo dziwne, że Claire, która nie próbowała nawet ukrywać swojej niechęci, nagłe chciała ją pocieszać. Ellie jednak wciąż nie traciła nadziei na bardziej przyjazne i rodzinne związki. Lekko przekrzywiła więc głowę, popatrzyła na dziewczynę i powiedziała:

– Dobry wieczór, Claire.

Claire dygnęła przed nią.

– Mam nadzieję, że już się lepiej czujesz.

– Zaczynam – odparła Ellie. – Sądzę, że to trochę potrwa. Ale miło, że ktoś mi dotrzymuje towarzystwa. Dzięki temu nie myślę tylko o swoich rękach.

Ellie nie była pewna, lecz wydawało jej się, że Claire na wspomnienie o poparzonych rękach zbladła. Zapadła dość długa dziwna cisza, aż w końcu Claire westchnęła głośno i zwróciła się do Charlesa:

– Czy mogłabym przez chwilę porozmawiać z Ellie w cztery oczy?

– Naprawdę nie uważam…

– Proszę.

Ellie zdumiał nieco cień desperacji w głosie Claire, powiedziała więc:

– Wszystko będzie dobrze, nie jestem śpiąca.

– Ależ ja planowałem podać ci więcej laudanum!

– To może poczekać pięć minut.

– Nie chcę, żebyś cierpiała więcej niż to konieczne.

– Wszystko będzie dobrze, Charles. Tak czy owak miałam ochotę na kilka minut przytomności. Może mógłbyś na schodach zaczekać na herbatę?

– No dobrze. – Wyszedł z pokoju, lecz nie wyglądał na zadowolonego.

Ellie odwróciła się da Claire z niepewnym uśmiechem.

– On potrafi być bardzo uparty, prawda?

– Owszem. – Claire przygryzła dolną wargę i popatrzyła gdzieś dalej. – Obawiam się, że podobnie jak ja.

Ellie uważnie przyglądała się młodej dziewczynie. Claire była najwyraźniej przejęta i zmartwiona. Ellie bardzo chciała ją pocieszyć, obawiała się jednak, że może to zostać źle przyjęte. Przecież w ciągu ostatnich tygodni Claire wyraźnie okazywała jej niechęć. W końcu Ellie wskazała na łóżko, mówiąc:

– Może usiadłabyś tu przy mnie? Będzie mi bardzo przyjemnie.

Claire zawahała się, następnie zrobiła kilka kroków i usiadła.

Nie odzywała się przynajmniej przez minutę, siedziała tylko, skubiąc koc. W końcu to Ellie przerwała milczenie, zwracając się do dziewczynki po imieniu.

Claire podskoczyła wyrwana z zamyślenia, a potem podniosła głowę i powiedziała wprost:

– Nie byłam dla ciebie zbyt miła, odkąd przyjechałaś.

Ellie nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć, więc milczała.

Claire odchrząknęła, wyraźnie zbierała się na odwagę. Gdy wreszcie przemówiła, słowa wylały jej się z ust strumieniem.

– Pożar w kuchni, to moja wina – wybuchnęła. – To ja przesunęłam ruszt. Nie chciałam, żeby wybuchł pożar, tylko żeby grzanki się przypaliły, Żebyś nie była taka mądra. To również ja popsułam twój gulasz i podtruwałam twój ogród, i… i… -Głos jej się załamał i odwróciła głowę.

– Co jeszcze, Claire? – spytała Ellie miękko, domyślając się, co teraz usłyszy. Pytała raczej po to, by Claire wypowiedziała te słowa.

– Przesunęłam garnek z konfiturami bezpośrednio na ogień -szepnęła dziewczyna. – Nie sądziłam, że ktokolwiek może zrobić sobie przez to krzywdę. Proszę, uwierz mi, chciałam tylko przypalić konfitury, nic więcej.

Ellie z trudem przełknęła ślinę. Claire wyglądała tak żałośnie, tak nieszczęśliwie, że Ellie pragnęła ją pocieszyć, choć przecież to właśnie za jej sprawą tak bardzo cierpiała.

Kaszlnęła i powiedziała:

– Wciąż jeszcze mam taką suchość w gardle, czy mogłabyś…

Nie musiała kończyć zdania, bo Claire już przykładała jej do ust filiżankę wystudzonej herbaty. Ellie z wdzięcznością wypiła potężny łyk, potem następny. Od laudanum okropnie zaschło jej w gardle. W końcu popatrzyła na Claire i spytała wprost:

– Dlaczego?

– Nie mogę ci tego powiedzieć. Chciałabym tylko, żebyś wiedziała, że żałuję. – Usta Claire drżały, a w oczach niepokojąco zabłysły łzy. – Wiem, że postąpiłam okropnie, i nigdy więcej się tak nie zachowam, obiecuję.

– Claire – Ellie starała się, żeby jej głos brzmiał łagodnie, lecz zdecydowanie. -Jestem gotowa przyjąć twoje przeprosiny, ponieważ wierzę, że są szczere. Nie możesz tego jednak ode mnie żądać bez podania mi powodów.

Claire zacisnęła oczy.

– Nie chciałam, żeby ludzie cię lubili, Nie chciałam, żeby tobie się tu spodobało. Pragnęłam, żebyś wyjechała.

– Ale dlaczego, Claire?

– Nie mogę ci tego powiedzieć – zaszlochała dziewczynka, -Po prostu nie mogę.

– Musisz mi to wyjaśnić.

– Nie mogę. Za bardzo się wstydzę.

– Na ogół nic nie jest takie okropne, jak się człowiekowi wydaje – stwierdziła Ellie spokojnie.

Dziewczynka zakryła twarz rękami i szepnęła:

– Obiecasz, że nie powiesz o niczym Charlesowi?

– Claire, on jest moim mężem, ślubowaliśmy, że…

– Musisz mi to obiecać.

Dziewczynka sprawiała wrażenie osoby na pograniczu histerii. Ellie raczej wątpiła, aby sekret Claire mógł być aż tak okropny, jak się jej wydawało, ale przypomniała sobie, jak to bywa, kiedy się jest czternastolatką, oświadczyła więc:

– Dobrze, Claire, przyrzekam.

Claire odwróciła głowę i wyznała:

– Chciałam, żeby zaczekał na mnie.

Ellie zamknęła oczy. Nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, że Claire może żywić w stosunku do Charlesa jakieś sekretne uczucia.