Выбрать главу

– Zawsze chciałam go poślubić – szepnęła Claire. – To mój bohater. On nas uratował sześć lat temu. Mama spodziewała się Judith, a wierzyciele zabrali nam wszystko. Charles prawie nas nie znał, ale spłacił długi mojego ojca i przyjął nas do siebie. I nigdy nie dał nam odczuć, że jesteśmy ubogimi krewnymi.

– Ach, Claire!

– Nie musiałby czekać aż tak bardzo długo.

– Ale jaki sens miało odstraszanie mnie? Przecież już byliśmy małżeństwem!

– Słyszałam, jak się kłócicie. Wiem, że wy nie… – Claire zaczerwieniła się jak burak. – Nie mogę tego powiedzieć, ale wiem, że to małżeństwo dałoby się rozwiązać.

– Ach, Claire! – westchnęła Ellie, zbyt przejęta obecną sytuacją, by martwić się tym, iż Claire zna jej małżeńskie sekrety. 0n tak czy owak nie mógłby na ciebie czekać. Chyba wiesz o testamencie jego ojca?

– Tak, ale mógłby anulować małżeństwo i…

– Nie – przerwała jej Ellie. – Nie może. My nie możemy tego zrobić. Gdyby tak postąpił, straciłby pieniądze na zawsze. Charles musiał się ożenić przed trzydziestymi urodzinami i małżeństwo nie może zostać rozwiązane.

– Nie wiedziałam o tym – powiedziała Claire cicho. Ellie westchnęła.

– Ależ zamieszanie!

Nagle uświadomiła sobie, co przed chwilą powiedziała, i szeroko otworzyła oczy.

– Ach, urodziny Charlesa! Czyżbym o nich zapomniała?

Wspomniał jej, ile dni jeszcze do nich zostało, kiedy się poznali? Piętnaście, siedemnaście? Ellie usiłowała odtworzyć w myślach tamte oświadczyny i zaczęła odliczać wstecz.

– Jego urodziny są za dwa dni – pomogła jej Claire.

Jak gdyby na sygnał do drzwi rozległo się pukanie.

– To na pewno Charles – stwierdziły jednogłośnie, a Claire dodała: – Nikt nie puka tak głośno jak on.

– Proszę! – zawołała Ellie, a potem odwróciła się do Claire i szepnęła z naciskiem:

– Będziesz musiała mu powiedzieć. Nie tłumacz przyczyn, tylko wyznaj, że to ty zawiniłaś.

Claire z ponurą miną spuściła głowę.

– Wiem.

Charles wkroczył do pokoju ze, srebrną tacą, na której stał serwis do herbaty i herbatniki. Zgonił Claire z łóżka i postawił tacę tam, gdzie wcześniej siedziała.

– Zechcesz nalać, kuzyneczko? – spytał. – Powinna już naciągnąć. Odczekałem kilka minut na schodach, abyście mogły spędzić więcej czasu tylko we dwie.

– To bardzo miłe z twojej strony – stwierdziła Ellie. – Sporo musiałyśmy sobie wyjaśnić.

– Naprawdę? – zdziwił się Charles. – Czy podzielicie się tym ze mną?

Ellie wymownie popatrzyła na Claire. Dziewczynka odpowiedziała jej przerażoną miną, Ellie więc zapewniła ją:

– Wszystko będzie dobrzej Claire.

Claire podała Charlesowi filiżankę na spodeczku i powiedziała:

– To dla Ellie.

Charles usiadł przy żonie i przyłożył jej filiżankę do ust.

– Uważaj – powiedział. – Gorące,

Ellie wypiła łyk i westchnęła uszczęśliwiona.

– Niebiański smak. W filiżance gorącej herbaty kryje się prawdziwy raj.

Charles uśmiechnął się i pocałował ją w głowę.

– A teraz – spojrzał na Claire – powiesz mi, o czym musiałaś porozmawiać z Ellie?

Claire najpierw podała mu herbatę, a dopiero potem szepnęła:

– Musiałam ją przeprosić.

Charles odstawił filiżankę na nocny stolik.

– Za co? – spytał, dając Ellie się napić.

Claire wyglądała tak, jakby zaraz miała uciec z pokoju.

– Po prostu mu to powiedz – zachęciła Ellie łagodnie.

– To moja wina, że Ellie się dzisiaj poparzyła – wyznała w końcu Claire ledwie słyszalnym głosem. – To ja przesunęłam garnek tak, żeby konfitury się przypaliły. Nie przyszło mi do głowy, że uchwyty też się tak bardzo nagrzeją.

Ellie aż jęknęła, widząc, jak twarz Charlesa zmienia się w nieruchomą maskę. Zdawała, sobie sprawę, że będzie zły, sądziła, że trochę pokrzyczy i się pozłości, lecz ten milczący gniew był doprawdy niepokojący.

– Charles – wydusiła z siebie Claire. – Proszę, powiedz coś.

Charles odstawił filiżankę Ellie na spodeczek powolnym, sztywnym ruchem człowieka, który zaraz straci kontrolę nad sobą.

– Staram się wymyślić przynajmniej jeden dobry powód, dla którego nie powinienem kazać ci się natychmiast pakować. A prawdę mówiąc – powiedział jeszcze głośniej – nie wiem, dlaczego miałbym cię nie zabić.

– Charles! – zawołała Ellie.

Ale on już wstał i szedł w stronę Claire.

– Co ty, u diabla, sobie myślałaś? – zażądał odpowiedzi. – Co ty, do stu diabłów, myślałaś?

– Charles! – powtórzyła Ellie.

– Ty się do tego nie wtrącaj – warknął.

– Z całą pewnością będę się wtrącać.

Charles zignorował ją, wysunął natomiast palec w stronę Claire.

– Przypuszczam, że jesteś odpowiedzialna również za pożar w kuchni?

Dziewczynka żałośnie skinęła głową, łzy płynęły jej po policzkach.

– I za ten gulasz – wydusiła z siebie. – To też moja wina. I to, co się stało w oranżerii.

– Ale dlaczego, Claire, dlaczego?

Claire zgięła się wpół, szlochając:

– Nie mogę powiedzieć.

Złapał ją za ramię i zmusił, by na niego popatrzyła.

– Wytłumaczysz się przede mną, i to już, w tej chwili!

– Nie mogę,

– Czy ty rozumiesz, czego narobiłaś? – Charles potrząsał nią i w końcu zmusił, by obróciła się do łóżka Ellie. – Spójrz na nią, popatrz na jej ręce, to twoja wina!

Claire szlochała tak mocno, że Ellie wydawało się, że upadłaby na ziemię, gdyby Charles nie trzymał jej za ramiona.

– Charles, przestań! – krzyknęła, ale mogąc dłużej na to patrzeć. – Nie widzisz, jak bardzo jej przykro!

– Powinno jej być przykro – burknął.

– Charles, już wystarczy! Przeprosiła mnie, a ja przyjęłam jej przeprosiny.

– A ja ich nie przyjmuję.

Gdyby Ellie nie miała zabandażowanych rąk i gdyby tak bardzo nie bolały, z całą pewnością by go uderzyła.

– Te przeprosiny to nie twoja sprawa – oświadczyła.

– A ty nie pragniesz żadnego wyjaśnienia?

– Ja już je otrzymałam.

Charles tak się zdumiał, że puścił Claire.

– Obiecałam jej, że ci o tym nie powiem.

– Dlaczego?

– To zostanie między Claire a mną.

– Ellie… – w głosie Charlesa pojawił się ton ostrzeżenia.

– Nie złamię danego słowa – oświadczyła z mocą. – A wierzę, że ty na tyle cenisz szczerość, że nie będziesz się tego domagał.

Charles westchnął z irytacją i przeczesał ręką włosy. Ellie zapędziła go w kozi róg.

– Ona musi zostać ukarana – oświadczył w końcu. – Nalegam na to.

Ellie kiwnęła głową.

– Oczywiście. Claire zachowała się bardzo źle i musi ponieść konsekwencje. Ale to ja wyznaczę jej karę, nie ty.

Charles przewrócił oczami. Ellie miała tak miękkie serce, że prawdopodobnie skończy się na odesłaniu dziewczynki do jej pokoju.

Jednakże jego żona zdumiała go, zwracając się do Claire, która siedziała na podłodze w miejscu, gdzie osunęła się, kiedy Charles ją puścił.

– Claire, jaką, twoim zdaniem, powinnaś ponieść karę?

Claire była tym najwyraźniej tak zdumiona, że nie powiedziała nic. Siedziała tylko, na przemian otwierając i zamykając usta jak ryba.

– Claire – powtórzyła Ellie delikatnie,

– Mogę posprzątać w oranżerii.

– Świetny pomysł! – stwierdziła Ellie. – Zabrałam się do tego dzisiaj rano razem z Charlesem, lecz niewiele zdziałaliśmy. Będziesz musiała też przesadzić sporo roślin, wiele uschło w ciągu ostatnich dwóch tygodni.