– Żadnych wiadomości od Willa? – spytał Josh.
– Czasem go widuję. – Wsypała kawę do ekspresu.
– Ale to jednak nie to samo.
– Pogodziłaś się już z nową sytuacją? Bella spojrzała mu prosto w oczy.
– Nie, nie pogodziłam się.
Nie ma wyjścia, trzeba pogodzić się z faktami i jakoś ułożyć sobie życie, pomyślała Bella następnego ranka, stojąc nad stertą naczyń czekających na zmywanie. Gdyby tak spadła z nieba automatyczna zmywarka! Jednak cuda się nie zdarzają. Również Aisling nie zmieniła planów małżeńskich. Sądząc z wieczornej rozmowy, nie interesował jej już żaden inny temat. Rzucała kolejne pomysły na miesiąc miodowy, czym zaskakiwała nawet Josha.
– W każdym razie za kilka tygodni jedziemy na Seszele – paplała – więc będzie okazja sprawdzić, czy warto tam pojechać po ślubie. Podobno jest wspaniale, ale oprócz nurkowania nie ma tam co robić.
– Zwykle nowożeńcy świetnie sobie dają radę z wolnym czasem – zauważył rozbawiony Gib, jednak Aisling nie wychwyciła żartu.
– Josh i ja jesteśmy inni. Musimy uprawiać wspinaczkę, żeglować albo nurkować. Zanudzilibyśmy się na śmierć, leżąc na plaży przez cały dzień.
Bella spojrzała znacząco na Kate i Phoebe.
– Nie to, co my! – szepnęła Kate.
– Ona coś za dużo o tym mówi – dodała cicho Phoebe.
– Założę się, że nie znosi tych wszystkich sportów.
Bella była innego zdania. Co prawda Aisling wciąż paplała o tym samym, ale gdy już będzie po ślubie stulecia – a z jej słów wynikało, że nie może być inny – na pewno zajmie się domem i będzie dobrą partnerką dla Josha zarówno w Londynie, jak i podczas wypraw.
To oznaczało, że Bella powinna wreszcie wziąć się w garść. Dosyć użalania się i marzeń, że wszystko mogło być inaczej. Czas ułożyć sobie życie. Zaczęła znów bywać na spotkaniach i przyjęciach. Starała się być ciągle zajęta, żeby wreszcie przestać myśleć o Joshu. Niestety, nie udawało jej się to. Gdy tylko otwierała rano oczy, przypominała sobie o nim i nie mogła zapomnieć do wieczora. Schudła, co wcale nie poprawiło jej wyglądu. Ciągłe wyglądała na zmęczoną, a sińce pod oczami nie dodawały jej uroku. Kate i Phoebe przeraziły się na jej widok, gdy znów spotkały się we trójkę.
– Okropnie wyglądasz!
– Dziękuję!
– Bello, pytam poważnie, co się z tobą dzieje? Drobiazg, zakochałam się, pomyślała.
– Przemęczenie. Powinnam gdzieś się wyrwać i odpocząć. Niestety, nie stać mnie. Ostatnio trochę przesadziłam i przekroczyłam limit na koncie. Kiedy przysłali wyciąg z banku, myślałam, że dostanę zawału. W każdym razie nie obraziłabym się, gdyby to mnie ktoś zaproponował wyjazd na Seszele – stwierdziła z westchnieniem.
Rozmarzyła się. Żadnego nurkowania ani żeglowania. Po prostu leżałaby na plaży z zamkniętymi oczami. Taki wysiłek na pewno zniosłaby dzielnie!
– Byłoby fajnie – przyznała Kate. – Josh i Aisling mają szczęście.
– Kiedy wyjeżdżają? – spytała Phoebe, wstając, żeby podać napoje.
– Lada dzień.
– Nie widziałam ich od tamtej kolacji. Co u Josha? Bella poczuła ucisk w gardle, słysząc jego imię.
– Nie wiem – powiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki mogła się zdobyć. – Też go nie widziałam.
Phoebe uniosła brwi.
– Mam nadzieję, że nic się nie stało. To nie w jego stylu. W ogóle się nie odzywał?
– Zostawił mi wiadomość na sekretarce. Dziękował za kolację.
– Nie oddzwoniłaś do niego? Myślę, że na to czekał.
– Nie chciałam się narzucać. Na pewno wolą być sami – oświadczyła. Nie potrafiła już rozmawiać z Joshem jak dawniej, lecz trudno jej się było do tego przyznać.
– Na pewno uważają, że ich unikasz, Bello – stwierdziła Kate. – Zdaje się, że chciałaś udawać przed Joshem, ze przepadasz za Aisling?
– Tak, ale… potrzebuję troszkę czasu. Jeszcze do mnie nie dotarło, że się żeni.
– Bello, miałaś na to całe trzy tygodnie – powiedziała łagodnie Phoebe, podając napełnioną szklankę. – Wreszcie musisz się z tym pogodzić.
– Wiem – przyznała z westchnieniem i upiła kilka łyków.
Problem polegał na tym, że teraz nie potrafiłaby powiedzieć Joshowi nic więcej, poza tym, że go kocha. W końcu pomyślała, że właściwie mogłaby zadzwonić i życzyć im przyjemnej podróży. Byłby to bezpieczny temat do rozmowy.
– Zadzwonię do niego – obiecała.
Na szczęście przyjaciółki nie drążyły tego tematu.
– Seszele odpadają, ale może coś innego poprawiłoby ci humor? – zaczęła Kate. – Jutro piątek. Wpadnij na kolację. Wygląda na to, że przydałby ci się solidny posiłek.
– Chętnie, ale już umówiłam się na imprezę w Battersea – wyjaśniła Bella bez wielkiego entuzjazmu.
Następnego dnia, gdy wróciła z pracy, perspektywa imprezy wydała jej się jeszcze mniej kusząca. Był ponury, listopadowy wieczór. W drodze ze stacji metra parasolka okazała się bezużyteczna w walce z deszczem i porywistym wiatrem. Bella weszła do domu przemoczona. Nie miała ochoty na kolejne wyjście, żeby przez resztę wieczoru siedzieć z przyklejonym uśmiechem i udawać, że się dobrze bawi. Jednak wybór był niewielki. Mogła zostać, tęsknić za Joshem i próbować nie płakać.
W końcu doszła do wniosku, że mały drink poprawi jej nastrój. Przygotowała sobie wódkę z tonikiem i wygodnie rozłożyła się na kanapie. Właśnie zdążyła pomyśleć, że może szybka kąpiel doda jej energii, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
Z drinkiem w ręku poszła otworzyć. Gdy zerknęła przez wizjer, ujrzała… Josha. Stał szczelnie owinięty płaszczem, z mokrymi włosami i strumykami wody spływającymi po twarzy.
– Josh! – zawołała, pospiesznie otwierając drzwi. – Skąd się tu wziąłeś?
– Chciałem się z tobą zobaczyć.
Nie planował tej rozmowy. Po prostu podświadomie czuł, że musi zobaczyć się z Bella. Zjawił się bez uprzedzenia i dopiero przed drzwiami pomyślał, że może jej nie być w domu.
Jednak była. Otworzyła szeroko drzwi. Miała na sobie krótką sukienkę i najmodniejsze buty, a w ręku szklankę.
– Wejdź – powiedziała zatroskanym tonem i cofnęła się do środka. – Zupełnie przemokłeś.
Pomogła mu ściągnąć płaszcz.
– Siadaj. Przygotuję ci drinka. Wygląda na to, że ci się przyda.
Josh pomyślał, że musi głupio wyglądać, ale rozsiadł się na kanapie i od razu poprawił mu się humor. Właściwie nie wiadomo, dlaczego ta wielka, zagracona kuchnia wszystkich wprawiała w dobry nastrój. Zawsze panował tu bałagan, urządzona była staromodnie, wszechwładnie panował tu duch chaosu.
– Proszę. – Bella podała Joshowi szklankę whisky i usiadła na drugim końcu kanapy. – Teraz opowiadaj, co się stało.
– Aisling mnie zostawiła. – Zdziwił się, że tak gładko mu to poszło.
– Zostawiła cię? Tak po prostu?
– Odeszła. Już nie chce za mnie wyjść.
Josh zauważył z ulgą, że Bełlę ta wiadomość zaskoczyła równie mocno jak jego. Byłoby mu głupio, gdyby okazało się, że dowiedział się o wszystkim ostatni.
– Ale… dlaczego? – wykrztusiła. – Przecież była taka przejęta. Na kolacji mówiła tylko o ślubie.
– Starała się wmówić sobie, że bardzo jej na tym zależy. Było jednak inaczej. Cały czas kochała kogoś innego.
Bella pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Kim on jest? Znasz go?
– Ma na imię Bryn. Niewiele miałem z nim kontaktów. Jest w zarządzie C. B. C. Aisling tam pracowała, zanim przeszła do nas. Właśnie tam go poznała. Powiedziała mi dzisiaj, że mieli burzliwy romans, który trwał ponad rok. Oczywiście on jest żonaty. Co prawda wspominał o rozwodzie, ale zawsze był jakiś powód, żeby odsuwać go w czasie. W końcu Aisling zdecydowała się na rozstanie i postanowiła zmienić pracę, żeby nie spotykać każdego dnia Bryna. Dowiedziała się ode mnie, że mam wolny etat i natychmiast skorzystała z okazji.