– Jasne. Więc jakich atrakcji spodziewasz się na Seszelach? Słucham…
– Na pewno nurkowanie, zresztą Aisling przepada za tym… no i żaglówki, surfing: Zapowiada się ciekawie.
Bella westchnęła z niesmakiem. Jechać na słoneczne Seszele tylko po to, by dręczyć swoje ciało tak zwanym aktywnym wypoczynkiem… Brr.
– Stanowczo wolałabym poleżeć na ciepłym białym piaseczku – rozmarzyła się. – A z klientami, zamiast od razu się z nimi bratać, można dogadać się przez telefon lub Internet.
– Cóż, nie wszyscy mają takie zdolności jak ty – stwierdził Josh.
– W czasie nurkowania niewiele pogadasz i nie wyślesz faksu. Chyba że podczas wspólnego puszczania bąbelków między ludźmi powstają jakieś tajemne, mistyczne więzi. O to chodzi? – zapytała z jawną kpiną.
– Zawsze wiedziałem, że świetnie znasz się na nurkowaniu – drwiąco odparował Josh.
– Widziałam w telewizji – mruknęła. Josh zareagował śmiechem.
– Dla mnie to nie nowina, że za nic byś nie zmoczyła fryzury. Na szczęście Aisling nie jest taką księżniczką.
Oczywiście wspaniała dziewczyna Josha, gdy taka była potrzeba, wiązała włosy, ubierała się w praktyczne ciuchy, buty na obcasie zostawiała w domu i niecierpliwie czekała na nową przygodę. Cóż, są gusta i guściki, pomyślała Bella. Skoro Aisling woli wciskać się w ohydny piankowy kostium, do pleców przyczepiać wielką butlę i znikać pod wodą, zamiast pławić się w słońcu na cudownej plaży i sączyć chłodnego drinka podanego przez kelnera, to jej sprawa.
– A przy okazji – zaczął Josh, obracając Bellę wokół siebie, co niewątpliwie miało być wyszukaną figurą taneczną – miałaś może okazję pogadać z Phoebe? – Objął ją przy tym mocniej, żeby nie straciła równowagi. Natychmiast zareagowała przyspieszonym biciem serca.
– Z Phoebe?
– W sprawie przeprowadzki Aisling.
– Tak, oczywiście – przyznała, marząc, żeby muzyka się skończyła. Mogłaby wydostać się z objęć Josha i zacząć myśleć logicznie.
– Co powiedziała?
Bella miała ochotę zrzucić odpowiedzialność na Phoebe, ale nie byłoby to uczciwe.
– Zostawiła to mnie – powiedziała zgodnie z prawdą. – Prawdę mówiąc, chciałabym na razie mieszkać sama.
Brzmiało to taktowniej, niż gdyby przyznała, że wolałaby ogolić głowę do gołej skóry, niż zamieszkać z Aisling.
– Przynajmniej szczerze stawiasz sprawę – stwierdził Josh. – Jednak Aisling będzie rozczarowana. Myślała, że świetnie się dogadacie.
– Naprawdę?
– Tak, bardzo cię polubiła.
W to Bella nie uwierzyłaby nawet przez sekundę. Wprawdzie Aisling słodko się uśmiechała, ale jej zielone oczy zawsze patrzyły zimno.
– Mówiła mi to kilka razy – dodał Josh.
Bella zdziwiła się, że jest aż tak naiwny. Musiał być naprawdę zadurzony, jeśli wierzył w każde jej słowo. Podziałało to na nią przygnębiająco.
Na szczęście muzyka ucichła i Bella wreszcie uwolniła się z objęć Josha.
– Jestem pewna, że szybko coś znajdzie – stwierdziła, udając życzliwy ton. – Są o wiele wygodniejsze dzielnice niż Tooting.
– Chyba masz rację… Cóż, w takim razie na jakiś czas może zamieszkać u mnie.
– Słucham? – Bella stanęła jak wryta.
– Przecież nie pójdzie pod most, a z obecnego mieszkania musi się wyprowadzić do końca przyszłego tygodnia. Więc…
– Ale ty zawsze chciałeś mieszkać sam! Wzruszył ramionami.
– Aisling jest wyjątkowa. Świetnie się dogadujemy i mamy ze sobą wiele wspólnego.
No tak. Sama do tego doprowadziłam! – pomyślała Bella.
– Czy to dobry pomysł, żeby razem pracować i wspólnie mieszkać?
– Jeśli nie spróbujemy, to nie będziemy tego wiedzieć, prawda? Myślę, że się uda.
Bella nie mogła uwierzyć, że odmowa zamieszkania z Aisling tak okrutnie się zemści. Do głowy jej nie przyszło, że Josh mógłby zaproponować komuś kąt pod swoim dachem. To prawda, wiele dziewcząt spędziło u niego weekend, rekordzistka nawet dwa, ale potem znikały ze swoimi rzeczami. Najwyżej mogły zostawić szczoteczkę do zębów. I oto nagle postanowił zacząć wspólne życie z Aisling. Akurat z nią!
Od ślubu Kate mijały kolejne tygodnie. Bella, podczas coraz rzadszych spotkań z Joshem, z nadzieją czekała, aż zacznie narzekać, że jest zmęczony tak bliskim związkiem, że ma dość wspólnego przebywania z tą samą kobietą w domu i w pracy, lub choćby na wiadomość, że Aisling wreszcie znalazła własny kąt. Niestety, oboje wyglądali na bardzo zadowolonych z życia i z siebie nawzajem. Mogła mieć pretensję tylko do siebie, bo sama wymościła im wspólne gniazdko i musiała pogodzić się z tym faktem.
Natomiast prawda była taka, że coraz bardziej brakowało jej Josha. Powtarzała sobie, że zależy jej tylko na przyjacielskich spotkaniach. Przez jakiś czas próbowała sobie wmawiać, że uda jej się naprawić związek z Willem, gdy ten wreszcie wróci z Hongkongu. Rozłąka czyni cuda i na pewno tak będzie również tym razem. Niestety, nic takiego się nie stało. Przyjemnie było znów się spotkać, ale coś zmieniło się między nimi. Will też zdawał sobie z tego sprawę.
– Naprawdę mi przykro – stwierdziła z żalem któregoś dnia. – Myślę, że nie jesteśmy dobraną parą. Ze mną musi być coś nie w porządku.
– Nie przejmuj się – powiedział Will. Był naprawdę miły i Bella musiała przyznać, że go nie doceniała. – Nadal możemy się przyjaźnić.
W pewnym sensie przejął rolę Josha, choć nigdy nie zdołał jej tak dobrze poznać. Bella zdawała sobie sprawę, że Will wkrótce znajdzie sobie kogoś. Był zbyt przystojny, żeby żyć samotnie.
Bella wpadła w melancholijno-refleksyjny nastrój, co zaowocowało tym, że zmieniła tryb życia. Przestała biegać na huczne przyjęcia, komentując się kameralnymi spotkaniami z przyjaciółmi, częściej niż dotąd zaczęła bywać w kinie. Teatru nadal wprawdzie nie lubiła, gdy jednak Will oświadczył, że zdobył bilety na najnowszą premierę, nie odmówiła.
Spotkali się w foyer i ruszyli w górę po szerokich schodach, żeby z tłumem innych widzów wypić drinka, nim kurtyna pójdzie w górę. W drzwiach natknęli się na Josha i Aisling, którzy właśnie wychodzili z baru. Bella natychmiast poczuła przyspieszone bicie serca, natomiast Josh wyraźnie się ucieszył.
– Bella! Gdzie się ukrywałaś?
Było jasne, że jemu nie groził zawał z powodu spotkania. Pochylił się i zdawkowo pocałował ją w policzek. Dostrzegł Willa i przestał się uśmiechać.
– Znów tu jesteś? – spytał oziębłe.
– Nie rozumiem?
– Bella mówiła, że pojechałeś do Hongkongu, by z godnym podziwu heroizmem ratować gospodarkę światową, podczas gdy zwykli śmiertelnicy udali się na ślub Kate.
– Och, bez przesady – zaczaj skromnie Will – Ale rzeczywiście udało nam się zażegnać chwilowy kryzys.
– Przykro mi, że ostatnio się nie kontaktowaliśmy – wtrąciła Bella, demonstracyjnie przytulając się do Willa – ale wiesz, jak to jest po długim rozstaniu. Jeszcze nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, prawda, kochanie? – Czule spojrzała na Willa, który natychmiast podjął grę i przytulił Bellę.
– Cieszę się, że u was wszystko w porządku – stwierdził Josh niezbyt przekonującym tonem.
– Już dosyć na nasz temat – oświadczyła Bella. – Co u was słychać?
Josh objął Aisling, naśladując Willa.
– Wszystko świetnie – zapewnił, choć Belli wydało się, że nie zabrzmiało to całkiem szczerze.
– Bella, o ile wiem, bywanie w teatrze nie jest w twoim stylu – powiedziała Aisling. – Josh mówił mi, że lubisz być w centrum uwagi i nie znosisz, gdy ludzie podziwiają kogoś innego.
Bella wiedziała, że Josh mógł powiedzieć coś w tym stylu, ale w żartobliwy sposób, a już na pewno bez owego jadu, którym aż buchała Aisling.