— Nie wygląda na księcia i nigdy nie będzie wyglądał — powtórzył uparcie Diwis. — To żebrak z Labiryntu i nim już zostanie.
— Nadal twierdzę, że nie możemy takiego krasnoludka zrównać z nami — oświadczył książę Manganot z Banglecode.
— Mówią, że Prestimion był niskiego wzrostu — zauważył diuk Chorg — a jednak powszechnie uważa się jego rządy za udane, prawda?
Szlachetny Cantalis, bratanek Tyeverasa, podniósł wzrok i po raz pierwszy od godziny odezwał się, a w jego głosie brzmiało zdumienie:
— Porównujesz go z Prestimionem, Elzandirze? O czym my tu właściwie decydujemy? O wyniesieniu do godności księcia czy wyborze Koronala?
— Każdy książę może zostać Koronalem — zauważył Diwis. — Nie powinniśmy o tym zapominać.
— A już wkrótce czeka nas wybór nowego Koronala — dodał diuk Halanx. — To skandal, że Valentine trzyma starego Pontifexa przy życiu tak długo, lecz wcześniej czy później…
— Te uwagi są absolutnie nie na miejscu — powiedział ostro Elidath.
— Moim zdaniem są na miejscu — przerwał mu Manganot. — Jeśli uczynimy go księciem, nikt nie powstrzyma Valentine'a przed osadzeniem tego Hissune'a na tronie Confalume'a.
— Takie przypuszczenie to absurd!
— Doprawdy, Mirigancie? A jakich jeszcze absurdów nie doznaliśmy ze strony Valentine'a? Wziął sobie cyrkówkę za żonę, Vrooński czarownik jest jego głównym ministrem, reszta tej otaczającej go obdartej bandy stworzyła dwór we dworze, nas odsunięto…
— Uważaj, Manganocie — przerwał mu Stasilane. — Są tu jeszcze ludzie, którzy ciągle kochają Valentine'a.
— Nie ma tu nikogo, kto by go nie kochał — odparł natychmiast Manganot. — Być może wiesz — a jeśli nie, Mirigant może potwierdzić — że po śmierci Voriaxa byłem jednym z najbardziej entuzjastycznych zwolenników oddania korony jego bratu. Nikt nie przewyższy mnie w miłości do Valentine'a, nie ma jednak powodu, by kochać go bezkrytycznie. Popełnia błędy, zresztą jak my wszyscy. A ja twierdzę, że wzięcie dwudziestoletniego chłopca z najnędzniej szych uliczek Labiryntu i uczynienie go księciem królestwa to właśnie przykład takiego błędu. Stasilane zapytał:
— Ile lat miałeś, Manganocie, kiedy zostałeś księciem? Szesnaście? Osiemnaście? A ty, Diwisie? Zdaje się, że siedemnaście. Elidathu, ty…?
— Z nami jest inaczej — obruszył się Diwis. — My zasługiwaliśmy na to z racji swego urodzenia. Jestem synem Koronala. Manganot pochodzi ze starej rodziny z Banglecode. Elidath…
— To nam niczego nie wyjaśnia — przerwał mu Stasilane. — Pozostaje faktem, że byliśmy znacznie młodsi od Hissune'a, kiedy otrzymaliśmy tytuły. To dotyczy także samego Valentine'a. Chodzi nie o wiek, lecz o kwalifikacje. Elidath upewnił nas, że Hissune ma potrzebne kwalifikacje.
— Czy mieliśmy kiedyś księcia wyniesionego na to stanowisko spośród pospólstwa? — spytał diuk Halanx. — Błagam was, pomyślcie, kim jest to nowe koronalowskie książątko? Dzieckiem z ulic Labiryntu, żebrakiem, pewnie i złodziejem…
— O tym nie wiesz nic — zauważył Stasilane. — Moim zdaniem opowiadasz nam jakieś plotki.
— Czy nie żebrał w Labiryncie, kiedy Valentine spotkał go po raz pierwszy?
— Był wtedy dzieckiem — zauważył Elzandir. — Nie jest żadną tajemnicą, że wynajmował się jako przewodnik i zarabiał pieniądze, uczciwie pracując, choć miał wówczas zaledwie dziesięć lat. Ta dyskusja do niczego nas nie doprowadzi. Nie naszą rzeczą jest martwić się o to, kim był, powinniśmy za to zatroszczyć się o jego przyszłość. Lord Koronal oznajmił nam, że ma zostać księciem, kiedy — według oceny Elidatha — przyjdzie na to właściwa chwila. Elidath doszedł do wniosku, że chwila ta właśnie nadeszła. Cała ta dyskusja nie ma więc najmniejszego sensu.
— Nie — zaprzeczył Diwis. — Valentine nie ma władzy absolutnej. Na coś takiego potrzebuje naszej zgody.
— Ach, czyżbyś więc chciał sprzeciwić się woli Koronala? — spytał diuk Chorg.
Diwis milczał przez chwilę, a później powiedział:
— Jeśli sumienie mi tak nakaże, owszem, sprzeciwię się woli Koronala. Valentine nie jest nieomylny. Bywają okazje, przy których absolutnie się z nim nie zgadzam. To jedna z nich.
— Od chwili tej zmiany ciała — zauważył książę Manganot z Banglecode — dostrzegłem również zmiany w jego osobowości. Skłania się ku romantyzmowi, jest oderwany od rzeczywistości; być może był taki i przedtem, lecz nigdy te cechy nie przejawiały się tak wyraźnie i przy tylu okazjach co teraz…
— Dość! — przerwał mu wyprowadzony z równowagi Elidath. — Mieliśmy rozważyć jego nominację, rozważyliśmy ją, więc kończę tę dyskusję. Lord Koronal przedstawia nam rycerza-kandydata Hissune'a, syna Elsinome, jako kandydata na księcia z wszystkimi przywilejami związanymi z rangą. Jako Najwyższy Doradca i regent przedkładam wam, panowie, tę nominację z moim poparciem. Jeśli nikt się temu nie sprzeciwia, proponuję, by zapisać, że Hissune zostaje podniesiony do godności księcia przez aklamację.
— Sprzeciwiam się — powiedział Diwis.
— Sprzeciwiam się — powiedział książę Manganot z Banglecode.
— Sprzeciwiam się — powiedział diuk Halanx.
— Czy są tu inni? — spytał Elidath cicho, pragnąc, by zapisano, że sprzeciwili się woli Lorda Koronala?
Książę Nimian z Dundilmir, do tej pory milczący, odezwał się teraz:
— W twych słowach, Elidathu, zawarta jest groźba, więc zmuszony jestem się im sprzeciwić.
— Twój sprzeciw został zaprotokołowany, choć nie zamierzałem nikomu grozić. Jak głosujesz, Nimianie?
— Sprzeciwiam się.
— Doskonale. Czterech przeciw, a więc zdecydowanie za mało. Stasilanie, poproś księcia Hissune'a, by wszedł do sali Rady. — Rozglądając się po sali, Elidath dodał jeszcze: — Jeśli ktoś spośród tych, którzy się sprzeciwili, pragnie zmienić stanowisko, teraz jest najwłaściwszy moment.
— Podtrzymuję — powiedział natychmiast diuk Halanx.
— I ja — dodał książę Banglecode, a po nim powtórzył te same słowa Nimian z Dundilmir.
— Co powie syn Lorda Voriaxa? — spytał Elidath. Diwis uśmiechnął się.
— Wycofuję sprzeciw — oznajmił. — Sprawa została przesądzona, niech więc młody Hissune ma i moje poparcie.
Słysząc to, Manganot poderwał się z krzesła, usta otworzył ze zdumienia, twarz miał czerwoną. Chciał coś powiedzieć, lecz Diwis powstrzymał go gwałtownym uniesieniem dłoni i ostrym spojrzeniem. Marszcząc czoło, potrząsając w zdumieniu głową, Manganot poddał się. Diuk Halanx powiedział coś do księcia Nimiana, ten zaś tylko wzruszył ramionami, lecz zachował milczenie.
Stasilane powrócił, prowadząc ze sobą Hissune'a odzianego w prostą białą szatę ozdobioną złotem na ramieniu. Hissune twarz miał z lekka zaczerwienioną i oczy błyszczały mu nienaturalnie, lecz poza tym był spokojny i całkowicie panował nad sobą.
Elidath oznajmił mu:
— Decyzją Lorda Valentine'a, za zgodą obecnych tu lordów, mianuję cię księciem Majipooru bez ograniczeń rangi i z pełnymi przywilejami.
Hissune skłonił głowę.
— Jestem tak poruszony, że nie znajduję właściwych słów, panowie. Mogę tylko podziękować wam za to, że obdarzyliście mnie tym niewyobrażalnym zaszczytem.