Выбрать главу

– Przecież chciałabym, tylko nie wiem jak.

– Za to ja wiem – powiedziała Baptista. – Chodź, powiem ci.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Zimą Montedoro pustoszało. Na uliczki wypełzała nieprzyjazna mgła. Większość sklepików i kafejek pozamykano. Odgłos kroków na bruku odbijał się echem o zimne mury.

W miasteczku zostało zaledwie kilkaset osób, z których większość tłoczyła się w tej chwili w wąskiej uliczce, przyglądając się przeprowadzce. Dwie ciężarówki czekały na rozładowanie. W pierwszej przywieziono meble. Nie było ich wiele, ponieważ nowy lekarz odkupił praktykę doktora Fortuno w całości – także dom wraz z wyposażeniem. Największym sprzętem było łóżko, zresztą bardzo luksusowe, wykonane z pięknie polerowanego orzecha, z grubym sprężystym materacem. Wyglądało na to, że niełatwo będzie przenieść mebel przez wąskie drzwi wejściowe. Był duży. Zbyt duży jak na jedną osobę.

Hmm!

Druga ciężarówka była jeszcze bardziej interesująca. Lepiej zorientowani wiedzieli, że te duże metalicznie połyskujące przedmioty, to wyposażenie gabinetu lekarskiego. Wielu szeptało w zadziwieniu:

– Doktor Fortuno nigdy nie miał nic takiego.

– Był stary. Mówią, że od czasu uzyskania dyplomu nie przeczytał ani jednej książki.

– Więc kim jest ten nowy?

– To kobieta.

– Nie żartuj!

– T o ona, tam.

– Co? Ta drobina? Mogłaby być moją córką! Pomimo swej kruchości i młodego wyglądu, nowa lekarka umiała działać. Kiedy zaoferowała dwadzieścia tysięcy lirów każdemu, kto pomoże nosić rzeczy, wśród bezrobotnych zimą mężczyzn nastąpiło poruszenie. W kilka chwil wszystko wyładowano, a puste ciężarówki mogły odjechać.

Coraz więcej gapiów pchało się do środka, by zobaczyć nowego lekarza.

– Być może pamiętacie mnie z zeszłego roku – powiedziała po włosku. – Doktor Fortuno wyjechał i ja przejmuję jego obowiązki.

Angie odetchnęła głęboko i rozejrzała się. Twarze wokół nie zdradzały niczego. Postawiła wszystko na jedną kartę, lecz oni nie mogli się dowiedzieć, jaką miała tremę. Oprowadziła ich po gabinecie, objaśniając przeznaczenie nowego wyposażenia. Trochę się obawiała, chciała nawet prosić, by niczego nie dotykano, okazało się to jednak zbędne. Nikt nawet nie próbował. W ich oczach nie dostrzegła wrogości, ale też ani śladu serdeczności. Była tu obca.

W końcu ktoś zapytał:

– Gdzie jest doktor Fortuno?

– Wyjechał do Neapolu, do siostry – odpowiedziała.

– I już nie wróci?

– Nie, nie wróci – potwierdziła z ciężkim sercem. – Czy widzieliście…

Jednak nikt już jej nie słuchał. Tłum nagle zaczął się rozstępować.

W drzwiach stał Bernardo. Patrzył na nią z takim niezadowoleniem i gniewem, o jakie nigdy nie posądziłaby kochającego mężczyzny. W pierwszej chwili cofnęła się, lecz zaraz podniosła głowę. Wiedziała przecież, że nie będzie łatwo.

Ludzie odsunęli się i obserwowali ich z pewnej odległości.

– Co ty wyczyniasz?

– Przejęłam praktykę po doktorze Fortuno. Dziwię się, że nie doszły cię jeszcze żadne plotki.

– Doszły mnie, jak tylko przejechałem główną bramę. Wiesz, o co pytam. Dlaczego ty?

– A dlaczego nie? – Spojrzała mu w oczy.

– Bo ty tutaj nie pasujesz.

– O tym przekonam się sama.

Zbliżył się do niej.

– Dlaczego musisz wszystko utrudniać? To nie jest miejsce na gry. Najdalej za tydzień będziesz miała dosyć.

– Już ci kiedyś mówiłam, że jestem twardsza, niż ci się wydaje.

– A ja ci mówiłem, że to nie jest miejsce dla ciebie. Tu jeszcze nigdy nie było lekarza-kobiety. I długo nie będzie. Musisz wyjechać.

– A kto mi każe? – Zaczynała się denerwować.

– Nie pozwolę, byś tu została. Jasne?

– Wystarczająco. Nie rozumiem tylko, jakim prawem chcesz mnie stąd wyrzucić. Ten dom należy teraz do mnie, tak jak i cała praktyka. Klasztor też nie jest twój.

– A co ma do tego klasztor?

– Siostra Ignacja jest wykwalifikowaną pielęgniarką. Będzie mi pomagać. Siostry są zachwycone, że nowy lekarz jest kobietą.

– Ale jak…? – Bernardo przeczesał włosy palcami. – Jakim sposobem zdobyłaś pozwolenie na praktykę lekarską w tym kraju?

– Posiadam wystarczające kwalifikacje. Jedyny problem stanowiła biurokracja. Ciągle jakaś komisja musiała zatwierdzać dokumenty, a takie rzeczy ciągną się w nieskończoność.

– Właśnie. Więc jak…?

– Baptista przekonała Fortuno, żeby zrezygnował. Zresztą, doktor nosił się z tym zamiarem już od dłuższego czasu, szukał tylko kupca. Kiedy moje dokumenty były gotowe, Baptista zaangażowała kuzyna Enrico, który zna kogoś w sycylijskich władzach regionalnych. On z kolei znał wysoko postawionego urzędnika w Rzymie, ten zaś pociągnął za sznurki i cała sprawa zakończyła się pomyślnie w ciągu kilku miesięcy.

– Baptista. – W głosie Bernarda zabrzmiała gorycz. – Znowu ona.

– Może myślała, że mam prawo się sprawdzić. Bo widzisz, Bernardo, twój stosunek do mnie jest, delikatnie mówiąc, obraźliwy. Zdecydowałeś, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra.

– Nigdy tak…

– W każdym razie na to wyszło. Niewystarczająco dobra dla ciebie, niewystarczająco dobra dla twego domu. Rajski ptaszek wychowany pod kloszem. Tym razem musisz mnie wysłuchać. Jestem dobrym lekarzem i mam zamiar sprawdzić się także tutaj. Na początek sprowadziłam najnowocześniejszy sprzęt, o jakim doktorowi Fortuno nawet się nie śniło i na który nigdy nie mógłby sobie pozwolić. Ja mogłam, bo mam te śmierdzące pieniądze, które tak mnie zdegradowały w twoich oczach. Rozejrzyj się, spójrz, co tu dzięki nim przywiozłam. Z pomocą siostry Ignacji będę mogła przeprowadzać nawet operacje, choć mam nadzieję, że to nie będzie konieczne.

– A jak zamierzasz porozumiewać się ze swoimi przyszłymi pacjentami?

– Znam włoski, a poza tym większość ludzi mówi po angielsku. Nauczyli się od turystów.

– To w Montedoro. Ale twoja praktyka sięga dalej, a tam mówi się tylko po sycylijsku. Co wtedy?

– Uczyłam się przez ostatnie trzy miesiące.

– Trzy miesiące?

– Pracowałam z sycylijskim nauczycielem po kilka godzin dziennie. Mówił, że robię szybkie postępy. W razie potrzeby zatrudnię kogoś do pomocy.

– A jak spadnie śnieg?

– To sobie kupię dobre buty! – krzyknęła. – Wiem, że są problemy, ale są także sposoby, by je rozwiązywać. Dlaczego nie możesz okazać choćby odrobiny radości na mój widok?

– Wiesz, dlaczego.

– Powiem ci, co myślę – wyrzuciła z siebie. – Ty podjąłeś decyzję. Chodziło o mnie, lecz mnie o zdanie nie zapytałeś. Przyjmij więc do wiadomości, że ja się nie zgadzam. I nikt nie będzie za mnie decydował. Nawet jeśli nie rozumiesz, że kobieta może nie zgadzać się z twoim wyrokiem. Boże, prawdziwy Martelli!

– Nie mów w ten sposób! – zaoponował ostro.

– Kiedy to prawda!

Poirytowany rozejrzał się wokół, po skromnej kuchni z wyposażeniem sprzed stuleci.

– I masz zamiar tak mieszkać?

– Nie całkiem. Zamówiłam już nową kuchnię. Zgadłeś, będzie to najnowocześniejsza i bardzo kosztowna kuchnia. Tak samo jak to. – Otworzyła drzwi sypialni, by pokazać mu luksusowe łóżko. – Mogę żyć bez luksusów, jeśli taka jest konieczność, ale dlaczego miałabym sobie odmawiać wygód tylko dlatego, że ty jesteś twardogłowy? Nie będę gorszym lekarzem przez to, że będę spała na miękkim łóżku, wprost przeciwnie. Doktor Fortuno radziłby sobie o wiele lepiej, gdyby się pozbył swojego starego siennika.

– Przepraszam… dottore.

Przerwała im kilkunastoletnia dziewczynka, która właśnie weszła z ulicy. Uśmiechnęła się nieśmiało do Bernarda.