Słyszy bicie potężnych dzwonów.
Czuje, jak cała planeta drży i obraca się wokół swej osi.
Widzi tańczące języki ognia.
Dotyka rdzenia Góry Ponownych Narodzin.
Rozpoznaje słowa hymnu, który śpiewają sulidory i śpiewa razem z nimi.
Rośnie. Kurczy się. Płonie. Drży. Podlega przemianie.
„Tak" — mówi jakiś niski, mocny głos. — „Wyłoń się. Czas nadszedł."
„Powstań. Powstań."
Oczy Gundersena otwierają się. Jest oszołomiony falą wirujących kolorów. Upływa chwila nim zdolny jest coś zobaczyć. Jakiś sulidor stoi u wejścia do komory.
— Jestem Ti-munilee — mówi sulidor. — Jesteś ponownie narodzony.
— Znam cię — powiada Gundersen. — Ale nie pod tym imieniem. Kim jesteś?
— Chodź, sam się przekonaj — zaprasza sulidor. Gundersen wstaje i podchodzi.
— Znałem cię jako nildora Srin'gahara — oznajmia.
XVII
Gundersen wsparł się na ramieniu sulidora i krocząc jeszcze niepewnie opuścił komnatę ponownych narodzin.
— Czy zostałem zmieniony? — zapytał w ciemnym korytarzu.
— Tak, bardzo — odparł Ti-munilee.
— Jak? W jaki sposób?
Gundersen uniósł rękę i przyjrzał się jej — pięć palców, jak przedtem. Spojrzał w dół na swe nagie ciało i też nie dostrzegł żadnych zmian. Poczuł jakby zawód: może w tej komnacie nic się nie dokonało? Nogi, stopy, uda, brzuch — wszystko takie samo, jak było.
— Wcale się nie zmieniłem — powiedział.
— Zmieniłeś się.
— Gdzie te zmiany?
— Zmiany są wewnątrz — odpowiedział Srin'gahar. — Spójrz na siebie moimi oczami, a zobaczysz, kim jesteś.
Gundersen wyciągnął rękę do sulidora. Zobaczył siebie. Było to jego dawne ciało, ale jakby rozświetlone od środka. Jakby otoczone poświatą, promieniejące…
— Jesteś zadowolony? — spytał Ti-munilee.
— Tak — odrzekł Gundersen.
Poszedł powoli w stronę skraju polany rozciągającej się u wejścia do jaskini. Czuł koło siebie obecność nildorów i sulidorów, chociaż widział jedynie Ti-munilee. Wiedział, że dusza starego Na-sinisula znajduje się w pieczarze i przechodzi ostatnie stadia ponownych narodzin. Miał łączność z duszą Vol'himyora będącego daleko na południu. Dotknął leciutko duszy cierpiącego Kurtza. Odczuł nagle ze zdumieniem, że dusze innych Ziemian, wolne jak jego własna, otwarte ku niemu, krążą w pobliżu.
— Kim jesteście? — zapytał.
A one odpowiedziały:
„Nie jesteś pierwszym spośród nas, który nie zmienił swej powłoki po ponownych narodzeniach."
Tak, przypominał sobie. Cullen mówił, że byli inni, niektórzy zostali zmienieni w potwory, o innych, po prostu więcej nie słyszano.
— Gdzie jesteście? — chciał wiedzieć. Odpowiedziały mu, ale nie zrozumiał, ponieważ powiedziały, że zostawiły swe ciała.
— Czy ja także pozostawiłem swe ciało? — spytał.
Odpowiedziały mu, że nie, że wciąż jest we własnym ciele, gdyż to właśnie wybrał, a one wybrały co innego. Potem oddaliły się od niego.
— Czy czujesz zmiany? — zapytał Ti-munilee.
— Zmiany są we mnie — odpowiedział.
— Tak, teraz osiągnąłeś pokój.
W radosnym zdumieniu zdał sobie sprawę, że właśnie tak jest. Obawy, konflikty, napięcia gdzieś się ulotniły. Zniknęło poczucie winy, opuścił go smutek, odeszła samotność.
— Czy wiesz, kim byłem — spytał Ti-munilee — kiedy byłem Srin'gaharem? Zwróć swą duszę ku mnie. Gundersen otworzył swą duszę i po chwili powiedział:
— Byłeś jednym z tych siedmiu nildorów, którym nie pozwoliłem udać się na miejsce ponownych narodzin. Wiele lat temu.
— Tak.
— A jednak nosiłeś mnie na swym grzbiecie przez całą drogę, aż do Krainy Mgieł.
— Nadszedł znów mój czas i byłem szczęśliwy — oznajmił Ti-munilee. — Wybaczyłem ci. Czy pamiętasz, że gdy wkraczaliśmy do Krainy Mgieł na granicy pojawił się pewien sulidor? Był zły na ciebie.
— Pamiętam — powiedział Gundersen.
— On też był jednym z tamtej siódemki. To ten, którego przypiekłeś płomieniem. Dokonały się wreszcie jego ponowne narodziny, ale wciąż cię nienawidził. Teraz już nie. Jutro, gdy będziesz gotów, zwróć się ku niemu, a on ci przebaczy. Uczynisz to?
— Uczynię — obiecał Gundersen. — Ale czy naprawdę mi wybaczy?
— Jesteś ponownie narodzony. Czemu nie miałby ci przebaczyć — tłumaczył Sulidor. — Dokąd teraz pójdziesz? — spytał po chwili. .
— Na południe. Pomagać mym braciom. Tym, którzy będą chcieli się otworzyć.
— Czy mogę towarzyszyć ci w tej podróży?
— Znasz odpowiedź.
Daleko, daleko, ciemna dusza Kurtza poruszyła się i zaczęła pulsować. Poczekaj, rzekł do niej Gundersen, poczekaj — już wkrótce przestaniesz cierpieć.
Podmuch mroźnego wiatru uderzył w zbocze góry. Mieniące się płatki śniegu zawirowały przed twarzą Gundersena. Uśmiechnął się — nigdy dotychczas nie czuł się tak wolny, tak lekki, tak młody. Jaśniała mu w duszy wizja przemienionej ludzkości. Jestem emisariuszem, pomyślał. Jestem zmartwychwstaniem i życiem. Jestem światłością świata: ci, którzy pójdą za mną, nie będą chodzić w ciemności, ale będą mieli światło życia.
— Czy możemy już iść? — zwrócił się do Ti-munilee.
— Jestem gotów, jeśli i ty jesteś gotowy.
— Więc chodźmy.
— Chodźmy — powiedział sulidor i zaczęli razem zstępować po smaganym wiatrem zboczu góry.
O AUTORZE
Robert Silverberg (piszący także pod pseudonimami: Walker Chapman, Ivar Jorgenson, Calvin M. Knox, David Osborn, Robert Randall, Lee Sebastian a także Don Eliot — pod tym ostatnim pseudonimem pisał książki z pogranicza erotyki i pornografii) jest niezwykle płodnym pisarzem. Urodzony 15 stycznia 1935 roku, pobierał nauki na Columbia University, gdzie uzyskał stopień magistra w 1956 roku. W tym samym roku poślubia Barbarę H. Brown — fizyka z wykształcenia. Pisze opowiadania i powieści s-f i fantasy. Opublikował także wiele książek popularno-naukowych (głównie z zakresu archeologii oraz książki dla dzieci), był także uznany autorem antologii jak i wydawcą czasopism.
Czterokrotnie nagrodzony Hugo (w 1956 roku dla najlepiej się zapowiadającego pisarza s-f, w 1969 roku za opowiadanie „Skrzydła nocy", w 1987 roku za Gilgamesh in the Outback i w 1990 za nowelę Enter a Solder, Later: Enter Another). Trzykrotnie otrzymał Nebulę za najlepsze opowiadanie (w 1969 za Passengers, w 1971 za Good News from the Vatican, w 1974 za Born with the Dead), dwa razy za najlepszą powieść (1971 za Czas Przemian, w 1985 za Sailing to Byzantium). Ponadto nagrodzony nagrodą Jupitera (w 1973 za opowiadanie Feast of St. Dionysus), Prix Apollo (w 1976 roku) oraz nagrodę Locusa (w 1981).
Całą twórczość Roberta Silverberga można podzielić na cztery wyraźne okresy.
Jest to okres od debiutu pisarza (powieścią dla dzieci, Revolt on the Alpha C, 1955) do końca lat pięćdziesiątych. Faza ta charakteryzuje się ujawnieniem wielkiego talentu młodego pisarza choć nie potwierdzonego jeszcze dobrymi książkami. Pod pseudonimem Robert Randall wraz z Randallem publikuje cykl Nidor. Większość książek w tym okresie to typowe „produkcyjniaki" jak np. Stepsons of Terra (1958) czy Planet Killers (1959). W okresie tym pozytywnie wyróżniają się tylko niektóre opowiadania takie jak np. mroczne Road to Nightfall czy zabawne Translation Error.