Выбрать главу

– Proszę, powiedz mi, że nie zamierzasz usprawiedliwiać tego w taki sposób.

– Będę to usprawiedliwiała, jak zechcę. Kocham mojego męża. Znasz go. Bob to dobry człowiek. Pożyczył te pieniądze i oddałby je, zanim ktoś by się zorientował. Ludzie wciąż robią takie rzeczy. Przecież wiesz. Jednak policja wywęszyła to z twojego powodu i tej przeklętej sprawy gwałtu. I z twojego powodu urządzą mu pokazowy proces. Zniszczą człowieka, którego kocham. A jeśli zniszczą jego, zniszczą mnie i moją rodzinę. Rozumiesz to, Paul?

Rozumiałem. Widziałem już takie przypadki. Miała rację. Przepuszczą całą rodzinę przez wyżymaczkę. Starałem się opanować gniew. Próbowałem spojrzeć na to jej oczami, zaakceptować jej usprawiedliwienia.

– Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz – powiedziałem wreszcie.

– Mówimy o moim życiu.

Pobladłem, kiedy to powiedziała.

– Uratuj nas. Proszę.

– Kłamiąc?

– To była pożyczka. Po prostu nie zdążył ci powiedzieć. Zamknąłem oczy i pokręciłem głową.

– Okradł fundację. Okradł fundację twojej siostry.

– Nie mojej siostry – powiedziała. – Twoją.

Pozostawiłem to bez komentarza.

– Chciałbym ci pomóc, Greto.

– Odwracasz się do nas plecami?

– Nie odwracam się do was plecami. Jednak nie mogę dla was kłamać.

Popatrzyła na mnie. Anioł znikł.

– Ja zrobiłabym to dla ciebie. Wiesz o tym.

Milczałem.

– Zawiodłeś wszystkich swoich bliskich – ciągnęła Greta. – Na tym obozie nie upilnowałeś swojej siostry. A pod koniec, kiedy moja siostra najbardziej cierpiała…

Urwała.

Temperatura w pokoju opadła o dziesięć stopni. Wąż śpiący w moim brzuchu zbudził się i zaczął pełzać. Napotkałem jej spojrzenie.

– Powiedz to. No już, powiedz.

– JaneCare nie była dla Jane. Tylko dla ciebie. Z powodu twojego poczucia winy. Moja siostra umierała. Cierpiała. Byłam tam, przy jej łożu śmierci. A ty nie.

Niekończące się cierpienie. Dni zmieniające się w tygodnie, tygodnie w miesiące. Byłem tam. Widziałem to wszystko. A przynajmniej większość. Patrzyłem, jak kobieta, którą uwielbiałem, moja opoka, powoli odchodzi. Widziałem, jak gaśnie światło w jej oczach. Czułem otaczający ją odór śmierci, wokół tej kobiety, która pachniała bzem, kiedy kochałem się z nią pod gołym niebem w pewne deszczowe popołudnie. I w końcu nie mogłem już tego znieść. Nie mogłem patrzeć, jak gaśnie jej życie. Załamałem się. To była najgorsza chwila w moim życiu. Załamałem się, uciekłem i moja Jane umarła beze mnie. Greta miała rację. Zawiodłem ją, nie zostając z nią do końca. Tego też nigdy sobie nie wybaczę, i rzeczywiście, poczucie winy skłoniło mnie do założenia JaneCare.

Oczywiście Greta wiedziała, co zrobiłem. Jak właśnie mi przypomniała, w końcu została tam sama. Jednak nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Nigdy nie przypomniała mi o tym najbardziej zawstydzającym uczynku w moim życiu. Zawsze chciałem wiedzieć, czy Jane pytała o mnie w ostatnich chwilach swego życia. Czy wiedziała, że mnie tam nie ma. Jednak nigdy o to nie zapytałem. Chciałem spytać teraz, ale co by to zmieniło? Jaka odpowiedź by mnie zadowoliła? Na jaką odpowiedź zasłużyłem?

Greta wstała.

– Nie pomożesz nam?

– Pomogę. Nie będę kłamał.

– Gdyby to mogło ocalić Jane, skłamałbyś?

Nie odpowiedziałem.

– Gdyby kłamstwo mogło uratować jej życie, gdybyś kłamiąc, mógł odzyskać siostrę… Zrobiłbyś to?

– To piekielnie hipotetyczne.

– Nie, wcale nie. Ponieważ mówimy o moim życiu. Nie skłamiesz, żeby je uratować. To dla ciebie typowe, Cope. Jesteś gotowy zrobić wszystko dla zmarłych. Tylko dla żywych nie jesteś tak dobry.

26

Muse przesłała mi faksem trzystronicowe sprawozdanie o Waynie Steubensie.

Na Muse można polegać. Nie przysłała mi całej teczki. Przeczytała zawartość i wyciągnęła najważniejsze fakty. Większość znałem. Pamiętam, że kiedy został aresztowany, wielu ludzi zastanawiało się, co go skłoniło do zabijania obozowiczów. Czyżby jakieś złe przeżycia na letnim obozie? Jeden z psychiatrów tłumaczył, że chociaż Steubens nic o tym nie mówił, jego zdaniem w dzieciństwie był molestowany seksualnie właśnie na jakimś obozie. Jednak inny psychiatra podejrzewał, że Steubens zabijał obozowiczów tylko dlatego, że to było łatwe: swoje pierwsze cztery ofiary zabił na obozie PLUS i uniknął złapania. Letnie obozy zaczęły mu się kojarzyć z polowaniem i dreszczykiem emocji, dlatego kontynuował tę działalność.

Wayne nie był pracownikiem tych następnych obozów. Oczywiście, to byłoby zbyt oczywiste. Jednak zbieżność okoliczności i tak go zgubiła. Przygwoździł go Geoff Bedford, jeden z najlepszych specjalistów FBI od sporządzania profili psychologicznych seryjnych morderców. Od czasu tych pierwszych czterech morderstw Wayne znajdował się w kręgu podejrzanych. Jeszcze zanim zamordował tego chłopaka w Indianie, Bedford już zaczął szukać kogoś, kto w czasie zabójstw znajdował się w tych wszystkich miejscach. Oczywiście pierwszymi na liście podejrzanych byli obozowi wychowawcy.

A wśród nich, o czym dobrze wiedziałem, ja.

Początkowo Bedford niczego nie znalazł w Indianie, będącej miejscem drugiego morderstwa, ale odkrył, że Wayne Steubens pobrał pieniądze z bankomatu w mieście znajdującym się niedaleko miejsca, gdzie zamordowano chłopca w Wirginii. To był przełom. Bedford zaczął sprawdzać jeszcze dokładniej. Wayne Steubens nie korzystał z żadnego bankomatu w stanie Indiana, ale zrobił to w Everett w Pensylwanii oraz w Columbus w Ohio. Wzór sugerował, że jechał tamtędy samochodem ze swojego domu w Nowym Jorku. Nie miał alibi i w końcu znaleźli właściciela małego motelu w pobliżu Muncie, który go zidentyfikował. Bedford poszperał jeszcze trochę i zdobył nakaz.

Znaleźli pamiątki zakopane na podwórku Steubensa.

Nie było wśród nich niczego po pierwszej czwórce zamordowanych. Według przyjętej teorii, ponieważ były to jego pierwsze morderstwa, nie miał czasu na zabieranie pamiątek albo nie przyszło mu to do głowy.

Wayne odmówił zeznań. Twierdził, że jest niewinny. Powiedział, że został wrobiony.

Skazano go za morderstwa w Wirginii i Indianie. W tych sprawach zgromadzono najwięcej dowodów. Nie było ich wystarczająco dużo w sprawie morderstw na letnim obozie. Ponadto były z nią pewne problemy. Steubens posługiwał się nożem. Jak zdołał zabić całą czwórkę? Jak zwabił ich do lasu? W jaki sposób pozbył się dwóch ciał? Wszystko to można było wytłumaczyć – że zdążył ukryć zwłoki tylko dwóch ofiar, które zagnał daleko w las – ale nie była to czysta sprawa. Natomiast morderstwa w Indianie i Wirginii nie budziły najmniejszych wątpliwości.

Lucy zadzwoniła prawie o północy.

– Jak ci poszło z Jorge Perezem? – Zapytała.

– Miałaś rację. Oni kłamią. Jednak on też nie chciał mówić.

– Zatem jaki będzie następny ruch?

– Spotkam się z Wayne'em Steubensem.

– Naprawdę?

– Yhm.

– Kiedy?

– Jutro rano.

Cisza.

– Lucy?

– Tak?

– Kiedy go aresztowano, co pomyślałaś?

– O co ci chodzi?

– Tamtego lata Wayne miał… Ile, dwadzieścia lat?

– Tak.

– Ja byłem opiekunem czerwonej chaty – przypomniałem. – On żółtej, dwie alejki dalej. Widywałem go codziennie. Przez cały tydzień robiliśmy boisko do koszykówki, tylko my dwaj. Owszem, uważałem, że jest trochę dziwny. Ale żeby zaraz zabójca?

– To nie jest jak tatuaż czy coś. Przecież pracujesz z przestępcami. Sam wiesz.