Выбрать главу

– Zatem to on zabił Margot Green i Douga Billinghama?

York zaczekał chwilę, jakby spodziewał się, że dodam do tej listy moją siostrę. Nie zrobiłem tego.

– Możliwe.

– A co z Wayne'em Steubensem?

– Zapewne zrobili to razem, nie wiem. Natomiast wiem, że Ira Silverstein zabił mojego faceta. Och, jeszcze jedno: ta broń, z której Ira strzelał do pana. Jest tego samego kalibru co ta, z której zastrzelono Gila Pereza. Jeszcze przeprowadzamy badania balistyczne, ale sam pan wie, że ich wynik będzie pozytywny. Niech pan doda do tego krew na tylnym siedzeniu garbusa, taśmę z kamery w pobliżu miejsca, gdzie podrzucono zwłoki, na której jest Ira oraz jego samochód… Sam pan widzi, że dowodów jest aż za dużo. Jednak cóż, Ira Silverstein nie żyje i jak pan wie, bardzo trudno skazać nieboszczyka. Natomiast co do tego, co Ira Silverstein zrobił lub nie dwadzieścia lat temu… – York wzruszył ramionami. – No cóż, mnie też to ciekawi. Jednak tę tajemnicę musi rozwikłać ktoś inny.

– Pomoże pan w razie potrzeby?

– Jasne. Z przyjemnością. A kiedy już pan wszystko poskłada do kupy, może wpadnie pan do miasta, to zabiorę pana na porządny obiad?

– Umowa stoi.

Uścisnęliśmy sobie dłonie.

– Powinienem panu podziękować za uratowanie mi życia – powiedziałem.

– Taaak, powinien pan. Tylko że nie sądzę, żeby to była moja zasługa.

Przypomniałem sobie wyraz twarzy Iry, jego determinację. Chciał mnie zabić. York też to widział. Ira zamierzał mnie zastrzelić, nie zważając na konsekwencje. Ocalił mnie krzyk Lucy, a nie detektyw York.

York wyszedł. Zostałem sam w szpitalnej izolatce. Zapewne są bardziej przygnębiające miejsca, ale jakoś żadne nie przychodziło mi do głowy. Myślałem o mojej Jane, jaka była dzielna, że jedyne, czego się bała, co ją przerażało, to samotność w szpitalnym pokoju. Dlatego byłem przy niej całą noc. Spałem w jednym z tych foteli, które są najbardziej niewygodnymi łóżkami na tym padole łez. Nie mówię o tym, oczekując uznania. To był jej jedyny moment słabości, przed pierwszą nocą, którą miała spędzić w szpitalu, gdy załapała mnie za rękę i starając się ukryć rozpacz, powiedziała: „Proszę, nie zostawiaj mnie tu samej".

I nie zrobiłem tego. Nie wtedy. Dopiero o wiele później, kiedy już była w domu, w którym chciała umrzeć, ponieważ myśl o powrocie do takiego pokoju jak ten, w którym leżałem teraz…

Teraz przyszła moja kolej. Byłem tu sam. Nie przerażało mnie to. Rozmyślałem o tym, jak potoczyło się moje życie. Kto mógł tu być w takiej chwili? Kogo mogłem się spodziewać przy moim łóżku, budząc się w szpitalu? Pierwszymi osobami, które przyszły mi do głowy, byli Greta i Bob. Kiedy w zeszłym roku skaleczyłem się w rękę, rozcinając obwarzanek, Bob zawiózł mnie do szpitala, a Greta zaopiekowała się Carą. Byli moją rodziną – jedyną, jaka mi została. A teraz nie miałem także ich.

Przypomniałem sobie, jak ostatni raz leżałem w szpitalu. Miałem dwanaście lat i dostałem gorączki reumatycznej. Wtedy była bardzo rzadka, a teraz jest jeszcze rzadsza. Spędziłem w szpitalu dziesięć dni. Pamiętam odwiedziny Camille. Czasem przyprowadzała swoje irytujące przyjaciółki, ponieważ wiedziała, że to mnie rozerwie. Dużo graliśmy w boggle. Chłopcy uwielbiali Camille. Przynosiła kasety z muzyką, które dla niej nagrywali – takich zespołów jak Steely Dan, Supertramp czy Doobie Brothers. Camille mówiła mi, które zespoły są świetne, które kiepskie, a ja przyjmowałem jej uwagi jak biblijne proroctwa.

Czy cierpiała w tych lasach?

Zawsze zadawałem sobie to pytanie. Co zrobił jej Wayne Steubens? Czy sterroryzował ją i związał, tak jak zrobił z Margot Green? Czy broniła się i została poraniona jak Doug Billingham? Czy zakopał ją żywcem, jak swoje ofiary w Indianie i Wirginii? Jak bardzo cierpiała? Jak straszne były ostatnie chwile jej życia?

A teraz… Nowe pytanie: czy Camille jakimś cudem wyszła z tych lasów żywa?

Wróciłem myślami do Lucy. Myślałem o tym, co musiała czuć, patrząc, jak jej ukochany ojciec popełnia samobójstwo. Zastanawiałem się nad całą tą sprawą. Chciałem być przy niej, powiedzieć coś, spróbować choć trochę pocieszyć.

Ktoś zapukał do drzwi.

– Proszę.

Spodziewałem się, że to pielęgniarka. Jednak nie. To była Muse. Uśmiechnąłem się do niej. Oczekiwałem, że uśmiechnie się w odpowiedzi. Nie zrobiła tego. Twarz miała nieruchomą, jak wykutą z kamienia.

– Nie rób takiej ponurej miny – powiedziałem. – Nic mi nie jest.

Muse podeszła do mojego łóżka. Nie zmieniła wyrazu twarzy.

– Mówię ci…

– Już rozmawiałam z lekarzem. Powiedział, że chyba nawet nie będziesz musiał zostać na noc.

– No to czemu ta ponura mina?

Muse chwyciła krzesło i przystawiła je do łóżka.

– Musimy porozmawiać.

♦ ♦ ♦

Widziałem już taką minę Muse.

Była zarezerwowana na łowy. Mina z rodzaju „przyskrzynię tego drania". Mówiąca: „Przyłapię cię, jeśli spróbujesz kłamać". Widziałem tę minę, kiedy Muse rozmawiała z mordercami, gwałcicielami, złodziejami samochodów i bandziorami. Teraz pokazywała ją mnie.

– O co chodzi?

Nie zmieniła wyrazu twarzy.

– Jak ci poszło z Rayą Singh?

– Było dokładnie tak, jak sądziliśmy. – Krótko omówiłem treść rozmowy, ponieważ uważałem, że teraz Raya Singh nie ma niemal żadnego znaczenia. – Jednak naprawdę ważne jest to, że przyszła do mnie Glenda Perez. Powiedziała mi, że Camille wciąż żyje.

Dostrzegłem zmianę na jej twarzy. Była dobra, bez wątpienia, ale ja też. Mówią, że taka wiele mówiąca zmiana trwa zaledwie ułamek sekundy. Mimo to zauważyłem ją. Muse nie była szczególnie zaskoczona tym, co usłyszała. Jednak zrobiło to na niej wrażenie.

– Co się dzieje, Muse?

– Dzisiaj rozmawiałam z szeryfem Lowellem.

Zmarszczyłem brwi.

– Jeszcze nie przeszedł na emeryturę?

– Nie.

Już miałem zapytać, po co z nim rozmawiała, ale wiedziałem, że jest dokładna. To oczywiste, że skontaktowała się z tym, kto prowadził śledztwo. Częściowo wyjaśniało to jej zachowanie.

– Niech zgadnę – powiedziałem. – On uważa, że skłamałem o tamtej nocy.

Muse nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła.

– To dziwne, nie sądzisz? To, że nie zostałeś na dyżurze w tę noc, kiedy popełniono te morderstwa.

– Wiesz dlaczego. Czytałaś tę pracę studencką.

– Tak, czytałam. Wymknąłeś się z dziewczyną. A potem nie chciałeś, żeby miała kłopoty.

– Właśnie.

– Jednak w tym dzienniku było również napisane, że byłeś zakrwawiony. To też była prawda?

Spojrzałem na nią.

– Co się, do diabła, dzieje?

– Udaję, że nie jesteś moim szefem.

Spróbowałem usiąść. Szwy na boku bolały jak cholera.

– Czy Lowell powiedział, że jestem podejrzany?

– Nie musiał. I nie musisz być podejrzany, żebym zadawała ci te pytania. Skłamałeś o tamtej nocy…

– Chroniłem Lucy. Już o tym wiesz.

– Wiem to, co mi powiedziałeś. Jednak postaw się w mojej sytuacji. Powinnam prowadzić tę sprawę bezstronnie i bez uprzedzeń. Czy na moim miejscu nie zadałbyś tych pytań?

Zastanowiłem się.

– No dobrze, w porządku, świetnie, strzelaj. Pytaj, o co chcesz.

– Czy twoja siostra była kiedyś w ciąży?

Otworzyłem usta, oszołomiony. To pytanie wstrząsnęło mną jak niespodziewany lewy sierpowy. Zapewne celowo.

– Pytasz poważnie?

– Tak.

– Dlaczego chcesz to wiedzieć, do diabła?

– Po prostu odpowiedz na pytanie.

– Nie, moja siostra nigdy nie była w ciąży.