– Nie. Sprawdzę, kto przyjechał. Odprawię intruza i jak najprędzej wrócę do ciebie.
Wyczuła w jego głosie irytację. Nie potrafiła odgadnąć, czy gniewało go, że ktoś im przeszkodził, czy że będzie musiał przedstawić ją komuś ze swych znakomitych znajomych. Tylko tego brakowało, żeby jakiś przyjaciel czy współpracownik wytknął mu, że zaprasza do domu byle kogo. Pobladła ze strachu. Wraz z przykrym wspomnieniem z Sydney powróciły najczarniejsze myśli. Wyszła zwody, złapała ręcznik, pospiesznie wytarła włosy i skórę i założyła szlafrok. Doprowadziła wygląd do jako takiego porządku dosłownie w ostatniej chwili.
– Proszę, proszę, kogo my tu widzimy – usłyszała kobiecy głos za plecami.
Odwróciła głowę i ujrzała Justine Knox w wizytowym stroju i eleganckim makijażu. Wyglądała, jakby właśnie zeszła z planu zdjęciowego dla magazynu mody. Nie poczekała, aż gospodarz do niej wyjdzie. Nadal czuła się w rezydencji Giffordów jak u siebie w domu. Wyraźnie dawała do zrozumienia, że przyszła odwiedzić swojego mężczyznę i drażni ją obecność obcej osoby na jej terytorium. Serena nie wiedziała, co o tym myśleć. Nick prosił, żeby mu zaufała. Zapewniał, że zerwał z Justine. Ponieważ obiecała, że da mu szansę, postanowiła poczekać i zobaczyć, jak zareaguje na niespodziewaną wizytę. Justine podeszła do źródełka powyżej basenu, żeby lepiej widzieć wejście do domu.
Serena pozostała na miejscu. Z niższego poziomu mogła bez skrępowania obejrzeć niepożądanego gościa. Panna Knox bezsprzecznie reprezentowała wysoką klasę i dobry styl. Brązowe włosy opadały w kunsztownych falach na ramiona. Włożyła zielone jedwabne spodnie i bluzeczkę w tym samym odcieniu, drukowaną w kwiatowy wzór. Kolekcja złotych łańcuszków w głębokim wycięciu dekoltu podkreślała smukłość długiej szyi. Złociste sandały i torebka prawdopodobnie pochodziły z kolekcji najsłynniejszych projektantów, podobnie jak reszta ubioru. Była wysoka, zgrabna i na pewno żaden mężczyzna nie pozostał obojętny na jej klasyczną urodę.
Serena stwierdziła z przykrością, że wyglądem i postawą o wiele bardziej od niej pasuje do Nicka. Z mokrą głową, w szlafroku i bez makijażu czuła się wyjątkowo paskudnie. Trudno, żeby inni nie dostrzegli rażącego kontrastu pomiędzy byłą a obecną kochanką Nicka. Poczuła ukłucie zazdrości.
– Czy ja już panią gdzieś widziałam – spytała Justine z wysoko uniesioną głową.
– Nie zostałyśmy sobie przedstawione.
– Nazywam się Justine Knox i jestem bliską przyjaciółką Nicka – wyrecytowała z niezachwianą pewnością siebie.
– Serena Fleming. W zeszły poniedziałek przyjechałam tu po Cleo – wyjaśniła tak spokojnie, jak potrafiła.
– Ach, nasza dzielna specjalistka od piesków – wykrzyknęła piękność. Rozciągnęła usteczka w sztucznym uśmiechu i przewróciła oczami.
– Teraz rozumiem, co pani tu tobi. Pewnie ta piekielna bestia znów przysparza Nickowi kłopotów.
Serena zacisnęła zęby z wściekłości. Zanim wymyśliła odpowiedź, Cleo wypadła z domu, wściekle ujadając. Natychmiast rozpoznała wroga.
– Dobry piesek – pochwaliła Serena konspiracyjnym szeptem.
Podziwiała psią intuicję. Żałowała, że uroda, elegancja czy pozycja towarzyska przeszkadzają ludziom w obiektywnej ocenie charakteru innych osób.
Wrócił Nick. Patrzył to na jedną kobietę, to na drugą z coraz większym niepokojem. Napięcie rosło z każdą sekundą. Zdawał sobie sprawę, że nadszedł moment próby. Serena oczekiwała zdecydowanej reakcji i nie mógł jej zawieść. Włożył wiele trudu, żeby zdobyć jej zaufanie. Teraz nadarzyła mu się niepowtarzalna okazja udowodnienia, że na nie zasłużył.
– Ucisz wreszcie tego potwora – Justine krzyknęła histerycznie na jego widok i pokazała ruchem ręki na psa. Potem odwróciła głowę w kierunku Sereny i przywołała na twarz jadowicie słodki uśmiech. – Och nie, ty sobie nie poradzisz. Powinnam od razu poprosić o pomoc eksperta od wściekłych bestii.
– Cicho, Cleo – wrzasnął Nick.
Suczka przestała szczekać. Podbiegła do opiekuna, zaczęła skakać wokół jego nóg i nerwowo merdać ogonkiem, jakby pytała, w czym zawiniła.
Wziął ją na ręce i podrapał za uszami. Polizała go po twarzy.
– Jednak poczyniłeś pewne postępy – skomentowała Justme z kwaśną miną.
– Czemu nie poczekałaś na podwórzu? Wyszedłem przywitać gościa i zastałem zamknięty samochód – upomniał ją surowo.
– Wiem, gdzie cię szukać – Wzruszyła ramionami.
– Powinnaś wcześniej zadzwonić.
– Och, wpadłam tylko po drodze na obiad do Ternngal. Pamiętasz Sonię i Joela Northów? Nie dawno wrócili z San Diego. Liz i Tedy też przyjadą. Zamierzamy zjeść coś dobrego w restauracji „Galeria” – paplała wesoło.
Serena pojęła w lot, o co jej chodzi. Dawała Nickowi do zrozumienia, że marnuje czas w domu z jakąś nieciekawą panienką zamiast dołączyć do znakomitego towarzystwa. Wyraz twarzy Nicka zdradzał coraz większe zniecierpliwienie. Albo ta pusta gadanina działała mu na nerwy, albo żałował, że nie wypada mu przyjąć zaproszenia w obecności nowej kochanki. Jeszcze rano Serena była pewna, że pragnie tylko jej. Teraz powróciły wątpliwości.
– Skoro otacza cię tylu wspaniałych ludzi, nie jestem ci do niczego potrzebny – odparł oschłym tonem.
Serena odetchnęła z ulgą. Nawet nie udawał zainteresowania.
– Nie masz powodu do złości. Przyjechałam cię przeprosić – powiedziała z przymilnym uśmie chem – W poniedziałek nawet me powiedziałam do widzenia. Wybacz. Ujadanie tej suki wyprowadziło mnie z równowagi. Nie zmrużyłam oka przez całą noc.
– Potraktowałem twój wyjazd jak pożegnanie. Definitywne – wycedził przez zaciśnięte zęby.
W serce Sereny wstąpiła nadzieja. Rozstali się w gniewie. Tylko czy na zawsze?
– Teraz, kiedy problem został rozwiązany.
– Dzięki Serenie – przerwał i zwrócił głowę w jej kierunku. Wyraźnie dawał znak, że cały czas pamięta o jej obecności.
– Bardzo ładnie z twojej strony, że w dowód wdzięczności zaprosiłeś panią na basen, ale chyba nie na cały dzień – zwróciła zimne, zielone oczy w kierunku Sereny – Pozwolisz, kochaniutka, że porwę Nicka na obiad z przyjaciółmi?
– Nigdzie me jadę. Gdybyś zadzwoniła, zamiast przyjeżdżać bez zaproszenia, oszczędziłabyś sobie kłopotu. Nie interesuje mnie twoja kompania ani imprezy – oświadczył z ponurą miną.
– Och, Nick, przestań się wreszcie gniewać. Tak długo byliśmy parą, myślałam, że powitasz mnie z otwartymi ramionami – zaszczebiotała i spróbowała małej prowokacji. Wysunęła biodro do przodu i ułożyła na nim wypielęgnowaną dłoń.
– Daruj sobie te sztuczki, Justine – powiedział Nick z kamienną twarzą – Poznałem wspaniałą kobietę. Jestem szczęśliwy w jej towarzystwie i nie zamienię go na żadne inne.
Serenie zaparło dech. Nawet nie marzyła, że usłyszy tak wyraźną deklarację. Nie wątpiła już, że to z nią pragnie pozostać. Przynajmniej dzisiaj. Justine pojęła, że nawiązali romans. Popatrzyła na niego spode łba.
– Rozumiem, że potrzebowałeś opiekunki do psa, ale żeby pozwolić jej wskoczyć do łóżka to już gruba przesada – Wykrzywiła usta z niesmakiem.
– Za dużo sobie pozwalasz! Obrażasz mojego gościa! Jeżeli jeszcze kiedykolwiek ubliżysz Serenie, wykrzyczę przy twoich znakomitych przyjaciołach, co o tobie myślę.
– Poniżyłbyś mnie publicznie z powodu psiej nianki – jęknęła i wytrzeszczyła na byłego kochanka piękne zielone oczy.
– Nie dorastasz jej do pięt. Jesteś natrętna, źle wychowana, po prostu paskudna – Świadomie użył ostatniej obelgi, żeby do reszty wyprowadzić ją z równowągi.