Z pralni nie było widać furtki, usłyszeli za to odgłos ostrożnych kroków na schodach. Irina bezwiednie chwyciła inspektora za rękę i ścisnęła ją mocno.
Nikt nie zadzwonił. Zanim Irina zdążyła znaleźć wyjaśnienie tego dziwnego faktu, usłyszała zgrzyt klucza w zamku.
Zaraz umrę, pomyślała. Zapomnę oddychać i się uduszę. Albo zacznę kichać.
Ktoś pchnął ostrożnie drzwi. A jeśli to Sivert Karlsen? Nie, nieznajomy poruszał się lżej, bardziej elegancko.
Nie widziała jego twarzy. Mężczyzna skupił swą uwagę na kamerze. Przyniósł taboret, stanął na nim chwiejnie i zaczął grzebać przy urządzeniu. Irina uznała, że chce zniszczyć nagranie, nie był przecież na tyle głupi, by zabrać kamerę.
Westling oswobodził dłoń z jej uścisku i wyszedł z pralni. Po krótkim wahaniu Irina podążyła za nim.
– Zejdź na dół, Kron – rzucił spokojnie inspektor.
Mężczyzna obrócił się z przestrachem, stracił równowagę i spadł z taboretu. Patrik Westling przytrzymał go.
– Nie nazywam się Kron – powiedział gniewnie nieproszony gość. – A kim pan jest? Przyszedłem zreperować kamerę dla…
Jego wzrok padł na Irinę.
Na chwilę stracił rezon, ale zaraz na jego twarzy pojawił się olśniewający uśmiech.
– Irino, nie jest tak, jak myślisz. Zamierzałem zanieść tę kamerę na policję i…
– Nie musisz się fatygować – przerwała mu ozięble. – To jest inspektor Westling, któremu będziesz musiał sporo wyjaśnić. Na przykład na temat wózka inwalidzkiego. Przebrania. Klucza, który trzymasz w dłoni. Nie wysilaj się, Per, wpadłeś w pułapkę.
– Pozostaje tylko przyznać się do winy – dodał Patrik. – Zabieram cię na posterunek, zaraz wyślę paru funkcjonariuszy do twojego mieszkania. Założę się, że nie wrócą z pustymi rękami.
Per Kron nie odpowiedział. Zdjął sztuczną brodę, unikając wzroku Iriny.
Za to Irina miała sporo do powiedzenia.
– Myślę, że rzeczywiście uległeś wypadkowi za młodu, ale po pewnym czasie wróciłeś do sprawności fizycznej. Tymczasem jednak uznałeś, że życie na koszt państwa jest znacznie wygodniejsze. Kariera artystyczna zakończyła się fiaskiem, o czym mogłam się przekonać, oglądając twoje obrazy. Nie wydałeś też żadnej książki. Potrzebowałeś jednak pieniędzy. Zakładam, że działałeś w wielu miejscach, czasami udając kalekę, czasami jako uwodziciel i złodziej. Przy okazji, nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, by wskoczyć ci do łóżka. Nie jesteś w moim typie.
Po tej przemowie Per Kron sprawiał wrażenie jeszcze bardziej przygnębionego, Patrik Westling promieniał zadowoleniem, a Irinę zadziwiło własne krasomówstwo.
Gdzie jest nóż? Chyba go nie zgubiłem na śmietnisku?
Nie, tutaj go położyłem! Jest ostry?
Wystarczająco.
Dla niej nie muszę się stroić, nie ma czasu na podchody. Od razu przejdę do rzeczy.
Kiedy wreszcie zapadnie wieczór? Jeszcze tyle czasu, a ja już nie mogę się doczekać!
ROZDZIAŁ XVI
W domu Pera Krona znaleziono mnóstwo przedmiotów pochodzących z kradzieży. Irina i osoby poszkodowane w poprzednich włamaniach odzyskały swoją własność. Z wcześniejszych dokonań Krona pozostało niewiele śladów, głównie rzeczy, które trudno sprzedać. Westling liczył na to, że dowie się więcej z zeznań włamywacza.
Pośpiech w sprawie nie był wskazany.
Irina nie żałowała Pera. Nie mogła żałować człowieka, który kompromitował ludzi niepełnosprawnych i wykorzystywał cudze współczucie. Udawanie biedaka i samotnika, by podstępem zdobyć przywileje i okradać innych, wydało się jej czynem zwyczajnie podłym.
Per zachowywał się wobec niej ordynarnie, kiedy razem jechali do komisariatu. Inspektor nie chciał zostawiać jej samej w domu.
– Więc twierdzisz, że ani przez sekundę nie myślałaś zostać moją przyjaciółką – rzucił miękko Per, choć w tonie jego głosu czaiła się agresja. – To dowód na to, że nie odczuwasz litości wobec ludzi, którzy mieli mniej szczęścia w życiu.
Z Patrikiem u boku, Irina nie straciła pewności siebie.
– Po pierwsze, nie lubię słowa litość, wolę współczucie. Po drugie, nie idę do łóżka z kimś, do kogo nic nie czuję.
– Kto mówił o pójściu do łóżka? – spytał złośliwie Per Kron.
Irina nic nie powiedziała, te słowa bowiem rzeczywiście nigdy nie padły. Podtekst był jednak aż nadto oczywisty.
Westling przyszedł jej w sukurs.
– Lista twoich przestępstw mówi sama za siebie, Kron. Nie spotkaliśmy się nigdy przedtem, rozmawiałem jednak z młodymi dziewczętami, które przywiodłeś do płaczu nie dotrzymanymi obietnicami, i starszymi paniami, które marnotrawiły majątek, by ci pomóc. Nawet im nie podziękowałeś.
– Zrobiłem to! Dostały to, czego chciały.
– Chciały ci pomóc. Dać ci miłość, której ponoć nigdy nie zaznałeś. Tacy jak ty sprawiają, że zaczynam wątpić w dobrą stronę ludzkiej natury.
Atmosfera w samochodzie zrobiła się napięta, na całe szczęście dojeżdżali już na miejsce.
Irina musiała spędzić w komisariacie resztę dnia. Westling gdzieś zniknął, zajęty dochodzeniem w sprawie morderstwa. Sprawa właściwie była jasna, ustalono tożsamość podejrzanego, teraz trzeba go złapać. Inspektor musiał zaplanować każdy szczegół akcji.
Pod koniec dnia znalazł Irinę w kantynie. Siedziała bezczynnie nad szklanką herbaty. Po ostatnich przeżyciach miała mętlik w głowie.
Wcześniej zadzwoniła do Marity. Dziewczyna była w znakomitym humorze, pełna optymizmu i nadziei na przyszłość. Kiedy wybiorą się do tego uroczego artysty? Obiecał nauczyć ją posługiwania się farbami olejnymi.
Irina musiała ją rozczarować. Z wizyty nici.
– Może i dobrze – stwierdziła Marita z lekką irytacją. – On ma takie lepkie paluchy, domyśla się pani, o co mi chodzi.
Irina się domyślała. Całe szczęście, że znalazł się za kratkami!
O zmierzchu pojechali do domu Iriny. Tym razem Westlingowi i Irinie towarzyszyło trzech uzbrojonych funkcjonariuszy. Znajomej policjantki wśród nich nie było.
Policjanci wahali się z początku, czy zabrać Irinę ze sobą, ale uznali, że tylko w ten sposób mogą uśpić czujność Karlsena. Samochody zaparkowali w ustronnym miejscu i dostali się do domu od strony ogrodu, uprzednio sforsowawszy ogrodzenie. Irina przeszła przez płot przy ich wydatnej pomocy.
Dziwny sposób wchodzenia do własnego mieszkania, uznała. Choć była tu raptem parę godzin temu, dom wydał się jej opustoszały, jakby nikt w nim od lat nie mieszkał. Puste pokoje odbijały echo kroków. Irina poczuła się nieswojo.
Pomogło, kiedy inspektor Westling dodał jej otuchy delikatnym uściśnięciem w ramię. Posłała mu uśmiech pełen wdzięczności.
Irinę umieszczono w salonie, policjanci pochowali się w zaciemnionych pokojach, skąd mogli obserwować wszystkie wejścia. Gdyby napastnik zbił szybę, z pewnością by usłyszeli.
W salonie zapalono światło, ale dokładnie zaciągnięto firanki, tak by Sivert Karlsen nie mógł obserwować Iriny z zewnątrz. Tego by nie zniosła.
Stałam się przynętą, pomyślała. Sama jestem sobie winna, skoro wpadłam na tak głupi pomysł, jak rozmowy po nocach.
Wokół niej panowała cisza. Irina siedziała nad krzyżówką, w której zdążyła odgadnąć jedno hasło. Potem kratki zlały się w zamazany obraz.
Co będzie, jeśli nie zdołają go powstrzymać? Jeśli wbiegnie z uniesionym nożem?
Próbowała otrząsnąć się z tych przerażających myśli.
Patrik, czemu nie jesteś ze mną i… nie trzymasz mnie za rękę? Nie, lepiej, żebyś mnie objął i mocno przytulił…
Czemu przyszło jej to do głowy?