Выбрать главу

Muszę zaczekać jeszcze jeden dzień.

Cholernie głupio ze mną pogrywa!

ROZDZIAŁ XVII

OCZEKIWANIE

O pierwszej w nocy dwóch policjantów przeprowadziło inspekcję ogrodu. Byli uzbrojeni w pistolety i pałki i mieli latarki.

Westling stał obok Iriny w ciemnym pokoju.

– Co czujesz po tym spotkaniu? – spytał cicho.

Podniosła głowę i odpowiedziała równie cicho:

– Co? Chyba gniew, zdrowy gniew na samą siebie. Za to, że dałam się tak totalnie wykorzystać.

– Zauważyłem to od razu. Prowadził z tobą grę, przez te wszystkie lata znęcał się nad tobą psychicznie.

– Teraz to rozumiem. Był moją pierwszą i jak dotąd jedyną miłością, a niedoświadczonej dziewczynie pochlebiało zainteresowanie atrakcyjnego mężczyzny. Uważałam, że we wszystkim ma rację, a z upływem czasu czułam się coraz głupsza. I tym bardziej starałam się o uznanie z jego strony. Na swój sposób był nawet miły. Niczego mi nie brakowało. Hołubił mnie, wszędzie ze mną chodził, zabierał na eleganckie przyjęcia… Teraz widzę moje życie w prawdziwym świetle. On mnie kontrolował w każdym najdrobniejszym szczególe. Nie dawał mi chwili swobody.

– Był zazdrosny?

– Hm… – Irina zamyśliła się. – Nie w klasyczny sposób. Stanowiłam jego własność. Kompleks Pigmaliona. Jakie szczęście, że trafił na Inger – zachichotała. – Ta kobieta obnażyła pompatyczność jego natury.

– Dlatego chciał wrócić do ciebie. Byłaś taka podatna na jego wpływ, taka uległa. Ale już nie jesteś.

– Już nigdy nie będę, Patrik! To takie cudowne uczucie!

Niektóre z wcześniejszych Iriny stwierdzeń nie dawały inspektorowi spokoju. „Nowy mężczyzna”, „pierwsza i jedyna miłość mego życia”. Westling bardzo chciał zadać jej jedno pytanie, ale w tej samej chwili do pokoju weszli policjanci. Nie był pewien, czy go to zmartwiło czy ucieszyło.

Policjanci wyglądali na zaniepokojonych.

– Znaleźliśmy duże odciski butów w zaroślach, skąd dobrze widać dom. Ktoś stał tam przez dłuższą chwilę, a potem odszedł.

Irina zadrżała. Westling dostrzegł to i przysunął się bliżej.

– Sądzimy, że pani mąż go przepłoszył – dodał młodszy z policjantów. – Ślady wskazują na to, że ten ktoś biegł, a potem przeskoczył przez ogrodzenie.

– Głupi Arnt – mruknęła Irina – wszystko popsuł swoim najściem. Mówiłam mu przez telefon, że nie ma tu czego szukać.

– Niektórym ludziom trudno pogodzić się z odmową – stwierdził starszy z policjantów.

– To prawda – przyznała.

Wzdrygnęli się. Gdzieś na piętrze zadzwonił telefon.

– Nocny numer – jęknęła Irina. – Dzisiaj jest mój ostatni dyżur, wcześniej włączyłam telefon, ale na śmierć o nim zapomniałam.

– Chodź – zakomenderował Patrik. – Odbierzesz, a my będziemy podsłuchiwać. To może być on.

Całą czwórką wbiegli na schody.

To był on. Dyszał wściekłością.

– Ty dziwko! Po coś sprosiła tych facetów? Wywal ich, bo się wybieram z wizytą.

Był taki rozjuszony, że tracił kontrolę nad słowami.

Irina spojrzała na Patrika, a ten skinął głową.

– Już sobie poszli – odpowiedziała drżącym głosem.

– Lepiej ci dogodzę niż oni wszyscy. Zobaczysz, mam…

Zarzucił ją obleśnymi propozycjami. Irina odłożyła słuchawkę.

– Myślicie, że przyjdzie? – spytała zsiniałymi wargami.

– Nie powinnaś była się rozłączać – stwierdził Patrik.

– Nie mogę mu pozwalać na takie zachowanie – odrzekła gniewnie.

– Rozumiem. Cóż, pozostaje nam mieć nadzieję, że…

Przerwał, ponownie rozległ się dzwonek telefonu.

Irina zebrała wszystkie siły i podniosła słuchawkę.

Tym razem był tak wściekły, że nie przebierał w słowach, zresztą wcześniej też tego nie robił.

– Dlaczego się rozłączyłaś? Mogłaś mi, przeklęta suko, tego nie robić.

Policjanci nachylili się, nasłuchując. Teraz mogły paść ważne słowa.

– Nie wiem, o co ci chodzi – odpowiedziała z wahaniem Irina. – Czego miałam nie robić? Odkładać słuchawki?

– Nie, nie, do diabła! Dobrze wiesz, co mi zrobiłaś! – wrzasnął z taką siłą, że Irina przestraszyła się o stan własnych bębenków. – Dlaczego kazałaś zamknąć mnie u czubków? Myślisz, że jestem stuknięty?

– Nic o tym nie wiem.

– Nic nie wiem – przedrzeźniał ją złośliwie.

Westling stał tak blisko, że niemal dotykał jej ramieniem. To dawało jej odwagę, by ciągnąć tę groteskową rozmowę.

– Czemu kręciłaś tyłkiem i potrząsałaś tymi złotym lokami, skoro nie miałaś na mnie ochoty? – krzyknął. – Myślisz, że jestem głupi.

Tak, pomyślała Irina, ale nic nie powiedziała.

– Jesteś tam? – spytał i dodał ordynarne wyzwisko. – Jutro wieczorem masz być w domu, rozumiesz? Wtedy się zjawię!

Rzucił słuchawką.

– Dość jednostronne przedstawienie – zauważyła ponuro. – W kółko to samo, mieszanina gróźb i ordynarnych propozycji.

– Ten człowiek jest kompletnie nieobliczalny – stwierdził Patrik. – Nie mogę zrozumieć, dlaczego go wypuścili. Do tego potrzebna jest opinia lekarzy i całego personelu zakładu. Może w czasie wakacji jest inaczej, sam już nie wiem.

– Mógł wyjść za dobre sprawowanie – zasugerował jeden z policjantów. – Psychopaci potrafią udawać, jeśli im na czymś zależy.

– Z tym wyglądem? – zdziwiła się Irina. – Nawet bym od niego nic nie kupiła!

– Ponoć ma podejście do kobiet – stwierdził inny.

– W którym miejscu? – spytała zjadliwie. Natychmiast pożałowała swych słów, nie były zbyt dobrze dobrane.

Jeden z policjantów chrząknął z zakłopotaniem.

– Wiemy przynajmniej, że myli panią z jakąś seksowną blondynką. Gdzie ją znajdziemy, skoro nie wiemy, w jakim towarzystwie się obraca?

Irina potrząsnęła głową.

– To nie jest istotne. Z tego co powiedział, wnioskuję, że chodzi o jakąś lekarkę. Albo może sędzinę lub prawniczkę.

– Zadzwonię jutro do tego zakładu – stwierdził Westling. – Myślę, że pomogą mi ją odnaleźć. Spróbujemy skontaktować ją z Karlsenem w jakichś bezpiecznych okolicznościach i odciążyć Irinę.

– Wspaniale – westchnęła – byle tylko tamtej kobiecie nic się nie stało! Co robimy teraz?

Choć Karlsen zapowiedział, że zjawi się następnej nocy, Irina nie powinna była także w dzień zostawać sama. Jeden z policjantów podjął się służby w ogrodzie, drugi na piętrze. Westling został jeszcze chwilę z Iriną, która przeszła do sypialni, by być bliżej telefonu.

Ostatnia noc czuwania.

Usiadła na skraju łóżka i zamknęła oczy. Wyciągnęła rękę do Patrika.

– Jestem zmęczona – powiedziała.

Nie była senna, raczej chodziło jej o całą sytuację.

– Wiem. Ostatnio wiele się wydarzyło.

– Tak. Te moje nocne rozmowy nie okazały się może zupełnie bezużyteczne, ale za to strasznie obciążające. Zyskałam jednak tak wiele, choćby wgląd w życie innych ludzi. Mój były mąż trzymał mnie w złotej klatce, spotykałam jedynie żony jego znajomych i coraz bardziej zacieśniałam swój sposób widzenia świata. Nie mówiłyśmy tym samym językiem, próbowałam się dostosować, bo tego wymagał ode mnie Arnt. Boże, jestem taka szczęśliwa, że z nim skończyłam, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jestem szczęśliwa!

– Wyobrażam sobie – uśmiechnął się. – Kiedyś sam związałem się z niezwykle autorytarną kobietą, potem nie mogłem się jej pozbyć. Tacy ludzie uważają, że jesteśmy ich ulubieńcami i powinniśmy skakać z radości, że nas wybrali.