Выбрать главу

Najwyraźniej miała ochotę na obiad z Ronem. Dlaczego nie? Przeżyła okropny ranek i chciała, żeby ją ktoś pocieszył.

– Nie ma powodu, żebyś się z nim nie umówiła. Tu i tak w niczym nie pomożesz.

– Jesteś pewna?

– Jestem pewna. Idź i dzwoń. Sandra wciąż się wahała.

– Ciebie też zaprasza. Mówiłaś, że chcesz go poznać.

– Nie teraz. Przyjeżdża facet z ubezpieczenia.

– Wrócę zaraz po obiedzie.

Eve postawiła pudełko z Mandy na blacie kuchennym.

– Zostań, jak długo zechcesz.

– Najwyżej dwie godziny – powiedziała stanowczo Sandra.

Kiedy matka wyszła, Eve przestała się uśmiechać. To, że czuła się opuszczona, było głupie i samolubne. Sandra zrobiła, co mogła. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo samotna czuje się Eve.

Przestań jęczeć. Jesteś sama i co z tego. Umiesz sobie z tym radzić. Nie będziesz się nad sobą rozczulać dlatego, że jakiś potwór chciał cię nastraszyć.

Fraser. Dlaczego wciąż do niej wraca?

Dlatego że czuje się tak samo bezbronna i przerażona jak wtedy, kiedy wdarł się w jej życie. Zabił jej córkę, a ona musiała prosić władze, żeby odroczyły egzekucję. Nawet pojechała do niego do więzienia i błagała, żeby opowiedział jej o Bonnie.

Uśmiechnął się czarującym uśmiechem, którym zwabił jedenaścioro dzieci, potrząsnął głową i odmówił. Drań odmówił nawet apelacji, żeby akta zostały zamknięte i żeby dzieci nigdy nie odnaleziono. Chciała rozerwać go na strzępy, ale tkwiła w pułapce, czekając na słowa, których on nie chciał wypowiedzieć.

Teraz nie była już tak bezbronna ani tak słaba. Nie musiała być ofiarą. Podejmie działania. Poczuła gorzką satysfakcję. Logan się dowie, kto zniszczył jej laboratorium.

Jeśli Eve zgodzi się na jego propozycję.

Czy zapłaci tę cenę? Do tej pory nie była pewna. Miała zamiar przemyśleć wszystko racjonalnie i dopiero wtedy dać mu odpowiedź. Ale Logan przypuszczalnie liczył na to, że ona nie będzie już potrafiła myśleć racjonalnie. Zamierzał wykorzystać każdą jej słabość, jaką udało mu się odkryć.

Nie pokazuj mu swoich słabostek. Bierz, co ci trzeba, i unikaj pułapek. Możesz to zrobić. Jesteś równie sprytna jak Logan i umiesz się bronić.

Nie jesteś ofiarą.

– Zgoda – powiedziała Eve, kiedy Logan odebrał telefon. – Ale na moich warunkach. Połowa honorarium z góry i całość dla Fundacji Adama na ich koncie, zanim wyjdę z domu.

– Załatwione. Jeszcze dzisiaj przekażę pocztą elektroniczną.

– Chcę mieć dowód, że pieniądze zostały przekazane. Zadzwonię do fundacji za cztery godziny, żeby się upewnić.

– W porządku.

– I chcę, żeby matka miała ochronę, kiedy mnie nie będzie.

– Mówiłem, że załatwię ochronę.

– Obiecał pan także, że się dowie, kto zniszczył moje laboratorium.

– Ktoś już nad tym pracuje.

– Jeżeli okaże się, że przez to, co robię, stanę się wspólniczką w przestępstwie, natychmiast się wycofam.

– Dobrze.

– Zgadza się pan na wszystkie moje warunki?

– Powiedziałem, że przyjmę wszystkie warunki. Zgodziłby się na jeszcze więcej, żeby tylko pozyskać jej współpracę.

– Niech pani spakuje walizkę. Przyjadę po panią wieczorem.

– Jeśli dostanę potwierdzenie z Fundacji Adama.

– Tak jest.

– I muszę powiedzieć matce, dokąd jadę.

– Proszę jej powiedzieć, że odwiedzi pani różne miejsca i będzie do niej dzwonić co drugi wieczór.

– A będę w różnych miejscach?

– Przypuszczalnie. Przyjadę najpóźniej o dziesiątej. Logan odłożył słuchawkę. Miał ją. Kiedy poznał Eve i ocenił jej charakter, obawiał się, że potrwa to znacznie dłużej. Gdyby włamanie tak jej nie rozwścieczyło, pewno jeszcze by z nią dyskutował. Może powinien podziękować temu skurwysynowi Timwickowi. Aranżując włamanie, zadziałał na własną szkodę.

Logan dowiedział się, że Timwick coś podejrzewa i że prawdopodobnie zna jego plany. Ciekawe.

Timwick nie był głupi i rzadko popełniał błędy. Kiedy się dowie, że nie nastraszył skutecznie Eve, poprawi swój błąd.

Następnym razem nie skończy się na kocie.

Fiske, w pobliżu domu Eve, z uśmiechem wyjął z ucha elektroniczny przyrząd do podsłuchiwania i położył na siedzeniu obok siebie. Uwielbiał takie gadżety, a zwłaszcza ten doskonały wzmacniacz X436. Podsłuchiwanie przez ściany było niesłychanie intrygujące. W tym wypadku podsłuchiwał przez szybę, ale efekt był taki sam.

Schlebiało mu to, że Eve Duncan zażądała jego głowy jako części zapłaty za pracę dla Logana. To świadczyło, że dobrze wykonał swoje zadanie. Martwy kot był mistrzowskim posunięciem. Śmierć ulubionych zwierząt zawsze uderzała boleśnie. Przekonał się o tym, kiedy zabił psa swojej nauczycielki z piątej klasy. Zołza przez tydzień chodziła z czerwonymi oczami.

Wykonał swoje zadanie i nie było jego winą, że nie odniosło ono takiego rezultatu, jakiego oczekiwał Timwick. Fiske mówił mu, że powinni uderzyć mocniej, ale tamten uważał, iż byłoby to przedwczesne, może wcale niepotrzebne.

Głupi tchórz.

– Światło nad gankiem się nie pali – powiedział Logan, kiedy Eve otworzyła drzwi. – Ma pani zapasową żarówkę? Mogę zmienić.

– Wydaje mi się, że jest w szafce w kuchni – mówiła Eve, idąc korytarzem. – To dziwne, zmieniłam tę żarówkę w zeszłym tygodniu.

Kiedy wróciła po paru minutach z nową żarówką, światło się świeciło.

– Pali się.

– Była lekko nie dokręcona. Czy pani matka jest w domu?

– W kuchni – odparła Eve, marszcząc nos. – Dobrze przyjęła mój wyjazd. Planuje remont laboratorium.

– Czy mógłbym ją poznać?

– Oczywiście. Zaraz…

– Pan Logan? – spytała Sandra, podchodząc. – Jestem Sandra Duncan. Tak się cieszę, że zabiera pan stąd Eve. Przyda jej się trochę wypoczynku.

– Obawiam się, że to nie będzie odpoczynek, choć z pewnością pani córka zmieni klimat. Postaram się, żeby nie musiała za ciężko pracować – dodał z uśmiechem. – Ma szczęście, że opiekuje się nią ktoś taki jak pani.

Eve spostrzegła, że matka chętnie poddaje się urokowi Logana.

– Opiekujemy się sobą wzajemnie – powiedziała Sandra.

– Eve mówi, że ma pani zamiar odmalować laboratorium. To było okropne włamanie.

– Ekipa do sprzątania wyczyściła wszystko bardzo dokładnie. Kiedy Eve wróci, laboratorium będzie jak nowe.

– Mam wyrzuty sumienia, że ją zabieram, zanim złapali przestępcę. Czy Eve mówiła pani, że zorganizowałem ochronę?

– Tak, ale Joe…

– Będę spokojniejszy, gdy zostaną tu moi ludzie. Jeśli nie ma pani nic przeciwko temu, ktoś codziennie wieczorem sprawdzi, czy wszystko jest w porządku.

– Proszę bardzo, choć to nie jest konieczne. Sandra przytuliła do siebie córkę.

– Nie pracuj za ciężko. Odpocznij trochę.

– Nic ci nie będzie?

– Nie. Cieszę się, że wyjeżdżasz. Teraz będę mogła zapraszać Rona na kolację i nie martwić się o to, jak go potraktujesz.

– I tak bym nie… No, może zadałabym mu kilka pytań – powiedziała ze śmiechem Eve.

– Widzisz?

Eve wzięła teczkę.

– Uważaj na siebie. Będę się starała dzwonić jak najczęściej.

– Miło mi było panią poznać. – Logan podał rękę Sandrze, po czym wziął walizkę Eve. – Zaopiekuję się pani córką i odwiozę ją tak szybko, jak tylko będę mógł.

– Jestem tego pewna. Do widzenia panu.

– John – poprawił z uśmiechem.

– John – powtórzyła Sandra.

Stała w progu, dopóki nie doszli do samochodu, a potem pomachała im i zamknęła drzwi.