Выбрать главу

– Ja mu nie ufam, tak jak pani. Czy stamtąd obserwuje się bramę? – spytała, spoglądając na starą wozownię.

– Tak. To bardzo skomplikowany system z kamerami wideo porozstawianymi na całym terenie. Pilnuje ich Mark Slater.

– Jeszcze go nie poznałam.

– Rzadko przychodzi do domu.

– Czy dom Logana na Zachodnim Wybrzeżu też jest tak pilnowany?

– Jasne, tam mieszka pełno wariatów. Ludzie z taką pozycją jak John są pierwszorzędnym celem ataków. Mam coś do zrobienia – powiedziała Margaret, przyspieszając kroku. – Mogę panią zostawić samą po południu?

– Oczywiście, nie musi mnie pani pilnować, Margaret.

– Było mi całkiem miło. Inaczej sobie wyobrażałam damę od kości.

Dama od kości. Już Gil tak ją nazwał.

– To się nazywa rzeźbiarz sądowy.

– Niech będzie. Spodziewałam się kogoś w stylu chłodnego zawodowca. Stąd mój błąd w urządzaniu laboratorium. Oczywiście Johnowi nie przyznałam się do błędu. Wręcz przeciwnie, zwaliłam wszystko na niego, bo dostarczył mi za mało informacji. Nie powinien wiedzieć, że nie jestem doskonała, gdyż poczuje się niepewnie.

– Trudno mi to sobie wyobrazić – powiedziała z uśmiechem Eve.

– Każdy ma swoje chwile zwątpienia, nawet ja. Jednakże tylko wtedy, kiedy stoję obok takiej olbrzymki jak pani – dodała ponuro. – To dlatego że dorastałam pośród czterech braci, którzy mieli powyżej metra osiemdziesiąt. Czy pani matka jest wysoka?

– Nie, jest średniego wzrostu.

– Dobrze, zatem stanowi pani wybryk natury i wspaniałomyślnie pani wybaczam. Więcej nie powiem na ten temat ani słowa.

– Dziękuję. Doceniam…

– Właśnie się zastanawiałem, gdzie jesteście – powiedział Logan, idąc w ich stronę. – Dobrze pani spała? – spytał Eve.

– Nie.

– Muszę skończyć raporty – powiedziała szybko Margaret. – Zobaczymy się później, Eve.

Eve kiwnęła głową, nie odrywając oczu od Logana. W czarnych dżinsach i w czarnej bluzie nie przypominał mężczyzny, który odwiedził ją w domu tamtego wieczoru. Zmienił się nie tylko jego wygląd, lecz także ogólny wizerunek.

– Obce łóżko?

– Po części. Dlaczego Gil Price pojechał gdzieś nad ranem?

– Musiał coś dla mnie załatwić.

– O czwartej rano?

– To była pilna sprawa. Powinien wrócić dziś wieczorem. Spodziewałem się, że będzie pani miała dzień czy dwa, żeby się zaaklimatyzować, ale chyba będziemy musieli przyspieszyć tempo.

– Bardzo dobrze. Niech mi pan przyniesie kości i biorę się do roboty.

– Może będziemy musieli po nie pojechać.

– Co?

– Chciałbym, żeby pani zrobiła wstępne badanie zaraz po ekshumacji i oceniła, czy w ogóle warto przywozić tu szkielet. Mój informator mógł mnie oszukać i może się okazać, że czaszka jest zbyt zniszczona, aby zrekonstruować twarz.

– Chce pan, żebym była przy ekshumacji?

– Może.

– Nie ma mowy. Nie jestem grabarzem.

– Pani obecność może być konieczna. To jedyne…

– Nie.

– Porozmawiamy później. Może to nie będzie potrzebne. Podobał się pani cmentarz?

– Dlaczego wszyscy uważają, że lubię cmentarze… – Eve urwała i spojrzała na Logana zmrużonymi oczami. – Skąd pan wie, że byłam na cmentarzu? Ach, tak, oczywiście, kamery wideo – powiedziała, rzucając okiem na powozownię. – Nie lubię, kiedy się mnie szpieguje, Logan.

– Kamery bez przerwy filmują teren. Przypadkowo zaobserwowały panią i Margaret na cmentarzu.

To mogła być prawda, choć Eve wątpiła, czy cokolwiek w życiu Logana zdarzało się „przypadkowo”.

– Podobały mi się świeże kwiaty na grobach.

– Mieszkam w domu Barrettów, więc przynajmniej tyle mogę dla nich zrobić.

– To jest teraz pański dom.

Bo ja wiem? Barrettowie zbudowali gospodę, mieszkali tu i pracowali ponad sto sześćdziesiąt lat, byli świadkami wydarzeń historycznych. Czy wie pani, że Abraham Lincoln zatrzymał się tu przed końcem wojny domowej?

– Jeszcze jeden republikanin. Nic dziwnego, że kupił pan dom.

– Niektórych miejsc, gdzie zatrzymywał się Lincoln, nie przyjąłbym za darmo. Zbyt cenię sobie wygodę. Dzwoniła pani do matki? – spytał, otwierając jej drzwi.

– Nie, zadzwonię dziś wieczorem, jak wróci z pracy. Choć nie wiem, czy ją zastanę – dodała z uśmiechem. – Spotyka się z pewnym prawnikiem z biura prokuratora okręgowego.

– Facet ma szczęście. Pani matka jest bardzo miła.

– I niegłupia. Kiedy urodziła się Bonnie, skończyła szkołę średnią, a potem specjalny kurs pisania protokołów sądowych.

– Skończyła szkołę, kiedy pani córka… Przepraszam. Jestem pewien, że nie chce pani rozmawiać o córce.

– Zupełnie mi to nie przeszkadza. Jestem z niej bardzo dumna. Zjawiła się w naszym życiu i wszystko zmieniła. Miłość czyni cuda – powiedziała po prostu.

– Podobno.

– Naprawdę. Przez długi czas usiłowałam odzwyczaić matkę od heroiny. Być może źle się do tego zabrałam, za bardzo jej okazywałam swoje zgorzknienie czy niechęć. Czasem myślałam, że jej nienawidzę. A potem urodziła się Bonnie i ja się zmieniłam. Odeszło zgorzknienie. Moja matka też się zmieniła. Nie wiem, może akurat nadszedł właściwy moment w jej życiu, może wiedziała, że musi mi pomóc z Bonnie. Ona bardzo kochała Bonnie. Wszyscy ją kochali.

– Nie dziwi mnie to. Widziałem jej zdjęcie.

– Prawda, że była piękna? – spytała z jasnym uśmiechem Eve. – I szczęśliwa. Bonnie zawsze była szczęśliwa. Cieszyła się życiem w każdej minucie…

Eve urwała, przełknęła ślinę i dokończyła szorstko:

– Przepraszam, nie mogę więcej mówić. Dochodzę do pewnego punktu, a potem wraca ból. Ale z każdym dniem jest lepiej.

– Niech pani nie przeprasza – rzucił oschle. – Przykro mi, że zacząłem rozmowę na ten temat.

– Bonnie jest zawsze ze mną i nigdy o niej nie zapomnę. Istniała. Była częścią mnie, może najlepszą częścią. A teraz pójdę do laboratorium i spróbuję popracować nad Mandy.

– Przywiozła pani ze sobą te kawałki? – spytał zdumiony Logan.

– Oczywiście. Przypuszczalnie niewiele uda mi się z nimi zrobić, ale nie mogłam tak po prostu zrezygnować.

Eve odeszła, czując na sobie wzrok Logana. Nie powinna tak się przed nim odsłaniać, lecz rozmowa przechodziła z tematu na temat, a Logan słuchał cierpliwie i ze współczuciem, i Eve miała wrażenie, iż naprawdę go to obchodzi. Może i obchodziło. Może nie był intrygantem i manipulatorem, jak początkowo sądziła.

A może był. Co za różnica? Nie wstydziła się swych uczuć wobec Bonnie. Logan nie mógł niczego przekręcić i wykorzystać przeciwko niej. Zdobył tylko tę przewagę, że Eve czuła teraz do niego trochę sympatii. Rozmowa o Bonnie spowodowała, że zadzierzgnęły się między nimi cienkie nitki porozumienia, ale na razie tak wątłego, że w każdej chwili można je było zerwać.

Eve weszła do laboratorium i z pudełka na biurku wyjęła potrzaskane kawałki czaszki. Niektóre miały zaledwie kilka milimetrów. To niemożliwe – pomyślała z rozpaczą. I natychmiast zganiła się w myśli za czarnowidztwo. Zrekonstruowanie czaszki Mandy jest jej zadaniem i musi sobie z tym poradzić.

– Cześć, Mandy – powiedziała, siadając przy biurku i biorąc do ręki kość nosową, największą z pozostałych. – Chyba zaczniemy od tego. Nie martw się, być może zabierze mi to dużo czasu, ale cię znajdę.

– Dora Bentz nie żyje – powiedział Gil, kiedy Logan podniósł słuchawkę.

– Cholera.

– Rany od noża i ślady gwałtu. Siostra Dory znalazła ciało dziś rano, koło dziesiątej. Miały iść razem na zajęcia z aerobiku. Siostra miała klucz od mieszkania Dory. W mieszkaniu było otwarte okno i policja uważa, że to zwykły przypadek gwałtu połączonego z morderstwem.