Выбрать главу

Chcąc zobaczyć samolot z bliska, Neil wyrzucił płytę i zaczął się unosić ku górze, wypuszczając z płuc bańki powietrza na zaniepokojone ryby. Wdrapał się do łódki i odpoczywał przez pół godziny wśród ciężkich płyt, po czym wciągnął kotwicę i powiosłował do miejsca nad wrakiem samolotu.

Zanurkował prosto na dwusilnikowy bombowiec, którego typu nie potrafił zidentyfikować. Broniąc się przed małym żarłaczem rafowym, poruszył kadłub. Przez otwarty właz zobaczył pokryty pąklami fotel pilota i przyrządy sterownicze. Przyszło mu do głowy, że Francuzi mogli odwołać próby z bronią atomową po zatonięciu tego bombowca, bo miał w nich odegrać jakąś rolę. Neil wyrzucił teraz betonową płytę i chwycił dłońmi znajdujący się ponad jego głową ogon samolotu, podciągając się na rękach, by móc zajrzeć do wieży strzelniczej. W tej stalowej kabinie na siedzeniu strzelca znajdowały się resztki kamizelki kuloodpornej i kombinezonu lotniczego, rozwleczone po niej, jak można było się spodziewać, przez ryby pożerające zwłoki. To, czy właścicielowi kombinezonu i pozostałym członkom załogi udało się uratować z katastrofy, stanowiło zagadkę, ale zanim pod wpływem rozsadzającego płuca powietrza Neil został zmuszony do wypłynięcia na powierzchnię, zdawało mu się, że pod siedzeniem zobaczył kości – kilka kręgów i rozłączonych żeber. To były pozostałości po posiłku, pozostawione dla niego, Neila, pozostałości jednego dania z biesiady śmierci, stanowiącej obsesję szesnastolatka.

Wynurzył się na powierzchnię i przytrzymał dzioba łódki, pochłonięty myślą, iż cała woda laguny przepłynęła przez te kostne filtry.

Wkrótce po tym jak Neil odkrył zatopiony bombowiec, członkowie zespołu zaczęli zapadać na powracającą okresowo czerwonkę, której towarzyszyła wysoka gorączka. Pierwszą ofiarą był Kimo. Wycinając palmy rosnące ponad tarasami, przewrócił się na siekierę, powalony bolesnym skurczem jelit. Gdy atak minął, Hawajczyk wrócił do pracy, jednak zaraz ponownie osunął się na kolana i został odprowadzony do namiotu przez Neila i Carline’a. Leżał trzy dni w łóżku, wstrząsany przez dreszcze, niemal niezdolny do utrzymania w ustach termometru doktor Barbary. Następnie zachorował profesor Saito, a po nim Monique. Pani Saito znalazła męża w laboratorium. Zwijał się z bólu wśród sadzonek orchidei. Przez całą noc trawiła go gorączka, a gdy rano zjadł miskę ciepławej tapioki, ponownie dostał biegunki i wymiotował. Z kolei Monique nie zjawiła się rano w kuchni, żeby przygotować dla wszystkich śniadanie. Doktor Barbara znalazła ją przy grobie ojca. Francuzka wzywała go i bełkotała coś do siebie. Po kuchni krzątały się teraz Trudi i Inger. Doktor Barbara kazała Neilowi rozbić wszystkie jaja i przez kilka dni jedzono tylko łowione przez niego ryby oraz produkty z puszek, które coraz szybciej znikały z magazynu. Neil był pod wrażeniem zachowania lekarki w obliczu powtarzających się ataków tajemniczej gorączki. Reagowała błyskawicznie na pierwsze symptomy choroby. Z poświęceniem zajmowała się pacjentami, aż zimny pot występował na jej woskowe czoło. Doglądała również kopania nowych latryn. Chłopiec, nękany przez irracjonalny lęk, iż w jakiś sposób zatruł ryby w lagunie, marząc nieustannie o eksplozjach atomowych, miał coraz silniejsze poczucie winy z powodu rzekomego sprowadzenia na zespół choroby. Usiłował opowiedzieć doktor Barbarze o kościach, które spostrzegł w zatopionym bombowcu, ale była zbyt zmęczona, żeby go wysłuchać.

– Poproś Davida, żeby miał oko na Trudi i Inger. Mogły przywlec tu coś paskudnego z Markizów. I pomóż pani Saito umyć męża. Musisz wygotować pościel. Dzięki Bogu, masz najsilniejszy organizm.

– Doktor Barbaro… Ten szkielet, który zobaczyłem… części szkieletu. Woda w lagunie może być skażona.

– To nonsens, Neil. Jeśli tam jest szkielet, to znaczy, że kości jakiegoś biedaka zostały oczyszczone z tkanki dwadzieścia lat temu. Nie mamy czasu na niedorzeczne przypuszczenia.

Na szczęście profesor Saito szybko wykrył źródło choroby. Zgodnie z podejrzeniami hipisi zakazili zespół pracujący w rezerwacie. Botanik zbadał próbki wody z urządzenia do jej oczyszczania zamontowanego przy zbiorniku. Na filtrach zidentyfikował wielką kolonię bakterii podobnych do pałeczki okrężnicy, a dokonana przez niego analiza próbek wody z akweduktu potwierdziła, że strumień został zanieczyszczony fekaliami. Wszyscy z wyjątkiem sceptycznego Neila uważali, że w ten sposób Werner i Wolfgang wzięli odrażający moralnie rewanż za, jak zapewne uważali, odebranie im ich kobiet. Obława, pod wodzą Carline’ a i pani Saito, na Niemców miała zostać przeprowadzona w dzień po dokonanym odkryciu. Jej celem było pozbycie się hipisów z atolu raz na zawsze. Profesor Saito, mimo że wyczerpany przez chorobę, zmontował prowizoryczny system destylacyjny, zapewniający niewielki wprawdzie zapas wody pitnej, ale za to sterylnie czystej. Gdy Carline wraz z Kimem i panią Saito przygotowywał atak na hipisów, doktor Barbara leżała pod moskitierą w swoim łóżku w gabinecie, wstrząsana dreszczami i poirytowana płaczem niesfornego dziecka. Andersonowie byli za starzy, żeby wziąć udział w obławie. Kiedy jednak zjawili się wieczorem w obozie, chcąc czuwać przy chorej lekarce, nie spodobało im się, że Carline spuszcza paliwo z baku buldożera.

– David… – Major usiłował powstrzymać Amerykanina napełniającego butelkę po winie ropą. – Czy to nie jest wbrew samej idei rezerwatu? Nie mamy pewności, że woda została zanieczyszczona rozmyślnie.

– Majorze, ludzie tłumaczą się w ten sposób od zawsze. – Carline oderwał kawałek poły bawełnianej koszuli i zatkał nim butelkę. – A co mamy? Na całym świecie odprowadza się do rzek chemikalia, zapaskudza wyciekami ropy ze statków plaże i truje nasze dzieci. Przynajmniej raz uznajmy, że zanieczyszczono wodę rozmyślnie.

– Ale dlaczego nie porozmawiać z Niemcami? – Pani Anderson zerkała ukradkiem na tę bombę zapalającą w ręku Amerykanina, jakby starała się oszacować jej moc. – Moglibyśmy dojść z nimi do porozumienia…

– Za późno, pani Anderson. Zjawiliśmy się tu po to, żeby ratować życie, i nie dopuszczę do naszej zagłady…

Amerykanin sprawiał wrażenie roztrzęsionego, lecz zarazem stanowczego, jakby uchwycił się ostatniej szansy potwierdzenia własnej wartości. Wiecznie trapiące go wątpliwości na swój temat i dający mu się we znaki, mimo materialnego bogactwa, brak pewności siebie mogły teraz zniknąć. Dla niego, tak samo jak dla Barbary Rafferty, pożywkę stanowiły napięcia i konflikty. Wszystkie pewniki, do których odwoływał się jako człowiek dobrze urodzony i które mu wpojono wraz z wychowaniem, podświadomie wpływały na zaniżenie jego samooceny. Teraz, w najprostszy z możliwych sposób, mógł ją podwyższyć. Neil zwrócił uwagę, że Amerykanin należy do mniejszości, której udało się uniknąć choroby. Czyżby to Carline zanieczyścił wodę, udusił kurę i namalował na murze wieży obsceniczne graffiti? To były sztubackie zagrywki – akty zemsty na apodyktycznej opiekunce ze strony kogoś, kto na zawsze miał pozostać dzieckiem.