– A może rozumiem. – Lekarka stała się bardziej skupiona. Ujęła dłoń Neila, jakby witała go w progu domu. – Zatem wiesz, dlaczego chcę uratować albatrosy.
Przyciskała palce do jego ręki. Złamanym paznokciem wodziła po linii miłości i linii życia. Czuł jej oddech – miarowy i świeży. Już polubił tę kobietę w średnim wieku. Może potrafiłaby go chronić, tak samo jak starała się chronić albatrosy?
– Mogłaby pani popłynąć ze mną na Molokai. Jest dobrze, jeśli w łodzi asekuracyjnej znajduje się lekarz. Ma pani dyplom?
– Oczywiście. Przez sześć lat pracowałam w Hammersmith jako lekarz ogólny. Zrobiłam specjalizację z ginekologii, ale nie sądzę, byś kiedykolwiek potrzebował porady ginekologa, chyba że będziesz przyjmował za dużo sterydów.
– A mój ojciec był radiologiem w Guy’s. Kiedyś zrobił mi zdjęcie czaszki.
– Ciekawa jestem, co na nim odkrył. – Odgarnęła Neilowi włosy z wysokiego czoła. – Czy nie zechciałbyś mi pomóc rozdać te ulotki? Idę do lotniczego biura podróży po przeciwnej stronie.
– To nie moja…
– Chodź, chodź. Zakłopotanie tylko dobrze ci zrobi.
Czekała, gdy płacił w kasie, uśmiechając się w zamyśleniu, jakby trawiła coś więcej niż sandwicha.
Ruszył za nią przez tłum turystów, bo jak wszystkie dojrzałe kobiety z łatwością przejęła inicjatywę. Ale był zbyt zawstydzony, by rozdawać ulotki. Gdy się zatrzymywała, przystawał, udając, że nie ma nic wspólnego z tą ekscentryczną Angielką.
Była ekscentryczna, a mimo to potrafiła Neila zaskoczyć pozyskaniem swojego pierwszego zwolennika. Kiedy zobaczył ją ponownie, na schodach uniwersyteckiej biblioteki, towarzyszył jej wysoki, dobrze zbudowany Hawajczyk przed czterdziestką. Mężczyzna miał lekkiego zbieżnego zeza, przez co wyglądał na wiecznie poirytowanego. Wciskał do rąk przechodzących studentów ulotki, jakby wzywał dłużników do spłacenia należności. W pierwszej chwili Neil poczuł się dotknięty jego widokiem, naiwnie wierząc, że tylko on odkrył doktor Barbarę.
Ten Hawajczyk o naburmuszonej twarzy, były sierżant policji w Honolulu, od dawna uczestniczący w ruchu antynuklearnym i w ruchu obrońców praw zwierząt, nazywał się Kimo. Po tym jak wziął udział w kampanii na rzecz utworzenia na Hawajach niepodległego królestwa tubylców, został zmuszony do rezygnacji z pracy w policji. W 1985 roku popłynął jako wolontariusz statkiem „Rainbow Warrior”, należącym do organizacji Greenpeace, by przesiedlać mieszkańców atolu Rongelap, znajdującego się sto mil na wschód od Bikini. Wielu z nich zostało skażonych radioaktywnym popiołem, który opadł na Rongelap po próbnym wybuchu bomby wodorowej „Bravo” w 1954 roku. Od lat dziesiątkowała ich białaczka, wzrosła liczba poronień, kobiety rodziły martwe dzieci. „Rainbow Warrior” przewiózł tubylców na atol Kwajalein i odpłynął do Nowej Zelandii. U jej wybrzeży zatopili go francuscy agenci, licząc, że w ten sposób położą kres antynuklearnym akcjom protestacyjnym na Południowym Pacyfiku.
Barbara Rafferty poznała Kima dwa lata wcześniej niż Neila. Gdy były policjant powiedział jej o groźbie zniszczenia na Saint-Esprit wędrownych albatrosów, rozpoczęła swoją samotną kampanię, pozostając pod wrażeniem tych wielkich morskich ptaków. Teraz Kimo zdecydował się dołączyć do lekarki, w nadziei że zainteresowanie ludzi losem albatrosów ożywi przygasły ruch antyatomowy. Sfinansował druk nowych ulotek, na których zamieszczono zdjęcie martwych ptaków obok szerokiego pasa startowego, gdzie jeden przy drugim stały groźne bombowce z bronią jądrową.
Zjawienie się Kima pomogło doktor Barbarze odzyskać siły, a Neila postawiło w sytuacji uczniaka i pomocnika. Gdy Hawajczyk i lekarka przemierzali halle hotelów i domy towarowe, szedł za nimi jak cień, a kiedy doktor Barbara nękała ludzi swym przenikliwym głosem, pilnował ulotek. Dla Kima, który na widok czujnych tajniaków odruchowo kulił ramiona, Neil był tylko kierowcą doktor Barbary. O trzydzieści centymetrów wyższy od chłopca Hawajczyk zawsze patrzył ponad jego głową, ilekroć komunikował mu najnowsze rozporządzenie Angielki. A Neil, wciąż skrępowany w jego towarzystwie, woził ich oboje swoim dżipem, odbierał ulotki od drukarza i pomagał malować transparenty. Nie ufał Barbarze Rafferty i absolutnie nie wierzył, że ukończyła studia medyczne, dopóki pewnego wieczora Kimo nie został pokaleczony w burdzie przed salonem gier.
Neil zawiózł go do mieszkania Angielki w Domu Dziecka.
Gdy zakładała szwy na poranione ręce Hawajczyka, pewnie operując narzędziami trzymanymi w staroświeckim skórzanym kuferku, chłopiec rozejrzał się po jej obskurnym pokoju. Na toaletce piętrzyły się ulotki, a nie wyprasowane ubrania leżały na stosie w nogach wąskiego łóżka. Ta kawalerka, która powinna raczej służyć ofiarom pożaru wraz z ich kulawymi meblami czy zastępującymi je skrzynkami po piwie, świadczyła o ubóstwie lekarki. Dlaczego Barbara Rafferty nie pracowała w swoim zawodzie i nie dołączyła do jednej z organizacji obrońców praw zwierząt zamiast trudnić się chwalebną pracą opiekunki w nędznym przytułku dla upośledzonych dzieci? Neil zauważył, że aktywiści z kręgu Greenpeace i ruchu ochrony środowiska trzymają się z daleka od doktor Barbary, jakby podejrzewali, że pod żarliwą obroną albatrosów kryją się jakieś nieszczere zamiary.
Neil, wbrew wszystkiemu, czuł się coraz bardziej przywiązany do wielkiego białego ptaka. Intonowanie sloganu: „Ratujmy albatrosy”, nieoczekiwanie skupiło jego życie wokół czegoś konkretnego. Gdy po dwóch miesiącach od poznania się przed hotelem w Waikiki lekarka powiedziała mu, że płynie z Kimem na Saint-Esprit, wyjazd z nimi uznał za przesądzony.
Wraz z ostatnim balonem, jaki pożeglował nad ocean, do szpitala dotarły nowe hałasy. Mimo to Neil przyłożył głowę do poduszki, starając się ignorować stały ból w postrzelonej nodze. Spoglądaj na ekran pozbawionego dźwięku telewizora. Doktor Barbara kończyła przemówienie. Napięte mięśnie jej twarzy nadawały wyrazistość kościom szczęki, a jasne włosy rozwiewał wiatr. Gdy uniosła ręce, ukazały się mokre od potu pachy jej żakietu w stylu safari. Sprawiała wrażenie bardziej niż dotychczas zadowolonej i zdeterminowanej. Czy była uczciwa, czy oszukiwała? W jakiś sposób unieważniała pytanie o autentyczność swojego zaangażowania w obronę albatrosów. Potrafiła szczerze współczuć zagrożonym ptakom, a równocześnie manipulować ludzkimi uczuciami.
Neil doszedł do przekonania, że gdy Kimo uciekł z Saint-Esprit z kamerą i cennymi materiałami filmowymi, Barbara Rafferty miała nadzieję, iż francuscy żołnierze aresztują ich dwójkę. Hawajczyk, ukryty wśród sięgających mu do pasa paproci, zdążył sfilmować Neila postrzelonego przez sierżanta. Tę scenę bez końca pokazywały stacje telewizyjne na całym świecie. Kim i doktor Barbara wpadli na pomysł wyprawy prawdopodobnie wtedy, gdy zobaczyli kamerę, którą chłopiec dostał w prezencie od pułkownika Stamforda. Rząd francuski utrzymywał, że nie istnieje żaden plan wznowienia na Saint-Esprit prób z bronią atomową, ale wszczęto śledztwo w sprawie działalności lekarki i wraz z Neilem przetransportowano ją samolotem do Papeete. Kiedy ich tam zatrzymano, zawiązał się komitet obrony, a przez Londyn i Paryż przemaszerowały demonstracje żądające zwolnienia lekarki i chłopca z aresztu. Na konto Funduszu Pomocy Albatrosom posypały się donacje, a ekolodzy na cały świecie głośno rozprawiali o tym, co przydarzyło się Barbarze Rafferty. Do czasu powrotu do Honolulu, w dwa tygodnie po wylądowaniu na wyspie, lekarka stała się nową bohaterką ruchu ekologicznego. Jednak prawdziwe motywy działania doktor Barbary, podobnie jak i jego własne, nadal stanowiły dla Neila zagadkę.