Выбрать главу

– Tak… oczywiście – odparła Ilonka. – Dziękuję za wszystko. – Po chwili namysłu dodała: – Czy mogłabym się zatrzymać na noc gdzieś w mieście?

– Mogą państwo przenocować tutaj. Przykro mi, jeśli nie dałem tego do zrozumienia dostatecznie jasno, sądziłem, że to zupełnie naturalne. Po prosiłem już gospodynię o przygotowanie pokoju dla pani i drugiego dla pana Archera.

– Bardzo to miło z pańskiej strony- rzekł D'Arcy Archer.

– Obawiam się, że nie znajdą państwo w moim domu wielu luksusów – przeprosił pastor z bladym uśmiechem- ale przynajmniej pokoje są czyste, czego by państwo zapewne nie zaznali w oberży,,Pod Zielonym Człowieczkiem”.

– Jestem panu niewymownie wdzięczna.

Wypowiadając te słowa zdawała sobie sprawę, jak przerażona byłaby jej matka na samą myśl, że córka miałaby nocować gdzieś w publicznym zajeździe sama, bez opieki Hanny.

– O której przyjedzie powóz jutro rano? – za- pytał D'Arcy Archer. – Chodzi mi o wóz jadący z powrotem do Londynu.

– Nie jestem pewien – odparł pastor – ale proszę zaczekać. W kuchni powinien jeszcze być człowiek, który będzie potrafił odpowiedzieć na pańskie pytanie. – Podniósł się i wyszedł z pokoju.

– Szczerze panu współczuję- odezwała się Ilonka do starego aktora. – Gdybym tylko potrafiła jakoś zaradzić pańskiemu nieszczęściu…

– Byłbym niezmiernie rad i serdecznie wdzięczny.

I nagle, jakby jakaś niespodziewana myśl zaświtała mu w głowie, spojrzał na Ilonkę uważniej.

Oszacował wzrokiem jej piękną twarz i wdzięczną szczupłą kibić, drobne stopy wyzierające spod rąbka podróżnej sukni.

Poprawił się w krześle, nachylił ku dziewczynie.

– Proszę mi zdradzić, panno Compton, czy umie pani śpiewać? – zapytał.

– W domu często śpiewałam, a mama akompaniowała mi na fortepianie – odparła Ilonka. – Och, i właśnie sobie przypomniałam, że jedna z moich ulubionych melodii została rozsławiona przez madame Vestris. To piosenka bawarskich dziewcząt pod tytułem „Gdzie jest mój luby”.

D'Arcy Archer wstrzymał oddech i zacisnął nerwowo dłonie.

– Jestem przekonany, nieomal całkowicie pewien, że potrafi pani także tańczyć – rzekł drżącym głosem.

Ilonka uśmiechnęła się do niego.

– Skłamałabym, gdybym powiedziała „nie”.

Ludzie często powtarzają mi, że ładnie tańczę.

Prawdę mówiąc, kocham taniec!

Nastąpiła krótka chwila ciszy.

– Domyśla się pani zapewne- odezwał się dziwnie zmienionym głosem D'Arcy Archer – o co chcę panią prosić… nie, nie prosić… raczej upraszać, błagać, zaklinać… czy rozumie pani, o co skamlę, o co się do pani modlę?

Ilonka spojrzała na niego zdziwiona.

– Co też pan mówi?

– Błagam, by zechciała mnie pani uratować, by mi pani ofiarowała szansę, którą właśnie utraciłem za sprawą złego losu czy nawet samego diabła!

– Nie całkiem… niezupełnie rozumiem.

– To takie proste! Czy zechce pani w miłosierdziu swego serca uratować biednego starego człowieka od śmierci głodowej?

– Prosi mnie pan… o pieniądze?- spytała Ilonka niepewnie.

Czuła się zakłopotana tak żarliwym błaganiem o wsparcie. Jednak po tym, co do tej pory usłyszała, zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób, nie obrażając uczuć pana Archera, mogłaby mu dać może jakieś pięć funtów z pieniędzy przeznaczonych na wydatki podróżne.

– Nie chodzi o pieniądze – rzekł szybko. – Chciałbym, żeby pani zajęła miejsce Lucille. Jeśli się pani zgodzi to uczynić, panno Compton, wówczas w przenośni i dosłownie uratuje mi pani życie.

Ilonka odniosła wrażenie, że nie do końca zrozumiała prośbę przygodnego znajomego z podróży.

Gdy wypytywał ją o znajomość śpiewu i tańca, sądziła, że z prostej uprzejmości interesuje się jej talentami. Nie przyszło jej na myśl, iż będzie ją zaklinał, by zajęła miejsce aktorki i pojechała z nim wypełnić zobowiązanie, które zaciągnął wobec hrabiego Lavenhama.

Teraz jednak ujął to w słowa, nie pozostawiając najmniejszych wątpliwości.

W pierwszym odruchu zamierzała kategorycznie odmówić. Coś podobnego było absolutnie niemożliwe. Lecz już w następnej chwili jakiś podstępny głos szepnął jej do ucha: „A dlaczego nie?”

Z pewnością wyświadczyłaby panu Archerowi ogromną przysługę. Cała jego historia nie była na jotę przesadzona ani rozpacz po stracie Lucille udawana.

Z drugiej strony uświadomiła sobie, jak zgorszona byłaby matka, gdyby się dowiedziała o podobnej propozycji uczynionej jej córce.

Jednocześnie ujrzała oczyma wyobraźni ponury obraz zimnego brzydkiego zamku w Bedfordshire.

W myślach już słyszała ostry głos pani Adolphus.

Wiedziała, że będzie się tam czuła jak zamknięta w więzieniu na długie tygodnie, a może nawet miesiące, jeżeli Muriel nie otrzyma szybko propozycji małżeństwa od lorda Dentona.

W tej jednej chwili raz jeszcze sobie uświadomiła, jak opuszczona i samotna będzie bez Hanny.

Stara pokojówka zawsze była lojalna w stosunku do pani pułkownikowej i na swój szorstki sposób chroniła Ilonkę przed oschłością i złymi humorami siostry ojczyma.

„Jeżeli spełnię prośbę pana Archera – myślała dziewczyna – spóźnię się do Chmurnego Zamku najwyżej jeden dzień. To niewiele i nie powinno spowodować żadnych kłopotów, a o cały dzień mniej spędzę w towarzystwie ciotki Agaty. U cioci Alicji – jeśli zechce mnie zaprosić – nie zatrzymam się długo, nie stać jej na podejmowanie gości.

W ten sposób i tak zbyt szybko będę musiała wrócić do Chmurnego Zamku”.

Targały nią sprzeczne uczucia, nie potrafiła podjąć decyzji.

„Nie mogę bez Hanny jechać do domu hrabiego Lavenhama” – pomyślała nagle.

D'Arcy Archer nie odrywał wzroku od jej twarzy.

Ręce złożył jak do modlitwy, wzrok miał błagalny niczym wierny pies patrzący ufnie na swego pana.

– Myślę…- zaczęła dziewczyna- wydaje mi się… mogłam przesadzić, kiedy rozmawialiśmy o moich… uzdolnieniach- ciągnęła niezdecydowanie.

– Z pewnością nie potrafię naprawdę dobrze śpiewać ani tańczyć… Daleko mi do zawodowej wprawy, której by pan oczekiwał…

– Będę z panią szczery. Muszę przyznać, że choć Lucille zupełnie dobrze tańczyła i miała ładny kontralt – inaczej przecież nie mogłaby dublować madame Vestris – jednak nie wyróżniała się silną osobowością, no i z pewnością nie dorównywała pani urodą.

Po krótkiej przerwie dodał z naciskiem.

– Nie chcę pani schlebiać, panno Compton. Zaledwie mówię prawdę, kiedy twierdzę, że moim zdaniem jest pani najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem.

– Dziękuję – powiedziała Ilonka odruchowo.

– Proszę mi wierzyć, że chciałabym panu pomóc, lecz musi pan zdać sobie sprawę, iż wszystko, co się wiąże z zawodem aktora, także to jedno szczególne wystawienie, które miałoby miejsce w prywatnym salonie, wydałoby się szokujące mojej mamie.

– Sądzę, że każda matka panny z dobrego domu traktuje scenę nieco podejrzliwie – zauważył D'Arcy Archer. – Jednak mogę pani przyrzec, panno Compton, że będę się panią sumiennie opiekował i dbał, by wszyscy traktowali panią z szacunkiem.

Zamilkł na chwilę.

– Przypadkiem wiem, że hrabia Lavenham jest akurat zainteresowany pewną utalentowaną młodziutką aktoreczką występującą w teatrze na Drury Lane, a w dodatku może wprost przebierać pośród piękności, za których zdrowie wznosi się toasty od jednego końca ulicy Saint James po drugi!