Hrabia roześmiał się cicho.
– Nigdy żadnej kobiety nie prosiłem o rękę, ale chcę, żebyś była ze mną na zawsze i nie zamierzam cię już nigdy stracić! – Mówiąc to przyciągnął ją do siebie gwałtownie i całował zupełnie inaczej niż poprzednio.
Teraz jego wargi były gwałtowne, pełne pasji, namiętne. Ilonka czuła w nich ogień, który powoli obejmował jej ciało. Znajoma ekstaza przepełniła ją intensywną rozkoszą, aż przerodziła się nieomal w ból.
– Kocham cię – szeptała Ilonka. – Pokochałam cię w chwili, gdy po raz pierwszy mnie pocałowałeś… ale… trudno mi… wprost nie mogę uwierzyć, że ty kochasz mnie.
– Zrobię wszystko, by cię o tym przekonać – rzekł hrabia Lavenham. – Ale, moja niegrzeczna dziewczynko, jeszcze nie wymyśliliśmy, jak poradzimy sobie w opresji. Przez twoje niewłaściwe zachowanie znaleźliśmy się w nie lada tarapatach.
– Tak mi przykro… tak bardzo przykro – rzekła Ilonka. – Czy kiedykolwiek zdołasz mi wybaczyć?
– Chyba będę musiał, bo jeślibyś nie zjawiła się w moim domu, wątpliwe, czybym cię kiedykolwiek spotkał. – Hrabia Lavenham zamilkł na dłuższą chwilę, po czym dodał: – Nie, jednak jestem pewien, że to nieprawda. Wierzę przeznaczenie.
Musieliśmy się spotkać. Kiedy patrzyłem na twój taniec, wiedziałem, że szukałem ciebie przez całe życie, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy.
– Wtedy mnie pokochałeś?
– W chwili gdy zaczęłaś śpiewać, poczułem, jak sięgnęłaś do głębi mojego serca, a wówczas coś, co tkwiło we mnie uśpione, coś, czego istnienia nawet nie podejrzewałem, wyszło ci naprzeciw.
– Naprawdę ciebie przyzywałam – szepnęła Ilonka- kiedy tańczyłam… tańczyłam tylko dla ciebie. – I dodała nieśmiało: – A kiedy mnie pocałowałeś… czułam, jakbyś mnie… wyniósł na ośnieżone szczyty gór… i jakby cały świat został… hen, daleko.
– Ja także czułem wówczas coś dziwnego.
W jego głosie brzmiała nuta rozmarzenia.
Ilonka pomyślała, że teraz pocałuje ją raz jeszcze i uniosła ku niemu twarz, lecz on przesunął ustami po jej policzku i niżej, aksamitnymi pocałunkami pieścił szyję.
Wzbudziło to w niej osobliwe uczucie, zupełnie inne od wszystkiego, czego doświadczyła do tej pory. Małe płomyczki przebiegały przez jej piersi aż do twarzy.
– Kocham… kocham cię… – jej słowa zmieniły się w szept zagubiony w urywanym oddechu.
Hrabia Lavenham spojrzał na dziewczynę z ogniem w oczach.
– Jesteś tak nieprawdopodobnie piękna – powiedział drżącym głosem – a do tego tak niewiarygodnie niewinna… będę musiał wiele cię nauczyć.
– Czego nauczyć…? O czym nie wiem?
– Nic nie wiesz o miłości, najdroższa. I uczenie cię będzie dla mnie bardzo podniecające.
– Och… i dla mnie… także.
Znów uwięził wargami jej usta, a wówczas ona poczuła, że wziął w posiadanie ją całą, nie tylko serce, lecz także ciało i duszę.
Kiedy już prawie nie mogła oddychać, z widocznym wysiłkiem wypuścił ją z ramion, lecz wiedziała, że jego serce bije w równie szaleńczym rytmie jak jej własne.
– Teraz posłuchaj mnie, ukochana- powiedział.
– Musimy się zachowywać rozsądnie, mimo że niczego nie pragnę bardziej niż całować cię bez ustanku, aż do świtu.
– Och, tak, tak…
– Znajdziemy na to czas po ślubie – rzekł hrabia – lecz teraz musimy stworzyć plan, dzięki któremu lord Marlowe nie będzie mógł nam zaszkodzić, a twoja matka i ojczym nigdy niczego nie zaczną podejrzewać.
Ilonka cichutko westchnęła ze szczęścia i wsparła głowę na ramieniu ukochanego.
– Co możemy zrobić? – spytała.
– Przede wszystkim… czy masz jakieś inne imiona? Ilonkę zapamięta każdy, kto je usłyszał, a przy tym jest na tyle niezwykłe, że budzi zainteresowanie.
– Na chrzcie świętym otrzymałam imiona Maria, Nadine, Ilonka.
– Podoba mi się Nadine, pasuje do ciebie. Musimy jakoś przekonać twoją matkę, że wolę, abyś w przyszłości była znana pod tym właśnie imieniem.
– Hrabia Lavenham uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. – Jednak dla mnie na zawsze pozostaniesz Ilonką, co oznacza, choć mi tego nie powiedziałaś, „ta, która daje tchnienie życia”.
– Skąd… jak się tego dowiedziałeś?
– Od przyjaciela, który zna węgierski. Właśnie to mi dałaś, moja śliczna – nowe życie, zupełnie inne od tego, jakie znałem dotąd. Ale na razie w towarzystwie musisz być znana jako Nadine.
– Co więc… zrobimy?
– Przystanę na propozycję sekretarza. Pobierzemy się natychmiast, lecz na prowincji, w obecności jedynie twoich rodziców i mojego serdecznego przyjaciela, którego nie było u mnie, kiedy podejmowałem pewną śliczną niegrzeczną tancereczkę.
– Chcę… być tylko twoją… żoną.
– Będziesz nią. Jedna rzecz jest pewna: moja olśniewająca, cudowna Ilonka nie będzie już nigdy zachowywała się nagannie i nie zatańczy dla żadnego innego mężczyzny z wyjątkiem mnie.
Nigdy też, w żadnych okolicznościach nie będzie udawała aktorki.
Ilonka spojrzała na niego, niepewna, czy nie jest zagniewany, lecz jego oczy rzucały figlarne błyski, a na ustach czaił się uśmiech.
– Och, jak ja cię kocham! – wykrzyknęła. – Zrobię wszystko, czego sobie zażyczysz i przyrzekam, że będę… rozsądna. Już zawsze.
– Bardzo w to wątpię – rzekł hrabia z uśmiechem.
– Widzisz, kochanie, musimy się wiele wspólnie nauczyć, choć nasze serca są pewne, że należymy do siebie. Chcę się dowiedzieć o tobie wszystkiego.
– Dobrze – zgodziła się Ilonka. – Ja też pragnę wiedzieć o tobie wszystko… i oczywiście chciałabym zobaczyć Apolla.
Hrabia Lavenham roześmiał się szczerze.
Przytulił dziewczynę mocno do siebie i całował ją żarliwie, z pasją, aż altanka i ogród zniknęły, a przecudna muzyka, którą się delektowali, dobiegała nie od strony orkiestry w sali balowej, lecz prosto z ich serc.
Potem uniósł Ilonkę prosto do rozgwieżdżonego nieba, ponad ośnieżone szczyty gór, gdzie była już tylko miłość zrodzona z pierwotnej radości życia pulsującej między nimi.
Miłość ich, na wieki.
Barbara Cartland