– Kapitanie Desjani – wpadł mu w słowo jeden z wachtowych. – Rezerwy paliwowe Nieulękłego właśnie zeszły poniżej pięćdziesięciu procent.
Tania przyjęła meldunek i spojrzała na Geary’ego.
– Nasz stary grzeczny chłopczyk nigdy nie był taki głodny.
„Stary grzeczny chłopczyk” dopiero dwa lata temu opuścił dok stoczni, ale komodor i tak poczuł dreszcz, słysząc te słowa. Jeśli tym razem nie zdążą ograbić syndyckich jednostek pomocniczych, flota zacznie mieć poważne problemy z powrotem do domu. Okrętów wojennych nie napędza się modlitwami.
Czterdzieści minut od momentu, w którym powrócili na Lakotę. Jak dotąd wszystko szło dobrze. Ale ile jeszcze czasu im zostało, zanim ogromna flota pościgowa pojawi się w punkcie skoku, gotowa zrobić wszystko, by okręty Sojuszu drugi raz jej nie uciekły?
DWA
Po przekroczeniu punktu szczytowego nad polem minowym okręty Sojuszu zaczynały pikowanie w dół, przyśpieszając i wchodząc na właściwe wektory. Przez moment Geary ujrzał oczami wyobraźni chaotyczne przybycie na Corvus, tuż po tym jak objął stanowisko dowodzenia, a flota złamała szyki, aby uderzyć na kilka osamotnionych jednostek Syndykatu. Ale tym razem było inaczej. Tym razem okręty Sojuszu wykonywały jego rozkazy, zmieniając kursy i tempo poruszania się zgodnie z wytycznymi zawartymi w szczegółowych harmonogramach, które naprowadzały je na konkretne jednostki Syndykatu znajdujące się w polu ich rażenia. Nawet ci oficerowie, którzy nie cierpieli taktyki Geary’ego, nie powinni mieć problemów w tej bitwie, kiedy przed okrętami Sojuszu znajdowało się tyle łatwych celów.
Gdy wydał już wszystkie rozkazy, gdy flota posłusznie je wykonywała, a syndycki pościg nie pojawił się jeszcze w punkcie skoku, Geary doświadczył charakterystycznego momentu wyciszenia, jaki można osiągnąć wyłącznie dzięki gigantycznym odległościom wewnątrz układów planetarnych. Nawet teraz, gdy jego okręty osiągnęły już prędkość przekraczającą 0.1 świetlnej, potrzebowały niemal półtorej godziny, aby pokonać odległość dziesięciu minut świetlnych, jaka dzieliła je od skupiska uszkodzonych jednostek wroga. Ale Syndycy także oddalali się od szarżującej floty, chociaż mogli jedynie pomarzyć o osiągnięciu tak olbrzymich prędkości.
– Przewidywany czas przechwycenia wrogiego zgrupowania: jeden i siedem dziesiątych godziny – mruknęła Desjani. – Uciekają, ale i tak dopadniemy ich o wiele prędzej, niż te dwa syndyckie pancerniki dotrą do nas.
– Musimy się upewnić, że zostaną całkowicie zniszczone, zanim dotrą w pobliże naszej eskadry pomocniczej. – Na ekranie wyświetlacza Geary’ego łuki, po których poruszały się lekkie krążowniki i niszczyciele, oddalały się od tras, którymi leciały najcięższe okręty, ich celem była nie tylko wielka formacja wraków, ale i mniejsze skupiska wrogich okrętów czy wręcz pojedyncze jednostki. – Potrzeba nam około dwu godzin na zlikwidowanie wszystkich sił Syndykatu. Będziemy mieli sporo szczęścia, jeśli załatwimy tę sprawę, zanim flota pościgowa pojawi się na Lakocie.
– Sądzi pan, że Syndycy otrzymali jakieś posiłki w czasie, gdy nas tutaj nie było? – zapytała nagle Desjani.
– Dobre pytanie. Nie możemy przyjąć założenia, że całkowita liczba jednostek Syndykatu obecnych w tym systemie, kiedy byliśmy tutaj ostatni raz, będzie równa temu, co widzimy tu teraz, plus flocie pościgowej. Ale wygląda na to, że i tak będziemy musieli walczyć. – Geary obserwował ruchy kilku uszkodzonych jednostek, które wcześniej podążały o własnych siłach w kierunku wewnętrznych planet systemu, a teraz zawracały wielkim łukiem, aby doliczyć do obu pancerników i stworzyć namiastkę zespołu uderzeniowego. Policzył je, sprawdził ich stan i pokręcił głową. Wiedział, jak się teraz czują, wróg miał przewagę liczebną, a oni nie byli przygotowani do takiej bitwy. Jego flota miała podobny problem, kiedy ostatnim razem zawitała na Lakotę.
Spośród niemal osiemdziesięciu okrętów największych klas, jakimi Syndykat dysponował podczas ostatniej bitwy z flotą Syndykatu na Lakocie, co najmniej sześć pancerników i dziesięć okrętów liniowych zostało zniszczonych. Sensory floty zarejestrowały także likwidację dwudziestu ciężkich krążowników i kilku tuzinów lżejszych jednostek, w tym wielu ŁZ–tów. Ale to nie było wszystko, wiele okrętów wroga zostało uszkodzonych, część bardzo poważnie, w tym spory udział miała misja walczących do samego końca Nieposłusznego, Najśmielszego i Niestrudzonego. To właśnie te jednostki dowódca sił Syndykatu nakazał pozostawić, gdy sam zgromadził zespół uderzeniowy, aby podjąć pościg za uciekającymi okrętami Sojuszu.
W gigantycznym zbiorowisku uszkodzonych okrętów znajdowały się cztery pancerniki, co najmniej siedem okrętów liniowych i trzynaście ciężkich krążowników. Pomiędzy jednostkami usiłującymi połączyć się z dwoma pancernikami wysłanymi przez ochronę wrót znajdował się jeszcze jeden okręt tej klasy, dwa liniowce i trzy ciężkie krążowniki, ale wszystkie nosiły na sobie bardzo widoczne ślady po niedawnej bitwie. Wokół nich można było dostrzec tuzin lekkich krążowników i ŁZ–tów, niektóre wciąż zmierzały w stronę orbitalnych doków, inne zawracały, aby dołączyć do obrony uszkodzonych jednostek.
Zapomniał o wektorach i czasach lotu. Gdyby te wszystkie okręty połączyć w jedno, powstałaby niewielka, ale groźna flotylla. Lecz przy tych odległościach i uszkodzeniach napędów wielu jednostek syndyccy obrońcy mogli tylko atakować falami po kilka okrętów naraz, aby próbować potem uciec poza zasięg floty i tam się przegrupować, by odciągnąć flotę Sojuszu od największego zgrupowania. Tym sposobem Syndycy mogli kupić sobie trochę czasu, ale z pewnością nie ocaliliby skóry, chyba że flota pościgowa powróciłaby o wiele szybciej, niż Geary przypuszczał.
Dwa holowniki transportowały uszkodzony ciężki krążownik Syndykatu w odległości zaledwie trzech minut świetlnych od punktu skoku. Pechowa jednostka musiała czekać najdłużej na służby ratunkowe. A teraz, w obliczu nieuchronnej zagłady, nie mogąc uciec przed szybkimi niszczycielami Sojuszu, załogi obu holowników opuściły swoje jednostki. Kapsuły ratunkowe wystrzeliły gęstym rojem z wolno sunących masywnych kadłubów. Także na uszkodzonym krążowniku zarządzono ewakuację, kilka kapsuł opuściło jego pokład. Zapewne była to szkieletowa obsada mająca doprowadzić go do zgrupowania.
Niszczyciele Jinto i Herebra dopadły najpierw holowniki i rozwaliły je na kawałki, odpalając z minimalnego dystansu salwę piekielnych lanc, a potem zmieniły lekko kurs i skierowały się na nowe cele. Lecące tuż za nimi Kontusz i Savik oraz lekkie krążowniki Tercja, Strażnik i Wypad przeleciały nad porzuconym krążownikiem Syndykatu po jego prawej burcie i szpikowały go kolejnymi lancami, dopóki się nie rozpadł na części.
– Ciekawe, czy zdołają go naprawić… – mruknął Geary.
– Tam jest następny! – Desjani radośnie wskazała na osamotniony syndycki lekki krążownik, który tuż po opuszczeniu pokładu przez załogę rozpadł się pod ogniem sześciu niszczycieli Sojuszu.
Tknięty nagłą myślą Geary wysłał kolejny rozkaz.
– Nagolennik, podejmijcie kilka kapsuł ewakuacyjnych z tego ciężkiego krążownika. Chciałbym się dowiedzieć od załogi tej jednostki, po jakim czasie wysłano za nami pościg i jaki jest jego skład. – Na ciężkim krążowniku nie było tak dobrze wyposażonego sektora wywiadu jak na Nieulękłym, ale Geary nie miał teraz czasu na sentymenty i nie zamierzał nakazywać przekazania jeńców na okręt flagowy, aby osobiście ich przesłuchiwać. Miał nadzieję, że syndyccy marynarze, wciąż pozostający w szoku po ponownym pojawieniu się floty Sojuszu i zniszczeniu ich okrętu, będą mówić dużo i szczerze.