Выбрать главу

Oddał salut Desjani.

– Oczywiście. Obowiązki kapitana okrętu nigdy nie mają końca. Zobaczymy się na mostku za kilka godzin.

Tym razem uśmiech Desjani był o wiele zimniejszy, już czuła nadchodzącą bitwę z siłami Światów Syndykatu.

– Nawet nie zauważą, kto im dokopał! – zawołała, oddalając się korytarzem.

Albo oni, albo my, pomyślał Geary, nie mogąc się pohamować. Powziął szaleńczą decyzję, zawracając flotę uciekającą z pułapki, z której tylko cudem się wydostała, i nakazując jej lot powrotny do systemu gwiezdnego, gdzie nieomal została zniszczona. Lecz najwyraźniej ucieszyła ona oficerów i marynarzy Nieulękłego, nie miał też wątpliwości, że na innych jednostkach jest podobnie. Wielu rzeczy jeszcze nie wiedział o marynarzach Sojuszu żyjących o całe stulecie po jego czasach, ale jednego był pewien: potrafili walczyć jak diabły wcielone. Jeśli mieli polec, chcieli ginąć z bronią w ręku – walcząc z wrogiem i atakując do ostatka, a nie uciekając.

Większość z nich jednak wcale nie zamierzała umierać, wierząc, że Geary poprowadzi ich bezpiecznie do domu i ocali nie tylko flotę, ale i cały Sojusz.

– O, przodkowie, pomóżcie mi wypełnić to zadanie – mruknął do siebie.

* * *

Wiktoria Rione, współprezydent republiki Callas i członkini senatu Sojuszu, czekała w kabinie Geary’ego. Zatrzymał się, gdy ją zobaczył. Wprawdzie posiadała pełen dostęp do jego prywatnych pomieszczeń – spędzili tutaj wiele wspólnych nocy – ale od momentu gdy nakazał flocie powrót na Lakotę, znów zaczęła go unikać.

– Czemu zawdzięczam tę wizytę? – zapytał.

Wzruszyła ramionami.

– Znajdziemy się w normalnej przestrzeni za pięć i pół godziny. Być może mamy ostatnią szansę na rozmowę, zanim flota zostanie unicestwiona zaraz po pojawieniu się na Lakocie.

– Obawiam się, że nie wybrałaś najlepszego sposobu na podbudowanie mnie przed bitwą – odparł, siadając naprzeciw niej.

Westchnęła i pokręciła głową.

– Przecież to szaleństwo. Kiedy nakazałeś flocie zawrócić na Lakotę, a potem jeszcze ci wszyscy ludzie wokół nas zaczęli wiwatować, nie mogłam wprost uwierzyć. Nie rozumiałam ani ich, ani ciebie. Z czego oni wszyscy się tak cieszyli? Wiedział, o co jej chodzi. Flocie kończyło się paliwo, nie miała już prawie zapasów amunicji, wiele okrętów było uszkodzonych po walkach z Syndykami na Lakocie i w poprzednich systemach, formacja poszła w rozsypkę w trakcie gorączkowego odwrotu i równie pośpiesznego powrotu na miejsce niedawnej bitwy. Z racjonalnego punktu widzenia ponowny atak wyglądał na czyste szaleństwo, ale Geary już w chwilę po przybyciu na Ixiona wiedział, że to jedyne rozsądne rozwiązanie. I to, że pozostanie w tamtym systemie albo próba ucieczki do innego punktu skoku mogły się zakończyć totalną zagładą floty, tylko ułatwiło mu podjęcie tego wyboru.

– Nie da się tego prosto wyjaśnić. Zaufali mi, zaufali też własnym siłom.

– Ale cieszyli się z powrotu do miejsca, z którego dopiero co uciekali! Dlaczego?

Geary skupił się, aby wyrazić w jasny sposób to, co dla niego było oczywiste.

– Wszyscy marynarze floty zdają sobie doskonale sprawę, że mogą tam zginąć. Wiedzą, że gdy dostaną rozkaz ataku, muszą dać z siebie wszystko, bo wróg także wypruje z siebie żyły, byle nas dostać. Może i radość z powrotu na pole bitwy nie wydaje się sensowna, ale co w naszym postępowaniu jest sensowne? Oni żyją jedynie po to, aby dowalić przeciwnikowi mocniej i boleśniej, mając nadzieję, że to wreszcie coś zmieni. Wierzą, że tylko pokonanie Syndykatu da bezpieczeństwo ich rodzinom, i za nie są gotowi zginąć. Dlaczego? Dlatego.

Rione westchnęła jeszcze mocniej.

– Jestem tylko politykiem. Człowiekiem, który każe walczyć innym. Potrafię zrozumieć, dlaczego walczą, ale nie jestem w stanie pojąć, dlaczego się z tego cieszą.

– Ja też nie rozumiem tego do końca. Tak po prostu już jest.

– Cieszą się z takich rozkazów i wykonują je, ponieważ to ty je wydajesz – stwierdziła Rione. – O co ci marynarze tak naprawdę walczą? O szansę na powrót do domu? O bezpieczeństwo Sojuszu? A może walczą wyłącznie dla ciebie?

Nie zdołał się powstrzymać przed uśmieszkiem.

– O pierwsze i drugie, ponieważ Sojusz bardzo potrzebuje powrotu naszej floty. A i trzecia odpowiedź też jest po części prawdziwa.

– Po części? – Rione prychnęła drwiąco.

– I to mówi człowiek, któremu oferowano dyktaturę? Jeśli przeżyjemy powrót na Lakotę, kapitan Badaya i jego poplecznicy ponowią swoją propozycję.

– A ja znowu im odmówię. Pamiętasz chyba, że przez całą drogę na Ixiona obawialiśmy się, iż zostanę usunięty ze stanowiska komodora, jak tylko znajdziemy się w normalnej przestrzeni. Myślę, że obecny problem jest powodem do większego zmartwienia.

– Nie łudź się, że twoi przeciwnicy w kadrze dowodzącej floty zrezygnują ze spiskowania, ponieważ zrobiłeś coś, co wzbudziło entuzjazm załóg! – Rione nacisnęła kilka klawiszy i nad stołem pojawiła się holomapa systemu Lakota. Znajdowały się na niej ostatnie pozycje okrętów Syndykatu, zarejestrowane tuż przed skokiem w nadprzestrzeń. Było ich naprawdę wiele, wróg przewyższał liczebnie, i to po wielekroć, aktualny stan zdruzgotanej floty Sojuszu. – Twierdziłeś, że nie zdołamy przetrwać ucieczki przez Ixiona. Miałeś rację. Dlaczego jednak uważasz, że po powrocie na Lakotę będzie inaczej?

Geary wskazał na holomapę.

– Pominąwszy inne aspekty tej sprawy, gdybyśmy zdecydowali się na ucieczkę w głąb Ixiona, syndycki pościg pojawiłby się w systemie dosłownie kilka godzin po nas. Mieliśmy zaledwie pięć i pół dnia na naprawę uszkodzeń powstałych podczas bitwy na Lakocie, za mało, by ją ukończyć. Wykonując zwrot i skacząc ponownie na Lakotę, zyskaliśmy kolejne pięć i pół dnia na prowadzenie napraw. Niestety w czasie podróży przez nadprzestrzeń nie można prowadzić wielu prac remontowych, a pełne raporty o stanie jednostek otrzymamy dopiero po zakończeniu skoku, mimo to wydałem wszystkim jednostkom bardzo wyraźny rozkaz, aby wszelkie siły skierowano na doprowadzenie do stanu używalności głównych silników. A to oznacza, że po powrocie na Lakotę będziemy mogli poruszać się szybciej. Nie wspominam o dodatkowych remontach systemów, broni i opancerzenia, na które okręty dostały dodatkowy czas. W momencie wyjścia z nadprzestrzeni wszystkie jednostki będą miały za sobą jedenaście dni wypełnionych naprawami uszkodzeń poniesionych podczas ostatniej bitwy.

– Tyle to i ja rozumiem, ale nadal będziemy tkwili głęboko na terytorium wroga, nie mając wystarczającej ilości amunicji i paliwa – rzekła Rione. – Na pewno nie trafimy też na tak wielkie siły, z jakimi walczyliśmy za pierwszym razem. Syndycy musieli wysłać potężną flotę w pościg za nami. Ale część ich floty z pewnością pozostała, nie wątpię też, że ci, którzy wyruszyli na Ixiona, zawrócą na Lakotę natychmiast, gdy się zorientują, co zrobiliśmy. Te okręty nadal będą zaledwie kilka godzin za nami.