– Do wszystkich jednostek Sojuszu, rozpocząć pościg za wrogiem. Możecie opuścić stanowiska w szyku, jeśli zaistnieje konieczność dogonienia uciekających okrętów Syndykatu. Niszczyciele i lekkie krążowniki nie mogące wziąć udziału w walce podejmą rozbitków z kapsuł ewakuacyjnych.
Cały sektor przestrzeni usiany był wrakami i setkami syndyckich kapsuł ewakuacyjnych. Okręty Geary’ego dobijały ocalałe z pogromu, ale już mocno uszkodzone okręty wroga, zaścielając Kosmos kolejnymi milionami ton złomu i tysiącami nowych kapsuł. Zagłada dobiegała końca.
Lecz zwycięstwo miało swoją cenę. Dumny został zniszczony, ciężkie krążowniki Utap, Vambrace i Faszyna podzieliły jego los. Także obrońcy eskadry pomocniczej zebrali niezłe cięgi. Oprócz Flanconady zniszczone zostały także lekkie krążowniki Brygantyna, Karta i Ote oraz niszczyciele Naramiennik, Kukri, Hastarii, Petarda i Spiculum. Niemal wszystkie okręty floty odniosły też mniejsze lub większe uszkodzenia i utraciły członków załóg. W porównaniu do strat poniesionych przez Syndykat nie było nawet o czym mówić, ale Geary czuł narastającą w nim depresję, gdy myślał o poniesionych ofiarach.
– Nie możemy ocalić Wojownika, sir – oświadczyła grobowym głosem Desjani.
Nie protestował, chociaż miał wielką chęć podyskutowania na ten temat. Wojownik walczył dzielnie, zrobił o wiele więcej, niż wymagało od niego zadanie chronienia jednostek pomocniczych. Zasłużył sobie na to, by powrócić do przestrzeni Sojuszu w chwale i sławie. Ale jego kadłub był zbyt zniszczony, nie ocalał ani jeden system uzbrojenia, nie mówiąc już o układach podtrzymujących życie czy jednostkach napędowych. Przeszukując dane i obrazy dotyczące Wojownika, Geary mimowolnie przypomniał sobie widok wraku Najśmielszego.
– Komandorze Suram – rozkazał – zarówno pan, jak i pańska załoga zachowaliście się podczas pełnienia obowiązków w sposób przynoszący wielki honor waszym przodkom, ale Wojownik jest zbyt poważnie uszkodzony i nie zdołamy go uratować. Nakazuję wam opuszczenie pokładu.
Na długo przed tym zanim mógł otrzymać odpowiedź, odezwał się wachtowy z komunikacyjnego.
– Sir, odbieramy awaryjny przekaz głosowy z Wojownika. Jest bardzo słaby, ale wzmocniliśmy go i oczyściliśmy.
Geary wcisnął klawisz przyjęcia połączenia i wysłuchał wiadomości. To był zniekształcony przez elektronikę, ale wciąż rozpoznawalny głos komandora Surama.
– Utraciliśmy wszystkie systemy oprócz awaryjnej kontroli rdzenia reaktora. Zamierzamy dokonać jego wygaszenia.
Wojownik nie może kontynuować walki. Podczas ostatniego starcia straciliśmy wiele kapsuł. Ewakuujemy tylu ludzi, ilu zdoła się zmieścić w ocalałych kapsułach. Na honor naszych przodków.
– Nie mogą kontynuować walki? – zdziwił się Geary.
– Są ślepi i głusi, nie mając żadnych systemów sprawnych – podpowiedziała mu Desjani. – Mogą jedynie dostrzec błyski eksplozji, wszystko to, co widać gołym okiem albo za pomocą podstawowych przyrządów, jakie znajdują się w sprzęcie ratunkowym, nie wiedzą więc o tym, że pokonaliśmy siły Syndykatu. Musimy podesłać tam szybko kilka jednostek, żeby podjęły resztę załogi. Sugerowałabym…
– Sir – inny wachtowy przerwał jej z przerażeniem w głosie – odbieramy sygnały mówiące o utracie stabilności przez rdzeń reaktora na Wojowniku. Najwidoczniej system awaryjny zawiódł i sytuacja wymknęła się spod kontroli.
– Ile czasu pozostało do wybuchu? – zapytała Desjani.
– Nie możemy tego wyliczyć, kapitanie. Równie dobrze mogli go do tej pory wygasić albo już eksplodował, tyle że jeszcze nie dotarły do nas fale świetlne z tym przekazem.
Desjani spojrzała smutno na Geary’ego. Skinął głową, wiedząc, co musi nastąpić. Każdy okręt, który znalazłby się w polu rażenia po tej eksplozji, zostałby zniszczony.
– Komu przydzieliłaby pani zadanie ratowania załogi Wojownika? – zapytał Desjani.
– Jednostkom z dwudziestej eskadry niszczycieli – odpowiedziała bez namysłu.
– Znajdują się najbliżej i lecą w zbliżonym kierunku, niestety Wojownik po tym feralnym starciu zaczął dryfować i oddalił się od pola bitwy, choć może powinnam raczej powiedzieć, że to bitwa przeniosła się w odleglejsze obszary systemu. Niszczyciele będą potrzebowały około pół godziny na dostosowanie prędkości i podejście do wraku.
– Dobrze. – Geary sięgnął do komunikatora. – Do jednostek dwudziestej eskadry niszczycieli. Chłopcy z Wojownika zostali uwięzieni na jego pokładzie. Utracili też kontrolę nad reaktorem, który może wybuchnąć w każdej chwili. Oczekuję na zgłoszenia ochotników do podjęcia operacji ratunkowej.
Odpowiedź przyszła bardzo szybko, choć dla niego te sekundy wydawały się wiecznością.
– Sir, tutaj komandor porucznik Pastak z Włóczni. Arabas, Balta, Dao, Włócznia, Kururi, Sabar i Wairbi zgłaszają się do akcji na ochotnika. Wszystkie jednostki już wyruszyły kursem na przechwycenie z maksymalnym przyśpieszeniem.
Geary sprawdził w bazie danych. Wszystkie niszczyciele, jakie ocalały z tej eskadry.
– Proszę nie pozwolić mi zapomnieć o ich postawie – zwrócił się do Desjani.
– Nie pozwolę – odparła. – Spodziewał się pan innej reakcji?
– Nie mam pojęcia. Ale wiem jedno: jestem cholernie dumny, że dowodzę tą flotą.
– Przewidywany czas podejścia niszczycieli do Wojownika, dwadzieścia trzy minuty – zameldował wachtowy z operacyjnego.
– Postarajcie się przekazać rozbitkom z Wojownika, że pomoc jest już w drodze.
– Tak jest, sir! Mamy już kontakt z kapsułami ratunkowymi, które odpalono z pokładu Wojownika, spróbujemy przekazać wiadomość przez nie.
Geary skinął głową niemal automatycznie, zbyt łatwo mógł sobie wyobrazić, jak wygląda teraz sytuacja na Wojowniku. Kilku ludzi pracuje nieustannie, usiłując odzyskać kontrolę nad rdzeniem, a reszta czeka bezczynnie w zakamarkach wraku na ocalenie albo śmierć.
– Czy komandor Suram znajduje się na pokładzie którejś z kapsuł? – zapytał, choć domyślał się, jaka będzie odpowiedź.
– Nie, sir. Najstarszym stopniem członkiem załogi na pokładzie kapsuł jest ciężko ranny porucznik Rana.
Ku swojemu zdziwieniu nie czuł już nic, kiedy obserwował symbole oznaczające kapsuły ratunkowe oddalające się od kadłuba Wojownika. Tak wielu ludzi dzisiaj zginęło, że nie miał już sił nawet na żal. Kapsuły ewakuacyjne konstruowano w taki sposób, aby mogły w jak najkrótszym czasie, zanim dojdzie do większej katastrofy, oddalić się na bezpieczną odległość od wraku. Dzisiaj mieli do czynienia z tego typu sytuacją.
– Ile czasu potrzeba, by wszystkie kapsuły ratunkowe wydostały się z przypuszczalnego pola rażenia po eksplozji reaktora na Wojowniku?
– Pięć minut, sir. To znaczy tyle wynika z aktualnych danych, jakie odbieramy na temat uszkodzeń reaktora.
Siedem minut później, gdy niszczyciele miały przed sobą nie mniej niż szesnaście minut lotu, Geary zobaczył, jak kadłub Wojownika wydyma się i zamienia w kulę oślepiającego światła i otaczających ją szczątków. Odebrał potwierdzenie, że wszystkie kapsuły ratunkowe zdołały dotrzeć do sektora, w którym mogły przetrwać przejście fali uderzeniowej, i zamknął oczy. Dopiero chwilę później wywołał Włócznię.