Większość ich rozmów schodziła na tematy zawodowe. Wojna, dowodzenie okrętem, różnice w klasach jednostek, taktyka, logistyka, kwestie dotyczące załogi czy przewidywane miejsca docelowe kolejnych skoków. Nic z rzeczy, które mogły się nieopatrznie przerodzić w rozmowy osobiste, na szczęście Desjani to nie przeszkadzało. Była prawdziwym oficerem i kochała swoją pracę.
Ale im dłużej rozmawiali, tym częściej dochodziło do dryfów w stronę Kosatki czy generalnie przestrzeni Sojuszu albo nawet jej rodziny. Geary także wypuszczał się coraz dalej. Przywoływał wspomnienia, które do niedawna wydawały mu się zbyt bolesne, myśli o ludziach i miejscach już nie istniejących, zaskoczony tym, że potrafi z Tanią rozmawiać o takich sprawach, czując nie tylko melancholię, ale i ulgę.
– Kiedyś wspominał pan, że zna kogoś z załogi Pancernego – przypomniała mu Desjani, gdy któregoś dnia szli długim korytarzem w stronę pomieszczeń maszynowni. Było już późno, niemal środek nocy pokładowej, i w tej części okrętu rzadko można było spotkać marynarza albo oficera.
Przypomniała mu o jednym z najbardziej bolesnych wspomnień, dotyczącym wydarzeń w syndyckim Systemie Centralnym.
– Tak – przyznał. – Córkę mojego bratanka. Siostrę kapitana Michaela Geary’ego. Przekazał mi wiadomość dla niej.
Desjani sprawdziła coś na przenośnym wyświetlaczu.
– Komandor Jane Geary? Ona nie tylko służy na Pancernym, ona nim dowodzi – nagle zmarszczyła brwi. – Pancernik dowodzony przez kobietę o nazwisku Geary. Coś mi się tu nie zgadza, nigdy nie słyszałam o niej niczego złego.
Geary powstrzymał się od gniewnego prychnięcia. Współczesna flota wysyłała najlepszych oficerów na okręty liniowe, aby pierwsi wchodzili w kontakt z wrogiem i pierwsi ginęli.
– Może postawili jej wyższe wymagania.
– Ze względu na legendarnego przodka? – zapytała Desjani, a potem uśmiechnęła się. – To niewykluczone. – Znów spoważniała. – Ale kiedy wrócimy, musi jej pan przekazać wiadomość, że Michael najprawdopodobniej zginął. Tak mi przykro.
– To nie będzie łatwe.
– Ale ma pan jakąś wiadomość dla niej?
– Tak. Jego ostatnie słowa przekazane przed zniszczeniem Obrońcy. – Raz jeszcze rozważył treść tej wiadomości, a potem zadecydował, że Desjani jest chyba jedynym człowiekiem, który nie nosi nazwiska Geary, ale mimo to powinien ją poznać. Kazał mi przekazać, że już mnie przestał nienawidzić.
Wyglądała na zszokowaną, ale po chwili na jej twarzy zagościł wyraz zamyślenia.
– Michael Geary nienawidził pana za to, że zmuszano go do dorównania panu?
– Tak właśnie powiedział. – W krótkim czasie, jaki był im dany na rozmowę, niewiele więcej zdołali powiedzieć.
– Ale zmienił zdanie. – Desjani popatrzyła na Geary’ego przeciągle. – Dlatego, że wykorzystał Obrońcę do powstrzymania wroga. Ostatnia linia obrony straży tylnej, która umożliwia reszcie floty ucieczkę. Wykonał identyczne zadanie, za które przeszedł pan do legendy. Może w końcu zrozumiał, kim pan naprawdę jest?
– Tak. – Geary poczuł wielką ulgę, mogąc podzielić się z kimś tą opowieścią. Tania zrozumiała. Z pewnością zrozumiała. – W tym momencie pojął, że zrobiłem to nie dlatego, że poczułem się bohaterem albo chciałem sławy. Uczyniłem tak, bo wielu ludzi na mnie liczyło. I to wszystko.
– A on postąpił tak samo. – Skinęła głową. – Tak się zostaje bohaterem, sir.
– Niestety nie… – Geary wzruszył ramionami, czując ten zadawniony ból, który znów pojawił się, gdy przypomniał sobie utracony przed stu laty okręt, i o wiele nowszy żal po jednostkach tej floty, które zostały zniszczone wykonując identyczne zadania w beznadziejnych sytuacjach. – Czysty przypadek sprawia, że człowiek wplątuje się w taką sytuację.
– Być może. – Desjani spojrzała na niego poważnie. – Ale to co osoba wplątana w taką sytuację zrobi, nie jest już dziełem przypadku, sir. Taki człowiek musi dokonać wyboru, jak my wszyscy. Te wybory określają, kim jesteśmy. Wiem, że nie spodoba się panu, co teraz powiem, ale jest pan prawdziwym bohaterem, sir. Gdyby był pan oszustem, ludzie już dawno by to zauważyli.
– Jestem tylko człowiekiem, Taniu.
– W to nikt nie wątpi. Z tego powodu pański czyn był heroiczny. Ludzie boją się bólu i śmierci, ale kiedy pokonujemy ten strach, broniąc innych, dokonujemy czynów, z których możemy być naprawdę dumni.
Zaskoczony Geary szedł przez chwilę milcząc, zanim zdołał odpowiedzieć.
– Nigdy nie myślałem o tym w taki sposób. Doskonale potrafi pani władać językiem. Nic dziwnego, że wuj chciał panią zatrudnić w swojej agencji literackiej.
Wbiła wzrok w pokład i uśmiechnęła się lekko, jakby w zadumie.
– Moim przeznaczeniem były gwiazdy, kapitanie Geary. Zawsze o tym wiedziałam.
– A dlaczego?
– Nie mam pojęcia. Zawsze mnie pociągały. To dziwne, ale już jako dziecko, kiedy patrzyłam w tę bezbrzeżną pustkę nad głową, czułam, że tam właśnie znajduje się coś, co będzie dla mnie najważniejsze.
– Nieulękły? – Geary usiłował zgadnąć.
– Wiem, czym jest miłość do własnego okrętu liniowego.
Desjani roześmiała się, było to tak rzadkie zjawisko, że Geary wątpił, aby kiedykolwiek wcześniej słyszał ten dźwięk.
– Mam nadzieję, że nie o niego mi chodziło! Uwielbiam Nieulękłego, ale okręty liniowe są bardzo wymagającymi chłopcami dla swoich kapitanów. To naprawdę jednostronny związek, jak pan sam wie. Miałam nadzieję na coś nieco bardziej wyważonego. – Wciąż się uśmiechała, a Geary zaczął się zastanawiać, trochę wbrew własnej woli, jak mógłby wyglądać jego związek z Desjani. Ale ani on nie mógł się z nią wiązać, ani ona z nim, więc szli dalej korytarzem, a rozmowa wróciła na bezpieczniejszy temat, jakim były modyfikacje systemów celowniczych baterii piekielnych lanc.
Gdy wrócił do swojej kajuty, ze zdziwieniem zauważył, że Wiktoria pomimo tak późnej pory stoi przed obrazem przedstawiającym gwiazdy i wpatruje się w niego intensywnie.
– Czy coś się stało?
– Skąd mogę wiedzieć? – odparła Rione.
– Jestem tylko twoją byłą kochanką. Rozmawiałeś z nią.
Geary skrzywił się, słysząc te słowa.
– Chodzi ci o kapitan Desjani? Ona jest kapitanem mojego okrętu flagowego…
– A ty nie możesz zasnąć, dopóki nie porozmawiasz o swojej ukochanej flocie – powiedziała Wiktoria, ale nie słyszał w jej głowie jadu czy gniewu, raczej rezygnację.
– Między nami nic nie zaszło, Wiktorio. Wiesz doskonale, że nie ma na to żadnych szans.
Rione nie odwracała się jeszcze przez chwilę, dopiero potem spojrzała na niego, ale jej twarz była jak zwykle nieprzenikniona.
– A jednak coś jest między wami. Nic fizycznego. O nie. Żadnych niewłaściwych zachowań. Muszę to uczciwie przyznać. Żadne z was nie posunęłoby się do czegoś takiego. Ale łączy was więź emocjonalna, coś, co wykracza daleko poza stosunki zawodowe, wiesz o tym doskonale, John. – Zrobiła długi wydech, znów patrząc w gwiazdy. – A ja nie chcę być tą drugą dla żadnego mężczyzny.
Zastanawiał się, co odpowiedzieć.
– Nie sądziłem…
– Nie. Nie sądziłeś. Ja też nie dałam ci nigdy powodu, żebyś pomyślał, że łączy nas coś więcej niż tylko łóżko. Ale silna kobieta potrzebuje silnego mężczyzny, a ja zaczęłam wymagać od ciebie czegoś więcej niż tylko seksu. Ale mi tego nie dawałeś. Przyznaj sam. Nie kochasz mnie. Pożądasz mojego ciała, ale nie jesteś w stanie mnie pokochać.