Geary odchylił się i przymknął oczy. Jeśli będą mieli pytania, dowie się o tym dopiero za cztery godziny.
Niespełna dwie godziny później Desjani otrzymała jakąś wiadomość, wstała z fotela dowodzenia, podeszła do Geary’ego i aktywowała bariery dźwiękowe.
– Mój oficer od zabezpieczeń systemowych melduje, że ktoś próbował ponownie wykorzystać podsieć, którą monitorujemy od czasu odlotu z Branwyna, do przesłania wirusa. Wirus został zlokalizowany i unieszkodliwiony, ale nie zdołaliśmy ustalić identyfikatora nadawcy.
– Znów zamierzali uszkodzić napędy nadprzestrzenne?
– Nie, sir. – Desjani wskazała ruchem głowy holomapę systemu. – Tym razem chodziło o przejęcie kontroli nad systemami uzbrojenia dwóch okrętów i odpalenie pocisków kinetycznych na syndyckie miasto. Rozesłaliśmy już na wszystkie okręty sygnał alarmowy, aby skontrolowano systemy uzbrojenia na wypadek, gdyby wirus przedostał się także inną drogą.
Przez chwilę Geary nie potrafił się pozbierać.
– Zatem nasi spiskowcy gotowi są zabijać syndyckich cywili na równi z nieświadomymi towarzyszami broni. O jakie okręty chodziło?
– Pociski miały być odpalone z Odważnego i Gniewnego, sir.
– Okręty dowodzone przez dwoje moich najbardziej zaufanych oficerów. – Geary poczuł palący dotyk złości. Ani flota, ani wahadłowce nie zdążą dotrzeć do syndyckiego miasta przed głowicami kinetycznymi. – Ktoś tutaj jest na tyle opętany żądzą zemsty, że będzie zdolny do wszystkiego.
Sądząc po wyrazie twarzy, Desjani zgadzała się z jego oceną.
– Za pół godziny zorientują się, że zneutralizowaliśmy wirusa. Odpalenie miało nastąpić o tej właśnie porze.
– Dziękuję, kapitanie, muszę porozmawiać z kilkoma osobami. – Geary opuścił mostek i udał się wprost do swojej kabiny, gdzie dopiero po uaktywnieniu wszystkich zabezpieczeń skontaktował się z Rione, by przedstawić ze szczegółami nową sytuację.
– Nie wiem, czy ktokolwiek zareaguje na wieść, że wirus nie zadziałał, ale wolałbym, aby twoi szpiedzy mieli w tym momencie oczy i uszy otwarte.
Blada jak kreda Wiktoria skinęła głową.
Geary przekazał tę samą wieść kapitanowi Duellosowi, potem poczekał chwilę, zastanawiając się, co będzie w stanie zrobić, jeśli inny wirus przedostał się do systemów uzbrojenia, jeśli któryś z jego okrętów rozpocznie bombardowanie tej ginącej syndyckiej kolonii. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, nikt też się nie zgłosił. Nie spodziewał się, że gdy tylko upłynie wyznaczony czas, odezwą się do niego zniesmaczeni spiskowcy, ale dziwiło go, że nikt nie dostrzegł najmniejszego nawet śladu zaniepokojenia. Jednego mógł być w tym momencie pewien: ktokolwiek wysyłał wirusy, wiedział już, że ludzie komodora monitorują tę konkretną podsieć.
Spiskowcy, którzy poprzednio chcieli zniszczyć trzy okręty, teraz zamierzali sabotować postanowienie Geary’ego o pomocy dla Syndyków. Zyskali na razie tyle, że upewnił się, iż w tej sprawie postępuje słusznie.
Wreszcie dotarła odpowiedź z syndyckiej kolonii. Mężczyzna, którego widział już wcześniej, tym razem wyglądał na wystraszonego. Geary nie dziwił mu się specjalnie, wiedząc, że człowiek ten bez problemu mógł sobie wyobrazić, iż jego miasto za moment może przypominać spory krater.
– Sir, moi ludzie są bardzo zaniepokojeni. Proszę nie odbierać tego źle, ale wielu z nich nie ufa Sojuszowi. Ostatnie wiadomości, jakie otrzymaliśmy z zewnątrz, a minęło już kilka dekad od tamtej pory, wskazywały niedwuznacznie, że obie strony nie liczą się ze stratami wśród ludności cywilnej. Staram się przekonać ich, aby panu zaufali, ponieważ nie wydaje mi się, aby wykorzystywał pan swoje okręty do ataku na nas, skoro mógł pan nam po prostu pozwolić umrzeć tutaj. Nie ma przecież powodu, chyba że… kobiety… dziewczęta… dzieci. Przepraszam, ale musi pan zrozumieć, że się boimy. Co mam im przekazać, sir?
Geary musiał przemyśleć odpowiedź. Ten człowiek potrzebował argumentów i wsparcia, jeśli miał przekonać swoich ludzi.
– Proszę im przekazać, że flotą dowodzi z nadania przodków kapitan John Geary, który nigdy nie pozwoli zhańbić ich honoru, atakując bezbronnych albo łamiąc dane słowo. Powtórzę jeszcze raz, daję panu moje osobiste słowo honoru, że nikomu z was nic się nie stanie, dopóki nie spróbujecie zagrozić moim ludziom bądź okrętom. Każdy marynarz bądź oficer Sojuszu, który wystąpi przeciw wam bez powodu, będzie sądzony zgodnie z wojennym kodeksem marynarki. Proszę pamiętać, że mogłem pana okłamać co do końca wojny i misji mojej floty. Ale tego nie zrobiłem. Pańscy ludzie nie mają żadnego znaczenia militarnego. Ale są istotami ludzkimi. Nie możemy pozwolić im umrzeć, skoro istnieje szansa ratunku. Proszę o przekazanie informacji najszybciej, jak to tylko możliwe.
Następne pół dnia minęło tak normalnie, że Geary’emu wydało się to wręcz niemożliwe. Zgodził się na ujawnienie informacji o kolejnym wirusie pomimo obaw, że część oficerów, którzy nie zgadzali się na pomoc Syndykom, poprze sabotażystów w tej akurat sprawie, ale ku jego zaskoczeniu miał do czynienia z falą wściekłości z powodu naruszenia autonomii systemów bojowych jednostek. Ludzie nigdy nie przestali obawiać się utraty kontroli nad zautomatyzowanymi systemami broni, dlatego nikt nigdy nie próbował mieszać w oprogramowaniu w obawie, by takie zmiany nie spowodowały, że nagle znaleźliby się po drugiej stronie barykady.
Wahadłowce krążyły pomiędzy okrętami floty, rozwożąc nowe ogniwa paliwowe, amunicję, części zapasowe i wszystko to, co zdołały wyprodukować jednostki pomocnicze podczas skoku z Lakoty.
Geary czuł satysfakcję, widząc, że rezerwy paliwowe floty wzrosły do sześćdziesięciu pięciu procent stanu. Nie był to idealny stan na dłuższą metę, ale nastąpiła znaczna poprawa. Komandor Savos objął dowodzenie Orionem doskonale wiedząc, z czym będzie miał do czynienia. Może i jemu uda się dokonać przemiany tej jednostki podobnej do tej, jaka była zasługą komandora Surama na Wojowniku.
Następna odpowiedź od Syndyków dotarła do floty, gdy znajdowała się ona o godzinę świetlną od Wendig Jeden i niespełna dziesięć godzin lotu od planety przy zachowaniu aktualnej prędkości.
– Zaufamy panu, ponieważ nie mamy innego wyboru. Kilku z naszych wykorzysta ostatnie kombinezony próżniowe i oczyści wskazane przez pana lądowisko. Wszyscy będziemy na nim czekali, gdy przybędą wasze wahadłowce.
Desjani wysłuchała tego przekazu z wyrazem rezygnacji na twarzy. Rione jak zwykle ukryła swoje uczucia za maską. Wszyscy marynarze znajdujący się w zasięgu wzroku mieli dziwny wyraz twarzy, jakby zastanawiali się, po co to robią. Bardzo niepokojący objaw. Ale żaden z nich już nie protestował, co było dobrym znakiem.
Wahadłowce wystartowały, gdy flota zbliżyła się do Wendig; okręty Sojuszu wytracały prędkość, by promy mogły je doścignąć po wykonaniu zadania. Geary nadzorował przebieg akcji z mostka Nieulękłego. Na każdym wahadłowcu umieszczono na wszelki wypadek drużynę komandosów w pełnych zbrojach bojowych. Geary oponował, gdyż tym sposobem znacznie zmniejszała się pojemność maszyn i musieli ich wysłać więcej, ale pułkownik Carabali naciskała tak długo, aż przyjął do wiadomości jej – trzeba przyznać, że wyważone – argumenty.