Tryumf na twarzy Desjani błyskawicznie zniknął.
– Dwudziestu pięciu zabitych, trzech ciężko rannych, ale mamy szanse na ich uratowanie. Straciliśmy kompletną baterię piekielnych lanc i obawiam się, że jej już nie odremontujemy bez względu na ilość przydzielonych części i modlitw.
Geary skinął głową, czując, że ogarnia go odrętwienie.
– Jeśli potrzebuje pani ludzi z Dokładnego do uzupełnienia strat, proszę dać mi znać.
Desjani skrzywiła się.
– Dokładny zostanie wysadzony? Szlag. Widziałam, że jego dowódca zginął.
– Poszedł w ślady kapitanów Caligo i Kili ze Znakomitego i Inspiracji – dodał z żalem Geary.
– Co pan zamierza w związku z tym zrobić, sir? Jeśli oczywiście mogę spytać?
Spojrzał na nią badawczo. Zbyt ostrożnie zadała to pytanie.
– Obawiam się, że chce mi pani uświadomić, iż większość dowódców wyraża dla nich uznanie.
Desjani wahała się, ale w końcu potwierdziła jego przypuszczenia.
– Tak, sir. Uderzenie na wroga bez względu na szanse, tak to wygląda. W oczach innych oficerów to usprawiedliwia zlekceważenie pańskich rozkazów.
– Zatem flota sprzeciwiłaby się, gdybym chciał ich ukarać? – Geary pokręcił głową.
– Myślałem, że…
– Że się już wystarczająco wiele nauczyliśmy? – zapytała Desjani. – To prawda, sir. Ale musimy także zachować ducha walki bez względu na szanse wygrania. Wie pan przecież, jak ciężko jest odrzucić coś, w co się wierzy. To przeciwieństwo tych rzeczy, których dopuścili się Casia i Yin. Nie wykonali rozkazów, aby uniknąć walki. Caligo i Kila nie posłuchali ich, aby walczyć. Wszyscy potępili Casię i Yin, ale gdyby postawił pan podobny zarzut wobec Kili i Caligo, mało kto poparłby pańskie zdanie. Sugerowałabym ostrożniejsze podchodzenie do tej kwestii, sir.
– Tak, dziękuję za radę.
Wysoce wyspecjalizowana akcja na polu walki, coś, co sprawi, że reszta floty będzie cię uwielbiać, chociaż ceną za to uwielbienie będzie utrata własnych okrętów. Poczuł się nieswojo, gdy pomyślał, że ludzie instalujący wirusy w systemach napędowych floty mogli myśleć podobnie jak Caligo i Kila. Ale jeśli nawet, nie może z tego wysnuć wniosku o powiązaniu obojga kapitanów ze spiskowcami. Choć powinien przemyśleć tę sprawę, przedyskutować ją z Rione.
– Ja sam popełniłem tym razem wiele błędów – powiedział.
Desjani spojrzała na niego groźnie.
– Może pierwsze przejście nie poszło idealnie, ale cała reszta wyszła panu świetnie. – Nie odpowiedział, więc nasrożyła się jeszcze bardziej. – Powtarzał mi pan przy każdej okazji, jak daleko panu do ideału, ale teraz najwyraźniej usiłuje pan obwiniać siebie za to, że nim nie jest. Z całym szacunkiem, ale dostrzegam w tym pewną niekonsekwencję i przesadę.
Rozbawiła go do tego stopnia, że uśmiechnął się do niej łobuzersko.
– Z całym szacunkiem? Ciekawe, co by pani powiedziała, gdyby nie ten szacunek?
– Powiedziałabym, że okazałby się pan kompletnym idiotą, gdyby pozwolił pan, żeby jedno potknięcie pozbawiło pana całej pewności siebie, sir. Ale oczywiście tego nie powiem.
– Bo taka wypowiedź oznaczałaby brak szacunku? – zapytał Geary. – Szkoda, bo zabrzmiałoby to jak rada, której warto wysłuchać. Dziękuję. A co z tym syndyckim DONem?
– Kururi przejął kapsułę ewakuacyjną z nim na pokładzie, aby dostarczyć ją na Nieulękłego.
– Dobrze, proszę przypomnieć porucznikowi Igerowi, żeby powiadomił mnie, kiedy nasz gość będzie gotów do spotkania. Myślę, że i pani powinna na nim być. – Desjani potwierdziła przyjęcie polecenia. – Współprezydent Rione również.
Twarz dowódcy Nieulękłego pozostała nieprzenikniona.
– Tak jest, sir.
Nagle Geary uświadomił sobie, że zwyczajowe „tak jest” nie oznacza wcale, że zgodziła się z jego słowami.
– Taniu, ta kobieta jest naszym ważnym sprzymierzeńcem. Ma pojęcie o sprawach, których my nie rozumiemy. To polityk. A Syndyk, z którym będziemy mieli do czynienia, też należy do tej klasy ludzi.
– Wygląda na to, że będą mogli ze sobą pogadać – oświadczyła Desjani tonem, który nie pozostawiał wątpliwości, że według niej Rione i syndycki DON posiadają jeszcze wiele innych wspólnych cech. – Teraz rozumiem, dlaczego, uważa pan, że będzie dla nas użyteczna. Powiadomię porucznika Igera o pańskim życzeniu, sir.
Siedzący w sekcji wywiadu mężczyzna w mundurze syndyckiego DONa starał się zachowywać godnie, zapewne dlatego, że obawiał się, że nagranie z przesłuchania mogłoby zostać rozpowszechnione w światach Syndykatu jako materiał propagandowy. Na jego nienagannie skrojonym mundurze wciąż widać było ślady niedawnej ucieczki ze zniszczonego okrętu. Włosy miał potargane, choć jego fryzura wciąż wyglądała na wartą więcej, niż kosztuje przeciętny niszczyciel. Geary odwrócił wzrok do porucznika Igera.
– Znaleźliście już coś?
Iger przytaknął, na jego usta wypełzł uśmieszek.
– Tak jest, sir. Nie powiedział niczego, ale obserwowałem wszystkie jego reakcje, nie wyłączając skanowania fal mózgowych podczas każdej odpowiedzi. Zaprzecza wiedzy o istnieniu obcej inteligencji, ale zanotowaliśmy, że mocno się wystraszył, słysząc to pytanie.
– Strach?
– Tak, sir – powtórzył przymilnie Iger. – Nie ma co do tego wątpliwości. Ten DON boi się Obcych.
– Jest pan pewny, poruczniku, że nie wystraszył się samego pytania? – zapytała Rione. – Albo tego, że zdradzi niezwykle ważną tajemnicę Syndykatu?
– Albo tego, że wiedzieliśmy, jakie pytanie zadać? – dodała Desjani.
Iger ukłonił się z szacunkiem obu kobietom.
– Zadawałem to pytanie na różne sposoby, pani współprezydent, i sprawdzałem dokładnie, która część mózgu reaguje. Nerwowość jeńca niepomiernie wzrosła, gdy zacząłem zadawać pytania na ten temat, ale nie w sposób, jaki wskazywałby na obawę przed tym, że my coś wiemy. Widzi pani te zapisy? – Porucznik nacisnął klawisz i na wyświetlaczach unoszących się przed nimi pojawiły się skany mózgu DONa. – Proszę spojrzeć tutaj. To rejon odpowiedzialny za osobiste bezpieczeństwo. Ten natomiast reaguje, gdy ktoś chce nas zmylić: zabłyśnie, jeśli przesłuchiwany skłamie. Proszę zobaczyć, w jaki sposób odczyty ulegały zmianie przy różnych wersjach pytania. – Obraz rozjaśniał się i ciemniał w różnych miejscach. – Odpowiedź ujawniła głęboko ukryty strach, gdy pojawił się ten temat, i był to rodzaj lęku znany ludzkości od zarania.
– Strach przed nieznanym, strach przed Obcymi? – zapytał Geary.
– Tak, coś w tym rodzaju, sir – przyznał Iger.
– Ale nadal twierdzi, że nic nie wie?
– Zgadza się, sir.
Geary przeniósł wzrok na Rione i Desjani.
– Wydaje mi się, że powinienem tam wejść i porozmawiać z nim. Porucznik Iger będzie monitorował wszystkie reakcje. Może jedna z was pójdzie ze mną… albo nawet obie?
Desjani potrząsnęła głową.
– Lepiej, żebym została tutaj, sir. Z trudem powstrzymuję się od rozwalenia tej ściany i zaciśnięcia dłoni na krtani tego syndyckiego sukinsyna za całe zło, które nam wyrządził.
Rione nachmurzyła się, raczej do własnych myśli niż ze względu na oświadczenie Desjani.
– Myślę, że powinien pan zacząć w pojedynkę, kapitanie Geary. W sytuacji sam na sam DON może być chętniejszy do rozmowy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogę się włączyć do rozmowy i przycisnąć go albo zachęcić, my, politycy, potrafimy to robić na różne sposoby.