Выбрать главу

— To ruch mniejszościowy — stwierdził senator Fearon. Nie odgrywają większej roli nawet wśród androidów.

Leon Spaulding pokiwał głową.

— Thor Watchman myśli podobnie jak pan, uważa Fileclerka i jego partie za postrzeleńców. Nie ma dla nich zbyt wiele szacunku…

— Ten Thor to wyjątkowo inteligentny i kompetentny android — wyjaśnił Krug.

— Mimo wszystko mówiłem poważnie — powiedział Guidice. — Śmiejcie się z P.W.A., jeśli chcecie, ale ja utrzymuje, że ich cele są autentycznie rewolucyjne i kiedy…

— Tssst! — syknął Krug.

Kelner Alfa powrócił z nową butelką; biesiadnicy czekali, aż ich kieliszki zostaną napełnione, a kelner wyjdzie, zamykając za sobą drzwi. Mordecai Salah al-Din, przewodniczący Kongresu, podjął temat:

— Otrzymałem przynajmniej pięć milionów petycji P.W.A., zgodziłem się na trzy spotkania z liderami partii i muszę powiedzieć, że jest to grupa szczerych, godnych szacunku istot, wartych tego, by traktować ich poważnie. Chciałbym również podkreślić, choć chciałbym, by pozostało to między nami, że popieram niektóre ich postulaty.

— Mógłby pan to wyjaśnić dokładniej? — zapytał Spaulding napiętym głosem.

— Z pewnością. Uważam, że należałoby włączyć do Kongresu przedstawicielstwo Alfa i bez wątpienia nastąpi to w przyszłej dekadzie. Jestem przeciwny sprzedawaniu Alf bez ich zgody i uważam, że praktyka ta powinna zostać uznana za nielegalną, do czego dojdzie na pewno za jakieś piętnaście, dwadzieścia lat. Wierzę też, że przyznamy prawa cywilne Alfom przed rokiem 2250, a Betom do końca wieku.

— Rewolucjonista! — wykrzyknął Franz Guidice z pełnym podziwu osłupieniem. — Przewodniczący Kongresu jest rewolucjonistą!

— Raczej wizjonerem — poprawił go senator Fearon. — To człowiek o jasnym sposobie myślenia i godnym podziwu współczuciu i — jak zawsze — wyprzedza swój czas.

Spaulding pokiwał głową.

— Alfy w Kongresie? Może… Jako zawór bezpieczeństwa, by uniknąć pozbawienia nas autorytetu, jako kość do pożarcia. Ale tamci? Nie, nie! Nigdy! Panie Salah al-Din, nie powinniśmy zapominać, że androidy są prostymi przedmiotami, powstałymi w wyniku prac chemiczno-genetycznych, stworzonymi w fabrykach KRUG ENTERPRISES, aby służyć ludzkości…

— Spokojnie — powiedział Krug. — Zbyt się pan ekscytuje…

— Przewodniczący ma zapewne rację, Leon — stwierdził Lou Fearon.

— Jakiekolwiek by nie było ich pochodzenie, są bardziej ludźmi niż my chcielibyśmy uważać ich za ludzi. W miarę tego, jak bariery będą zanikały, powstaną prawa i zwyczaje, a ja osobiście uważam, że zmienimy nasz stosunek do androidów, a już na pewno do Alf. Nie ma potrzeby utrzymywać ich w niewolnictwie.

— Co pan o tym myśli, Simeonie? — Franz Guidice zwrócił się do Kruga. — To przede wszystkim pańskie dzieci. Gdy zdecydował się pan na stworzenie pierwszych androidów, czy wyobrażał pan sobie, że pewnego dnia będą chciały mieć prawa obywateli…

— Leon dokładnie wyraził mój pogląd — powiedział Krug. — Jak on to określił? Przedmioty, przedmioty wykonane w fabrykach. Skonstruowałem doskonalszego robota, nie konstruowałem ludzi.

— Granica pomiędzy człowiekiem a androidem jest tak płynna — powiedział senator Fearon. — Ponieważ androidy są genetycznie identyczne z nami, fakt, że są syntetyczne…

— W każdym z moich zakładów mogę wyprodukować tak doskonałą kopię Mony Lizy, że potrzeba by sześciu miesięcy testów laboratoryjnych do stwierdzenia, że nie jest to oryginał — powiedział Krug. — Dobrze? A zatem, czy będzie to oryginał? Oryginałem zawsze będzie ta kobieta, która wyszła ze studia Leonarda da Vinci, a kopia pochodzić będzie z zakładu Kruga. Zapłaciłbym miliard za oryginał, nie dam gwoździa za reprodukcję!

— Jednak przyznaje pan, że Thor Watchman na przykład jest osobą wyjątkowo inteligentną i utalentowaną — powiedział Lou Fearon. — Obdarzył go pan dużą odpowiedzialnością. Słyszałem, jak mówiono, że ma pan do niego więcej zaufania niż do jakiegokolwiek ludzkiego współpracownika. A mimo to nie przyznałby mu pan własnych praw? Nie zgodziłby się pan, by Thor miał prawo protestować, gdyby zdecydowałby się pan zatrudnić go jako służącego? Uznaje pan za normalne, że ma pan prawo zniszczyć Thora, jeśli nabrałby pan na to ochoty?

— Stworzyłem Thora, to moja najpiękniejsza maszyna — powiedział wzburzonym głosem Krug. — Kocham go i podziwiam tak, jak się kocha i podziwia najwspanialszą maszynę. Ale ja posiadam Thora! Thor nie jest człowiekiem, jest inteligentną imitacją człowieka, doskonałą imitacją i — jeśli będę na tyle rozrzutny i dość szalony, by go zniszczyć — zniszczę go!

Ręka Kruga zaczęła drżeć; patrzył twardo, jakby chciał ją unieruchomić siłą woli, ale rozlał nieco wina z pełnego kielicha. Po chwili powiedział lodowatym głosem:

— Zniszczę go! Nigdy nie myślałem o czym innym jak tworzenie androidów! To są służący, narzędzia człowieka, inteligentne maszyny!

Czujniki stołu wykazały, że zabrudzono nakrycie; wszedł kelner i wytarł rozlane wino. Za szklaną ścianą grupa ryb głębinowych krążyła wokół siebie w upiornym tańcu. Gdy Alfa wyszedł, senator Fearon powiedział do Kruga:

— Nigdy nie spotkałem się u pana z tak gwałtownym uczuciem wobec androidów… Nigdy nie tłumaczył pan tego publicznie…

— Nigdy mnie o to nie pytano.

— Wypowiedziałby się pan przeciw P.W.A., gdyby postawiono taką kwestię przed Kongresem? — zapytał Salah al-Din. Krug wzruszył ramionami.

— Nie wiem, nie wiem… Nie mieszam się do polityki. Jestem producentem, człowiekiem interesu, przedsiębiorcą. Po co szukać kontrowersji?

— Jeśli nadano by prawa cywilne androidom, będzie to miało duże reperkusje, dla KRUG ENTERPRISES — powiedział Leon Spaulding.

— Chcę powiedzieć, że jeśli produkuje się prawdziwych ludzi, podlega to kontrolowanym prawom populacji, która…

— Dosyć! — przerwał Krug. — To nie stanie się nigdy! Produkuję androidy i znam je. Istnieje pewna grupa niezadowolonych, tak — są zbyt inteligentni i myślą, że wszystko rozpoczyna się od niewolnictwa, jak kiedyś było z Murzynami. Ale to nie jest to, to nie to! Są też i zadowoleni z tego stanu rzeczy, Thor Watchman jest zadowolony. Dlaczego wszystkie Alfy nie należą do P.W.A.? Dlaczego nie są w opozycji? Ponieważ uważają, że to idiotyczne! Wszystko, co się mówi o sprzedawaniu Alf bez ich zgody, posyłanie ich na śmierć przy lada kaprysie właściciela to tylko teoria, bo nikt nie sprzeda dobrego Alfa i nikt nie zabije androida dla zabawy, tak jak i dla zabawy nie zniszczy swojego domu. Dlatego nie ma potrzeby nadawania androidom praw cywilnych! Alfa to rozumieją, Bet nikt o to nie podejrzewa, a Gamma nie mają dość rozumu, by nawet o tym myśleć. A więc, panowie, sami widzicie, że dostarcza nam to tematu do interesującej dyskusji przy obiedzie, ale nic poza tym. P.W.A. w końcu zniknie! A z całym szacunkiem, panie Przewodniczący, błądzi pan dzięki dobroci. Nie będzie pan miał Alf w swoim Kongresie.

Długa przemowa spowodowała, że poczuł pragnienie i ujął swój kieliszek; jeszcze raz rozlał wino i jeszcze raz czujny Alfa, powiadomiony przez niezawodne czujniki, pospieszył z doprowadzeniem wszystkiego do porządku. Za grubymi, szklanymi ścianami CLUB NEMO ciemnoczerwona ryba metrowej długości z rozwartą gigantyczną paszczęką zaczęła krążyć pomiędzy innymi stworzeniami głębin, pożerając je żarłocznie.