Выбрать главу

Pastor? A więc pastor pozwolił, by przeszukali jej dom? Czyżby pamiętał tamten wieczór w zakrystii? Może zaklęcie zsyłające zapomnienie straciło moc?

Towarzyszyła im, gdy oglądali kolejne pomieszczenia. Wieśniacy, niczego nie podejrzewając, pominęli szafę, szeryf jednak oglądał wszystko staranniej. Chcąc odwrócić jego uwagę, Griselda zaproponowała wesoło:

– Czy mogę panów zaprosić na herbatę i ciasto melasowe?

Popełniła wielki błąd, bo szeryf zaraz podchwycił:

– Właśnie. Widzę, że miała pani gościa. Młody Llewellyn twierdził, że był u pani na herbacie.

– Ależ nie, nie przychodził tutaj – zaprzeczyła. – Gościłam jedną z sąsiadek.

Przesunęła się nieznacznie w tył i wzięła swoją torebkę uplecioną z rzemyków. Wsunęła ją do przepastnej kieszeni swojej szerokiej spódnicy. W torebce tej przechowywała część przedmiotów niezbędnych każdej czarownicy w ich codziennym życiu, a przede wszystkim w ich wyprawach.

Ale szeryf wciąż przyglądał się szafie. Otworzył ją i rzuciło mu się w oczy, jak bardzo źle jest wykorzystana. W środku stało zaledwie kilka lekkich rzeczy, właściwie zupełnie niepotrzebnych.

Zapomnienie! Musi zesłać na nich zapomnienie, i to jak najprędzej, żeby wyszli stąd wreszcie i zostawili ją w spokoju.

Niestety Griselda zawładnęła panika, a aby zesłać na człowieka niepamięć, potrzeba niezwykłej koncentracji i paru rzeczy, które leżały teraz nieosiągalne w izdebce za szafą.

Nie zdołała się skupić na starym zaklęciu.

– Jeśli skończyliście już oglądać, to… – zaczęła wesoło.

– Chwileczkę, chwileczkę – powiedział szeryf ze złowieszczym spokojem i podniósł do góry rękę.

Wyjrzał przez okno, znów skierował wzrok na szafę.

– Nie bardzo to rozumiem… Brown, pomóż mi z tą szafą. Wydaje mi się, że za nią jest jeszcze coś.

Griselda przesunęła się w stronę drzwi, tam jednak stał sędzia.

– Chciałabym tylko… – zaczęła.

– Oczywiście, idź, Griseldo, sami sobie z tym poradzimy.

– Nie, zatrzymajcie się! – zawołał szeryf. – Nie pozwólcie jej się wymknąć!

– Co masz na myśli? – spytał urażony sędzia, ale nie cofnął się od drzwi.

Griselda próbowała się przecisnąć, lecz szeryf zaraz do niej doskoczył. Złapał ją za rękę i poprowadził do szafy, którą zdołali już odsunąć na bok. Wyłoniła się zza niej futryna.

– Przeklinam was wszystkich! – krzyknęła Griselda, tracąc panowanie nad sobą. – Oby spadły na was wszelkie nieszczęścia tego świata!

Przerażona nie zdołała jednak zmobilizować siły woli i myśli niezbędnej, by przekleństwo podziałało. Jedynie dwaj wieśniacy zdrętwieli ze strachu, gdy zdali sobie sprawę, jaka zwierzyna wpadła im w ręce. Nie byli w stanie się ruszyć ani w niczym pomóc Trzeci z chłopów jednak, bardziej opanowany, wykonał ostatnią część pracy. Ciężar zresztą nie był zbyt wielki, Griselda wszak sama radziła sobie z meblem.

Ciągle mam przecież klucz, myślała rozgorączkowana. Nie dostaną się tam.

W głębi ducha jednak przeczuwała, że przegrała tę walkę. Straciła wszak opanowanie i wymówiła przekleństwo. Dlaczego, dlaczego nie trzymała języka za zębami?

Cóż, wiedziała, co było tego powodem. Szeryf wszak powiedział właśnie, że to młody Llewellyn upierał się przy istnieniu ukrytej izdebki na tyłach pokoju, w którym się znajdowali

Thomas?

Przeklęty szeryf! Rzuci na niego najstraszniejszy urok, jeśli tylko dadzą jej czas na zastanowienie.

Ale to Thomas ją zdradził, ten diabeł, odpowie za to, zobaczy… Ale co też oni robią?

Szeryf i ten nieznośny energiczny wieśniak zajęli się wyważaniem drzwi! Nie wolno im tego robić! Zaklęcie! Jakiego zaklęcia powinna użyć?

Za późno! Drzwi zostały już otwarte.

– O Jezu! – jęknął jeden z odrętwiałych chłopów.

Sędzia rozejrzał się po izdebce, a potem popatrzył na Griseldę. Jego spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego.

A ją wreszcie opuściło odrętwienie. Z sykiem odmówiła zaklęcie skierowane do najbliżej stojącego mężczyzny, jeden ze słabych chłopów zesztywniał, zamienił się w słup soli, nie mógł ruszyć palcem ani nawet mrugnąć powiekami. Wpatrywał się w nią tylko jak zaczarowany.

Następny, sędzia.

– Dość tego! – krzyknął szeryf. Złapał jakąś część garderoby leżącą na krześle, wyglądało to na czarną koszulę, i zarzucił ją na głowę Griseldy. – Użyjcie pończochy jako knebla, ta kobieta jest śmiertelnie niebezpieczna! – polecił silnemu wieśniakowi, który usłuchał go, nie zwlekając.

Griselda, zakneblowana i oślepiona, nie ustawała we wściekłej walce, lecz mężczyźni byli zbyt silni.

Odpowiesz mi za to, Thomasie, myślała tylko, gdy wyprowadzano ją z domu. Z głowy usunięto jej czarną halką, żeby nie potykała się, idąc na oślep po nierównej drodze, ale knebla z ust nie wyjęto. Nie życzyli sobie widać kolejnych przekleństw.

Żaden ze strażników nie śmiał spojrzeć czarownicy w oczy, choć zniecierpliwiona próbowała pochwycić wzrok to jednego, to drugiego. Żaden jednak nie chciał ulec jej mocy.

4

Pastor i Thomas stali przy oknie w domu sędziego, gdy dostrzegli nadciągającą ulicą gromadkę ludzi. Żaden z nich nie przejawiał ochoty, by wyjść im na spotkanie. Obaj woleli pozostać ukryci w mroku pokoju.

Pastor zerknął na Thomasa z boku.

– Nigdy nie mogłem pojąć, jak to możliwe, że jesteś Walijczykiem – mruknął. – Wcale ich nie przypominasz.

– To prawda – odparł Thomas, przyglądając się z rosnącym zaniepokojeniem sześciorgu ludziom, wyłaniającym się z wieczornych ciemności. Zauważył, że mężczyźni prowadzą Griseldę między sobą. – Podobno ojciec mojej babki po mieczu był szyprem i przywiózł sobie narzeczoną z południa.

– Przypuszczam, że rzeczywiście tak było.

Kiedy grupka idąca ulicą mijała dom sędziego, obaj mężczyźni mechanicznie odsunęli się od okna. Griselda jednak jakby wyczuła ich obecność, skierowała bowiem spojrzenie w ich stronę. Thomasowi wydawało się, że jej oczy płoną nieugiętą nienawiścią.

To jednak musiało być przywidzenie. Światło było zbyt słabe, by dostrzec wyraz jej oczu.

Nie można powiedzieć, że nie żałował tego, co zrobił. Ale ze względu na Mary-Lou zmusił się, by przekazać sędziemu swoje odkrycia, chociaż właściwie z natury nigdy nie był odważny. Rzadko miał śmiałość przedstawić własne opinie, wolał chować się za plecami innych, a jednak myśl o samotnej Mary-Lou sprawiła, że pognał przez miasteczko, zanim zawładnął nim wstyd, zmuszający do milczenia.

Wiedział teraz, że stawką w grze było życie Mary-Lou albo jego. Gdyby cofnął wszystko, co powiedział o tej odrażającej Griseldzie, być może zdołałby ocalić własną skórę, lecz Mary-Lou byłaby zgubiona.

Ach, ale o czymże on myśli? Za późno, by żałować. Ludzie szeryfa zapewne odnaleźli tamtą izdebkę.

Stał się teraz łupem Griseldy. Wszystko zależało od tego, na ile silna jest jej czarodziejska moc. Może była po prostu zwyczajną czarownicą zajmującą się przygotowywaniem trucizn, a on w oszołomieniu, w delirium, miał zwyczajnie wizje?

– Inkub? Ach, mój Boże, co to za pomysł? – jęknął głośno.

Pastor, któremu nagle przypomniało się, że wymawiał się wizytą u konającego, lecz wiedziony czystą ciekawością został w domu sędziego, wkładał właśnie płaszcz z zamiarem wyjścia.

– Tak, tak, wydawało mi się, że zbyt daleko się posuwasz w oskarżeniach wobec tej kobiety. Czy w ogóle wiesz, co to jest inkub?

Owszem, Thomas świetnie to wiedział. Inkub to nieduży zły duch, demon, niewolący czarownice podczas snu. Z takiego związku może narodzić się diabeł w ludzkiej skórze. Demony, przybierające postać kobiety i dręczące pastorów i mnichów, nazywano sukkubami.