Выбрать главу

Zamilkł, zdyszany. Myślałam, że ktoś go zaraz strzeli w pysk, czego chyba sam się spodziewał. Odwróciłam się do Brucea, który wydawał się — sama nie wiem — skruszony, przybity, zaniepokojony, zły, poruszony, zainspirowany, wszystko na raz, aż chciałoby się, żeby ludzie czasami miewali zwykłe, czytelne emocje — niczym bohaterowie opowiastek z czasopism.

Wówczas Erich popełnił błąd, jeśli nazwać to błędem: odwrócił się do Brucea i ruszył ku niemu chwiejnym krokiem, młócąc powietrze rękami, jakby chciał mu paść w objęcia.

— Nie daj się omotać, Bruce! — ostrzegł. — Nie daj sobą pomiatać. Nie rób się potulny w słowach i w czynach. Jesteś żołnierzem. Kiedy mówiłeś o orędziu pokoju, wspomniałeś o garbowaniu skóry. Niezależnie od tego, co myślisz i czujesz, niezależnie od tego, ile kłamiesz i co ukrywasz, w gruncie rzeczy nie jesteś po ich stronie.

Miarka się przebrała.

* * *

Cios nie padł od razu i chyba nie towarzyszył temu taki wybuch, jakiego bym sobie życzyła, tym niemniej Bruce nie pokpił sprawy nieudanym markowaniem lub łagodzeniem impetu. Postąpił krok do przodu, wykręcił się w tułowiu i wymierzył pięścią piękny, czysty sierpowy. Wypowiedział tylko jedno słowo: — Loki[89]! — i niech mnie kaci, jeśli nie przeniosłam się wspomnieniami na wydmy w Indianie, gdzie mama opowiadała przy ognisku historie z Eddy starszej[90] o złośliwym, hardym, niszczycielskim nordyckim bogu i o tym, jak inni bogowie przybyli do jego nadrzecznej kryjówki, gdy ten kończył wiązać tajemniczą sieć — na tyle wielką, że — jak sobie wyobrażałam — byłby nią zagarnął cały świat, gdyby spóźniono się bodaj o minutę.

Erich leżał na ziemi z uniesioną głową. Rozcierając szczękę, mierzył Bruce’a nienawistnym spojrzeniem. Marek, stojący koło mnie, poruszył się i myślałam, że zechce interweniować, może nawet złoić Bruce a, żeby staroświeckim zwyczajem pomścić kolegę.

Pokręcił jednak głową i powiedział:

— Omnia vincit amor[91].

Trąciłam go łokciem.

— Że co?

— Miłość każdemu dopiecze.

Nie spodziewałam się usłyszeć czegoś takiego od Rzymianina, lecz po części miał rację. Lili odniosła zwycięstwo: zaślubiny przypieczętowane nokautem nienawidzącego kobiet przyjemniaczka, który próbowałby wyciągać jej oblubieńca na nocne wyprawy. Myślę, że w tym momencie Bruce bardziej pragnął żyć z Lili, niż reformować Świat Zmian. Bo nam, kobietom, też przypadają zwycięstwa… póki nie zjawi się zbrojny legion, póki Mały Kapral[92] nie ustawi artylerii w szyku, póki na drodze nie zadudnią wozy opancerzone.

Erich podniósł się niezdarnie i stanął przygarbiony. Ciągle pocierał szczękę i łypał złowrogo na Brucea, lecz nie zamierzał się wdawać w dalszą bijatykę.

Przypatrując mu się, pomyślałam: Jeśli skołuje pistolet, zastrzeli się, to pewne.

Bruce zaczął coś mówić, ale zawahał się — tak samo jak ja bym się zawahała, gdybym była w jego skórze. Naraz Doktorek, pod wpływem jednego ze swoich nieprzewidywalnych odruchów, ruszył chwiejnie w stronę Ericha; prezentując rzeźbę w wyciągniętych ramionach, wydawał odgłosy głuchoniemego. Erich spojrzał na niego, jakby chciał go udusić, po czym wyrwał mu rzeźbę, uniósł ją wysoko i trzasnął nią o ziemię. Cudownym trafem nie potłukła się, tylko poturlała wprost pod moje nogi.

To, że się nie rozbiła, musiało przeważyć szalę. Oczy Ericha tak nabiegły czerwienią, iż mogło się wydawać, że zaraz krew go zaleje. Obrócił się, wpadł do sekcji magazynowej, przekłusował kilka kroków i dopadł skrzyni z bombą.

Chociaż nawet nie drgnęłam, mój świat zaczął biec w spowolnieniu. Prawie każdy rzucił się za Erichem. Wszelako nie Bruce, a i Siddy, mimo że zrazu się poderwał, odwrócił się w drugą stronę. Illy przykucnął, szykując się do skoku. W prześwicie między włochatym zadem SiedemCe i białymi portkami Beauego dostrzegłam — jakbym patrzyła przez mikroskop — krąg trupich czaszek, które Erich wciska w kolejności opisanej przez Kaby: jeden, trzy, pięć, sześć, dwa, cztery, siedem. Zmówiłam siedem pacierzy z intencją, żeby się pomylił.

W końcu się wyprostował. Illy wylądował przy skrzyni niczym olbrzymi, srebrzysty pająk, daremnie chłoszcząc ramionami wieko skrzyni. Pozostali zatrzymali się wokół jak wryci.

Erich ciężko oddychał, lecz odezwał się głosem chłodnym i opanowanym:

— Wspomniałaś, panno Foster, że mamy przyszłość, co? Otóż można już wyrazić się precyzyjniej. Jeżeli nie połączymy się z kosmosem, żeby wywalić bombę, lub nie znajdziemy speca od broni atomowej, lub nie uzyskamy ze sztabu wskazówek, jak ją rozbroić, nasza przyszłość potrwa dokładnie pół godziny.

13

Z jakich stron on pochodzi, z kiego łona zrodzon, Z ziemi wziął się czy zwierza, tego żem nie czytał, Mleko wilków, tygrysów pewno w usty chwytał.
Spenser[93]
Tygrys na wolności

Wydaje mi się, że kiedy naprawdę zostaje wciśnięty guzik, przesunięty przełącznik, uruchomiony potrzask, nakierowany promień ksera, człowiek nie mdleje, nie wariuje, nie traci panowania. Przynajmniej mnie to nie spotkało. Każdy gest, każde słowo, wszyscy i wszystko było dla mnie tak samo boleśnie podkreślone, jak obca ręka, która ściska i wywraca wnętrzności. Najmniejszy szczegół jawił się powiększony i podświetlony, jak gdybym miała siedem par oczu.

Erich stał obok skrzyni z bombą. Niewyraźny uśmiech przemykał po jego ustach. Nigdy nie widziałam go w tak dumnej pozie. Illy stał przy nim, ale ma się rozumieć, że nie trzymał jego strony. Mark, SiedemCe i Beau też stali nad skrzynią, choć w pewnym od nich oddaleniu. Beau przyklęknął i pieczołowicie badał wzrokiem wieko; z trudem panując nad strachem, pochylał czoło niżej, niż to było konieczne. Dłonie splótł na plecach chyba po to, żeby nie ulec odruchowi wciskania wszystkiego, co wygląda jak guzik anulujący odliczanie.

Doktorek położył się na brzuchu na najbliższej kanapie, gdzie, jak przypuszczam, momentalnie zasnął.

My, cztery kobiety, zostałyśmy przy sofie sterowniczej. Wśród nas Kaby, co mnie zdumiało, bo wojowniczka wcale nie truchlała ze strachu, lecz podzielała entuzjazm Ericha.

Sid odwrócił się, jak już wspomniałam, i wyciągnął rękę po mniejszego serwisanta, chociaż go nie dotknął. Na jego brodatej twarzy ukazał się wyraz wściekłości, jakby życzył wiekuistego potępienia wszystkim gamoniowatym opojom, którzy kiedykolwiek wyprowadzili się z King’s Lynn do Cambridge i Londynu. Dlaczego? Bo gdyby pomyślał o mniejszym serwisancie odrobinę wcześniej, mógłby przygwoździć Ericha zwiększoną grawitacją, nim ten dobrał się do guzików.

Bruce, oparty o sofę sterowniczą, obserwował towarzystwo zebrane wokół skrzyni, a szczególnie Ericha — i to takim spojrzeniem, jakby Erich wyświadczył mu nieocenioną przysługę. Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby rajcował mnie udział w przyjęciu, w którym gwoździem programu jest zbiorowe samobójstwo. Bruce był wyraźnie rozmarzony — niech go Brahma trzaśnie! — aż za bardzo, jak na kogoś, komu musiała kołatać w głowie ta sama pokraczna myśl, która — niech sczeznę, jeśli się mylę! — męczyła nas wszystkich. A dałoby się ją wyrazić tak: za niecałe trzydzieści minut Miejsce będzie workiem ze słońcem…

вернуться

89

Loki — nordycki bóg zniszczenia i kłótni, walczący po stronie demonów w czasie zmierzchu bogów.

вернуться

90

Edda starsza (poetycka) — zbiór 29 pieśni epickich, znanych z manuskryptu pochodzącego z XHI-wiecznej Islandii.

вернуться

91

Omnia vincit amor (łac.) — miłość wszystko zwycięża.

вернуться

92

Mały Kapral — przydomek Napoleona I Bonaparte.

вернуться

93

Z The Faerie Queene Edmunda Spensera.