Выбрать главу

— Nie, nie umarłam w 1917 roku. Wtedy zostałam zwerbowana — mówiła Lili. — Żyłam do końca lat dwudziestych, co można wnieść z mego ubioru. Ale nie mówmy o tym, dobrze? O, panie Marchant, przypomniałby pan sobie wiersze, te tworzone w okopach? Wierzyć się nie chce, by pięknem przewyższały sonet tak zakończony: „Gałąź zadrży na wietrze, nocy blask nie rozjaśni. Spójrz w gwiazdy, biedna małpko, i zaśnij”.

Miałam ochotę zawyć, no bo w jakim sensie jesteśmy małpkami? Choć, prawdę mówiąc, najlepiej opisać poetę jego własnym wersetem… jeśli nie całym tomikiem wierszy. Doszłam do wniosku, że powinnam zostawić w spokoju naszych Brytyjczyków, a więcej czasu poświęcić Erichowi lub zająć się czymś pożytecznym.

3

Zstąpię nawet do piekieł. Boć do piekła dostojni duchowni pójdą i dostojni rycerze, pobici w turnieju lub na wielkiej wojnie, dzielni żołnierze i szlachta wytworna. Z nimi pójdę i ja. Pójdą nadobne niewiasty, co dwóch lub trzech kochanków na boku mają. Tam złoto idzie i srebro, soból i gronostaj. Tam harfiarz i minstrel, i królowie tej ziemi.

Aucassin[34]
Przyjęcie na dziewięć osób

Oddałam pustą szklankę i wzięłam drugą z tacy przyniesionej przez Beauego. Szarość pustki zaczynała wyglądać naprawdę ładnie, niczym gęsta mgiełka roziskrzona blaskiem miliona diamentów. Doktorek rozsiadł się jak król za barem nad szklanicą parującej herbaty, służącej chyba za popitkę, bo właśnie odstawiał kieliszek. Sid rozmawiał z Erichem, śmiejąc się co chwila, tak iż miałam wrażenie, że przyjęcie się rozkręca… choć czegoś brakowało.

Nie miało to nic wspólnego z większym serwisantem. Jego wskaźnik — niby wesoły płomyk w domowym ognisku — niezmącenie świecił na czerwono w gęstwinie tarcz, podłączonych do wszystkich przyrządów kontrolnych prócz umieszczonego na uboczu, przerażającego włącznika introwersji, którego nikt nigdy nie dotykał.

Wtem rozwiały się ekrany wokół kanapy, odsłaniając Maud i Rzymianina, którzy siedzieli koło siebie w milczeniu.

Rzymianin patrzył na swoje błyszczące buty i resztę czarnego munduru, jakby budził się ze snu i nie dowierzał własnym oczom.

— Omnia mutantur — powiedział — nos et mutamur in illis.

Skierowałam pytający wzrok na Beauego, który zabierał tacę. Stary uniwersytet w Vicksburgu byłby dumny z jego tłumaczenia:

— Wszystko się zmienia i my razem ze wszystkim.

Marek potoczył wkoło spojrzeniem. Niniejszym zaświadczam, że uśmiech Rzymianina jest równie ciepły co uśmiech jakiegokolwiek innego cudzoziemca.

— Jest nas dziewięcioro — rzekł w końcu. — W sam raz na przyjęcie. I jeszcze te kanapy. Bardzo dobrze.

Maud chrząknęła z dumą, a Erich wykrzyknął:

— Witaj z powrotem po przygodzie z pustką, Kamerad. — A skoro był Niemcem i uważał, że każde przyjęcie powinno być hałaśliwe i wypełnione szaleństwami, wskoczył na kanapę i oznajmił wszem wobec: — Herren und Damen, pozwólcie sobie przedstawić najszlachetniejszego z Rzymian: oto Marek Wipsaniusz Niger, legat cesarza Klaudiusza Nerona, we wcześniejszej linii czasu zwanego Germanikusem, poległy w roku 763 A.U.C.[35] (Mam rację, Marku? Czyli w roku 10 A.D., cymbały!), w trakcie zażartej bitwy z Partami i Wężami pod Aleksandrią. Hoch! Hoch! Hoch![36]

Wszyscy wiwatowali i wznosili szklanki, a Sid wrzasnął na Ericha:

— Złaź z mebli, nieokrzesany hultaju! — i z szerokim uśmiechem wypalił do huzarów: — Rozgośćcie się, rekonwalescenci!

Maud i Marek dostali po kieliszku wina, przy czym Rzymianin zirytował Beauego, wzgardziwszy falerneńskim trunkiem na rzecz szkockiej z wodą sodową. Już po chwili trajkotali jak katarynki.

A było się o czym rozwodzić. Oczywiście, dominował temat wojny:

— Węże stawiają pola minowe w pustce.

— Nie wierzę. Jak można zaminować coś, czego nie ma?

Dyskutowano także o niedoborach burbona, spinek do włosów czy stabilitonu, który o wiele szybciej postawiłby na nogi Marka.

I o tym, co się z kim stało.

— Marcia? Nie ma jej wśród nas. — Dorwał ją szkwał zmian: w ciągu pięciu sekund zaśmierdła się i zzieleniała, lecz wolałam oszczędzić im szczegółów.

Należało opowiedzieć Markowi o rękawicy Brucea, czemu znów towarzyszyły salwy śmiechu. Rzymianin przypomniał sobie pewnego legionistę, który poszedł na skargę do samego Oktawiusza, żaląc się, że zamiast zwyczajnej soli omyłkowo wydano mu cukier, artykuł wielce zbytkowny.

Erich zapytał Sida, czy ten ma na składzie nowe duchy dziewczyn.

Sid szarpał ustami swoją koźlą brodę.

— O cóż ty mnie pytasz, jurny Alemanie[37]? Zaiste, są u nas wyborne krasawice, wśród nich austriacka hrabina z Wiednia epoki Straussów, jeno że obecna tu słodziutka mogłaby…

Szturchnęłam Ericha w pierś, między jasnymi guzikami z podobizną trupiej czaszki.

— Mój drogi von Hohenwaldzie, jesteś zagrożeniem dla nas, dziewczyn z krwi i kości. Za bardzo cię nęcą wpół uśpione duszyczki.

Nazwał mnie swoim małym demonkiem i przytulił (trochę za mocno), żeby wyprowadzić mnie z błędu, a potem zaproponował, byśmy pokazali Brucebwi galerię sztuki. Moim zdaniem, nie był to najszczęśliwszy pomysł, ale kiedy próbowałam go od niego odwieść, stał się uparty. Bruce i Lili byli skłonni zrobić wszystko, do czego ich namawiano, choć niekoniecznie robić to z uwagą. Po muśnięciu szablą pozostał ślad w postaci cienkiej, czerwonej szramy; Lili zmyła zakrzepłą krew.

Galeria działa na wyobraźnię. Tworzą ją malowidła, rzeźby, a zwłaszcza dziwaczne cacka, zrobione rękami dochodzących do zdrowia żołnierzy. Eksponaty opowiadają własną historię wojny zmian — językiem tworzywa, z którego je wykonano. Można więc było obejrzeć naboje z mosiężną łuską, poobijany krzemień, skorupy starożytnych naczyń posklejane w futurystyczne kształty, marsjańską złotą bryłę z posklejanych inkaskich ozdób, spirale z paciorkowego drutu lunarnego, obraz sporządzony temperą na spękanym i pomarszczonym krążku kwarcowym, wyłuskanym z okienka statku kosmicznego, sumeryjską inskrypcję wyrytą na cegle z pieca atomowego.

W rzeczywistości jest tu tyle rzeczy, że zawsze mi wpadnie w oko coś, czego nigdy nie widziałam. Jak się rzekło, galeria działa na wyobraźnię, jeśli pomyśleć o ludziach, którzy ją rozbudowywali, o ich dniu codziennym, o odległych epokach i miejscach, skąd przybyli. Czasami, kiedy jestem szczególnie przygnębiona, przychodzę sobie popatrzeć, żeby się poczuć jeszcze gorzej, dać sobie psychicznego kopa i tym sposobem odzyskać dobry humor. Historia Miejsca, zapisana wyłącznie w tej galerii, pozostaje praktycznie niezmienna, ponieważ eksponaty i związane z nimi refleksje opierają się wiatrom zmian wyjątkowo skutecznie.

Gdy wpadały mi w uszy — swoją drogą, dość duże, dlatego maskowałam je fryzurą na pazia — gromkie słowa błyskotliwego wykładu Ericha, rozmyślałam nad okrutnym losem, który pokarał nas nie tylko zmianami, ale wielką zmianą. Nigdy nie macie pewności, z czego wynika wasz nastrój i czy pomysł, który właśnie przyszedł wam do głowy, faktycznie jest nowy, czy może został wam poddany na skutek zmian dokonanych w przeszłości przez Węże lub Pająki.

вернуться

34

Ze średniowiecznej francuskiej chante-fable „Aucassin et Nicolette” nieznanego autorstwa.

вернуться

35

A.U.C. (łac.) — ab urbe condita, czyli „od założenia miasta” (Rzymu).

вернуться

36

Hoch, hoch, hoch! (niem.) — Wiwat! Wiwat! Wiwat!

вернуться

37

Alemanie — plemiona germańskie, od III w. n.e. nękające zachodnie prowincje cesarstwa rzymskiego.