— Wiem, że to nie sen — przemówiła drżącym głosem — bo gdybym śniła, to zobaczyłabym Randa i Galada na wielkich rumakach. Przed chwilą śniłam. Wydawało mi się, że był tu Rand. Nie widziałam go, ale myślałam... — Głos jej zamarł.
— Skoro wolisz na nich zaczekać — powiedziała oschle Min.
— Och, nie. Nie, takie jesteście piękne, nigdy w życiu nie widziałam czegoś równie pięknego. Skąd się tu wzięłyście? Jak wam się to udało? Ta suknia, Nynaeve, ta a’dam, a kim jest ta... — Pisnęła nagle. — Przecież to Seta. Jak...? — Głos jej stwardniał do tego stopnia, że Nynaeve ledwie go rozpoznała. — Miałabym ochotę wsadzić ją do kotła z wrzącą wodą.
Seta zadrżała, z całej siły zaciskając powieki, wpiła dłonie w fałdy spódnicy.
— Co one ci zrobiły? — zawołała Elayne. — Co one mogły ci zrobić, skoro chcesz zrobić coś takiego?
Egwene na moment nie oderwała oczu od Seanchanki.
— Chciałabym, żeby ona to poczuła. To samo, co mi zrobiła, zmuszając, bym czuła się tak, jakbym po szyję tkwiła w... — Zadygotała. — Ty nie wiesz, jak to jest, gdy nosisz coś takiego, Elayne. Nie wiesz, do czego one są zdolne. Nigdy już nie rozstrzygnę, która jest gorsza, Seta czy Renna, ale nienawiści godne są obydwie.
— Myślę, że ja wiem — powiedziała cicho Nynaeve.
Czuła pot zalewający ciało Sety, zimne drżenia, które wstrząsały jej członkami. Jasnowłosa Seanchanka była śmiertelnie przerażona. Mogła jedynie się postarać, by obawy Sety nie okazały się słuszne, właśnie teraz i tutaj.
— Czy możecie zdjąć to ze mnie? — spytała Egwene, dotykając obręczy. — Na pewno potrafisz, skoro potrafiłaś nałożyć...
Nynaeve przeniosła Moc, kropelkę wielkości łebka od szpilki. Widok obręczy na szyi Egwene zrodził dostateczny gniew, a zresztą i bez tego wystarczyłby strach Sety, przekonanie, że naprawdę na to zasłużyła, a także świadomość, co miałaby ochotę zrobić tej kobiecie. Obręcz otworzyła się nagle i odpadła od gardła Egwene. Egwene dotknęła karku ze zdziwioną miną.
— Włóż moją suknię i kaftan — powiedziała Nynaeve.
Elayne już rozkładała na łóżku rzeczy zawinięte w tobołek.
— Wyjdziemy stąd i nikt cię nawet nie zauważy. — Zastanawiała się, czy zachować kontakt z saidarem — z pewnością była dostatecznie rozzłoszczona, a poza tym czuła się naprawdę cudownie — ostatecznie jednak przerwała go niechętnie. Tu, w jedynym takim miejscu w całym Falme, żadna sul’dam i damane nie prowadziłyby dochodzenia, gdyby wyczuły, że ktoś przenosi Moc, ale zrobiłyby to z pewnością, gdyby jakaś damane zauważyła łunę przenoszenia otaczającą kobietę, która wygląda jak sul’dam.
— Nie rozumiem, dlaczego stąd nie uciekłaś. Siedzisz tu sama, jeśli nawet nie wymyśliłaś, jak zdjąć z siebie to paskudztwo, to mogłaś przecież podnieść je zwyczajnie z podłogi i uciec.
Gdy Min i Elayne pośpiesznie pomagały jej przebrać się w starą suknię Nynaeve, Egwene opowiedziała, co się dzieje, gdy poruszyć bransoletę pozostawioną tu przez sul’dam i o mdłościach, które wywoływało u niej przenoszenie, o ile jakaś sul’dam nie włożyła bransolety. Właśnie tego ranka odkryła, jak odpiąć obręcz bez korzystania z Mocy — przekonując się jednocześnie, że dotykanie zapięcia z zamiarem jego otworzenia sprawiało, że ręka stawała się bezwładna. Mogła go dotykać tak często, jak chciała, pod warunkiem, że nie myślała o jego otwieraniu; wystarczyło natomiast tylko o tym napomknąć w myślach i...
Nynaeve sama czuła mdłości — od bransolety, którą nosiła na przegubie dłoni. To wszystko było zbyt straszne. Pragnęła ją zdjąć, zanim usłyszy coś jeszcze na temat a’dam, zanim być może dowie się czegoś takiego, co spowoduje, że do końca życia będzie miała wrażenie, iż jest brudna.
Odpięła srebrne kajdanki, zsunęła, zatrzasnęła zapinkę i powiesiła na jednym z kołków.
— Tylko nie myśl sobie, że możesz. już wołać o pomoc. — Potrząsnęła pięścią pod nosem Sety. — Otwórz tylko usta, a sprawię, że pożałujesz, żeś się w ogóle urodziła, i nie potrzebuję do tego tej przeklętej... rzeczy.
— Chyba... chyba nie zamierzacie mnie tu z tym zostawić — szepnęła Seta. — Nie możecie. Zwiążcie mnie. Zakneblujcie, żebym nie mogła podnieść alarmu. Błagam!
Egwene roześmiała się ponuro.
— Zostaw to na niej. Nie zawoła o pomoc, nawet bez knebla. Lepiej licz na to, że ten, kto cię znajdzie, zdejmie z ciebie a’dam i nie wyjawi twego malutkiego sekretu, Seto. Twego plugawego sekretu, nieprawdaż?
— O czym ty mówisz? — spytała Elayne.
— Dużo o tym rozmyślałam — odparła Egwene. — Gdy zostawiały mnie tutaj samą, mogłam zajmować się jedynie myśleniem. Sul’dam twierdzą, że po kilku latach rozwijają w sobie powinowactwo. Większość z nich potrafi zauważyć, że jakaś kobieta przenosi, niezależnie od tego, czy jest z nią połączona smyczą. Nie byłam pewna, ale Seta stanowi dowód.
— Dowód na co? — dopytywała się Elayne, a po chwili jej szeroko otwarte oczy odpowiedziały, że już zrozumiała, jednak Egwene nie przestawała mówić.
— Nynaeve, a’dam działa tylko na te kobiety, które potrafią przenosić. Nie rozumiesz? Sul’dam potrafią przenosić tak samo jak damane.
Seta jęknęła przez zęby, gwałtownie zaprzeczając potrząsaniem głowy.
— Sul’dam wolałaby umrzeć, niż się przyznać, że potrafi przenosić, nawet jeśli zdaje sobie z tego sprawę, poza tym one nigdy nie rozwijają w sobie tej umiejętności, więc nic z jej pomocą nie zrobią, ale przenosić potrafią.
— Mówiłam wam — powiedziała Min. — Ta obręcz inaczej by na nią nie działała. — Zapinała już ostatnie guziki na plecach Egwene. — Kobieta, która nie potrafi przenosić, da ci po głowie, jeśli spróbujesz przejąć nad nią władzę za pomocą a’dam.
— Jak to możliwe? — spytała Nynaeve. — Myślałam, że Seanchanie nakładają smycze na wszystkie kobiety, które potrafią przenosić.
— Na wszystkie, które znajdą — wyjaśniła jej Egwene. — Znajdują jednak tylko takie jak ty, ja i Elayne. Myśmy się z tym urodziły, chcąc nie chcąc gotowe do przenoszenia. A co z seanchańskimi dziewczętami, które się nie rodzą z tą umiejętnością, ale które można jej uczyć? Pierwsza lepsza kobieta nie może zostać Dzierżącą Smycz. Rennie wydawało się, że okaże życzliwość, jeśli mi o tym opowie. Gdy sul’dam przyjeżdżają do seanchańskiej wsi badać dziewczęta, to jest to traktowane jak jakieś święto. Szukają takich jak ty i ja, żeby je wziąć na smycz, ale wszystkim innym pozwalają przymierzyć bransoletę, by sprawdzić, czy czują to, co czuje taka biedaczka w obręczy. Te, którym się to udaje, zabiera się i szkoli na sul’dam. To są właśnie te kobiety, które można nauczyć przenoszenia.
Seta jęczała ledwie słyszalnie.
— Nie. Nie. Nie. — I tak bez końca.
— Wiem, że ona jest potworna — powiedziała Elayne — ale mam wrażenie, że powinnam jej jakoś pomóc. Mogłaby zostać jedną z naszych sióstr, tylko ci Seanchanie wszystko wypaczyli.
Nynaeve otworzyła usta, by oznajmić, że powinny się raczej martwić, jak pomóc sobie samym, lecz w tym momencie otworzyły się drzwi.