Выбрать главу

Twoje zabawne rozważania na temat mego nowego zawodu w prymitywnym świecie przyjmuję z uznaniem. Ponieważ jednak ostatnie dinozaury wyginęły przynajmniej na sześćdziesiąt milionów lat przed pliocenem, wątpię więc, by było duże zapotrzebowanie na zamiatacza ich śladów. Jak również na realizację twojej wizji w stosunku do mnie jako przedpotopowego potentata produkcji nawozów. Moje nowe zajęcie będzie nader prozaicznym przedłużeniem mego dawnego hobby:

Żeglarstwa. Będę zarabiał rybołówstem i przemierzał morza w mych Poszukiwaniach, a jeśli zdarzy się okazja, odrobinę pohandluję. Slup jest zbyt skomplikowanym statkiem, by go zabierać do pliocenu, wymieniłem go więc na mniejszy trimaran, który można zbalastować wodą i piaskiem, a nie rtęcią. Jeśli będzie trzeba, potrafię też zmajstrować bardzo prosty statek Z materiałów podręcznych. Zaopatrzono nas w główki narzędzi Z vitroduru, szklistomineralnego materiału, który zachowuje ostrość i jest praktycznie niezniszczalny przez prawie dwieście lat, po czym rozpada się jak dekamol. Prócz zestawu szkutniczego zaopatrzono mnie w gospodzie w sprzęt dla przeżycia (bardzo imponujący) i tak zwany Zestaw Drobnego Rolnika — narzędzia i urządzenia dekamolowe do wybudowania małej chałupki na fermie zapewniającej utrzymanie, wraz Z kilkoma paczkami nasion i obszerną wielotematyczną biblioteką z mnóstwem książek na temat , , Jak należy…”, od hodowli zwierząt domowych do przemysłu fermen tacyjnego.

To ostatnie, nawiasem mówiąc, jest wybranym powołaniem naszego Wikinga. Wyznał mi także, że jeśli będzie zapotrzebowanie na zawadiackich żołnierzy najemnych, połączy oba zawody.

Człowiek, którego nazwałem Piratem, również planuje zajęcie się napojami alkoholowymi — to znaczy winami i koniakami. On i Wiking są obecnie najbliższymi przyjaciółmi; spędzają cale dnie na spijaniu najdroższych spirytualiów, jakie można dostać w gospodzie oraz na rozważaniach o jakości damskiego pocieszenia, które można będzie mieć w Przeszłości. ( W Grupie Zielonej jest mały wybór. Poza Mniszką płeć żeńską reprezentuje straszliwa Dziewicza Łowczyni, która, o ile wiem, wylądowała swą wściekłość na jednym z doradców w gospodzie i spowodowała uszkodzenie jego ciała, czy jeszcze gorzej, po to tylko, aby zakwalifikować się do podróży jako recydywistka. lest jeszcze skrajnie ostrożna Pani EksMeta, która, przynajmniej w tej chwili, wydaje się bardzo zadowolona Z roli chłopca. )

Zeszłej nocy dowiedzieliśmy się czegoś fascynującego o przeszłości Pirata. Nieoczekiwanie pojawili się jego brat i siostra, by go pożegnać. Okazało się, że są liniowymi oficerami Floty mającymi zdumiewająco wysokie stopnie. Biedy P. był bardzo zmieszany, a Pani EksMeta domyśla się, że on musi być zdegradowanym kosmonautą. lest to zdolny człowiek, jeśli przejdzie się do porządku nad jego złymi humorami. Współpracowałem z nim przez parę godzin podczas ćwiczeń z Obsługi Małych Statków, którą chciałem wykuć na blachę i wydaje mi się, że ma on wrodzone zdolności do taplania się w wodzie.

Większość pozostałych z Grupy Zielonej wygląda na samotnych. Mniszka miała długie połączenie konferencyjne z Ameryki Północnej od swych sióstr zakonnych, które życzyły jej bon voyage. A dziś wczesnym rankiem złożył jej wizytę Franciszkanin w pełnym stroju zakonnym, bez wątpienia, by wysłuchać jej ostatniej spowiedzi czy czegoś podobnego. (Braciszek przybył jedną Z tych podrasowanych kapsuł Gambini z płetwami chłodzącymi, a nie, jak można było oczekiwać przez pamięć na II Poverello, na cierpliwym szarym osiołku. ) Mniszka była z zawodu lekarką i doradcą psychologicznym; planuje udać się do pustelni. Mam nadzieję, Że ta biedna kobieta nie liczy nadmiernie na aniołów stróżów w rodzaju Starego Paleontologa. To wspaniały chlap z zamiłowaniem do ciesiołki, ale odnoszę wrażenie, że EksMeta ma rację, iż określa go jako człowieka poszukującego śmierci.

Zgadzam się z twoją analizą Małego Żartownisia. U podstaw decyzji wyrzucenia go z rodzinnej planety musiało być jakieś skrajne nieprzystosowanie, ale to szkoda, że jego szalonych talentów nie udało się wprzęgnąć w służbę Środowiska. Biedny nieurodzony mały. Zdobył serca wszystkich Zielonków — nie tylko dzięki niesamowitemu poczuciu humoru, ale także przez fantastyczną zdolność robienia czegoś z niczego. Zebrał wielką kolekcję główek narzędzi Z vitroduru, którym potrzeba tylko rękojeści czy trzonków, by były do użycia. Mam wrażenie, że po tygodniu, najwyżej dwóch, pobytu tego chłopca w pliocenie, wybuchnie Rewolucja Przemysłowa. Ma on kompletne wyposażenie kuźni z dekamolu do pracy jako kowal wioskowy, nabył też stertę płytek z mapami geologicznymi, by tropić rudy metali w wypadku, mało prawdopodobnym, Że żaden z poprzednich Wygnańców nie zaangażował się poważnie w roboty poszukiwawcze.

Może zainteresuje cię szczególna struktura społeczna Grupy Zielonej. Założycielka gospody była psychologiempraktykiem o niemałych zdolnościach i zdała sobie bardzo wcześnie sprawę, że jej klienci będą potrzebowali pomocy od wspólpo dróżników dla zmaksymalizowania przeżywalności po tamtej stronie bramy. Z drugiej strony są zbyt wielkimi ekscentrykami, aby pójść na zbyt jawnie narzucane projekty organizacji. Madame Guderian oparła się więc na starym chwycie: , , Wyślij ich razem do pieklą, a staną się kumplami” — co, musisz przyznać, wywołuje poczucie solidarności u wszystkich, z wyjątkiem skrajnych socjopatów. (I wywołało oczywiście, z oczywistym wyjątkiem. )

Podczas codziennych zajęć grupy najbardziej wyczerpujące zadania musieliśmy wykonywać pracując wspólnie, często stawiani w dziwacznych sytuacjach zmuszających nas do współpracy, aby rozwiązać trudny problem szybko i dobrze. Na przykład podczas jednej lekcji przerzuciliśmy most nad trzydziestometrowym stawem pełnym aligatorów; na innej schwytali, zarżnęli i „spożytkowali” łosia; na trzeciej broniliśmy się przeciw wrogim ludzkim tropicielom. Jak na ironię najlepszym prymitywnym człowiekiem w naszej grupie jest Stary Paleontolog, który obijał się po najdzikszych chyba zakątkach Galaktyki przez przeszło sto lat i zbierał skamieniałe kości.

Znamy się tylko z imion i ujawniamy takie szczegóły naszych życiorysów, jakie chcemy albo nie chcemy. Możesz sobie wyobrazić, że zostawia to znaczne pole dla salonowej psychoanalizy — Z Panią EksMeta jako główną animatorką zabawy. Po pierwszym dniu przyczepiła mi etykietkę Poszukującego Kochanka i obawiam się, że przewiduje smutny koniec mego bzika, ponieważ nieustannie stara się mnie zajmować rozważaniami na temat grania ról przez klientów gospody, politycznych implikacji Wygnania i innych antropologicznych rozrywek.

Czy ty, Vario, też sądzisz, Że jestem skazany? Ja tak nie uważam, jak wiesz.

Dziś późnym popołudniem zadzwonili do mnie z Londynu: Kapłan, Djibutunji, Hildebrandi Catherwood, by się pożegnać. Poczciwe chlapy. Ciotka Helena przysłała karteczkę, ale ona już zupełnie zramolała, ponieważ nie zgodziła się na odmłodzenie.

Twój serdeczny list dostałem pocztą poranną. Nie muszę ci mówić, jak się cieszę, Że zgodziłaś się kontynuować sprawę komitetu łącznikowego. To jedyna sprawa, której naprawdę nie chciałem zostawić nie ukończonej. Nurtuje mnie też nadal zagadnienie ostatecznej korelacji tego mętliku materiałów z czasów sprzed Buntu, ale uważam, że Alicja i Adalbert łatwo sobie z tym poradzą.

I tak doszliśmy do pożegnania, Vario, i tu chciałbym być wymowny, a nie jak zawsze toporny, i pozostawiać niezatarte wspomnienia. Niech za mnie mówi teatralność mego czynu. W każdym razie nie opłakuj mnie. Jedyna moja nadzieja szczęścia znajduje się po tamtej strome bramy Wygnania i pójście za nią muszę zaryzykować. Wspomnij lata, które dzieliliśmy jako kochankowie, koledzy i przyjaciele i wiedz, Że dały mi one wiele szczęścia. Życzę ci radości i wesela, moja Bardzo Kochana.