Выбрать главу

— Prędzej, prędzej, wy durnie! — wył Tully. — On się już włamuje!

Tym razem Aiken nie ośmielił się wyjrzeć. Ale usłyszał triumfalny wrzask i trzeszczenie łamanego drewna.

— Ja was nauczę mnie zamykać! — rozległ się wrzask Steina. — Niech tylko dostanę w ręce tego małego tchórzliwego fiuta, który spaskudził mi piwo! Hi! Hi! Hi!

Bardzo wysoka postać w purpurze i bieli przeszła dużymi krokami koło schronienia Aikena, za nią postępował oddział ludzkich wojowników w wysokich hełmach i żółtawych ciężkich łuskowych zbrojach.

— Lordzie Creyn! — odezwał się Tully. — Posłałem po sieć i posiłki… O, dzięki Tanie! Już są!

Na leżąco, przytulony do podłogi pod swym ponczem, Aiken podpełzł po kamieniach do miejsca, skąd dobrze widział cały korytarz. Stein, rycząc przy każdym uderzeniu toporem, poszerzał dziurę w drzwiach, aż stała się na tyle duża, by przez nią przejść. Z przybyciem Creyna ludzie z załogi zamku opanowali się i stali w oczekiwaniu.

Sześciu z nich w zbrojach stało przy rozłożonej na podłodze mocnej sieci. Po obu stronach rozlatujących się drzwi czekało dwóch żołnierzy z pałkami grubości męskiego ramienia, nabitymi okrągłymi metalowymi guzami. Nie uzbrojeni strażnicy cofnęli się; utworzyli kordon ochronny, przed górującą postacią Creyna.

— Hiiija! — wrzasnął Stein przy kopnięciu w ostatnie kawały dębowego drewna przesłaniające otwór w drzwiach. Jego rogaty hełm Wikinga wychylił się na moment i cofnął w przygotowaniu do ataku.

Stein wskoczył przez otwór i wylądował pod przeciwległą ścianą szerokiego korytarza, poza zasięgiem siatki, pomiędzy strażnikami ubranymi na biało a zebranymi przy ich straszliwym panu. Rzucili się na szalonego wojownika z rozpaczliwym krzykiem. Stein zaczął ich rąbać trzymanym oburącz toporem bojowym, który krótkimi, jadowitymi łukami ciął ich ciała i kości, rozrzucając odrąbane członki nieszczęśników tryskające w locie czerwienią na ściany i podłogę. Żołnierze w zbrojach walili go bezskutecznie pałkami i starali się pochwycić za ręce. On zaś rąbał barierę żywych i martwych ludzi, oddzielającą go od Creyna. W jakiś sposób doskonale zdawał sobie sprawę, kto jest tu głównym wrogiem.

— Dostanę cię! — zaryczał Wiking.

Na odzieniu Creyna prawie już nie było białego miejsca. Stał obojętnie pod ścianą bawiąc się złotą obręczą wokół szyi. Wreszcie jeden z żołnierzy zerwał z głowy Steina rogaty hełm, drugi zamachnął się pałką. Cios trafił olbrzyma u podstawy czaszki z siłą, która skruszyłaby każdy kręgosłup. Przez trzy długie sekundy Wiking stał jak groteskowy posąg, z toporem wzniesionym w zamachu ku głowie Creyna. Wreszcie palce Steina rozwarły się. Broń upadła na ziemię za jego plecami. Kolana ugięły się pod nim a głowa opadła mu na piersi. Dopiero teraz okryła go sieć.

Jeden z żołnierzy wyciągnął krótki brązowy miecz i rzucił się do przodu z błyszczącymi oczami. Nie uderzył nim jednak, gdyż zatrzymał się jak sparaliżowany. Inny żołnierz wyjął mu broń z ręki.

— Nikomu nie wolno zrobić nic złego temu człowiekowi — powiedział tański władca. Przeszedł przez pobojowisko i spojrzał z góry na nieruchome ciało Steina. Klęknąwszy na zakrwawionej posadzce wyciągnął dłoń po krótki miecz i przeciął nim sieć na głowie Steina. Następnie z torby u pasa wyjął szarą metalową obręcz i zapiął ją na szyi leżącego wiertacza. — Teraz jest nieszkodliwy. Możecie zabrać sieć. Zanieście go do innego pokoju dla gości i umyjcie, abym mógł opatrzyć jego rany. W stolicy powitają go z wielką radością.

Kiedy wstawał polecił gestem dwóm żołnierzom, by mu towarzyszyli. Cała trójka idąc ku ukryciu Aikena zostawiała krwawe ślady. Zwolnili i zatrzymali się.

— Wyjdź — powiedział Creyn.

— No, już dobrze! — Aiken uśmiechnął się do niego i wstał. Zatoczył krąg kapeluszem w żartobliwym geście i nisko się skłonił. Zanim się zorientował, co się dzieje, Creyn pochylił się i zatrzasnął coś na jego szyi.

O Chryste, pomyślał Aiken. Nie mnie!

Ty, Alkenie Drum, jesteś całkiem Innym ptaszkiem niż, twój muskularny przyjaciel l przeznaczonym do znacznie bardziej wymyślnych zabaw.

Aiken zadarł głowę i spojrzał w mroźne oczy wysoko nad sobą. Włosy Tanu, poprzednio tak gładkie i błyszczące, były teraz zlepione krwią ludzi, którzy zginęli w jego obronie. Sądząc z brzmienia ich rozpaczliwych wrzasków, ginęli wbrew swej woli, uwolnieni od symbolu i źródła swej niewoli dopiero w chwili, gdy topór Steina odciął im głowy od tułowi.

— Przypuszczam, że możesz z nami zrobić, co chcesz, założywszy nam te pieprzone psie obroże — powiedział gorzko Aiken i dotknął przedmiotu na szyi. Obręcz była ciepła. Przez ułamek sekundy poczuł wyraźną przyjemność, zrodzoną w lędźwiach, biegnącą wzdłuż nerwów jak błyskawica i opuszczającą jego ciało przez mrowiące palce u nóg i rąk. Cóż u diabla ?

Podobało cl się? A to tylko próbka tego, co możesz od nas mleć. Ale naszym największym darem będzie realizacja twoich potencjalnych możliwości. Będziesz wolny l równocześnie będziesz nam służył.

Tak jak te biedne sukinsyny? Bezgłowe korpusy, stos kończyn zlanych krwią?

Rozbawienie. Twoja obręcz jest srebrna, nie szara. Jak przystoi utajonemu metapsychowi, który stał się aktywny. Pliocen, mój chłopcze, będzie cl się bardzo podobał.

— No, niech mnie diabli porwą! — krzyknął głośno Aiken. Rozkosz. Rozkosz. ROZKOSZ! — W ilu metafunkcjach jestem mocny?

Sam się o tym przekonaj.

W obręczy jest wbudowany mechanizm kontrolny dla was, chłopy, jak sądzę. A co o tym myślisz? Aiken uśmiechnął się krzywo.

— Wyżej niż szara, niżej niż złota. Wiesz co? Kupuję to! — Starannie złożył ponczo i wepchnął do kieszeni na plecach. — Co teraz, Szefie?

— Teraz poczekasz w innym pokoju gościnnym. Z lepszym zamkiem. Za kilka godzin wyruszysz do naszej stolicy, Muriah. Nie obawiaj się. Tu na Wygnaniu życie może być bardzo przyjemne.

Tak długo, póki pamiętam, kto tu rządzi? Potwierdzenie.

Strażnicy wepchnęli Aikena Druma do nowego pokoju. Przez ramię zawołał:

— Niech któryś z twoich pachołków przyniesie mi coś mocniejszego do wypicia, dobrze, Szefie? Te wszystkie awantury wywołują w człowieku potężne pragnienie.

Creyn musiał się roześmiać.

— Niech tak będzie.

Strażnicy zatrzasnęli i zabarykadowali drzwi do pokoju Aikena.

5

Amerie usłyszała dolatujące z korytarza odgłosy walki i przycisnęła ucho do desek zamkniętych drzwi, by znaleźć potwierdzenie swych podejrzeń. Musiał to być Stein albo Felicja. Czy szok translacji odebrał któremuś z nich zmysły? Czy też tak gwałtowny wybuch nastąpił z usprawiedliwionej przyczyny?

Otworzyła plecak i z zestawu Narzędzi Drobnego Rolnika wyjęła plastykową kopertkę z piłą linową. Przyciągnęła jedną z ławek do okna, dół spódnicy wsadziła za sznurowy pasek i stanęła na ławce.

Przeciąć w połowie górne pręty mosiężnej kraty po wewnętrznej stronie! Przeciąć wzdłuż całej wysokości, następnie wygiąć kratę na zewnątrz przy użyciu kawałków połamanej drugiej ławki jako dźwigni! Mogę rozpleść dywan i skręcić z wełny sznur… ale chwileczkę! Można użyć dekamolowych elementów mostowych, dwóch jako drabiny, a trzeciego jako kładki nad zagrodą tych cholernych psodźwiedzi…