Выбрать главу
Przysięgałeś, że nigdy nie będziesz Płaczką żałobną. Przysięgałeś, że nigdy nie dotkniesz Ran wielkich swego narodu, Aby nie zmienić ich w świętość, Przeklętą świętość, co ściga Przez dalsze wieki potomnych.
Ale ten płacz Antygony, Co szuka swojego brata, To jest zaiste nad miarę Wytrzymałości. A serce To kamień, w którym jak owad Zamknięta jest ciemna miłość Najnieszczęśliwszej ziemi.
Nie chciałem kochać tak, Nie było to moim zamiarem. Nie chciałem litować się tak, Nie było to moim zamiarem. Moje pióro jest lżejsze Niż pióro kolibra. To brzemię Nie jest na moje siły. Jakże mam mieszkać w tym kraju. Gdzie noga potrąca o kości Niepogrzebane najbliższych? Słyszę głosy, widzę uśmiechy. Nie mogę Nic napisać, bo pięcioro rąk Chwyta mi moje pióro I każe pisać ich dzieje, Dzieje ich życia i śmierci. Czyż na to jestem stworzony, By zostać płaczką żałobną?
Ja chcę opiewać festyny, Radosne gaje, do których Wprowadzał mnie Szekspir. Zostawcie Poetom chwilę radości, Bo zginie wasz świat.
Szaleństwo tak żyć bez uśmiechu I dwa powtarzać wyrazy, Zwrócone do was, umarli, Do was, których udziałem Miało być wesele Czynów, myśli i ciała, pieśni, uczt. Dwa ocalone wyrazy: Prawda i sprawiedliwość.

(1945)

(Z tomiku "Ocalenie", 1945)