Выбрать главу

– No dobrze, w takim razie jak to wyjaśnisz?

– Tego właśnie jeszcze nie wiem, ale się dowiem – powiedziała. – Może wszyscy przeżyli coś dziwnego w dzieciństwie? Może tu spadł wtedy meteoryt? Może są tu jakieś radioaktywne ścieki? Nie wiem. Muszę ich o to spytać.

No proszę, naprawdę się uparła. Mnie to aktualnie niezbyt interesowało. Nie mogłam się już doczekać soboty. Miały być moje urodziny i Max powiedział, że szykuje dla mnie jakąś niespodziankę! Tak. Wiem, że to wszystko brzmi jak wyznania zakochanej po uszy wariatki. Ale cóż, ja byłam wtedy taką wariatką.

W piątek rano, niczego złego się nie spodziewając, zeszłam na śniadanie. Usiadłam wygodnie na krześle i zaczęłam się zastanawiać, co zrobić, by uniknąć sobotniego treningu, gdy mój wzrok padł na pierwszą stronę gazety, którą trzymał w rękach tata.

Właśnie piłam sok, więc gdy dotarł do mnie sens słów, które mimochodem przeczytałam, aż się zakrztusiłam.

Od razu, gdy tylko złapałam oddech, wyrwałam tacie gazetę i udając, że nie słyszę jego protestów, zaczęłam czytać artykuł:

Śmierć słynnego podróżnika – Jacka Blacka!

W czwartek 10 czerwca o godzinie 18.35 kilku rybaków znalazło w pobliżu jeziora zwłoki słynnego myśliwego, Jacka Blacka, zwanego Jaguarem, który przyjechał do naszego miasteczka obserwować występujący tu gatunek wilków.

Zwłoki były bardzo okaleczone i w stanie częściowego rozkładu. Porucznik policji, Brad Call, powiedział: „Podejrzewamy, że został zaatakowany przez niedźwiedzia. Wskazują na to rozległe rany. Ponieważ zwłoki są już w stanie rozkładu, został zabity prawdopodobnie jakiś tydzień temu. Znaleźliśmy też przy nim strzelbę. Strzelał z niej przed śmiercią i niewykluczone, że zdołał zranić zwierzę.

Niedźwiedź mógł mieć wściekliznę, dlatego do końca następnego tygodnia obowiązuje zakaz wstępu do lasu”…

Po prostu mnie zamurowało. Jeszcze niecały tydzień temu ten facet groził mi i udawał niezwyciężonego herosa, a teraz nie żył. Tak po prostu.

Zaraz! Jeśli on nie żyje, to znaczy, że ktoś go zabił. Ktoś albo coś…

Ale to niemożliwe, żeby Jaguara zabiło jakieś zwierzę! Skoro nie dał się lwom w Afryce, dlaczego, jak rany, wykończył go niedźwiedź?! To się w głowie nie mieści!

O matko! A jeśli to wilki go zabiły???

Czy Max brał w tym udział? Mam nadzieje, że nie. To na pewno Aki. Tak, on wygląda na psychopatycznego mordercę. Nie, no co ja wygaduję? Przecież nie posunęliby się do czegoś takiego. Mają dopiero po siedemnaście lat. W tym wieku chyba nikt nie jest zdolny do czegoś takiego, no nie?

Muszę natychmiast porozmawiać o tym z Ivette! Może ona będzie wiedziała więcej. W końcu interesuje się wszystkim, co jest związane z Akim.

Tata mógłby już przestać jeść. Ja skończyłam, a on się tak guzdra! Przecież musi mnie odwieźć do szkoły!

– Tato, kończ już – powiedziałam.

– Co? – spytał z otwartymi ustami, patrząc na mnie, że tak powiem, trochę nieprzytomnie.

Litości! Czy ja muszę widzieć, co on w tym momencie przeżuwa? Nie! Mógłby nie mówić z pełnymi ustami. Brrr…

– Nieważne – mruknęłam.

Niech mi ktoś wyjaśni, czy to ja jestem inna, czy też może wszyscy, którzy mnie otaczają, zachowują się jak kosmici?

Gdy tylko dotarłam do szkoły, od razu pobiegłam szukać Ivette. Dość szybko ją znalazłam, bo już czekała na mnie przy mojej szafce.

– Czytałaś ten artykuł? – spytała, podając mi gazetę, gdy tylko do niej podeszłam.

– Tak – odparłam.

– Jak sądzisz, to mogli być oni? Wilki? – szepnęła.

No proszę, to nie tylko ja mam takie podejrzenia? Ciekawe… Czyli coś w tym musi być.

– Nie wiem – odpowiedziałam. – Ale Max nie byłby do tego zdolny. Natomiast Aki…

– Nie, Aki na pewno tego nie zrobił! – zaprotestowała szybko.

– To on ciągle ci się podoba?

– Nie… Nie jest w moim typie. Zresztą masz rację, jest trochę dziwny.

– Miłość jest ślepa – mruknęłam.

Myślałam, że powiedziałam to cicho, ale Iv i tak mnie usłyszała.

– I to mówi osoba, która od dwóch miesięcy zamęcza mnie ciągłymi uwagami o tym, jaki to Max jest wspaniały? – rozzłościła się. – Nie przeszkadza ci, że jest wilkiem?

– Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – On jest wilkiem, a ja mam koszmarne sny, jak jakieś medium. Dobrana z nas para.

– Strasznie śmieszne – mruknęła Ivette i rozejrzała się. – Według mnie tu się dzieje coś podejrzanego.

– Nie wiem. Wczoraj czytałam Wstęp do psychoanalizy Freuda, który twierdzi, że sny są odzwierciedleniem naszych marzeń i tego, czego akurat pragniemy – powiedziałam.

No, co? Jak się człowiekowi nudzi, to robi czasem dziwne rzeczy.

– To i tak niczego nie tłumaczy – stwierdziła Ivette. – Chyba że marzyła ci się wycieczka po lesie, ze stadem wilków na karku. Twoje sny to są wizje.

– Może…

– O, idzie Aki i Max! – krzyknęła Iv.

Wyraźnie kierowali się w naszą stronę. Widocznie zauważyli, że trzymam w ręku gazetę z artykułem. Gdy do nas podeszli, przywitałam się z Maksem i zapytałam go:

– Czytałeś?

– Tak – mruknął.

– Nie obraźcie się – powiedziała Iv. – Tylko się upewniam. Ale to nie wy, prawda?

Kocham tę jej bezpośredniość…

– Jasne, że nie my! – oburzył się Aki. – Jak możesz nas o coś takiego podejrzewać?!

– No wiesz, wtedy w lesie chciałeś się na mnie rzucić – przypomniałam mu, a on się wyraźnie zmieszał.

– Chciałem cię tylko przestraszyć – bąknął. Taak, a ja nazywam się Gwen Stefani…

– To nie my – mruknął Max. – Co ciekawe, nie mógł to też być niedźwiedź.

– Skąd wiesz? – spytała Iv. – Przecież policja twierdzi, że został zaatakowany…

– Słuchaj – powiedział Aki – wałęsamy się po tym lesie od dzieciństwa. Tu nigdy nie było niedźwiedzi. Jakby były, to byśmy je wyczuli.

– Ale policja…

– Policja mówi bzdury, bo nie zna innego wytłumaczenia – mruknął Max. – My sądzimy, że ktoś to zrobił specjalnie.

– Ale kto? – spytałam i dodałam szybko: – Na nas nie patrzcie, bo to na pewno nie byłyśmy my.

Nie pałałam nigdy zbytnią sympatią do Jaguara, ale w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. To po prostu nie w moim stylu. Złośliwe uwagi, komentarze, to i owszem, ale morderstwo? Zresztą bądźmy szczerzy, jak szesnastolatka (na dodatek taki mikrus jak ja) mogłaby zaszlachtować faceta metr dziewięćdziesiąt? To po prostu niewykonalne.

– Właśnie w tym problem: kto to zrobił? – mruknął Max.

– Jesteście pewni, że to nikt z waszej grupy? – spytała jeszcze raz Iv.

– No jasne – odpowiedział Aki.

– A może to zrobił ktoś inny, taki jak wy – wysunęłam hipotezę.

– To niemożliwe. Poza nami nie ma nikogo innego – mruknął Max.

Resztę dyskusji przerwał nam, niestety, dźwięk dzwonka, oznajmiający początek zajęć. Szybko pobiegliśmy na lekcje i tak wiedząc, że się na nie spóźnimy.

A teraz niech mi ktoś wyjaśni, po co fizyka jest przedmiotem obowiązkowym? Ja tego w ogóle nie łapię. Jak dla mnie, to jest po prostu koszmar! Podobno Francis Ford Coppola powiedział kiedyś: „Jestem prawdopodobnie geniuszem, ale nie mam talentu”. Ta myśl idealnie do mnie pasuje.

Jedynym talentem, który posiadam, jest prawdziwa zdolność do pakowania się w kłopoty. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się parę miesięcy temu, kiedy przywaliłam Peterowi i zgubiłam się w lesie. Teraz jestem zamieszana w jakieś tajemnicze morderstwo! Niesamowite, no nie?