Выбрать главу

– Teraz trzeba się zastanowić, w jaki sposób odnajdziemy pozostałych – rzekł Ian.

– Tak, ja też o tym myślałem – przyznał Marco. – Przecież ani Nataniel, ani ja nie możemy stąd odejść, by ich szukać, bo wtedy wy ponownie zaczniecie spadać w dół. Powinniśmy znaleźć coś w rodzaju centralnego miejsca zbiórki.

– Czasu też nie mamy za wiele – przypomniał Nataniel. – Pamiętajmy, że Tengel Zły nas wyprzedza.

– On może nawet już dotarł do naczynia z wodą zła – westchnęła Tova. – Może i tak wszystko robimy niepotrzebnie.

– Nie powinniśmy sami sobie odbierać nadziei – upomniał Nataniel.

– A ja mam pomysł – rzekł Marco. – Jeśli udałoby mi się zabrać ze sobą te wszystkie…

– Dokąd? – zapytał Nataniel.

– No właśnie, to jest pytanie. Dokąd?

– Ale domyślam się, o co ci chodzi, Marco. Chciałbyś, żebym nadal zajmował się swoim zadaniem, prawda?

– Tak. Tylko teraz wydaje mi się, że znowu unosi nas prąd. Będziemy krążyć po tej grocie, czy jak się to, do cholery, nazywa.

– Ja też to czuję – przyznał Nataniel. – A w takim razie chyba niedługo znajdziemy się w pobliżu tamtego silnego, czerwonego światła. Powinniśmy przynajmniej spróbować.

– Spróbować? Czy naprawdę możemy określać, gdzie chcielibyśmy się znaleźć? – zapytała Tova.

– Marco i ja do pewnego stopnia możemy to robić. Ale masz rację, że nie wiemy, w którą stronę od nas znajduje się to światło.

Marco miał inną propozycję:

– A gdybyśmy tak obaj przyspieszyli? Pociągniemy wszystkich za sobą, to oczywiste, że nie możemy ich tu zostawić. Ale gdyby tak wykonać jeden obrót w rekordowym tempie…

– Super! – zawołał Gabriel. – Spróbujcie! A my zrobimy to z wami!

Nataniel sprawiał wrażenie niezdecydowanego. Nie miał jednak lepszego pomysłu, bo prawdę powiedziawszy bardziej był zajęty myślą o Ellen niż tym, że Tengel Zły nie został jeszcze pokonany.

– No i może po drodze zobaczymy to czerwone światło – wyraziła nadzieję Halkatla.

– Owszem, to możliwe – przyznał Nataniel.

Jeden z demonów Silje wtrącił nieśmiało:

– Ja też widziałem światło. Znajdowałem się nawet bardzo blisko niego, tylko że prąd powietrza natychmiast mnie zmiótł. Myślę, że to jest właśnie takie jak…

– No! – zawołał Nataniel z ożywieniem. – Więc ty widziałeś to samo co ja? Coś… bardzo dziwnego w samym środku tego światła?

– Owszem, to też widziałem, ale teraz myślałem o czym innym.

– O czym? – dopytywali się jedno przez drugie, bowiem demon umilkł.

– Zastanawiam się, czy tu gdzieś nie ma jakiejś skalnej półki. A nawet dwóch, po obu stronach otworu. No tak, bo jakiś otwór musi oczywiście być, skoro tak okropnie wieje… stamtąd.

– Otwór rzeczywiście jest – potwierdził Nataniel. – Ale teraz, kiedy to mówisz, uświadamiam sobie, że jest i skalna półka. Naprawdę! I myślę, że po obu stronach otworu są takie skalne półki czy nawisy, żeby prąd powietrza, wpadając do środka, nie rozchodził się na boki. Co o tym sądzicie?

Marco w zamyśleniu kiwał głową.

– Myślisz, że gdybyśmy zdołali przedrzeć się przez ten okropny strumień powietrza i podejść do skalnych półek przy otworze, to nasi przyjaciele byliby tam bezpieczni? A my moglibyśmy się udać na poszukiwanie reszty.

– Ty byś się udał na poszukiwanie reszty. Ja, niestety, nie mogę sobie na to pozwolić. Ja muszę szukać drogi do wody zła.

– Tak, masz rację. I tak już straciliśmy mnóstwo czasu.

Nataniel chwycił przyjaciela za rękę.

– Marco, odszukaj Ellen… zrób to dla mnie!

– Wiesz przecież, że zrobię, co tylko będę mógł. Odnajdę ich wszystkich.

– Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo – szepnął Nataniel. – My przecież nie wiemy, jakim sposobem ta grota została stworzona. Jeśli ona nie należy do realnego świata, to w każdej chwili może zniknąć.

– Ludzie z Bagnisk obiecali, że będą czekać, aż wszyscy zostaną stąd wyprowadzeni.

– Ludzie z Bagnisk, owszem. Ale nie tylko oni są jej twórcami, razem z nimi pracował Tengel Zły. I jeśli on się dowie, że tutaj jesteśmy, unicestwi Wielką Otchłań bez wahania. A wtedy wszyscy znajdziemy się gdzieś we wnętrzu ziemi, pozbawieni powietrza.

– Okropne – bąknął Marco.

– Popatrzcie tam! – krzyknął Jahas. – Tam chyba ktoś jest!

Daleko od nich w pustej przestrzeni wirowała bezradnie jakaś postać.

– Możesz przytrzymać ich w miejscu, Marco, żebym mógł tego nieszczęśnika tu sprowadzić? – zapytał Nataniel, który oczywiście miał nadzieję, że to może być Ellen.

Ale, niestety, to nie ona. Nataniel powrócił wkrótce z jednym z Demonów Wichru. Z bardzo uradowanym demonem, należałoby dodać.

Ten opowiedział zebranym, że Demony Wichru potrafią, naturalnie, utrzymywać się w prądach powietrznych, i nie spadają, ale że on bardzo długo był sam od czasu, kiedy Lynx wysłał ich z Gudbrandsdalen.

– To rzeczywiście było bardzo dawno temu – westchnął Gabriel. – Ja już straciłem rachubę czasu i nie wiem, ile dni minęło.

– Co najmniej tydzień – odparł Marco. – Nie widziałeś nikogo, Demonie Wichru?

– Owszem, zdarzyło się parę razy, że ktoś mi mignął. Ale zawsze znajdował się bardzo daleko ode mnie. Widziałem też dwa wejścia. Ale z obu okropnie wiało.

– Wiemy. Przez jedno my sami tutaj weszliśmy. A czy to drugie nie było czasem czerwone?

– Było! Biło z niego jakieś piekielne światło! I coś w tym wejściu było nie tak. Coś dziwnego.

– Opowiedz dokładniej!

– Wiało przez nie, ale nie zawsze do środka Otchłani. Bo nagle, całkiem nieoczekiwanie, prąd cisnął mnie właśnie w stronę tego wejścia. A kiedy już byłem blisko, prąd zmienił kierunek i znowu rzuciło mnie ku centrum tej pustej przestrzeni.

Marco i Nataniel spoglądali na siebie.

– To by wyjaśniało tajemnicę dwu wejść, przez które prądy powietrzne płyną do środka. Otóż te prądy są zmienne! Zostaliśmy wepchnięci do groty, ale równie dobrze mogło nas cisnąć w odwrotną stronę, gdybyśmy się tam znaleźli w odpowiednim czasie. Trzeba by wyjaśnić, jakie długie są interwały.

– Myślę, że na to pytanie mógłbym odpowiedzieć – wtrącił Demon Wichru. – Zdaje się, że w tym czerwonym przejściu prąd idący na zewnątrz trwa bardzo krótko, a przerwy pomiędzy jednym a drugim takim podmuchem są długie i wtedy wieje do środka.

– Tak. Ja też tak myślę – powiedział Nataniel. – Bo ty jesteś jedynym, który stwierdził istnienie prądu skierowanego na zewnątrz, natomiast większość z nas czuła tam prąd idący do wnętrza. W porządku, teraz wiemy, że przez czerwony otwór można się wydostać na zewnątrz. Trzeba tylko odczekać, aż nadejdzie odpowiedni moment. Ale czy mamy na to dość czasu?

W tym momencie wielu z zebranych zaczęło wołać:

– Tam! Ktoś tam jest! Jeszcze jeden!

Tym razem Marco ruszył na pomoc i przyprowadził śmiertelnie wyczerpaną Villemo.

– Nie widziałaś Ellen? – to było pierwsze pytanie Nataniela, gdy tylko Villemo się do nich zbliżyła.

– Niestety, nie! Widziałam parę osób, ale zawsze z bardzo daleka.

Nataniel był zmartwiony nie tylko brakiem wiadomości o Ellen. Nie mogą tak działać, zbierać po kolei przypadkowo napotkanych, to może trwać tygodniami!

Wtedy jeden z demonów powiedział:

– Czy mi się zdaje, czy naprawdę widzę światło?

Zwiększyli tempo.

Tak! Czerwone światło!

Nieskończenie daleko, w gęstych ciemnościach, majaczyło nikłe światełko, tak niewyraźne, że właściwie raczej się go domyślali, niż widzieli naprawdę. Wszyscy jednak zapałali nową nadzieją. Nie wiedzieli, dokąd zmierzają, ale każdą zmianę odbierali jako poprawę, a poza tym byli z nimi Nataniel i Marco obdarzeni wielką siłą.