– Jak wszyscy wiemy, zna się też na czarach – wtrącił Marco. – Nie sądzę, by wydrapywał te groty gołymi rękami.
– Nie, to zrozumiałe. Pytanie tylko, czy ktoś mu w tym nie pomagał.
– Ale kto? Kto mógł być jego pomocnikiem?
– Myślę, że miał ich wielu.
Uważnie studiowali zarys bramy. Z bliska wyraźnie dostrzegali jakąś inskrypcję.
– Niezrozumiałe znaki – orzekł Marco po dłuższej chwili.
Nataniel jednak wciąż stał wpatrzony w rysunek.
– Chciałbym mieć tu Benedikte – rzekł w końcu. – Ona by to rozszyfrowała.
– Myślisz, że ona to potrafi? – zapytała Tova.
– Nie wiem, ale w każdym razie jej intuicja na pewno by się nam przydała.
– Wiesz przecież, że Benedikte nie mogłaby tu przyjść – powiedział Marco potrząsając głową. – Ona może ci jedynie służyć radą. Drogą telepatyczną.
– A zatem poprośmy ją o radę!
– To brzmi rozsądnie.
Wszyscy zaczęli bardzo intensywnie myśleć o Benedikte i po bardzo krótkiej chwili kontakt został nawiązany.
Marco zmarszczył czoło.
– Ona zwraca mi uwagę na Sigleika!
– Tak – potwierdziła Tova. – I na Heikego.
Nataniel uniósł głowę.
– To prawda. Skontaktujmy się z nimi! Wy spróbujcie wywołać Sigleika, a ja skoncentruję się na Heikem.
Znowu zaległa cisza. Ian i Gabriel stali, wsłuchując się z lękiem w huk za zdobioną bramą.
– Mam Heikego – poinformował Nataniel półgłosem.
Tova i Marco milczeli. Najwyraźniej nie mogli się skontaktować z Sigleikiem, który nie był przyzwyczajony do tych spotkań żywych i umarłych członków Ludzi Lodu.
– Chyba poczekamy – oświadczył Marco. – Jakie sygnały przesyła ci Heike?
– Że powinniśmy odnaleźć to wszystko, czego on i Vinga używali, kiedy chcieli się przedostać do równoległego świata.
– Uff! – jęknęła Tova.
– Nie, to nie ma nic wspólnego z szarym ludkiem – wyjaśnił pospiesznie Nataniel. – Heike zapewnia, że nie.
– Czy duchy Ludzi Lodu wiedzą, co znajduje się po drugiej stronie bram, przez które musimy przejść? – zapytał Ian.
– Nie. One się tylko domyślają, jakim sposobem można by się przez nie przedostać.
– Aha! – krzyknęła Tova. – Poczekajcie! Zdaje mi się, że teraz mam kontakt z Sigleikiem.
– Rzeczywiście – potwierdził Marco. – Bądźcie teraz cicho! On ma niewielkie doświadczenie w takich sprawach.
Czekali w milczeniu.
Twarz Marca stawała się coraz bledsza, a Tova coraz bardziej wytrzeszczała oczy.
– O, nie – szeptała raz po raz.
– Co mówi Sigleik?
– On odczytuje inskrypcję – odparł Marco bezbarwnym głosem.
– To wspaniale! – zawołał Nataniel. – Czy my też możemy posłuchać?
– To wcale nie jest takie wspaniałe. To po prostu ohydne!
Wszyscy znowu umilkli.
W końcu Tova i Marco odetchnęli.
– Dziękujemy, Sigleik – powiedział Marco. – Teraz już wiemy.
– No i? – niecierpliwił się Nataniel.
Tova westchnęła. I ona, i Marco sprawiali wrażenie zmęczonych. Wyczerpanych psychicznie.
– Musimy natychmiast nawiązać kontakt z Ulvhedinem – rzekła Tova.
– Z Ulvhedinem? Dlaczego?
– Byłoby to dla was całkiem oczywiste, gdybyście wiedzieli, co powiedział Sigleik o znakach na drzwiach.
– No więc co takiego powiedział?
Marco westchnął.
– Przypomnijcie sobie opowiadanie Sigleika w Górze Demonów o tym, że Tengel starał się wyryć w jego mózgu niezrozumiałe słowa i kazał mu się ich uczyć na pamięć.
Gabriel zadygotał.
– Nie! Tylko nie to!
– Owszem, Gabrielu. Na tych drzwiach zostało wypisane: Sgingnut vo pche urchosgat mnene tjsjta vot.
Milczenie.
– No cóż – rzekł Nataniel sucho. – W takim razie wiemy, kto nas pilnuje na zewnątrz. Ci bladzi, na czarno ubrani ludzie.
– Ludzie z Bagnisk, tak jest – potwierdziła Tova. – To jest ich królestwo. I to oni pomogli Tengelowi Złemu stworzyć te groty.
– Ale dlaczego nas nie zaatakowali? – wybuchnął Gabriel.
– Myślę, że mógłbym ci na to odpowiedzieć – rzekł Nataniel. – Ludzie z Bagnisk to istoty ziemne, prawda? Ale my, wybrani, jesteśmy chronieni przez samego Ducha Ziemi! Zatem oni nie mogą nam nic zrobić.
– Błogosławione niech będą duchy z Taran-gai – westchnęła Tova.
– Tak, tymczasem jednak musimy ruszać dalej – oświadczył energicznie Nataniel. – Czas nas goni, a Tengel Zły z pewnością się zbliża. Szybko, pomóżcie mi ze skarbem! Muszę przebyć tę samą drogą co Heike, żebyśmy mogli przejść przez bramę!
Wszystkich ogarnął gorączkowy pośpiech. Kiedy szukali potrzebnych komponentów, Ian zapytał:
– Ale czego się spodziewacie po Ulvhedinie? Do czego on jest wam potrzebny?
– To Ulvhedin wpędził Ludzi z Bagnisk pod ziemię – wyjaśniła Tova. – I teraz musi zrobić raz jeszcze to samo, bo to najwyraźniej nie są ci sami Ludzie z Bagnisk, co w Danii. Tymczasem jednak nie stanowią dla nas zagrożenia. Wezwiemy Ulvhedina później. Jeśli, oczywiście, istnieje dla nas jakieś później.
– No, no, nie bądź taką pesymistką – upomniał ją Nataniel. – Na tym niczego nie zbudujemy.
– Wiem. Przepraszam. Ale to się zgadza. Tan-ghil próbował nauczyć Sigleika jakichś znaków, tylko że nic z tego nie wyszło.
– Tutaj jest opis przygotowań Heikego – powiedział Marco, unosząc niewielką książeczkę. – Ale, jak wiecie, Heike i Vinga zniszczyli wszystkie przepisy i informacje, w jaki sposób przywołać szary ludek…
– To nie z szarym ludkiem mamy nawiązać łączność – sprostował Nataniel. – Co jest w tej księdze? Jakie rytuały nam przekazali?
– Tylko opis, jakie znaki należy narysować na ciele. Myślę, że są to właśnie znaki niezbędne do przekroczenia granicy pomiędzy dwoma światami, rzeczywistym i równoległym.
– Dobry Boże – szepnął Nataniel, kiedy zobaczył, jakie znaki należy wymalować. – Nigdy nam się to nie uda.
– Uda się, uda – zapewniła Tova. – Barwniki mam już gotowe. Zdejmuj ubranie!
Nataniel rozglądał się niepewnie.
– O, do licha! – syknęła Tova. – Jak długo zamierzasz się krygować?
Westchnął głęboko i zaczął zdejmować koszulę.
– Ale czy to tylko ty sam… – zaczął Ian.
– Nie mamy czasu, żeby przygotować kogoś jeszcze – odparł Nataniel. – A poza tym to jest moje zadanie, przecież wiecie.
Gabriel rozejrzał się po nieprzytulnej grocie. Czy tu właśnie będą musieli czekać? Tak zostało postanowione? Będą tu tkwić i umierać ze strachu o los Nataniela?
Uświadamiał sobie, jak to wszystko coraz bardziej i bardziej przypomina wędrówkę Shiry. Jej towarzysze również czekali w zewnętrznej grocie. I również nie mieli pojęcia, co się dzieje wewnątrz.
Ale tym razem chyba nie powinno tak być, przynajmniej nie dokładnie.
W niebywałym pośpiechu kreślili na ciele Nataniela przepisany wzór. Nie obywało się przy tym bez narzekań. „Posuń się, nie sięgam przez ciebie”. „Do licha, Tova, te figury nie mogą tutaj pozostać!” „Nie zdążymy wszystkiego wymalować! O Chryste, ile tego jeszcze zostało!” „Cicho bądź i pracuj!”
Nataniel zaś leżał bez ruchu i nie mógł nic zrobić. Czuł się okropnie głupio taki ubezwłasnowolniony i kompletnie nagi.
To ostatnie zdawało się jednak nie przeszkadzać pozostałym. Uważali to za rzecz całkowicie naturalną, tylko on nie był w stanie opanować uczucia wstydu.
Nie jestem przyzwyczajony do odsłaniania swego ciała, myślał skrępowany. Nie przeżyłem żadnej miłosnej historii. Poza tą jedną, z Ellen, ale nam przecież nie wolno się było nawet dotknąć nawzajem. Gdy do tego doszło, natychmiast ją utraciłem.